Temat: Tłumaczyć noblistę - to dopiero coś :)
Pani Haniu - trudno się z Panią nie zgodzić jeśli umownie chodzi o rolę agenta literackiego, ale tak między nami, póki co w Polsce nie istnieje taka grupa zawodowa.(mimo faktu, że oficjalnie mamy dwie-trzy agencje które ogłaszają, że się tym akurat zajmują. I na tym się ich reklama kończy, chyba że nagle się okazuje, że któryś z polskich autorów jest odkrywany na obcym rynku.np. w Rosji. Wtedy okazuje się, że jest wielu chętnych aby się pod niego podpiąć - cokolwiek to znaczy. Podobna sytuacja jest także wtedy gdy któryś z Autorów zaczyna być widocznym w TV, wtedy także może liczyć na zainteresowanie tzw. agentów literackich.) Praca agencji w Polsce przeważnie zaczyna się i kończy, na reprezentowaniu innych agencji literackich wobec rodzimych Wydawców. Nie będę się tutaj rozpisywał,a przy okazji nie narażał się owym Agencjom, ale działają za króla Ćwieczka i na zasadzie, co ma być, to będzie.
Wracając do sedna sprawy, nie wymagam aby tłumacz był jednocześnie agentem literackim, co przeważnie i tak jest niemożliwe, bo większość autorów na Zachodzie ma podpisane stosowne umowy i wszelkie rozmowy mogą przechodzić wyłącznie poprzez ich pośrednictwo. Uważam jednak, że praca tłumacza nie polega wyłącznie na kopiowaniu, czyli tłumaczeniu dosłownym tekstu (zapewne zaraz posypią się na mnie gromy, ale mam prawo do swojego osądu, choćby był on fałszywy.) ale na współtworzeniu, czyli tłumacz ma prawo po konsultacji z autorem prawo do zmiany pewnych wyrażeń, które na przykład w języku polskim mogą lepiej oddać zamiar Autora. W ogóle współpraca na linii Autor- Tłumacz, jest o wiele lepsza i płynniejsza gdy Tłumacz polubił opowieść nad którą pracuje, przez co staje się on mimowolnym agentem i przyjacielem Autora. Bo nie wyobrażam sobie sytuacji, aby Tłumacz nie sięgnął po kolejną książkę autora i gdy przypadnie mu do gustu, nie zwrócił uwagi Wydawcy, że warto zastanowić się także nad jej wydania. Ogólnie wolę współpracować z jednym tłumaczem, którego znam - choćby nawet tylko elektronicznie - niż z dziesięcioma, którzy nawet nie zwrócą się do mnie aby wyjaśnić swoje wątpliwości. Dopóki Autor żyje, trzeba z tego korzystać, później niech się dzieje wola Boga.
Jeżeli tłumacz znajdzie książkę która go zafascynuje, powinien o tym powiadomić Wydawce, a ten powinien być na tyle mądry, aby w wydaniu zamieścić choćby krótkie zdanie. Na książkę zwróciła nam uwagę tłumacz...
I byłoby fajnie, ale póki co skończmy z marzeniami i wracajmy do pracy.