Temat: Katolik wśród współpracowników
Witam,
Tak sobie czytam tę dyskusję... Dlaczego wizerunek Matki Boskiej wywołuje dyskomfort osoby, której zachowanie nie jest zgodne z przymiotami tejże? Może dlatego, że ten wizerunek mówi wprost "jestem za takimi wartościami jak czystość, skromość, szacunek..."
To dokładnie można porównać z dyskomfortem, który (mam nadzieję) palacz odczuwa próbując palić w miejscu oznaczonym symbolem "zakaz palenia".
Dla porządku dodam, że nie powiesiłabym takiego wizerunku nad biurkiem. Dla mnie wystarczy, że mam go w domu. Dla moich współpracowników, klientów i innych, z którymi stykam się w pracy, takim "wizerunkiem" MUSI być moja postawa, dokładnie i jednoznacznie wskazująca, jakie wartości są dla mnie ważne.
Równocześnie nie zdejmę ze swojej szyi krzyżyka. Bo to jest mój osobisty i "nie-pokazowy" (choć jednak widoczny) znak przynależności do mojego Zbawiciela i Pana.
Nie lubię epatowania wiarą, bicia krzyżem po głowie (to chyba ks. Twardowski coś takiego kiedyś napisał)... Od wypraw krzyżowych i wojen moherowych wolę świadectwo nowej kultury, realizację powołania do bycia "solą ziemi" i "światłem świata".
Oczywiście dużo i długo można dyskutować: jacy są katolicy, jacy być powinni... W każdej grupie społecznej (a więc także wyznaniowej) są różni ludzie, a to, na jakich się trafi, rzutuje - bywa, niestety - na dalsze postrzeganie danej grupy... i tego żadne dyskusje nie zmienią.
Osobom wątpiącym w "przydatność" dobrych wartości dla udanej kariery polecam książkę "Od dobrego do wielkiego".
Pozdrawiam - B.