Temat: Festiwal przedsiębiorczości BOSS 2008 Szczecin
Oj Aureliuszu, Aureliszu :-) !
Po co tyle złośliwości :-) i zbyt daleko i pochopnie wyciągniętych wniosków?
Ale do rzeczy, bo tylko tak jest sens w tej sytuacji rozmawiać.
Napisałeś, że ogłoszono w Szczecinie stan klęski żywiołowej.
To jest NIEPRAWDA!!! Fakt, prądu nie była, ale to Ty podjąłeś decyzję, że w tych warunkach się to odbędzie i to Ty w pełni ponosisz odpowiedzialność za poziom tego wydarzenia. Sam zresztą przytaczałeś, postać Ś.p. Docenta, który nie potrzebował prądu, aby wszystkim w Słowianinie „szczęki opadły”. Ale Docent, to był ktoś!
Napisałeś, iż szkolenie było darmowym szkoleniem
To, że takowym było nie upoważnia do niezachowania odpowiedniego poziomu.
Użyłeś sformułowania – edutainment.
„Istotę Edutainment dobrze oddaje powiedzenie „uczyć bawiąc”. Wskazuje ono zarazem odpowiednią hierarchię ważności. Pod pojęciem Edutainment będziemy rozumieć takie działania, których celem jest przede wszystkim edukacja, zaś forma rozrywki jest wyłącznie sposobem uatrakcyjnienia lub ukrycia przekazu o charakterze edukacyjnym.”
Proponuję Ci zwrócić uwagę na tę „hierarchię ważności”, „przede wszystkim edukacja”, „forma rozrywki jest wyłącznie sposobem uatrakcyjnienia”. Jak już wcześniej pisałem edukacji w tym nie było, a i na czym miała polegać ta rozrywka to tez nie zauważyłem.
Napisałeś, ze przywiozłeś: gitary, wzmacniacz gitarowy, nagłośnienie, laptopy, mikroporyty… i wiele innych akcesoriów, które miały składać się na „efekt WOW” tego szkolenia.
No i właśnie tutaj tkwi problem, chciałeś go osiągnąć za pomocą zabawek, a nie jego zawartością i kiedy ich zabrakło to okazało się, ze było ono puste jak bańka mydlana która się mieni w słońcu kolorami tęczy, ale bardzo szybko pęka i czar prysł.
Aureliuszu, nie dotknąłeś mnie brakiem dźwięku gitary podłączonego do tego zajebistego wzmacniacza, Wiem jak on brzmi. Dokładnie takie same mieliśmy grając z moja kapelą. No może mieliśmy lepsze paczki (znaczy się głośniki, ale to szczegół). Może to nawet i lepiej, ze tego nie usłyszałem, bo jeśli ta gitara miałaby być tak samo rozstrojona jak ta, na której zagrałeś to byłbym już całkiem załamany. Kocham dźwięk przesterowanej gitary, przyprawia mnie on o gęsią skórkę i jest prawie tak miły jak przeżycia związane ze zbliżeniem z kobietą, ale tylko w przypadku kiedy ta gitara stroi i dźwięki wydobywane są przez wprawne palce człowieka obdarzonego talentem.
Jeśli jestem przy dotykaniu to przykro mi, ze się tak poczułeś przed szkoleniem. Przywitałem się ze wszystkimi organizatorami ponieważ ich wszystkich znałem. Ty nie zostałeś mi przedstawiony i dopiero jak wyszedłeś na środek sali dowiedziałem się, ze Ty to Ty. Było tam kilkadziesiąt innych osób i mam nadzieję, ze nie poczuli się urażeni tym, ze się z nimi nie przywitałem.
Jest jedna rzecz, która mnie dotykasz. Są to niczym nieuzasadnione zarzuty o to, ze byłem i jestem do Ciebie uprzedzony. Z tego powodu jest mi bardzo przykro. Bóg i osoba, która prosiła mnie o usunięcie swoich inicjałów, które były tu we wczesniejszej wersji tego posta ;-), są mi świadkiem jak byłem pozytywnie „nagrzany” na zobaczenie i wzięcie udziału w tym szkoleniu. Jak indiańska strzelba ;-). Po przeczytaniu jego zapowiedzi, wziąłem dodatkowy dzień urlopu aby zostać dłużej w Szczecinie. Myślałem, ze jeśli będzie OK. to pogadam z Tobą o odkupieniu licencji na wykorzystanie tej formy czy nawet całego know how w celu wykorzystania jej do szkoleń naszych pracowników.
Dziwi mnie dlaczego (na potrzeby tej wymiany zdań) dopuszczasz się kłamstwa, ze siedziałem z boku. Siedziałem przecież w pierwszej ławce, a zajęcie tego miejsca wynikało właśnie z chęci czynnego udziału w tym szkoleniu. Humor miałem Bardzo Dobry (widać to na posiadanych przeze mnie zdjęciach) niestety błędnie odczytałeś wyraz mojej twarzy. Spowodował go, nie był smutek lecz zażenowanie wynikające z tego co widziałem i słyszałem w Twoim wykonaniu.
Muszę przyznać, że jesteś bardzo odważnym człowiekiem. Po pierwsze, aby wystąpić tak nieprzygotowany przed audytorium. Chyba, że wynika to z Twojego (wygłoszonego) założenia, że szkolenie (podobnie jak biznes) to „robienie z siebie głupka”.
Twoją odwagę dostrzegam tez w generalizacji „Poza Panem NIKT nie
poczuł się oszukany”.
Skąd taki wniosek? Z tego co wiem nie została przeprowadzona, wśród uczestników ankieta ewaluacyjna. Niestety ja w takich kwestiach jestem tchórzem i bardzo boję się używania sformułowań: ZAWSZE, NIGDY, WSZYSCY , NIKT.
Nie dałem Ci feedbacku po szkoleniu z prostej przyczyny. Ponieważ mnie o to nie poprosiłeś! Ja np. takowy otrzymałem od osoby, która prosiła mnie o usunięcie swoich inicjałów, które były tu we wczesniejszej wersji tego posta ;-), na wyraźną moją prośbę. Zastanawiam się jednak, obserwując Twoją reakcję na moja krytykę (wg. mnie konstruktywną, bo sugeruje Ci abyś zdobył warsztat trenerski, przygotował się do szkoleń, które prowadzisz, dbał nie tylko o formę, ale i o treść) czy udzielenie Ci informacji zwrotnej miałoby jakiś sens.
Co do głównego tematu tego forum, to uważam, że to co się tu dzieje ma z nim ścisły związek. Napisałeś wcześniej, że firmy powinny konkurować jakością usług. Czyli powodowanie powstawania nowych firm, jak najbardziej TAK, ale pokazanie im na czym polega wysoka jakość (np. w szkoleniach) tym bardziej, aby kiedy jej nie potrafią dać klientom nie wypadli od razu z rynku. Można kupić bardzo ładny, bardzo dobrze zareklamowany produkt, lecz jeśli nie jest on użyteczny, to powoduje u Klienta zniechęcenie producentem i zmiana, co do wyboru producenta kiedy przyjdzie mu dokonać następnej decyzji zakupowej. I to trzeba przekazać przyszłym przedsiębiorcom.
Twój zarzut dotyczący, moich ewentualnych uprzedzeń do Ciebie ze względu na Twój młody wiek jest totalnie chybiony. Na co dzień pracuję z trójką ludzi (dwie dziewczyny i chłopak), którzy mieli na początku naszej współpracy (rok temu) po 23 i 24 lata. Uwielbiam z nimi pracować [mam nadzieje, ze oni też ;-) ] bardzo dużo się od nich uczę [mam nadzieje, ze oni też ;-) ].
Gdybym nie był zainteresowany rozwojem młodych ludzi, to nie przybyłbym tutaj w swoime wolnym czasiu (urlop) przemierzając ponad 1000 kilometrów :-).
Do budowania networkingu się nie przyłącze, bo o tej idei nic nie wiem, a co więcej kojarzę ją z tragicznym skeczem „Król Papy”.
Życzenia uśmiechu przyjmuję, choć już bez nich jestem odbierany za człowieka na granicy, poza którą optymizm i okazywana afirmacja życia może być kwalifikowana jako nadająca się do leczenia ;-)
Życzeń proaktywności, zaś nie przyjmę, a to z kilku względów. Pierwszy to to, że mnie śmieszy, nadużywany przez Ciebie. Po drugie, ze go nie rozumiem. Ja po prostu jestem AKTYWNY, bez żadnego „pro” cokolwiek ono znaczy. Po trzecie, jestem tak aktywny (nieporównywalnie bardziej niż np. ok. 20 lat temu), że po prostu nie wcisnę już wiecej aktywności w mój kalendarz.
Pozdrawiam
Ps. „Do teatru to nigdy z własnej woli nie pójdę” [patrz film „Miś” ;-) ]
Jarosław Gorczyca edytował(a) ten post dnia 17.04.08 o godzinie 19:27