Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Ostatnio spotkałam się z takim podejściem (rozmawiałam z pewną wybitną tłumaczką i zarazem doświadczonym dydaktykiem): w zasadzie nie można, bo to sztuka, a nie rzemiosło, i nie warto, bo zdolnych uczyć nie trzeba, a niezdolnych i tak nie ma sensu. Dobrych tłumaczy rynek i tak nie wchłonie, bo ambitnej literatury jest za mało, a literatura inna niż ambitna (oraz jej czytelnicy) nie zasługują na dobry przekład, bo i tak go nie docenią.
Hmm... Co Wy na to?
Władysław Zdanowicz

Władysław Zdanowicz opowiadacz
literackich historii

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Coś w tym jest, ale z drugiej strony po co Autorzy mają pisać, skoro niewielu z czytelników zrozumie o czym piszą, a tłumaczowi i tak nie zależy na dobrym przetłumaczeniu ale na zainkasowaniu pieniędzy za przetłumaczenie?
Wracamy do dyskusji, co było najpierw: Jajko czy kura... :-)
Jakub Jedliński

Jakub Jedliński Tłumacz: język
francuski, język
angielski

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Dziwne trochę podejście, to uzdolnionego muzycznie nie trzeba uczyć grać na instrumencie, a plastycznie, jak malować perspektywę??? Ach to romantyczne nastawienie do zawodu...Jakub Jedlinski edytował(a) ten post dnia 05.05.11 o godzinie 15:25
Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Jakub Jedlinski:
Dziwne trochę podejście, to uzdolnionego muzycznie nie trzeba uczyć grać na instrumencie, a plastycznie, jak malować perspektywę??? Ach to romantyczne nastawienie do zawodu...


Też mnie zastanawia, dlaczego muzykowanie czy malowanie, zajęcia bądź co bądź artystyczne, można dość łatwo przełożyć na zestaw dość konkretnych umiejętności, których się uczy na specjalnych uczelniach, patrz ASP, a przekład to nagle nieprzenikniona sztuka dla natchnionych...
Fakt, jeśli ktoś zupełnie nie ma słuchu - w tym przypadku językowego, pewnego rodzaju inteligencji językowej i wrażliwości literackiej - to nic mu nie pomoże, ale jeśli ma choć trochę, to można te predyspozycje rozwijać.

Z drugiej strony - cóż, najlepsi tłumacze są jednak najczęściej samoukami, i najlepszych pisarzy też nikt pisania w sposób systematyczny nie uczy (ale uczą się wytrwale sami, czytając, obserwując, myśląc, próbując i wyrzucając do kosza kolejne próby).
Magdalena Domaradzka

Magdalena Domaradzka tłumaczka i lektorka
czeskiego i
słowackiego

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Dominika Cieśla-Szymańska:
Ostatnio spotkałam się z takim podejściem (rozmawiałam z pewną wybitną tłumaczką i zarazem doświadczonym dydaktykiem): w zasadzie nie można, bo to sztuka, a nie rzemiosło, i nie warto, bo zdolnych uczyć nie trzeba, a niezdolnych i tak nie ma sensu. Dobrych tłumaczy rynek i tak nie wchłonie, bo ambitnej literatury jest za mało, a literatura inna niż ambitna (oraz jej czytelnicy) nie zasługują na dobry przekład, bo i tak go nie docenią.
Hmm... Co Wy na to?

Ja na to tyle, że bardzo mnie to przekonuje :). Przecież pisania książek też nikt nikogo nie uczy, prawda? A przekład literacki to w zasadzie często pisanie książki na nowo, tyle że na podstawie jakiejś :).

Analogia z uczeniem gry na instrumencie lub malarstwa jest, moim zdaniem, chybiona, bo to jest odpowiednikiem nauczania języka - a języków można i należy uczyć. Natomiast sama znajomość, nawet doskonała, języków źródłowego i docelowego nie czyni jeszcze z nikogo tłumacza literackiego - tu już właśnie jest czysty talent.
Jakub Jedliński

Jakub Jedliński Tłumacz: język
francuski, język
angielski

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Ryzykowne stwierdzenie o tworzeniu książki na nowo... Ja tam wolę czytać Hamleta, tak jak autor go obmyślił, a nie na nowo. Talentem tłumacza byłoby więc nie tworzenie, ale doskonałe przejęcie i oddanie stylu autora, czyli doskonałe "naśladownictwo" :-). 'Czysty talent' to bardzo ograniczające pojęcie i trudne do zweryfikowania, o ilu pisarzach w historii kultury można powiedzieć, że mieli "czysty talent' - 15:-)? Takich tłumaczy jest o wiele mniej, poza tym w przypadku tłumaczeń jeszcze trudniej o jedność opinii, nawet wielcy tłumacze ostatnio są krytykowani i prawdopodobnie nie ma tłumaczenia, które nie mogłoby być lepsze, a więc tłumacz zawsze może się douczyć :-).
Hanna J.

Hanna J. tłumaczka

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Dominika Cieśla-Szymańska:
literatura inna niż ambitna (oraz jej
czytelnicy) nie zasługują na dobry przekład, bo i tak go nie docenią.

Jest to stwierdzenie po prostu obelżywe i niedobrze świadczy o wypowiadającej je osobie (jakaś pogarda dla "plebsu" czytającego literaturę mniej ambitną?). Ja podzielam zdanie jednego z wybitnych tłumaczy literatury ambitnej, że właśnie literatura popularna powinna być tłumaczona jak najlepiej, bo dociera do odbiorców, którzy może nie mieliby innej okazji zetknięcia się z dobrą polszczyzną. Jeśli przyjąć poważnie stwierdzenie tej pani, "jad zapaskudzonej mowy rozłazić się zacznie po organizmie społecznym" (Tuwim).
Rafał Lisowski

Rafał Lisowski tłumacz języka
angielskiego

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Co więcej, choć wybitna tłumaczka przytoczona przez Dominikę zapewne by zdębiała, słysząc takie herezje, ale co tam przekład! Na Zachodzie uczy się - również na poziomie akademickim, do tytułu magistra włącznie - pisania jako takiego, czyli "creative writing". Takich studiów nie potrzebują geniusze pióra, ale tych jest ledwie garstka. W USA istnieje natomiast ogromny rynek literatury popularnej, filmu, telewizji, gier komputerowych - i tych wszystkich pól nie obskoczą geniusze. I w związku z tym kursy creative writing jakoś mają rację bytu. W naszym kraju, gdzie myślenie o twórczości (nie tylko literackiej) w kategoriach solidnego rzemiosła to herezja, byłoby to niewyobrażalne.

Tak samo jest z przekładem literackim: z wyżyn jakiegoś tam swego wydumanego Parnasu pani tłumacz wyraża się z pogardą o literaturze popularnej i doskonaleniu warsztatu, bo wszak wiadomo, że prawdziwy Tłumacz Literacki (duże litery obowiązkowe) to tylko ten z Darem Od Boga (j.w.), niekalający się literaturą dla pospólstwa. To niepoważne i nieprofesjonalne. Oprócz wybitnych tłumaczy istnieje niestety masa tłumaczy słabych - do tego stopnia, że staram się unikać czytania literatury anglojęzycznej w polskich przekładach, bo zawsze się boję, że przekład będzie do kitu. (Oczywiście z literaturą tłumaczoną z innych języków nie mam wyboru). Gdyby ci wszyscy tłumacze - lub raczej ich następcy - mieli ochotę się kształcić i doskonalić warsztat, skorzystaliby na tym czytelnicy.

Z kolei literatury popularnej absolutnie nie wolno zaniedbywać, bo to właśnie jest literatura, z którą może obcować przeciętny obywatel. Nie mówimy tu przecież o najpodlejszych harlequinach, ale o całej masie książek, często całkiem przyzwoitych, czytanych "dla rozrywki", a nie "w ramach intelektualnej uczty". A każda całkiem przyzwoita książka zasługuje na bardzo dobry przekład. Rynek literatury popularnej w Polsce jest całkiem duży (wystarczy rekonesans w Empiku) i śmiem twierdzić, że wręcz desperacko potrzebuje on dobrych tłumaczy, bo obecnie obsługują oni tylko jakiś tam jego wycinek.Rafał Lisowski edytował(a) ten post dnia 07.05.11 o godzinie 10:48
Magdalena Domaradzka

Magdalena Domaradzka tłumaczka i lektorka
czeskiego i
słowackiego

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Jakub Jedlinski:
Ryzykowne stwierdzenie o tworzeniu książki na nowo... Ja tam wolę czytać Hamleta, tak jak autor go obmyślił, a nie na nowo. Talentem tłumacza byłoby więc nie tworzenie, ale doskonałe przejęcie i oddanie stylu autora, czyli doskonałe "naśladownictwo" :-).

Tak jest, o to mi chodziło. Na nowo oznaczać miało, że tak, jakby Hamlet został napisany przez Szekspira, ale po polsku. Talentem tłumacza jest więc zawsze "nie tworzenie, ale doskonałe przejęcie i oddanie stylu autora, czyli doskonałe naśladownictwo" - podałeś wręcz encyklopedyczną definicję pracy tłumacza; nic dodać, nic ująć.

Natomiast nie bardzo wierzę, by dało się owego "doskonałego przejęcia i oddania stylu autora" nauczyć - to trochę tak, jakby uczyć empatii albo inteligencji. Albo ktoś to ma, albo nie ma, choć oczywiście różne osoby mają to w różnym stopniu i dobrze, bo - jak słusznie zauważył Rafał - całe stosy książek czekają na dobrych (a niekoniecznie tylko genialnych i najwspanialszych na świecie, bo też i większość książek wcale nie wymaga tłumaczenia przez geniuszy, a wystarczy im "tylko" po prostu tłumaczenie dobre) tłumaczy. Uczyć można - i trzeba - tego, czego zapewne uczą właśnie na tych kursach creative writing (notabene są takie i w PL), ale jak nauczyć owego "przejęcia i oddania stylu"?
Rafał Lisowski

Rafał Lisowski tłumacz języka
angielskiego

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Magdalena Domaradzka:

ale jak nauczyć owego "przejęcia i oddania stylu"?

Można próbować na przykład przez analizę tego stylu, rozpoznawanie cech charakterystycznych, a następnie przypisywanie im odpowiedników w języku docelowym. Jasne, że większość tłumaczy "samouków" wcale nie w ten sposób postępuje przy przekładzie literatury, a raczej kieruje się wyczuciem, ale nie zmienia to faktu, że zapewne da się o tym mówić i oprzeć na tym warsztaty. Jasna sprawa, że z kompletnego beztalencia nie zrobi się świetnego tłumacza, ale przecież nie możemy rozważać jedynie skrajności. Zapewne z przeciętnego (w porywach do: miernego) da się zrobić dość przyzwoitego, jeśli zamiast kazać mu samemu odkrywać Amerykę, zwróci mu się uwagę na to i owo.
Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Natomiast nie bardzo wierzę, by dało się owego "doskonałego przejęcia i oddania stylu autora" nauczyć - to trochę tak, jakby uczyć empatii albo inteligencji.

Ależ można uczyć - a raczej rozwijać, i empatię, i inteligencję, i jeszcze wrażliwość, dociekliwość, samokrytycyzm, czujność, podejrzliwość, elastyczność, intuicję - i kilka jeszcze innych cech/nawyków przydatnych tłumaczowi literatury. Widziałam to w praktyce i zapewniam, że to możliwe.

Myślę, że między "twardą" wiedzą i umiejętnościami - takimi jak znajomość języka i kultury obu krajów, rozumienie składni, znajomość frazeologii etc - a trudno uchwytnym "talentem" - czyli specyficzną wrażliwością, pozwalającą rozumieć i rozwiązywać problemy przekładu niejako intuicyjnie - jest jeszcze mnóstwo "miękkich" umiejętności, które można rozwijać w sposób świadomy.
Katarzyna Drenda

Katarzyna Drenda zdolna bestia

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

O szkołach plastycznych też mówi się, że "manierują" i jest to było nie było fakt, ponieważ nauczyciel poprawia wybitnie subiektywnie (z autopsji). Natomiast daje to szansę nauczenia się techniki i, jeżeli uczeń nie zacznie naśladować mistrza, a tylko korzystać z jego wiedzy, może poskutkować fantastycznym rezultatem. Po coś toto jest.
Mam zamiar zainwestować w studia podyplomowe z przekładu literackiego, po pierwszym semestrze powiem, czy warto:).
Beata Huet

Beata Huet Tłumacz literatury

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Na Zachodzie uczy się - również na poziomie akademickim, do tytułu magistra włącznie - pisania jako takiego, czyli "creative writing". (...) W naszym kraju, gdzie myślenie o twórczości (nie tylko literackiej) w kategoriach solidnego rzemiosła to herezja, byłoby to niewyobrażalne.

Wyobrażalne jest. W naszym kraju też się uczy - na Uniwersytecie Jagiellońskim takie studia istnieją od blisko 20 lat, Studium Przekładu Literackiego nieco krócej. Aczkolwiek, podejście wykładowców do przedmiotu jest dość luźne...:).

To pisałam ja - dyplomowany technik-poeta:)

Ale my tu gadu-gadu, a pogoda jest dla tłumaczy, toteż wracam z wypiekami na twarzy zdradzać bardzo grubą powieść..................................Beata Misiek edytował(a) ten post dnia 01.07.11 o godzinie 17:18
Beata Huet

Beata Huet Tłumacz literatury

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Przepraszam, wkleiłam swoją odpowiedź jako cytat. Jak to rzekł Stanisław Jerzy Lec: "Spotkałem kiedyś człowieka tak nieoczytanego, że musiał cytaty z klasyków wymyślać sam":)
Beata Huet

Beata Huet Tłumacz literatury

Temat: czy można i czy warto uczyć przekładu literackiego?

Beata Misiek:
To pisałam ja - dyplomowany technik-poeta:)

Właściwie inżynier...



Wyślij zaproszenie do