Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Kolejny redaktor ciężko sfrustrowany efektami cóż, naszej pracy. I trudno mu się dziwić:

http://forum.gazeta.pl/forum/w,11943,126054297,,jestem...

Zastanawiam się, kto jest najbardziej za to odpowiedzialny: system edukacji? wolny rynek? niekompetentni tłumacze czy nieprofesjonalni wydawcy? Wszyscy na raz? Sytuacja naprawdę jest fatalna: oczywiście nie ma statystyk, ale można założyć, że na 3000 przekładów literackich, które ukazują się rocznie w Polsce, większość to przekłady mniej lub bardziej niedobre. Albo wręcz tragicznie złe.
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Nieprofesjonalni i zachłanni wydawcy: zawsze można przecież zaprosić do współpracy rzetelnego tłumacza, który co prawda oczekuje lepszego wynagrodzenia, ale jednocześnie daje gwarancję jakości swojej pracy. To samo dotyczy redakcji i korekty. Rozpanoszyła się ostatnio praktyka zlecania jednego czytania za cenę zwykłej korekty. W ramach redakcji będącej zarazem korektą redaktor/korektor ma wykonać "idealną" pracę. W istocie niemal każdy przekład lub tekst autorski wymaga co najmniej jednej redakcji i podwójnej korekty. Co najmniej. Ale po co płacić za każde czytanie... I potem mamy kwiatki w stylu książek Muzy SA
http://www.goldenline.pl/forum/136839/przyklady-koszma...

A ponadto niech każdy robi to, co umie; nie każdy może być tłumaczem czy redaktorem albo korektorem. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie popełniam błędów, bo tylko ten, kto nic nie robi, ich nie popełnia, ale chodzi o to, by wyciągać wnioski i uczyć się na własnych błędach.
Jakub Jedliński

Jakub Jedliński Tłumacz: język
francuski, język
angielski

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Wszyscy mogą się mylić, ważne żeby była komunikacja między poszczególnymi szczeblami, w przeciwnym wypadku trudno się uczyć, lub wiedza rozprasza się z powodu niewiedzy innych. Jakub Jedlinski edytował(a) ten post dnia 15.06.11 o godzinie 17:51
Magdalena Domaradzka

Magdalena Domaradzka tłumaczka i lektorka
czeskiego i
słowackiego

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Dominika C.:
Kolejny redaktor ciężko sfrustrowany efektami cóż, naszej pracy. I trudno mu się dziwić:

http://forum.gazeta.pl/forum/w,11943,126054297,,jestem...

Rzeczywiście, trudno mu się dziwić.

Zastanawiam się, kto jest najbardziej za to odpowiedzialny: system edukacji? wolny rynek? niekompetentni tłumacze czy nieprofesjonalni wydawcy? Wszyscy na raz?

Wszyscy naraz :). Na raz, to moglibyśmy np. obijać tym tłumokom ich niewyedukowane tłumokowe główki :).

A złe przekłady biorą się stąd, skąd złe operacje, złe fryzury i złe instalacje muszli klozetowych. Z partactwa i głupoty.
Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: skąd się biorą złe przekłady

A złe przekłady biorą się stąd, skąd złe operacje, złe fryzury i złe instalacje muszli klozetowych. Z partactwa i głupoty.

Wiadomo nie od dziś, że człowiek to stworzenie głupie i leniwe (i nieortograficzne). Ale gdyby poprzestać na tym wniosku, nadal siedzielibyśmy w jaskiniach. Może jakaś bardziej konstruktywna diagnoza?
Jakub Jedliński

Jakub Jedliński Tłumacz: język
francuski, język
angielski

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Równie dobrze taki artykuł mógłby napisać sfrustrowany tłumacz. Redaktorzy też robią błędy i zmieniają poprawne zdania na błędne. Sam się o tym wczoraj przekonałem, gdy zdołałem wydobyć egz. autorski. Łatwiej gromić innych niż zastanowić się nad sobą...
Rafał Lisowski

Rafał Lisowski tłumacz języka
angielskiego

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Że wszyscy robią błędy, to oczywista oczywistość. Natomiast jest również prawdą, że istnieje mniej lub bardziej płynna granica między okazjonalnymi błędami a ogólną niekompetencją...
Magdalena Domaradzka

Magdalena Domaradzka tłumaczka i lektorka
czeskiego i
słowackiego

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Ale Autorce wątku oraz cytowanemu redaktorowi chyba nie chodziło o okazjonalne błędy, tylko o przekłady, wołające o pomstę do nieba i ich autorów. A tu chyba raczej trudno o znalezienie jakiegoś odkrywczego powodu - właśnie tylko ogólna niekompetencja wszystkich: tłumaczy, redaktorów i wydawców plus obojętność czytelników (bo ich właściwie nie ma).
Hanna J.

Hanna J. tłumaczka

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Sądzę, że po prostu nie ma mechanizmów rynkowych eliminujących złych tłumaczy. Bo jeśli bestseller trafiający w jakieś tam gusty masowego czytelnika i tak się sprzeda mimo fatalnego przekładu (lub fatalnego języka w przypadku dzieła napisanego po polsku - exemplum "Arabska żona" i "Arabska córka") to chyba nie ma mocnych :-(
Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Hanna Jankowska:
Sądzę, że po prostu nie ma mechanizmów rynkowych eliminujących złych tłumaczy.

To też. Ale sięgnęłabym głębiej. Czy nie dziwi Was to, że człowiek po kilkunastu latach edukacji, plus teraz zazwyczaj studia, choćby marne, nie jest w stanie samodzielnie odróżnić dobrego tekstu od złego? Porządnego przekładu/umowy/artykułu/instrukcji obsługi/ustawy od bubla?
Dlaczego przemakające buty oddaje się do sklepu, a książki pełnej błędów i bzdur - nie? Jasne, wady butów ocenia się, że tak powiem, organoleptycznie, a nad książką trzeba trochę pomyśleć. Ale zła książka bywa dużo bardziej szkodliwa niż źle uszyte buty. Nie mówiąc o bezmyślności.

Krytyczna analiza tekstu (nie tylko literackiego, wszelkiego, i komunikatów audiowizualnych też) powinna być moim zdaniem jedną z podstawowych umiejętności, jaką wynosi się ze szkoły. W szkole czyta się wyłącznie teksty dobre/wybitne, z założenia na kolanach. Nawet na studiach filologicznych nie uczy się ani uważnego czytania, ani potem pracy nad własnym tekstem. Uważam, że powinno się czytać także teksty głupie/niespójne/niegramatyczne/niechlujne, a zwłaszcza manipulatorskie i demagogiczne - po to, żeby nauczyć się je rozpoznawać, analizować, oceniać i rozbrajać. Wydaje mi się, że mimo reform edukacji przeciętny Polak - czytelnik, dziennikarz, wydawca, polityk, obywatel zwykły - nadal zupełnie nie umie czytać, w sensie nie tylko przebiegania wzrokiem literek, ale samodzielnej oceny tego, co wchłonął. Dlatego między innymi wydawcy (z naszym, cóż, udziałem) produkują coraz większą sieczkę, a czytelnicy i media łykają ją bez skrzywienia, i nikomu to nie przeszkadza.
Maja  Porczyńska-Szara pa

Maja
Porczyńska-Szara
pa
Tłumacz Przysięgły
Jęz. Niderlandzkiego

Temat: skąd się biorą złe przekłady

zdarza mi się robić korekty tłumaczeń i czasami mnie też zgroza ogarnia - co tłumacz, to inny przekład, to zrozumiałe, ale ja wychodzę z założenia, że tłumacz FIRMUJE swoim nazwiskiem oddany tekst. jeśli jest to gniot,to świadczy o tłumaczu. łatwo jest zepsuć sobie opinię, trudniej się na swoje nazwisko pracuje. i według mnie NIC nie tłumaczy (nomen omen!) złego przekładu tekstu, bo w przypadku dokumentów formalnych, medycznych, instrukcji obsługi itp. można narobić sporo szkód, a nawet nieszczęść.
Katarzyna Drenda

Katarzyna Drenda zdolna bestia

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Ja słyszałam różne opinie, ale najbardziej przychylam się do tego, że tłumacz literatury sam powinien mieć lekkie pióro, niezły styl i wyczucie poprawności językowej. Inaczej tłumaczenie mógłby zrobić redaktor i translator google.
I zgadzam się, że tłumacz tekstów użytkowych powinien być przede wszystkim specjalistą w swojej dziedzinie. Dlatego włos mi się jeży, kiedy ktoś tłumaczy teksty medyczne, prawnicze, instrukcje i Bóg wie co jeszcze.Katarzyna Drenda edytował(a) ten post dnia 30.06.11 o godzinie 16:12
Magdalena Domaradzka

Magdalena Domaradzka tłumaczka i lektorka
czeskiego i
słowackiego

Temat: skąd się biorą złe przekłady

To teraz zapewne zjeży Ci się potężnie, bo ja właśnie tłumaczę "teksty medyczne, prawnicze, instrukcje i Bóg wie co jeszcze" :-). Przy czym to "Bóg wie, co jeszcze" obejmuje również teksty literackie, rzecz jasna. I nie widzę w tym nic dziwnego. Takie ścisłe podziały istnieją chyba tylko wśród tłumaczy angielskiego i to też od stosunkowo niedawna.
Katarzyna Drenda

Katarzyna Drenda zdolna bestia

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Nie chciałam Cię urazić, przepraszam. Ja jestem z anglistów właśnie i raczej nie wyobrażam sobie tłumaczenia tekstów prawniczych, bo żeby to zrobić dobrze trzeba znać specyfikę rejestru (dla Anglików czy nieanglików), gdzie słownictwo zdecydowanie się rozbiega. I ekwiwalencja jest niemalże zerowa, z tego, co mi wiadomo.
Akurat teksty literackie to jest zupełnie inna rzecz, bo tu trzeba nie tyle wykształcenia, co talentu.
A jeżeli ogarniasz tyle dziedzin, to ja tylko mogę szczerze gratulować :)Katarzyna Drenda edytował(a) ten post dnia 30.06.11 o godzinie 20:38
Magdalena Domaradzka

Magdalena Domaradzka tłumaczka i lektorka
czeskiego i
słowackiego

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Katarzyna Drenda:
Nie chciałam Cię urazić, przepraszam.

Ależ dlaczego, nawet nie postało mi w głowie bycie urażoną, skąd i po co? :-)
Akurat teksty literackie to jest zupełnie inna rzecz, bo tu trzeba nie tyle wykształcenia, co talentu.

W pełni się zgadzam.
A jeżeli ogarniasz tyle dziedzin, to ja tylko mogę szczerze gratulować :)

To nie tak; oczywiście jedne rzeczy ogarniam bardziej, jedne mniej, generalnie prawie z każdym tłumaczeniem moja wiedza i/lub umiejętności się poszerza(ją). Nie ma wyjścia, bo tłumacz czeski tylko medyczny albo tłumacz czeski tylko prawniczy albo jeszcze tylko jakiś nie ma racji bytu. Chyba tylko w "wielkiej czwórce" tłumacze mogą sobie pozwolić (a może wręcz muszą, wszak - jak odkrył Darwin - zmienność jest ucieczką od konkurencji :-)) na specjalizację pod względem tematyki, sposobu tłumaczenia (ustni, pisemni), "literackości" lub nie itd.
Beata Huet

Beata Huet Tłumacz literatury

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Jolanta Chrostowska-Sufa:
Nieprofesjonalni i zachłanni wydawcy: zawsze można przecież zaprosić do współpracy rzetelnego tłumacza, który co prawda oczekuje lepszego wynagrodzenia, ale jednocześnie daje gwarancję jakości swojej pracy. To samo dotyczy redakcji i korekty. Rozpanoszyła się ostatnio praktyka zlecania jednego czytania za cenę zwykłej korekty. W ramach redakcji będącej zarazem korektą redaktor/korektor ma wykonać "idealną" pracę. W istocie niemal każdy przekład lub tekst autorski wymaga co najmniej jednej redakcji i podwójnej korekty. Co najmniej. Ale po co płacić za każde czytanie... I potem mamy kwiatki w stylu książek Muzy SA
Nie wiem, czy to problem samych wydawców, czy sprawa jest bardziej skomplikowana, ale fakt, że często stawia się w tym (wolnym) zawodzie na taniość i szybkość (czyli taniość). A za 50 öre na 25 godzin na dobę po 666 minut każda nie zawsze można zrobić dobry przekład, podobnie jak inne rzeczy. Niezależnie od posiadanych cnót. AmenT
Beata Huet

Beata Huet Tłumacz literatury

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Jakub Jedlinski:
Równie dobrze taki artykuł mógłby napisać sfrustrowany tłumacz. Redaktorzy też robią błędy i zmieniają poprawne zdania na błędne. Sam się o tym wczoraj przekonałem, gdy zdołałem wydobyć egz. autorski. Łatwiej gromić innych niż zastanowić się nad sobą...

Ament i entert
Ernest Kacperski

Ernest Kacperski tłumacz literatury z
jęz. francuskiego i
angielskiego

Temat: skąd się biorą złe przekłady

A co, jeśli książka, którą tłumaczymy, jest napisana przez grafomana nieznającego swojego języka ojczystego? Zdarzyło mi się kiedyś tłumaczyć coś takiego i, powiem szczerze, od tamtej pory wolę zrezygnować ze zlecenia i stracić zarobek, niż brnąć przez chaszcze nielogiczności i myśleć za autora, który sam nie wiedział, co chce napisać. Całkowity brak szacunku dla swoich czytelników, a także dla samego siebie.

Oczywiście w takim wypadku profesjonalny tłumacz za wszelką cenę stara się, żeby polskie tłumaczenie brzmiało gładko i w miarę przyzwoicie. Siłą rzeczy w sposób bardzo znaczny zmienia się przy tym oryginał. Jednak gniot gniotem pozostaje. A wina spada na tłumacza, nie na autora. Wtedy dla wszystkich jasne jest, że to tłumacz nawalił. Czasami, niestety, nawet dobry tłumacz nie jest w stanie uratować książki.

Życzę wszystkim (i sobie), żebyśmy tłumaczyli tylko dobrą literaturę, ta zła niech już na zawsze pozostanie poza granicami naszego kraju i języka :-)

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Ernest Kacperski:
A co, jeśli książka, którą tłumaczymy, jest napisana przez grafomana nieznającego swojego języka ojczystego?

Tlumacz powinien gniota przetlumaczyc jako gniota a literature wzniosla i nobliwa jako literature wzniosla i nobliwa. Lepiej byloby dla wszystkich gdyby tlumacz nie korygowal autora uwazajac, ze tym sposobem uratuje poziom literatury swiatowej.Marta Pycior edytował(a) ten post dnia 08.06.12 o godzinie 22:03
Władysław Zdanowicz

Władysław Zdanowicz opowiadacz
literackich historii

Temat: skąd się biorą złe przekłady

Jeśli mogę coś powiedzieć jako lejek - nie mylić z laikiem, bo ten drugi może znać trochę język obcy, ten pierwszy - czy ja - nie musi.
Po części zgadzam się, że w większości za tłumaczenie odpowiada nie tylko tłumacz ale także Autor. Dodać należy, że sporą winę ponoszą także Wydawcy ale cóż im się dziwić skoro oni chcą przetłumaczyć książkę jak najtaniej a dodatkowo podają terminy które uniemożliwiają dobrą i profesjonalną pracę.
Tłumacz po podpisaniu umowy stoi tak naprawdę pod ścianą, ale wie jedno, że musi dotrzymać terminu, więc często - oj często - wrzuca teksy do maszynowego tłumacza a później tylko czyta i wygładza aby nie wychodziło, że "Ali ma psa, a kot Bena to Ali". Jeśli wydawca nie przyjmie to ma się wtedy drugi termin i można już na spokojniej poprawić pierwszą wersję. Jeden ze znajomych tłumaczy - niestety z obcego na polski, a ja lubię odwrotność czyli z polskiego na obcy - skarżył się, że podpisał umowę i w ciągu 40 dni ma przetłumaczyć książkę o objętości około 320 str. a teraz jeszcze są mistrzostwa a on jest fanem, więc musi coś wymyśleć. No i opowiedział mi jak to zrobi...
Przy takim nastawieniu równie dobrze ja mógłbym zostać tłumaczem, pod warunkiem, że musiałbym tylko zachować nastrój, temat i imiona bohaterów... Co do reszty nie daję słowa, bo pisałbym ... sorry... tłumaczyłbym książkę po swojemu. W końcu, przy tłumaczeniach dla mnie oboje są w zasadzie autorami i obaj/oboje odpowiadają za efekt końcowy.
Zresztą mam problem z którym nie mogę sobie poradzić, bo Agent z UK (enty z kolei) po przeczytaniu mojego CV + recenzji + fragmentu przetłumaczonego przez profesjonalnego tłumacza ( z polskiego na angielski) napisał, że jest zainteresowany podpisanie długoterminowej umowy.... pod warunkiem, że dostarczę pierwszą książkę przetłumaczoną na język angielski aby mogli ją ocenić i podjąć decyzję. Nie będę wam mówił ile płaciłem za przetłumaczenie rozdziału a teraz trzeba było wydać 20 razy więcej... Sorry, ale nie mam tyle pieniędzy. Choć wydaje się to logiczne i szkoda tracić taką szansę,. I bądź tu mądry... Co robić...

Następna dyskusja:

Wytłumacz się z Becketta




Wyślij zaproszenie do