Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: kto decyduje o tytule przekładu?

Mój znajomy tłumacz nie chce się zgodzić na zapis w umowie, że to wydawca decyduje o tytule dzieła. Jego zdaniem tytuł powinno się uzgadniać wspólnie, ale głos decydujący ma tłumacz, jako autor przekładu (a poza tym zagraniczny właściciel praw, który może nie wyrazić zgody, jeśli tytuł polski bardzo odbiega od tytułu oryginalnego). Na protesty mojego znajomego wydawca odpowiedział, uwaga, że tytuł nie jest objęty ochroną prawa autorskiego, bo zazwyczaj nie jest twórczością, w sensie, że nie ma cech indywidualnych. (hm??)

Moim zdaniem są tu mylone dwie zupełnie różne sprawy, problem plagiatu oraz problem nienaruszalności dzieła, czyli osobistych praw autorskich. Tytuły są faktycznie słabo chronione przed plagiatem i tu prawo autorskie nie jest jednoznaczne. Mówi się o tzw. tytułach słabych (kiedy książka ma tytuł np. Lato albo Wielka miłość), oraz mocnych, czyli oryginalnych, jak np. Kubuś Puchatek albo Władca pierścieni. Jeśli ktoś zatytułuje swoją książkę Lato, a taki tytuł już był, to raczej nic mu nie grozi, ale jeśli ją nazwie Jądro ciemności, to może mieć kłopoty jako plagiator.

Zupełnie inną kwestią jest nienaruszalność treści i formy utworu - o tym mówi art. 16 ustawy o prawie autorskim. Wynika z niego, że pisarz, tłumacz i w ogóle każdy autor ma prawo do decyzji o kształcie swojego dzieła i nienaruszalności jego treści i formy. Tytuł jest IMHO tego dzieła integralną częścią, jak samo jak śródtytuły, dedykacje, motta (które są przecież cytatem, więc można by uznać, że nie są "twórczością"!) i każdy inny element. To, czy tytuł jest mocny czy słaby, czy jest kalką oryginału, czy tworem tłumacza, nie ma tu nic do rzeczy. Pisarzowi wydawca nie powie, że sam wymyśli tytuł jego powieści, bo lepiej się zna, prawda? Albo że mu doda motta, bo tak mu się podoba? Decyzja o tytule to element osobistych praw autorskich - dlatego też wydawca zwykle musi uzgadniać z zagranicznym właścicielem praw polski tytuł, jeśli bardzo odbiega od oryginału.

Podsumowując: wydawca może sobie zastrzec w umowie, że tytuł będzie ustalany na drodze wzajemnych uzgodnień, ale nie może sobie zastrzec samodzielnej decyzji i działać bez wiedzy i zgody tłumacza. To tłumacz, tak jak pisarz, jest tu najwyższą instancją, bo to on bierze odpowiedzialność za całość, to on się będzie wstydził albo jego będą chwalić czytelnicy i krytycy.
Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: kto decyduje o tytule przekładu?

Dalszy ciąg argumentacji tego samego wydawcy: "Decyzja w sprawie tytułu należy do wydawcy, jeśli tytuł jest kiepski marketingowo, nie możemy się zgodzić na tytuł proponowany przez tłumacza. Żadne wydawnictwo nie zgodzi się na to, żeby tłumacz decydował o tytule, bo to ryzykowne finansowo".

Więc gdyby ten wydawca uznał, że "Wściekłe rodzynki" handlowo lepsze niż "Grona gniewu", bo rodzynki lepiej się kojarzą, a w ogóle całość przypomina tytuł wesołego filmu "Wściekłe gacie", to nawet Steinbeck (ani jego tłumacz) nie miałby nic do gadania :))

Na szczęście są wydawcy, którzy potrafią uszanować prawo tłumacza do decyzji o własnym tekście, a w przypadku konfliktu w sposób cywilizowany dochodzić do porozumienia. Zapis w umowie o tym, że to wydawca decyduje o tytule, jest IMHO żenującym wyjątkiem, nie regułą.

A co robić, gdy do wydawcy nic nie dociera? Zawsze można szukać lepszego wydawnictwa. Albo domagać się zapisu w umowie, że na stronie redakcyjnej książki znajdzie się informacja: "O tytule przekładu zadecydował wydawca". Wtedy przynajmniej nie będziemy się wstydzić tych wściekłych rodzynek.
Rafał Lisowski

Rafał Lisowski tłumacz języka
angielskiego

Temat: kto decyduje o tytule przekładu?

Oczywiście zgodnie z naszym punktem widzenia jako (współ)twórców tytuł i reszta działa stanowią artystyczną całość. Niestety, obawiam się, że wydawca, który obstaje przy prawie do decydowania o tytule, prędzej zgodzi się na różne nasze postulaty finansowe itp. niż odda "władzę" nad tytułem. Ot, "jego ryzyko finansowe, jego decyzja marketingowa". Bo tytuł przekładu chyba na dobre został odebrany twórcy i przekazany działowi marketingu. To okropne, ale... obawiam się, że nie do przeskoczenia :\ Bardziej realistycznym postulatem byłby chyba jakiś zapis w umowie typu "i wilk syty, i owca cała" - czyli coś w stylu: "decyzja o tytule utworu zostaje podjęta na drodze ustaleń między tłumaczem i wydawcą". Czyli tak długo będą radzić, aż uradzą coś, co zarówno będzie akceptowalne artystycznie dla tłumacza, jak i marketingowo dla wydawcy. No bo z drugiej strony jego punkt widzenia jakoś tam też trzeba rozumieć... Choć pewnie i do tego trudno będzie upartego wydawcę przekonać.
Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: kto decyduje o tytule przekładu?

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy: gdyby tłumacz miał w umowie rozsądne tantiemy, albo w ogóle tantiemy, to jego interesy byłyby bardziej zbieżne z interesami wydawcy i może chętniej przyjmowałby propozycje działu promocji, a nawet sam wymyślał chwytliwe tytuły do wyboru :) Ba, może nawet tekst reklamowy by napisał, pod sześcioma nickami polecał książkę na forach i tak dalej. Ale jeśli dostaje gołe honorarium i sprzedaż go nie obchodzi, to będzie pilnował wyłącznie tzw interesów twórczych.
Magdalena Domaradzka

Magdalena Domaradzka tłumaczka i lektorka
czeskiego i
słowackiego

Temat: kto decyduje o tytule przekładu?

Niestety obawiam się, podobnie jak Rafał, że niewiele da się w tej sprawie zmienić.
Olga Martyniak

Olga Martyniak Chciałabym zmienić
branżę.

Temat: kto decyduje o tytule przekładu?

Pamiętam, że dwa razy konsultowano ze mną tytuły przekładów. Wydawca poprosił, żebym zaproponowała swój tytuł. Później zdecydował się na inny, o niebo lepszy, przykuwający uwagę potencjalnego czytelnika. Ale nie było mowy o jakimś narzucaniu swojej woli ani tym bardziej nie było jakiegoś zapisu w umowie.
Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: kto decyduje o tytule przekładu?

Olga Martyniak:
Pamiętam, że dwa razy konsultowano ze mną tytuły przekładów.

Ja zwykle nie mam zapisu w umowie i zwykle ustalam tytuł wspólnie z wydawcą. Zdarzyło się, że gdzieś na ostatnim etapie zostałam pominięta i o ostatecznym brzmieniu tytułu dowiedziałam się z katalogu - ale takich sytuacji nie zostawiam bez jakiejś reakcji.
Jasne, jeśli nie zależy nam na książce, to nie ma po co się kłócić. Ale jeśli zależy, to warto - żywot nawet banalnego czytadła bywa dłuższy, niż nam się wydaje, i nawet czytadło to część naszego dorobku.Dominika Cieśla-Szymańska edytował(a) ten post dnia 26.03.11 o godzinie 22:32

Następna dyskusja:

Konferencja "Nauczanie prze...




Wyślij zaproszenie do