Temat: czy pamiętacie swój pierwszy raz ... ?? :)
No to i ja zamieszczę opis mojego pierwszego skoku, opublikowany swego czasu na jednym ze skydiverskich forów.
Po raz pierwszy skakałam w AFF-ie, z czterech tysięcy sześciuset metrow nad poziomem morza, z samolotu An-28, na spadochronie PD-240.
Wyglądało to z grubsza tak, że gdy samolot osiągnął pułap i miejsce zrzutu, podeszłam do wyjścia, kiwnełam głową jednemu i drugiemu instruktorowi, krzyknelam READY, SET, GO! i wyskoczylam.
Przynam, że przypominalo to raczej wyjście z tramwaju niż opuszczenie samolotu na znacznej wysokości. Zero emocji.
Potem był zaskakujaco długi lot, zdziwienie, że nie towarzyszy mu uczucie spadania, wykonywanie umówionych ćwiczen, szczerzenie się do kamermana, który latał w pobliżu, a potem mocne szrpnięcie przy otwarciu, kilka minut swobodnego szybowania na otwartej czaszy, a na koniec lądowanie i myśl, to już wszystko? Tylko tyle? Też mi sport extremalny....
Odblokowanie nastąpilo przy drugim skoku. Gdy nadeszła moja kolej i instruktorzy podprowadzili mnie do wyjścia, poczułam sie dość niewyraźnie, zupełnie bez sensu, bo przecież za pierwszym razem nic złego sie nie zdarzyło.
Od tamtej pory, zawsze odczuwam przed skokiem charakterystyczne napięcie, które zmniejsza sie z każdym zaliczonym danego dnia wylotem, ale zawsze jest obecne i zawsze powraca, tym intensywniej im dłuższa przerwa w skakaniu.