Bernadeta
Szymik -
Kozaczko
psycholog, doradca
rozwoju osobistego i
rodzinnego; eduka...
Temat: Śląski jest językiem! Posłowie dostali sensacyjną ekspertyzę
http://www.polskatimes.pl/fakty/404158,slaski-jest-jez...Śląski jest językiem! Posłowie dostali sensacyjną ekspertyzę
Dziennik Zachodni Agata Pustułka
2011-05-16 21:42:12, aktualizacja: 2011-05-20 18:39:38
Do rąk posła PO Marka Plury trafiły wczoraj opinie ekspertów dotyczące uznania śląszczyzny za język regionalny. Dwie na trzy bardzo pozytywne, trzecia też pozytywna, ale z zastrzeżeniami dotyczącymi trudności z kodyfikacją pisowni. Jej autorem jest prof. Bogusław Wyderka z Uniwersytetu Opolskiego!
Język śląski istnieje czy nie istnieje? Trwa spór
Takie rozłożenie opinii to przełom, bo zdanie ekspertów, choć nie decydujące będzie miało ogromny wpływ na głosowanie posłów w tej sprawie.
PRZECZYTAJ OPINIE O JĘZYKU ŚLĄSKIM PROF. JOLANTY TAMBOR I PROF. BOGUSŁAWA WYDERKI
- Proponowana zmiana (ustawy przyp.
red.) dotycząca Ślązaków jest o wiele skromniejsza, niż należałoby oczekiwać i wyraźnie widać tu zdolność do kompromisu w sytuacji, gdy teoretycznie można zabiegać o znacznie wyraźniejsze dowartościowanie tej grupy - napisał w swojej ekspertyzie wybitny socjolog prof. Marek Szczepański.
Jego zdaniem język śląski spełnia kryteria definicji języka regionalnego podane w Europejskiej Karcie Języków Regionalnych lub Mniejszościowych w Strasburgu 5 listopada 1992 roku.
Opinia takiego autorytetu jak prof. Szczepański, która trafiła do posła Marka Plury ma ogromną siłę rażenia.
Profesor Szczepański przypomina, że stosunkowo długi jest okres przewidziany na wejście w życie zmodyfikowanej ustawy, czyli styczeń 2013 roku.
Wskazuje, że w proponowanej nowelizacji wyraźnie brakuje konkretnych odniesień do kwestii podwójnego czy wręcz potrójnego nazewnictwa, które wydaje się być jednym z najważniejszych elementów uznania języka śląskiego za język regionalny.
Ekspertyza językoznawcy prof. Jolanta Tambor, wiernej rzeczniczki uznania śląszczyzny potwierdza to, co do tej pory o języku śląskim mówiła i pisała pani profesor. Swoje znaczenie ma, że prof. Tambor pełni obecnie funkcję pełnomocnika ds. mniejszości narodowych przy wojewodzie śląskim.
PEŁNA TREŚĆ OPINII PROF. MARKA SZCZEPAŃSKIEGO
podkreślenia pochodzą od autora
Prof. dr hab. Marek S. Szczepański
Instytut Socjologii
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Warszawa, 29 kwietnia 2011 r.
Opinia do poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, a także niektórych innych ustaw (druk nr 3835)
Przedstawiam opinię na temat wprowadzenia do Ustawy z 6 stycznia 2005 roku języka śląskiego jako języka regionalnego oraz towarzyszącego temu powiększenia o dwie osoby składu Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Nie będę tutaj powtarzał argumentów przytoczonych przez Autorów projektu, uzasadniających proponowane zmiany, związane z wykorzystywaniem w życiu publicznym i prywatnym śląskiej mowy. Zainteresowanych odsyłam do odpowiedniego fragmentu dokumentacji przygotowanej przez parlamentarzystów. W tym miejscu można przyjąć, że język śląski spełnia kryteria definicji języka regionalnego podane w Europejskiej Karcie Języków Regionalnych lub Mniejszościowych sporządzonej w Strasburgu 5 listopada 1992 roku. W cytowanym dokumencie przyjęto, że język regionalny jest tradycyjnie używany przez obywateli danego państwa, którzy stanowią mniejszość, nie jest dialektem języka oficjalnego, w tym przypadku polskiego, jak również nie jest językiem imigrantów.
Do rąk posła PO Marka Plury trafiły wczoraj opinie ekspertów dotyczące uznania śląszczyzny za język regionalny. Dwie na trzy bardzo pozytywne, trzecia też pozytywna, ale z zastrzeżeniami dotyczącymi trudności z kodyfikacją pisowni. Jej autorem jest prof. Bogusław Wyderka z Uniwersytetu Opolskiego!
Język śląski istnieje czy nie istnieje? Trwa spór
Pragnę zauważyć, że sugerowane rozwiązania nie wprowadzają żadnej legislacyjnej rewolucji. Gdy bowiem uważnie przyjrzymy się definicjom zawartym w obowiązującej dotychczas wersji ustawy z 2005 roku, przekonamy się, że grupa śląska (podobnie zresztą, jak i kaszubska) spełnia warunki, by nawet przy obecnym kształcie przepisów zostać zaklasyfikowana jako mniejszość etniczna. Natomiast
w przypadku uznania śląskiego za język regionalny powstaje kolejny mocny argument za takim rozwiązaniem (w art. 2, ust. 3, pkt 2 mowa jest o mniejszości etnicznej jako o grupie, która w sposób istotny odróżnia się od pozostałych obywateli j ę z y k i e m, kulturą l u b tradycją). Zgodnie z literą obowiązującego prawa i po dodatkowym uwzględnieniu proponowanej modyfikacji tych zapisów nie ma więc powodu, by w taki sposób nie kategoryzować Ślązaków - dodam, że spełniają oni także pozostałe kryteria zawarte w art. 2, ust. 3 ustawy. Nie sposób zlekceważyć też kwestii społecznej pragmatyki. Obywateli deklarujących się jako Ślązacy w Narodowym Spisie Powszechnym Ludności i Mieszkań z 2002 roku było w Polsce 173 153, gdy tymczasem Karaimów, określonych w ustawie jako grupa o statusie mniejszości etnicznej - 43. Ta skromna liczebność nie stanowi, i słusznie, podstawy do pozbawienia ich należnych im przywilejów.
A jednak proponowana zmiana dotycząca Ślązaków jest o wiele skromniejsza, niż należałoby oczekiwać i wyraźnie widać tu zdolność do kompromisu w sytuacji, gdy teoretycznie można zabiegać o znacznie wyraźniejsze dowartościowanie tej grupy. Stosunkowo długi jest także okres przewidziany na wejście w życie zmodyfikowanej ustawy, czyli styczeń 2013 roku. Pozostaje więc sporo czasu na stworzenie możliwości praktycznej realizacji zapisów. Wydaje się zatem zasadne, by na tak sformułowaną propozycję, świadcząca o politycznej i obywatelskiej dojrzałości, odpowiedzieć pozytywnie. Cnota poprzestawania na małym powinna zostać szczególnie doceniona w kontekście doniesień medialnych o separatystycznych skłonnościach części obywateli państwa polskiego, zamieszkałych na Górnym Śląsku. Enuncjacje te nie znajdują, moim zdaniem, potwierdzenia w rzeczywistości społecznej regionu. Warto zatem przybliżyć śląskie realia i pokazać społeczne tło, które skłania mnie do korzystnej oceny poselskiego projektu.
W Europie, i nie tylko, wskazać można przykłady państw, normatywnie i w wymiarze praktyk społecznych, wielojęzycznych, chociażby Szwajcaria czy Hiszpania, w których ta sytuacja nie godzi wcale w ich polityczną integralność. Przeciwnie, wydaje się, że roszczenia różnych mniejszości uzyskują agresywny wyraz właśnie tam, gdzie państwo poprzez ustawodawstwo i rozmaite instytucje dyskryminuje jakąś grupę swoich obywateli, nie przyznając jej prawa do, na przykład, oficjalnego posługiwania się własnym językiem. Polska ma długą tradycję tolerancji w wielu sferach życia publicznego - religijnej, narodowej, kulturowej etc. Sama także poddana była w swej historii wielowymiarowym represjom związanym z działaniami zaborców. Wreszcie, ostatni czas to okres, w którym państwo polskie przeszło udaną akcesję do Unii Europejskiej (jak pamiętamy, nie była to prosta ani krótka droga) - organizmu w swej istocie wielokulturowego i wielojęzycznego.
Wszystkie te warunki skłaniają do życzliwego oglądu grup mniejszościowych, które zabiegają dla siebie o określone prawa. O ile przywileje te nie godzą w spójność państwa, a w przypadku Ślązaków takiego zagrożenia w okresie pisania opinii nie widzę, nie ma powodu, by je ograniczać. Zwłaszcza w sytuacji, gdy tego rodzaju uprawnieniami cieszą się na terenie naszego kraju inne grupy obywateli,
a ustawodawstwo przewiduje prawne jej uregulowanie.
Kolejna sprawa to formowanie się w Polsce społeczeństwa obywatelskiego. Trudno nie dostrzec, że okres transformacji przyniósł w naszym państwie wiele korzystnych zmian - w sferze polityki, gospodarki, kultury etc. Jednak pojawia się zarazem refleksja, że stosunkowo słabo, w relacji do tych sukcesów, rozwijają się struktury społeczeństwa obywatelskiego. Podstawą dobrego funkcjonowania obywateli powinna być aktywność na wszelkich szczeblach społecznej i politycznej organizacji. Tymczasem socjologowie od lat zauważają wyraźną lukę na stopniu pośrednim (dotyczy ona tożsamości mieszkańców Polski, ale także ich uczestnictwa w życiu publicznym), czyli na poziomie regionu i lokalnej wspólnoty. To zjawisko stanowi oczywiście element spadku po poprzednim systemie, jednak w nowych warunkach politycznych nie doczekaliśmy się, niestety, rewolucji w tym zakresie. Pojęcie obywatelstwa nie znosi społecznej próżni, gdyby użyć tutaj określenia Stefana Nowaka, znakomitego socjologa (1924-1989), tymczasem w Polsce od wielu dekad obserwujemy wyrwę pomiędzy poziomem więzi rodzinnych a identyfikacją narodową. Pośrodku pozostaje przestrzeń niezagospodarowana, stanowiąca nierzadko obszar nadużyć i manipulacji politycznych.
Wydaje się, że w sytuacji silnego, nadmiernego nawet, upolitycznienia sfery publicznej, także samorządowej, dobrze jest tworzyć inny, bardziej stabilny punkt odniesienia, jakim może być właśni tożsamość regionalna. Odrębny język w naturalny sposób jest jednym z jej filarów. Więź z innymi obywatelami i ze swoim terytorium budować można opierając się na identyfikacji z grupą, podzielaniu określonych wartości, zrozumiałym przekazie. Lepsza komunikacja pomoże zaktywizować społeczności lokalne. A kreacja obiektywnej, trwałej podstawy, jaką jest tożsamość regionalna, wzmocniona dodatkowo możliwością używania wspólnego języka wskazującego na spójność danej grupy, wydaje się dobrym impulsem do uczestnictwa w życiu publicznym swego bezpośredniego otoczenia. W dojrzałej demokracji nie chodzi przecież o to, by poczuć się pełnoprawnym obywatelem raz na cztery lata.
Powstawanie silnych relacji społecznych i efektywnych struktur społeczeństwa obywatelskiego na poziomie regionu może mieć też korzystny wpływ na saldo migracji. W przypadku Górnego Śląska nie jest ono obecnie korzystne - mam na myśli zarówno wyjazdy za granicę, jak i wewnętrzną, skierowaną przede wszystkim w stronę Warszawy i Krakowa mobilność Ślązaków, szczególnie młodych. Proces ten osłabia
kapitał społeczny zarówno regionu, jak i kraju (w przypadku migracji zagranicznych). Społeczeństwo obywatelskie to nie tylko bardziej aktywny udział w życiu publicznym i zwiększona świadomość społeczna. Jego powstawanie oznacza przeważnie również wzrost ekonomiczny oraz tworzenie nowych rozwiązań w edukacji i na rynku pracy. A zatem, w efekcie, zatrzymywanie na miejscu jednostek wartościowych poprzez stworzenie im szans rozwoju.
Wreszcie, także z punktu widzenia gości, inwestorów czy turystów, region z wyraźnym obliczem, własną tożsamością i oryginalną kulturą, tolerancyjny i otwarty na Inność ze względu na doświadczenia świadomych swojej odmienności mieszkańców jawi się jako przestrzeń bardziej atrakcyjna. To miejsce gotowe na nieszablonowe, innowacyjne rozwiązania, miejsce ciekawe ze względu na swój wyjątkowy status. Zatem, w ostatecznym rozrachunku wzmacnianie lokalnej identyfikacji, poprzez uprzywilejowanie w sferze kulturowej i językowej, prowadzi do wzmocnienia potencjału ekonomicznego i kapitału społecznego. I to zarówno w rozumieniu sieci społecznych, jak i kapitału dającego się zmierzyć za pomocą twardych wskaźników.
Istotnym argumentem za przyjęciem proponowanej w poselskim projekcie modyfikacji jest wreszcie także jej spodziewany zasięg. W uzasadnieniu Autorzy wspominają o znaczeniu zmian przede wszystkim dla grupy 56 tysięcy osób, które w Spisie Powszechnym z 2002 roku zadeklarowały posługiwanie się językiem śląskim (śląszczyzną) na co dzień. Trzeba jednak zauważyć, że takie rozwiązanie może mieć wpływ na integrację społeczną znacznie większej liczby mieszkańców regionu. Wielu jest przecież takich, którzy godkę znają, choć nie używają jej w każdej sytuacji. Modyfikacja ustawy może także zmienić sytuację przyszłych pokoleń (dzieci, które będą się mogły uczyć skodyfikowanej postaci języka regionalnego), wzmacniając więź pomiędzy Ślązakami, przybliżając im historię i tradycje regionu, a także tworząc poczucie lokalnej dumy i autentycznej łączności ze swoim orbis interior.
W ocenie proponowanego projektu nie należy również pomijać kwestii wizerunku Polski na świecie, w szczególności w Unii Europejskiej. Ostatnie wydarzenia, poczynając od niezbyt udanej, w moim odczuciu, ekspozycji w Parlamencie Europejskim po dyskryminację Romów w poznańskich lokalach, nie stanowią szczególnie korzystnych okoliczności dla budowania obrazu kraju i Polaków jako otwartych, życzliwych
i przyjaznych sąsiadom obywateli Starego Kontynentu. Warto zatrzeć to nienajlepsze wrażenie w oczach innych mieszkańców UE pokazując, że państwo polskie potrafi stosować pionierskie rozwiązania w zakresie unormowania stosunków ze słabszym partnerem i w kontakcie z kulturową odmiennością. Najlepiej jednak, gdy tego rodzaju promocja odbywa się poprzez realne, pragmatyczne rozwiązania, na przykład właśnie w sferze prawnej, a nie obietnice bez pokrycia i przedwyborcze deklaracje polityczne.
Taka sytuacja pozwoli też na korzystne uregulowanie stosunków kulturowych pomiędzy polskim państwem a Ślązakami - a mamy w tym przypadku do czynienia z historycznymi zaszłościami i poczuciem społecznej niesprawiedliwości w regionie. Niezależnie od tego, na ile postawy takie są zasadne, bo nie chodzi w tej chwili o to, by sporządzić rachunek rzeczywistych bądź imaginowanych krzywd, warto podjąć próbę wypracowania kompromisu poprzez tworzenie ze strony państwa rozstrzygnięć przyjaznych tej grupie mniejszościowej. Rozstrzygnięć, które przekonają Ślązaków o dobrej woli ze strony przedstawicieli instytucji państwowych i akceptacji dla różnorodności obywatelstwa w Polsce - różnorodności traktowanej jako wartość i kulturowy kapitał, a nie przeszkoda w relacjach wewnętrznych i przyczynek do dyskryminacji części mieszkańców naszego kraju.
Wydaje się, że Polska pomyślnie przeszła pierwszą fazę transformacji ustrojowej i oswoiła już instrumenty wolnego rynku. Przed nami zatem kolejny etap - wejście w dojrzałą demokrację poprzez odpolitycznienie sfery publicznej, zwłaszcza na poziomie lokalnym i zrównanie polskich obywateli wobec prawa. Proponowana przez grupę parlamentarzystów zmiana ustawy może okazać się jednym z wielu egzaminów, jakie zdać muszą władze państwa, by pokazać, że dobrze sobie radzą z nałożonymi na nie przez społeczeństwo obowiązkami. Z pewnością skorzystają na tym nie tylko Ślązacy.
Komentując nowelizację ustawy trudno nie zauważyć, że język śląski występuje także na terytorium Republiki Czeskiej. Parlament RP, i obie jego Izby, stanowią prawo na terytorium kraju, ale wydaje się wskazane podjęcie bilateralnych rozmów na temat obecności języka śląskiego u południowych sąsiadów. Z punktu widzenia socjologa ważny jest nie tylko status prawny języka, ale również jego społeczne funkcjonowanie i zachowanie w kraju oraz poza jego granicami.
Język regionalny stanowi ważny element identyfikacji społeczności śląskiej, co jest bardzo istotne z punktu widzenia etnicznej odrębności. Z drugiej strony należy sobie zadać pytanie, czy uznanie języka śląskiego za regionalny nie stanie się przyczynkiem i argumentem dla przedstawicieli i aktywnych działaczy Ruchu Autonomii Śląska w kierunku radykalizacji żądań autonomicznych w odniesieniu
do regionu? To elementy pewnego zagrożenia, które mogą prowadzić do antagonizmów pomiędzy mieszkańcami nie tylko Śląska, ale Polski. Jestem daleki od ich przeceniania, ale, uznając to za powinność opiniodawcy, zwracam uwagę na niebezpieczeństwo potencjalnych antagonizmów czy nawet konfliktów w wymiarze regionalnym. Wskazywały na nie wyniki badań empirycznych przeprowadzonych przez Centrum Badania Opinii Społecznej jeszcze w roku 2005. Już wtedy 67% Polaków sprzeciwiało się umieszczaniu tablic z podwójnymi nazwami miejscowości - w języku polskim i niepolskim. Równocześnie 82% respondentów akceptowało możliwość nauki języka mniejszości w szkołach oraz nauczanie w języku narodowym mniejszości. Polacy pozytywnie więc odnoszą się do kwestii wprowadzenia w system nauczania w polskich szkołach języków mniejszości narodowych i etnicznych, ale mają obawy przed wielojęzycznymi zapisami nazw miejscowości.
I właśnie w proponowanej nowelizacji wyraźnie brakuje konkretnych odniesień do kwestii podwójnego czy wręcz potrójnego nazewnictwa, które wydaje się być jednym z najważniejszych elementów uznania języka śląskiego za język regionalny. Ustawodawca nie precyzuje czy, i w jaki sposób, będą uwzględniane nazwy miejscowości w języku śląskim. Już dzisiaj w niektórych miejscach województw śląskiego i opolskiego występują podwójne nazwy miejscowości: polskie i niemieckie. Czy więc będzie wprowadzona trzecia, w języku śląskim? Tej ważnej kwestii ustawodawca w ogóle nie podejmuje. Ponadto należy, jak sądzę, określić zakres używania języka śląskiego w instytucjach państwowych, samorządowych, a także wszelkich napisach w sferze publicznej. Czy jak w przypadku Górnej Adygi, na pograniczu Austrii, Włoch i Niemiec, będziemy mieli nazwy i napisy w trzech językach? Powstaje pytanie jak trójjęzyczność w przypadku województw śląskiego i opolskiego byłaby odbierana przez mieszkającą tutaj większość.
Odrębne uwagi odnoszą się do systemu edukacji, który winien uwzględniać naukę języka śląskiego. W zmianie ustawy proponowana jest edukacja w zakresie języka śląskiego jako przedmiotu do wyboru w wymiarze trzech godzin tygodniowo i przy minimalnej liczbie uczniów wynoszącej 7 osób. W nowelizowanej ustawie brakuje informacji dotyczącej nauki innych przedmiotów w języku śląskim. Należy
ściślej określić czy chodzi wyłącznie o naukę pisania, czytania i mówienia w języku śląskim czy również o naukę w języku śląskim historii, geografii, religii? Bardzo ważnym jest zastrzeżenie w kwalifikacji przyszłych nauczycieli i lektorów języka śląskiego. Żadna szkoła wyższa w Polsce nie prowadzi, w chwili przygotowywania opinii dla Parlamentu RP, studiów w zakresie języka śląskiego. Ponadto już teraz, wyprzedzająco, winny być przeprowadzone badania, które pokazałyby potencjalne zainteresowanie nauką języka śląskiego. Trudno przygotowywać kadrę, jeśli nie będzie chętnych do nauki języka śląskiego lub - a contrario - będzie ich nadmiar.
Dzisiaj do dyspozycji nauczycieli i uczniów pozostają wciąż jeszcze niezbyt liczne elementarze języka śląskiego i pojedyncze opracowania w tym języku. Niektóre z nich radykalnie krytykowane, zwłaszcza przez językoznawców. A co z pozostałymi podręcznikami do nauki języka i w języku śląskim? W proponowanej nowelizacji gruntownej i kartezjańskiej precyzji wymaga też obecność i używanie języka śląskiego w mediach. Czy problem dotyczy wyłącznie mediów regionalnych czy również ogólnopolskich? Całkowicie odrębną kwestią jest skład osobowy Komisji Wspólnej. Karaimów reprezentuje w niej jeden przedstawiciel, a Ślązaków - dwóch. Przy pełnym szacunku dla roli przedstawicieli mniejszości karaimskiej, minimalne proporcje reprezentacyjne winny zostać zachowane. Nie mówię o parytetach, ale o rozsądnych rozmiarach reprezentacji.
Uzasadnienia przedstawione przez autorów nowelizacji są przekonywujące, ale, jak próbowałem wykazać w opinii, kilka jeszcze kwestii wymaga publicznej dyskusji, legislacyjnej precyzji i politycznej odwagi.
Źródło Dziennik Zachodni: Śląski jest językiem! Posłowie dostali sensacyjną ekspertyzęBernadeta Szymik - Kozaczko edytował(a) ten post dnia 24.05.11 o godzinie 00:56