Ewa S.

Ewa S. Specjalista ds.
Projektów
Internetowych

Temat: Sukces w pełni życia.

Iwona Majewska-Opiełka
(Charaktery, Styczeń 2008)


Bez właściwych przeżyć cielesnych i duchowych; bez radości z owoców swojej pracy; bez wzmacniania swojej siły siłą przeżyć duchowych; mając ciało obolałe od stresu, tniemy życie tępą piłą.

Słowo „sukces" funkcjonuje w naszym słowniku nie tylko jako pozytywne zakończenie jakiegoś działania, ale również jako niemal synonim szczęścia. Mówimy o kimś, że jest człowiekiem sukcesu i często znaczy to dla nas tyle samo, co człowiek szczęśliwy. Skoro zatem mówimy o sukcesie zamiennie ze szczęściem, pierwszym przystankiem na drodze planowania własnego rozwoju winno być zastanowienie się, czym jest tak rozumiany sukces. Żadna z definicji nie wydaje mi się pełniej i lepiej oddawać istoty tego zagadnienia niż ta, którą stworzyłam na potrzeby szkoleń z zakresu skutecznego działania: „Sukces jest to działanie — na najwyższym poziomie własnych możliwości — zmierzające do realizacji własnych, w pełni uświadamianych pragnień, z zachowaniem uniwersalnego kodeksu moralnego oraz równowagi pomiędzy wszystkimi płaszczyznami życia". Z definicji tej wynika kilka bardzo istotnych wniosków.
Przede wszystkim sukces to działanie. Z tego faktu wypływają dwie ważne informacje. Po pierwsze, po osiągnięciu sukcesu nie wolno spocząć na laurach, trzeba dążyć do coraz wyżej stawianych celów. Po drugie, należy czuć się człowiekiem sukcesu na każdym etapie dążenia do celu, a nie dopiero wówczas, kiedy zostanie on osiągnięty. Krótko mówiąc, trzeba cieszyć się życiem w każdym jego momencie.
Akceptując sukces jako stan dynamiczny, rozumiemy karierę zawodową jako ciągły rozwój, a więc np. osiąganie wyższych stanowisk, poszerzanie kompetencji, większe zarobki, poprawianie własnego wizerunku, więcej klientów itp. Natomiast trudno jest mówić o karierze zawodowej wówczas, kiedy ktoś przez lata wykonuje tę samą pracę za te same pieniądze i na tym samym stanowisku.

Kolejną informacją, jaką niesie nam proponowane przeze mnie podejście do sukcesu, jest to, że warto pracować na najwyższym poziomie swoich możliwości. Nikt nie będzie się czuł człowiekiem sukcesu, jeśli w jego świadomości będzie tkwiło przekonanie, że to, co osiąga, dzieje się poza nim, niejako przypadkiem. Czujemy się ludźmi sukcesu wtedy, kiedy zaszczyty, splendor i pieniądze są efektem naszej pracy. Proszę mi wierzyć — „sukces" bez pracy ma zwykle negatywne, często dramatyczne zakończenie: gwałtowne załamania kariery, brak zainteresowania życiem, nawet alkoholizm, narkomania i wiele innych sposobów ucieczki od siebie.
Takie traktowanie sukcesu daje jeszcze jedną wskazówkę: trzeba w pełni koncentrować się na tym, co się robi. Niezwykle rzadko kariery zawodowe rozwijają ludzie, którzy nie potrafią oddać się w pełni jednemu zawodowi czy zajęciu. Skoncentrowani na zarabianiu pieniędzy mogą naturalnie osiągnąć sukces finansowy, ale będzie to ich jedyny sukces w życiu. Jak w każdym życiowym przedsięwzięciu, w rozwoju kariery zawodowej obowiązuje naturalne prawo: trzeba posiać i pielęgnować to, co się posiało, by można było zbierać.
Wiemy już, że kariera zawodowa to coś dynamicznego, rozwijającego się i podlegającego zmianom. Wiemy również, że rozwój kariery i poczucie szczęścia w życiu łączy się z pełnym zaangażowaniem w to, co się robi, oraz z pracą na najwyższym poziomie swoich możliwości. Kolejna sprawa to mądra realizacja wszystkich życiowych celów.

Kariera zawodowa jest jedną (nie jedyną!) z płaszczyzn życia - tak samo ważne jest życie emocjonalne, potrzeby ciała czy ducha. Zapomnienie o tym może doprowadzić do negatywnego bilansu strat i zysków. Myślę, że w Polsce jest to źródłem podwójnych problemów: z jednej strony ludzie w różnym wieku przypłacają rozwój kariery zawodowej stratami w życiu osobistym, często wręcz utratą zdrowia. Z drugiej - brak dystansu do pracy zawodowej i rezygnacja z innych obszarów życia prowadzi do zmęczenia i wypalenia. Często jednak jest tak, że kiedy człowiek jest bardzo zajęty robieniem tego, co lubi i co daje mu satysfakcję w postaci pieniędzy i widocznych efektów, nie czuje, żeby w jego życiu czegoś brakowało. To poczucie przychodzi dopiero wtedy, kiedy jest już za późno, kiedy traci się coś bezpowrotnie - rodzinę, przyjaciół, motywację do pracy. Bywa i tak, że traci się wszystko.
Chodzi więc o to, by pracując nad realizacją własnych celów i budowaniem przyszłości w każdym momencie czuć jednocześnie, że żyjemy pełnią życia i jesteśmy szczęśliwi. Tylko takie podejście do planowania sukcesu ma sens. W przeciwnym wypadku pojawia się wypalenie, zmęczenie i nieskuteczne działanie podobne do próby ścinania drzewa tępą piłą. Nie mając właściwych przeżyć emocjonalnych, intelektualnych, cielesnych i duchowych; nie mając czasu na to, by cieszyć się owocami swojej pracy; nie wzmacniając swojej siły siłą natury czy przeżyć duchowych i mając ciało obolałe od stresu (siłownia nie załatwi relaksu czy dobrego snu), tniemy życie tępą piłą, zużywając więcej energii i więcej czasu do wykonywania wszelkich zadań. W pewnym momencie przychodzi załamanie, które może mieć nawet tragiczny koniec. Znam wielu takich ludzi, szczególnie młodych mężczyzn przed czterdziestką. Niemal zawsze jest tak, że nie pokusili się oni o głębokie przemyślenie własnego życia, stworzenie jego wizji i planu. Tymczasem od tego przecież wszystko powinno się w życiu zaczynać. Obojętnie, czy mamy lat kilkanaście, czy kilkadziesiąt, winniśmy tworzyć wizję własnego życia, systematycznie wzbogaconą o nową wiedzę, lekcje życiowe i posiadane możliwości.
W takiej wizji powinno się znaleźć wszystko, na czym nam naprawdę zależy: praca, jakiej pragniemy, zawód, który chcemy wykonywać, to, gdzie pragniemy żyć i jak spędzać czas wolny. Tylko wizja, która uwzględnia nasze najgłębsze pragnienia, może motywować nas do działania. Tworząc ją, musimy korzystać z własnej wyobraźni i intuicji oraz starać się możliwie silnie przeżywać emocje, jakie wywołują tworzone obrazy. Wizja ma inspirować. Nie musi zatem być całkowicie realna, a jej spełnienie pewne. Chodzi o to, by dać upust swoim marzeniom i pragnieniom, czyli pozwolić mówić naszemu najgłębszemu ja, które zazwyczaj najlepiej wie, w jakiej dziedzinie możemy się w pełni zrealizować i do czego mamy predyspozycje.

Matka piętnastoletniego chłopca, który interesuje się od dziecka samolotami i lotnictwem, radziła się mnie, czy odwodzić swojego syna od zamiaru bycia pilotem. Na miejscu rodziców nie odradzałabym wyboru, wręcz przeciwnie - starałabym się, by chłopak uzyskał jak najpełniejszą wizję wybranego zawodu. Tylko niektórzy ludzie wiedzą bowiem niemal od dziecka, co chcieliby robić. To wielkie szczęście i prawdziwa pasja. Niemożność wykonywania wymarzonego zawodu byłaby na pewno klęską dla tego młodego człowieka. Ludzie mają problemy z tworzeniem wizji własnego życia. Myślą zbyt realistycznie lub nie potrafią odwołać się do swoich najgłębszych odczuć. Dlatego dobrym sposobem na pokonanie tego jest jedno z trzech następujących zadań: opisanie wymarzonego dnia w życiu — takiego „zwykłego", powszedniego; wypisanie tego, czego na pewno się nie chce, a co może być pierwszym krokiem do odkrycia tego, co się chce; skorzystanie z kwestionariusza pozwalającego zbadać inklinacje, wartości i ulubione zajęcia.
Polecam szczególnie drugą technikę. Osobiście zaczynałam właśnie od tego. Na mój wymarzony dzień składały się wszystkie ulubione czynności, biegł w otoczeniu, w jakim pragnę żyć, a opis dnia zaczynał się od słów: „Budzę się w dużym łóżku, w ładnej sypialni z orzechowymi meblami. Za oknem widać zielone korony drzew. Jest szósta rano". Przytaczam to zdanie, aby wskazać, jak istotne są szczegóły oraz pisanie o wszelkich aspektach życia. Taki możliwie najpełniejszy obraz chcianej rzeczywistości powinien być podstawą do budowania celów.
To również stanowi dla wielu poważne wyzwanie. To niezwykle istotna sprawa, ponieważ podstawą sukcesu jest dążenie do własnych w pełni uświadamianych celów. W naszych kalendarzach czy na kartkach dziennika powinniśmy zapisać cele wywodzące się bezpośrednio z naszych marzeń, ale jednocześnie przystające do realiów życia. O ile wizja może być romantyczna, idealistyczna i nie musi kierować się konkretami, o tyle w wypadku budowania celów konieczne jest, aby były realne, mierzalne, konkretne i umiejscowione w czasie. Czasami trzeba sprawdzić, czy cel, który sobie założyliśmy, jest na pewno tym, czego w istocie pragniemy. Tutaj znowu przypomina mi się matka, która skarżyła się, że jej syn zamiast do SGH, do której się wybierał, chce raptem pójść do wojskowej szkoły oficerskiej. Co robić? Poradziłam tej pani, aby starała się różnymi sposobami przekonać syna do zebrania jak największej ilości informacji o zawodzie, który ma zamiar wykonywać. Radzę to wszystkim rodzicom oraz tym, którzy sami stoją przed koniecznością podjęcia istotnych kroków związanych z karierą zawodową, a nie mają skrystalizowanych marzeń. Często bowiem nasze wybory podyktowane są iluzją zawodu, wybiórczą wiedzą czy też koncentracją jedynie na przyjemnych stronach danej profesji. Ileż pielęgniarek wybrało zawód dla czepka i ładnego stroju, iluż lekarzy traktowało medycynę jak przedłużenie zabawy w lekarza, a nauczyciele często myśleli o tym zawodzie jako o hołdzie dla ulubionego pedagoga! Wielu z takich ludzi jest nieszczęśliwych. Zupełnie inaczej jest wtedy, kiedy kandydat na lekarza czy pielęgniarkę popracuje w szpitalu, a przyszły nauczyciel w szkole - mogą wtedy poznać także negatywne strony wybranego zawodu.

Kiedy już upewnimy się, że istotnie chcielibyśmy zajmować określone stanowisko czy wykonywać dany zawód, trzeba opracować strategię działania. Jaka ona będzie, zależy od tego, w którym momencie swojego życia decydujemy się na kreowanie własnej kariery. Inne też będą kolejne cele stawiane na wybranej drodze. Załóżmy, że młody człowiek w liceum marzy o tym, by prowadzić kampanie wyborcze dla polityków. Bardzo przydatne do opracowania takiej strategii jest wykorzystanie techniki „rybiego szkieletu". Rysujemy szkielet ryby z wieloma głównymi ościami górnymi i dolnymi. Każda z górnych ości wskazuje, kim będziemy w poszczególnych etapach dążenia do głównego celu, dolna, co będziemy robić. W tym wypadku górne ości to na przykład: członek komitetów wyborczych w szkole (np. do rad szkoły); członek komitetów wyborczych na uczelni; ochotniczy pracownik komitetów wyborczych akceptowanych przez siebie polityków; pracownik agencji public relations (tzw. PR); członek stowarzyszeń zrzeszających pracowników PR; znana postać w świecie PR, pracownik komitetów wyborczych akceptowanych polityków; pracownik komitetu wyborczego prezydenta RP.
Dolna część ości wyglądać może na przykład tak: zainteresowanie historią, socjologią, psychologią, polityką, psychocybernetyką; udział w dodatkowych zajęciach związanych z tymi dziedzinami; nauka co najmniej dwóch języków obcych; matura; studia wyższe np. w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej; kursy z zakresu NLP, wiedzy dotyczącej socjotechnik i technik przemawiania; podyplomowe studium marketingu politycznego i medialnego; stypendium lub praktyka w USA; zabłyśniecie w prowadzonych sprawach; udział w pracach komitetów wyborczych wszelkiego typu; zaistnienie w periodykach poświęconych PR; budowanie sieci znajomości w kręgach PR oraz kręgach politycznych.
Każdą z tych ości należy następnie kolejno brać pod rozwagę (w miarę upływu czasu), zbierać wiadomości na ten temat, wyznaczać konkretne terminy realizacji celów cząstkowych. Najlepsza definicja celu to marzenie z datą realizacji. Marzenie wzięło się z naszej wizji, teraz trzeba tylko wstawić konkretną datę działania. Warto przy tym pamiętać, że jest to propozycja postępowania i życie może ją weryfikować, jednakże bez tak stworzonego szkieletu trudno jest nawet zacząć.
Podałam przykład młodego człowieka bez zawodu. Oczywiście inaczej podejdzie do tego samego celu ktoś, kto ma już jakiś zawód. Idea będzie tu jednak taka sama.

Trudno przecenić rolę spokoju sumienia w poczuciu szczęśliwego życia. Nie da się być szczęśliwym, jeżeli nasz rozwój znaczony jest krzywdą innych ludzi czy nieuczciwymi działaniami. Niepokoi mnie podejście do biznesu, według którego jest to dżungla, rządzona prawem przetrwania za wszelką cenę. Jest to podejście nie tylko uproszczone, ale pozbawione pragmatyzmu — nieskuteczne w dłuższej perspektywie czasowej. Nie ma dwóch światów — domowego, w którym oczekujemy miłości, życzliwości i uczciwości (i wielu innych dobrych rzeczy), i tego, w którym rzekoma walka o byt wypiera wartości. Człowiek jest jeden i świat jest jeden. Jeśli nie zadbamy o wartości w biznesie, ich brak zniszczy resztę naszego świata. Mallaroux powiedział, że XXI wiek albo będzie wiekiem miłości i bardziej emocjonalnego podejścia do życia, albo nie będzie go w ogóle. Ta prawda dotyczy przede wszystkim działalności gospodarczeji politycznej, czyli tego obszaru, który najbardziej łączy się z karierą zawodową. Wybierajmy.

http://www.charaktery.eu/artykuly/Po-co-zyje/100/Sukce...