Małgorzata G.

Małgorzata G. HR Business Partner

Temat: Certyfikat

Co mi daje certyfikat tej szkoły? Jakie mam uprawnienia?? Na ile nazwa Coach po SPC może mi pomóc w rozwoju zawodowym...?
Leszek Zawlocki

Leszek Zawlocki coaching, szkolenia,
zarządzanie,
mentoring,
superwizja

Temat: Certyfikat

Co daje certyfikat?
1. Certyfikat daje Ci gwarancję, że Twoje umiejętności są na najwyższym poziomie – zostają one bowiem weryfikowane w trakcie kilkuetapowego procesu.
2. Oznacza to, że znasz i stosujesz coaching oparty na podstawach humanistycznych i kognitywistycznych, kierujesz się zasadami etycznymi i światowymi standardami prowadzenia coachingu (zbieżnych ze standardami ICF).
3. Certyfikat jest warty tyle, ile Twoja praca. Jeśli ktoś nie będzie się rozwijał w swoim zawodzie lub będzie kiepskim coachem, traci go po dwóch latach.
4. Dokument ten oznacza również, że pracowałaś z klientem i ta praca przyniosła Twojemu klientowi rzeczywistą korzyść.
5. Jeśli będziesz chciała – wchodzisz do Grupy Coachów – organizacji eksperckiej, której jednym z filarów jest współdziałanie i permanentny rozwój. Certyfikat jest tam zaledwie początkiem i „wejściówką” w świat naprawdę dużych możliwości.

Jeśli chodzi u uprawnienia:
Po II etapie otrzymujesz zaświadczenie, które upoważnia Cię do korzystania z narzędzi coachingowych w swojej pracy. Po III etapie otrzymujesz certyfikat, ważny dwa lata. Wymagania:
1.frekwencja na zajęciach powyżej 94%,
2.zaliczone wszystkie zadania domowe i oddane raporty,
3.przeprowadzony pełny coaching,
4.odbycie praktyk w firmach lub instytucjach,
5.zaliczona superwizja grupowa,
6.pozytywna opinia trenerów prowadzących (i superwizorów – jeśli była superwizja indywidualna);
7.psychoterapia w obszarze własnych trudności osobistych – jeśli będzie to konieczne.

Czy nazwa COACH po SPC pomoże Ci w rozwoju zawodowym?
Nie wiem. Wiem tylko, że będziesz miała olbrzymią motywację i pasję aby być coachem. Będziesz też miała realne wyniki swojego coachingu, na których możesz zacząć budować swoją karierę. Mam nadzieję, że to pomoże Ci w każdej pracy, którą podejmiesz.
Po dobrych kursach coachingu w Polsce, praktykuje coaching około 10% absolwentów. Jestem pewien, że u nas ta liczba przekroczy 50%.

Taką mam refleksję obserwując uczestników SPC – oni nie muszą legitymować się papierkiem. Ich życie po prostu jest... coachingowe.Leszek Zawlocki edytował(a) ten post dnia 17.10.08 o godzinie 23:21
Magdalena S.

Magdalena S. psycholog, seksuolog

Temat: Certyfikat

Jestem pod wrażeniem :)

Nie potrafię ubrać, tak jak Wy, w słowa tego co myślę, ale wiem na pewno że mam dosyć nauki z książek - miałam to przez 5 lat studiów....nic, albo prawie nic, nie wiedziałam o pracy z klientem. Teraz chłonę praktykę każdym porem swojego ciała.

I bardzo się cieszę, że mogę być uczestnikiem pierwszej edycji :D

konto usunięte

Temat: Certyfikat

To,czy zdobędę certyfikat nie spędza mi snu z powiek.
W zajęciach SPC biorę udział ponieważ chcę coś zmienić w moim życiu.
Już otrzymałem więcej niż się spodziewałem,a to dopiero początek.
Nie wiem,czy będę pracował jako coach,aczkolwiek to co napisał Leszek przemawia do mojej wyobrażni aż za bardzo:)
"Coach do zadań specjalnych"-to brzmi,nie?
Sam na terytorium wroga,tylko z zestawem swoich trenerskich narzędzi,no i 10 dan spójności.
Ech!
Koniec bicia piany z mojej strony - Błażej wszystko powiedział-weryfikację przeprowadzi rynek.
Tomasz Dulewicz

Tomasz Dulewicz Coach, trener

Temat: Certyfikat

Przez kilka dni byłem nieobecny, wiec teraz sam wypowiem sie na temat mojego nudzenia sie na szkołach coachów;))

Jest to złożona historia. Dlatego przedstawię ją przy użyciu metafory.

Kiedy Czesiu nauczył się czytać, bardzo lubił czytać książki. Bardzo go to interesowało i angażowało.
Kiedy jednak Czesiu przeczytał bardzo dużo książek, zaczął sam pisać.

Napisał pierwszą, drugą i trzecią książkę.

Kiedy Czesiu zaczął dostawać nagrody i wyróżnienia literackie, to jego celem stała się Literacka Nagroda Nobla.

Wtedy Czesia nie interesowało czytanie, wolał pisać, tworzyć. Nie szukał już wiedzy, umiejętności ani inspiracji w książkach innych pisarzy, lecz w rozmowach z ludźmi, w ich historiach, problemach i sukcesach.

Pewnego dnia Czesiu dostał w prezencie książkę od swojego kolegi Marka. Kolega polecił mu: „Przeczytaj. Ta książka zmieni Twoje życie”.

Czesiu obejrzał książkę, przeczytał spis treści, wstęp i zakończenie. Środek przekartkował, zatrzymując wzrok na tytułach rozdziałów. Pomyślał sobie: „To samo mówią mi ludzie, z którymi pracuję. Od nich zdobywam tą samą wiedzę. Praca z nimi zmienia moje życie, a nie książka. Sam jestem w stanie napisać podobną, a może i lepszą”.

Pewnego słonecznego dnia, Czesiu został Laureatem Literackiej Nagrody Nobla. Wtedy Marek powiedział do niego:
- Czesiek, jak Ty się zmieniłeś! Naprawdę masz wielkie umiejętności. Pewnie pomogła Ci książka ode mnie?
- Tak. Bardzo mi pomogła – odpowiedział Czesiu.
- Musiałeś ją przeczytać wiele razy, bo ja przeczytałem 3 razy, ale moje umiejętności nie dorastają Twoim do pięt – głośno myślał Marek.
- Ależ Marku, ja jej jeszcze nie przeczytałem. Dopiero teraz mogę ją przeczytać – odparł z uśmiechem Czesiu.
- Jak to? To jakim cudem tak się zmieniłeś? Jakim cudem napisałeś wiele lepszych książek? Dlaczego Tobie się udało, a mi nie skoro ja czytałem? – pytał zdziwiony i zagubiony Marek.
- Dlaczego mi się udało, a Tobie nie? – powtórzył Czesiu. – Widzisz Marku, ja po prostu zacząłem pisać.
Czesiu uśmiechnął się. Popatrzył na Marka troskliwym ojcowskim spojrzeniem i rzekł:
- Ja po prostu zacząłem pisać. A zrobiłem to tak. Przeczytałem spis treści, biografię autora i pomyślałem: „Jeśli mam napisać taką samą książkę to muszę przeżyć to samo co auto, doświadczyć tego co on, pojechać tam gdzie on, a nie oglądać jego zdjęcia z wakacji.
- Teraz rozumiem – ze smutkiem w oczach odparł Marek. – Czesiu, ja po prostu czytałem wiele razy instrukcję obsługi samolotu, a Ty budowałeś swój własny samolot.
- Ładnie to ująłeś w słowa – uśmiechnął się Czesiu.
- Czesiek! A dlaczego twierdzisz, że dopiero teraz możesz przeczytać tę książkę? – pytał dalej Marek.
- Gdybym ją przeczytał wtedy, to tak bym się zafascynował autorem i jego stylem, że byłbym tylko jego kopią, a kopia zawsze jest tylko kopią. Zawsze ma mniejszą wartość niż oryginał. Ja zamiast wzorować się na tym autorze, stworzyłem nowego autora. Stworzyłem nowy styl. Swój własny styl.

Nagle przerwał i zamyślił się Czesiu.
Po czym kontynuował:
- Gdybym wzorował się na nim, byłbym tylko jego kopią. Ja jestem ambitnym człowiekiem i bycie kopią to dla mnie za mało. Myślę, że wiesz czym rożni się oryginał od kopii... Tym samym czym samolot od modelu samolotu. Samolotem wzbijesz się ponad szczyty, ponad chmury. Modelem nie... Na model możesz sobie popatrzeć i umilić sobie nim czas.

Obaj milczeli. Po chwili Marek powiedział:
- Rozumiem już. Z oryginałem możesz sięgnąć szczytów. Na model możesz tylko popatrzeć i umilić sobie nim czas. Ale nie rozumiem ciągle dlaczego dopiero teraz możesz przeczytać tą książkę w całości?
- Marku to bardzo proste. Dopiero teraz, bo dopiero teraz mój styl jest na tyle silny, bym po jej przeczytaniu został sobą i tworzył siebie dalej. Doskonalił swój styl w oparciu o to, co przeczytałem, a nie przyjmował i naśladował czyjś styl.

Z moim nudzeniem się na szkołach coachingu jest jak z Czesławem Miłoszem.

Kiedy to sam zaczął pisać, nie cieszyło go już tak czytanie książek. Wolał „czytać” w ludzkich sercach i umysłach ich historie.

Mnie nie cieszy już nauka coachingu na szkoleniach. Ja czerpię radość, wiedzę i umiejętności z pracy z klientami. Z poznawania ich celów, trudności, słabości oraz z odkrywania ich mocnych stron.

O wiele więcej daje mi doprowadzenie 10 klientów do ich celów, niż uczestnictwo w 1000h zajęć w szkołach coachów.

Czesław tworzył swój styl żyjąc i doświadczając pisarstwa.

Ja tworzę swój styl coacha, żyjąc i doświadczając pracy coacha.

W pewnym momencie, tak samo jak nasz Czesiu, poczułem, że przeczytałem już tyle książek, że dalsze czytanie przynosi mi znikome korzyści.

Moi trzej ostatni klienci mieli prawie identyczne cele. Byli prawie identycznymi osobami. Ten sam wiek, wykształcenie, stan majątkowy i rodzinny. Byli podobni, chcieli tego samego, a każdy z tych coachingów był zupełnie inny.

Każdy z nich nauczył mnie czegoś innego. Doświadczyłem rzeczy, których nie znalazłem w żadnej książce, ani na żadnym szkoleniu. To co wypracowałem z nimi, włączyłem do swojego stylu.

Gdyby ktoś teraz spytał mnie:
- Tomek, co wolisz? Masz do wyboru:
A – pójdziesz do szkoły coachów ze znanym certfikatem na mój koszt, a ja dodatkowo dam Ci 10 tys. zł.
B – dam Ci 10 klientów, których coaching poprowadzisz, a ja zapłacę Ci za to 5 tys. zł.
Co wolisz?

Bez wątpienia powiem „B”.
„B”, bo tworzenie daje mi o wiele więcej radości, energii, pasji, wiedzy i umiejętności niż czytanie.

Dlaczego zatem napisałem, ze zrobię na pewno kolejną szkołę?

„Na pewno zrobię kolejną szkołę coachów” nie oznacza, iż zrobię ją zaraz po skończeniu tej. A tylko tyle, że w pewnym momencie, tak jak Czesław, będę chciał sprawdzić w czym mój styl jest lepszy od stylu innych pisarzy. Wtedy to sięgnę po książkę, której spis treści przeczytałem wcześniej.Tomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 31.01.11 o godzinie 10:55

Następna dyskusja:

Certyfikat po szkoleniu




Wyślij zaproszenie do