Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?
Co więcej, choć wybitna tłumaczka przytoczona przez Dominikę zapewne by zdębiała, słysząc takie herezje, ale co tam przekład! Na Zachodzie uczy się - również na poziomie akademickim, do tytułu magistra włącznie - pisania jako takiego, czyli "creative writing". Takich studiów nie potrzebują geniusze pióra, ale tych jest ledwie garstka. W USA istnieje natomiast ogromny rynek literatury popularnej, filmu, telewizji, gier komputerowych - i tych wszystkich pól nie obskoczą geniusze. I w związku z tym kursy creative writing jakoś mają rację bytu. W naszym kraju, gdzie myślenie o twórczości (nie tylko literackiej) w kategoriach solidnego rzemiosła to herezja, byłoby to niewyobrażalne.
Tak samo jest z przekładem literackim: z wyżyn jakiegoś tam swego wydumanego Parnasu pani tłumacz wyraża się z pogardą o literaturze popularnej i doskonaleniu warsztatu, bo wszak wiadomo, że prawdziwy Tłumacz Literacki (duże litery obowiązkowe) to tylko ten z Darem Od Boga (j.w.), niekalający się literaturą dla pospólstwa. To niepoważne i nieprofesjonalne. Oprócz wybitnych tłumaczy istnieje niestety masa tłumaczy słabych - do tego stopnia, że staram się unikać czytania literatury anglojęzycznej w polskich przekładach, bo zawsze się boję, że przekład będzie do kitu. (Oczywiście z literaturą tłumaczoną z innych języków nie mam wyboru). Gdyby ci wszyscy tłumacze - lub raczej ich następcy - mieli ochotę się kształcić i doskonalić warsztat, skorzystaliby na tym czytelnicy.
Z kolei literatury popularnej absolutnie nie wolno zaniedbywać, bo to właśnie jest literatura, z którą może obcować przeciętny obywatel. Nie mówimy tu przecież o najpodlejszych harlequinach, ale o całej masie książek, często całkiem przyzwoitych, czytanych "dla rozrywki", a nie "w ramach intelektualnej uczty". A każda całkiem przyzwoita książka zasługuje na bardzo dobry przekład. Rynek literatury popularnej w Polsce jest całkiem duży (wystarczy rekonesans w Empiku) i śmiem twierdzić, że wręcz desperacko potrzebuje on dobrych tłumaczy, bo obecnie obsługują oni tylko jakiś tam jego wycinek.
Rafał Lisowski edytował(a) ten post dnia 07.05.11 o godzinie 10:48