Lidia Karina
B.
Tylko życie
poświęcone innym
warte jest
przeżycia. (prom...
Temat: pomoc dla Kacpra
Kacper Zagrodny w ósmym miesiącu życia zachorował na zapalenie płuc. Później doszła ostra niewydolność krążenia. Dziecko słabło, a po roku lekarze postawili diagnozę: kardiomiopatia restrykcyjna. Jedynym ratunkiem jest przeszczep serca.Początkowo lekarze dawali chłopcu od pięciu do dziesięciu lat życia. Ale u 4-letniego obecnie Kacpra choroba postępuje znacznie szybciej. W ubiegłym roku został umieszczony na Krajowej Liście Biorców Przeszczepów Unaczynionych. Od listopada 2007 roku posiada kartę zgłoszenia biorcy serca w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Jednak zabiegu nie wykonano do dzisiaj. Lekarze twierdzą, że z powodu braku dawcy. Zaproponowali rodzinie szukanie ratunku poza granicami kraju. - Dotarliśmy do Instytutu Transplantologii Serca w Berlinie. Zapewniono nas, że w ciągu 75 dni wykonają przeszczep, ale pod warunkiem dokonania przedpłaty na konto instytutu w wysokości 100 tys. euro - mówi matka chłopca, Monika Zagrodna.
Dla rodziny Zagrodnych kwota jest astronomiczna. A to przecież dopiero początek kosztów związanych z operacją i rehabilitacją synka. Łączny koszt zabiegu wyniesie około 295 tys. euro. - Miejscowe środowisko bardzo aktywnie zbiera pieniądze poprzez parafie, szkoły i różne instytucje. Ale przez kilka miesięcy zebrano tylko około 100 tys. zł. Dlatego tak zależy nam na rozpropagowaniu akcji - mówi osoba zaprzyjaźniona z rodziną, która od kilku miesięcy stara się pomóc Kacprowi.
Kobietę bardzo rozczarowała reakcja na apel, z jakim zwracała się o zbiórkę pieniędzy do mediów, fundacji oraz znanych osób. - Pisałam do TVN, Fundacji Krystyny Jandy, Fundacji Anny Dymnej, Fundacji Zdążyć z Pomocą, do redakcji ''Faktu''. Nikt nie odpowiedział. Tyle się mówi o ich pomocy na rzecz dzieci, ale chyba tylko wybranych. Robią pokazowe akcje na rzecz dzieci z dużych miast, mających komfortowo wyposażone mieszkania, komputery, plazmy na ścianach, łatwy dostęp do rehabilitacji i opieki zdrowotnej. A tu, dziecko z małej wsi pod Łukowem, skromnie urządzona kawalerka, o komputerze można jedynie pomarzyć - tłumaczy rozgoryczona kobieta.
Zagrodni mieszkają w niewielkiej wsi Wnętrzne w gm. Stanin w powiecie łukowskim. Ojciec Robert pracuje w mleczarni w Łukowie. Do pracy dojeżdża ponad 20 km. Matka Monika pobiera z GOPS 670 zł świadczenia pielęgnacyjnego wraz z dodatkami. Na utrzymaniu mają jeszcze drugie dziecko, 3-letniego Kamila.
Kacper walczy z czasem. Jego stan zdrowia z dnia na dzień się pogarsza. Jest skrajnie wyczerpany fizycznie, każdy ruch sprawia mu ból. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze rok temu chodził. Dziś nieprawidłowo funkcjonują wszystkie jego organy. Wewnątrz ciągle zbiera się płyn odprowadzany przez cewnik. W święta Kacperek ponownie trafił do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie na oddział kardiologii. Rodzice sadzają dziecko tylko na chwilę, na stercie miękkich poduszek, bo z powodu zaniku wszystkich mięśni nie ma na to sił. Nawet leżeć może tylko na jednym boku, na drugim się dusi. Wycieńczone ciało oplatają przewody łączące go z kroplówkami i aparaturą. Tylko przez ułamek sekundy można ujrzeć uśmiech na zmęczonej bólem twarzy...
Sprawa jest pilna.
Wpłat można dokonywać na konto Fundacji Polsat:
Invest Bank SA, nr 21 1680 1248 0000 3333 4444 5555 z dopiskiem „dla Kacpra Zagrodnego”.
Dodatkowe informacje pod nr telefonów: Monika Zagrodna – 0504 929 455, Robert Zagrodny – 0508 740 320.
Link źródłowy: http://slowopodlasia.pl/index.php?b=art&ID=18647
Wielkie dzięki za każdą pomoc.