Temat: Po treningu Farrelly'ego w Jachrance
Agnieszka Marta Maruda:
jedyny sposób uczenia się terapii prowokatywnej to patrzenie,
słuchanie i doświadczanie tego co Frank "wyprawia"...
Nie jedyny. Zwłaszcza, że to, co robi Frank, ma swoją strukturę, której można się nauczyć.
Zresztą Frank robi to "jedno ćwiczenie", o którym ktoś wspomniał, na moją upartą prośbę. Być może w tym roku zrobimy z Frankiem nawet dwa ćwiczenia.
I jeszcze jedno - zdanie się na intuicję. Przecież kiedy z kimś pracujemy, to pracujemy dla niego i zazwyczaj występuje sprzężenie zwrotne na poziomie nieświadomym, gdzie jakimś magicznym sposobem się wie, że tędy droga...
Nie ma tutaj szablonów, czegoś comożna zastosować w kilku czy
kilkunastu podobnych przypadkach. Każda sesja jest inna - każda
akcja jest reakcją na reakcję klienta... i tak dalej.
Jeśli zająć się treścią - to prawda. Jeśli przyjrzeć się strukturze, to mamy tutaj pewne wzorce, których można się nauczyć.
Co do ćwiczeń, to jeśli chce się ćwiczyć, to lepiej pojechać na treningi caochingowe - ćwiczeń z tej serii będzie
mnóstwo. Frank nie jest trenerem - jest terapeutą.
I do tego jest geniuszem. Obserwacja Franka daje więcej niż jego objaśnienia. Chyba że przyjmiemy jego objaśnienia jako kolejne prowokowanie, co najczęściej własnie jest najlepszym wyborem.
Metodę prowokatywną ktos świetnie określił mówiąc "sophisticated simplicity" = "wyrafinowana prostota". Bardo mi pasuje to określenie.
A jeżeli chcesz się pouczyć metody Franka, to zapraszam na treningi Coach-Prowokator, które prowadzę opierając się m.in. na modelu pracy Franka stworzonym przez Noni Hoefner z Monachium.
Kolejna tura najprawdopodobniej w lecie lub jesieni. Zaglądaj na
http://coach-prowokator.pl
Polecam też usadowienie się na gorącym krześle - to dopiero doświadczenie.
ZDECYDOWANIE!!!
A pięknym podsumowaniem tego, co robi sie w podejściu prowokatywnym jest Frankowe logo:
Pozdrawiam