Barbara Dziobek

Barbara Dziobek Instytut Rozwoju
Rodziców

Temat: patologia?

Często jest tak, że rodzice bardzo dobrze wykształceni, z wysoką pozycją społeczną, którzy wyznają surowe zasady moralne i dbają o pozory... w życiu rodzinnym, w stosunku do dzieci, nie kierują się miłością. Konsekwencją jest to, że wychowują dzieci równie niezdyscyplinowane i destrukcyjne jak dzieci z rodzin uznawanych za patologiczne.

Większość rodziców nie kocha swoich dzieci. Wychowują je, bo przyszły na świat, bo to jest jakiś obowiązek, bo społeczeństwo tego wymaga i... co ludzie powiedzą. No i jeszcze sumienie.

Rodzice bardzo rzadko kierują się miłością w wychowaniu dzieci, bo po prostu nie mają tej miłości, nie umieją kochać. Albo im się nie chce.

Czy brak miłości jest patologią? W normalnych rodzinach dzieci się nie kocha. I to jest na porządku dziennym. I nie mówię o biciu.

konto usunięte

Temat: patologia?

Barbara Dziobek:
Często jest tak, że rodzice bardzo dobrze wykształceni, z wysoką pozycją społeczną, którzy wyznają surowe zasady moralne i dbają o pozory... w życiu rodzinnym, w stosunku do dzieci, nie kierują się miłością. Konsekwencją jest to, że wychowują dzieci równie niezdyscyplinowane i destrukcyjne jak dzieci z rodzin uznawanych za patologiczne.

Większość rodziców nie kocha swoich dzieci. Wychowują je, bo przyszły na świat, bo to jest jakiś obowiązek, bo społeczeństwo tego wymaga i... co ludzie powiedzą. No i jeszcze sumienie.

Rodzice bardzo rzadko kierują się miłością w wychowaniu dzieci, bo po prostu nie mają tej miłości, nie umieją kochać. Albo im się nie chce.

Czy brak miłości jest patologią? W normalnych rodzinach dzieci się nie kocha. I to jest na porządku dziennym. I nie mówię o biciu.
???Na jakiej podstawie opierasz, Basiu, swoją wypowiedź? Przyznam, że jest szokująca...
Barbara Dziobek

Barbara Dziobek Instytut Rozwoju
Rodziców

Temat: patologia?

Reniu,
moja wypowiedź opiera się na przeczytanej literaturze autorstwa psychologów, psychiatrów i terapeutów - bynajmniej nie SF.
Tak, dla niektórych może to być szokujące.
Zastanawiam się dlaczego nikt więcej ze mną nie polemizuje.
Wydawałoby się, że odezwie się chór głosów, który się ze mną nie zgodzi...

PS. Są chlubne wyjątki od tej reguły, na szczęście. :-)

konto usunięte

Temat: patologia?

Barbara Dziobek:
moja wypowiedź opiera się na przeczytanej literaturze autorstwa psychologów, psychiatrów i terapeutów - bynajmniej nie SF.
Tak, dla niektórych może to być szokujące.


Czy mogłabyś podać konkretne tytuły? Chętnie ustosunkuję się do nich, ale chciałabym je w pełni poznać. Póki co NIE ZGADZAM SIE z tym, co napisałaś. Byłoby to łatwiejsze do zaakceptowania, gdyby zamiast słów "większość", "bardzo rzadko" padły: "część", "czasami". Z tym mogłabym się zgodzić. Jednak nie do przyjęcia jest dla mnie taki komunikat. Mam kontakt z wieloma rodzicami i nigdy w ten sposób bym się o nich nie wyraziła.
Małgorzata M.

Małgorzata M. robię to, co kocham
i kocham to, co
robię :-)

Temat: patologia?

Barbara Dziobek:
Reniu,
moja wypowiedź opiera się na przeczytanej literaturze autorstwa psychologów, psychiatrów i terapeutów - bynajmniej nie SF.
Tak, dla niektórych może to być szokujące.

jaki procent dzieci i ich rodziców trafia do psychologów, psychiatrów i terapeutów? 5%, 10%, 20%? Dlatego Twoja kategoryczna ocena odnosi się tylko do ich klientów.

PS. Są chlubne wyjątki od tej reguły, na szczęście. :-)
Agnieszka S.

Agnieszka S. attachment parenting
www.dzikiedzieci.pl

Temat: patologia?

myślę, że przez miłość każdy rozumie trochę co innego dlatego trudno polemizować z tak postawioną tezą

ale pracując z rodzicami spotykam bardzo wielu takich którzy CHCĄ
kochać swoje dziecko i chcą dla niego jak najlepiej tylko nie bardzo wiedzą jak

albo są bardzo zagubieni z powodu ogromnej ilości wzajemnie wykluczających się zaleceń, porad itp.

także - o zgrozo - porad psychologów
Ania M.

Ania M. Dobra Wróżka ;)

konto usunięte

Temat: patologia?

Barbara Dziobek:
Reniu,
moja wypowiedź opiera się na przeczytanej literaturze autorstwa psychologów, psychiatrów i terapeutów - bynajmniej nie SF.
Tak, dla niektórych może to być szokujące.

dla niektórych?? ja powiedziałabym jak zwykle dla większości. To stary mit, który obalić trudno - mamy zakodowane od wieków, że rodzice kochają dzieci i koniec, nie ma czegoś takiego, że rodzic nie kocha.

Tak jak wszystko w życiu tak i słowo KOCHAM dla każdego znaczy coś innego - dla większości społeczeństwa KOCHAC znaczy CIERPIEC więc tacy ludzie nigdy nie zgodzą się z tym co napisałaś (ja też o tym już od dawna piszę na mojej grupie i też nikt nie zabiera głosu a jak się ktoś znajdzie to tylko po to żeby nawymyślać mi od nawiedzonej -:)).

Osobiście uważam, że może należałoby zacząć od prawidłowej definicji słowa KOCHAM może wtedy ludzie zobaczą, że zachowania ich znajomych i ich własne nie znajdują się na liście słowa KOCHAM.

Wszyscy mądrzy psychologowie, już do lat mówią o tym ale nikt ich nie słucha - parwda boli i dlatego, każdy odrzuca tą prawdę, oburza się bo chce wierzyć, że był kochany - ludzie, zyją iluzją, że byli kochani przez rodziców, żyją iluzją, że kochają dzieci, żyją iluzją, że są kochani przez partnera no i nasze życie to jedna wielka iluzja -:))))

Zastanawiam się dlaczego nikt więcej ze mną nie polemizuje.

Ciesz się, bo mogło się Tobie oberwać tak jak mi -:))) więc może lepiej, że cisza - takich ludzi, którzy będą chcieli dyskutować i zastanowić się lub zgodzić z tym co napisałaś trudno znaleść, są z pewnością ale to mniejszość więc trudno znalęść ich wokół siebie.

Wydawałoby się, że odezwie się chór głosów, który się ze mną nie zgodzi...

Jak chcesz trochę ruchu w tym temacie to rzuć temat na tej grupie - tam będziesz miała ruch jak się wdasz w dyskusję, która i tak do niczego nie doprowadzi -:))) http://www.goldenline.pl/forum/psychologia-psychoterapia

PS. Są chlubne wyjątki od tej reguły, na szczęście. :-)

ale dlaczego tak trudno, żeby było ich więcej ?? Ludzie nawet nie mają najmniejszego pojęcia ile dobra przyniosłoby to nie tylko dzieciom ale i samym rodzicom i mniej problemów, ile zdrowsze dzieci i rodzice, a zbiegiem czasu i większośc społeczeństwa zdrowsza. No coż lubimy zagmatwanie, lubimy dyskusje, które do niczego nie prowadzą, nie chcemy rozumieć jednym słowem jesteśmy powierzchowni, konformiści i nie chcemy odstawać od szarej masy.Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 13.03.09 o godzinie 19:44

konto usunięte

Temat: patologia?

Marta Żak-Jędrzejewska:
Barbara Dziobek:
moja wypowiedź opiera się na przeczytanej literaturze autorstwa psychologów, psychiatrów i terapeutów - bynajmniej nie SF.
Tak, dla niektórych może to być szokujące.


Czy mogłabyś podać konkretne tytuły?
na poczatek wystarczy zjarzeć na tą stronkę http://www.dzikiedzieci.pl/ - najlepsza stronka dla rodziców jaką kiedykolwiek widziałam po polsku, jak zaczęłam czytać to oderwać się nie mogłam - to każdy rodzić powinien wiedzieć - a ilu o tym wie??

i tutaj też coś na ten temat http://www.goldenline.pl/forum/rodzice-i-dzieci/125998

niektórzy mają takie zdanie o tej fantastycznej stronce http://www.goldenline.pl/forum/psychologia-psychoterap...Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 13.03.09 o godzinie 20:44

konto usunięte

Temat: patologia?

Sabina Gatti:
Tak jak wszystko w życiu tak i słowo KOCHAM dla każdego znaczy coś innego - dla większości społeczeństwa KOCHAC znaczy CIERPIEC więc tacy ludzie nigdy nie zgodzą się z tym co napisałaś (ja też o tym już od dawna piszę na mojej grupie i też nikt nie zabiera głosu a jak się ktoś znajdzie to tylko po to żeby nawymyślać mi od nawiedzonej -:)).
Sabinko, nie gniewaj się, ale przypuszczam, że styl (podkreślam styl, nie treść), w jakim próbujesz edukować rodziców powoduje właśnie taką reakcję u ludzi.
Osobiście uważam, że może należałoby zacząć od prawidłowej definicji słowa KOCHAM może wtedy ludzie zobaczą, że zachowania ich znajomych i ich własne nie znajdują się na liście słowa KOCHAM.
Podaj więc, proszę, swoją definicję słowa "kochać", coby wszyscy czytający mogli się dowiedzieć.
Wszyscy mądrzy psychologowie, już do lat mówią o tym ale nikt ich nie słucha - parwda boli i dlatego, każdy odrzuca tą prawdę, oburza się bo chce wierzyć, że był kochany - ludzie, zyją iluzją, że byli kochani przez rodziców, żyją iluzją, że kochają dzieci, żyją iluzją, że są kochani przez partnera no i nasze życie to jedna wielka iluzja -:))))
Straszne jest, to, co piszesz. Gdyby rzeczywiście ta "prawda" dotarła do wszystkich, życie wielu straciłoby sens.
Ciesz się, bo mogło się Tobie oberwać tak jak mi -:))) więc może lepiej, że cisza - takich ludzi, którzy będą chcieli dyskutować i zastanowić się lub zgodzić z tym co napisałaś trudno znaleść, są z pewnością ale to mniejszość więc trudno znalęść ich wokół siebie.
A ja uważam, że brak chęci dyskusji na ten temat nie wynika z ich totalnej ignorancji tematu. Przyczyny są różne. Nie każdy rodzic ma czas ślęczeć w Internecie, czy czytać mądre książki, by się wyedukować. Pamiętaj, że ten świat jest w szalonym pędzie przetrwania. Rodzice nie tylko mają troszczyć się i wychowywać dzieci, ale również zarabiać, zajmować się przyziemnymi czynnościami, często nie mogąc znaleźć czasu na to, by zadbać nawet samych siebie (zapewniam Cię, że np. ja myślę o sobie ostatnia). Nieszczęśliwy, przemęczony, zagoniony człowiek nie może być dobrym przykładem dla swojego dziecka. Tutaj trzeba znaleźć jakieś odgórne rozwiązanie, jak globalnie pomóc rodzicom być lepszymi i "prawidłowo" kochającymi (idąc śladem Twojej terminologii), dźwigając na plecach brzemię własnego dzieciństwa.
Jak chcesz trochę ruchu w tym temacie to rzuć temat na tej grupie - tam będziesz miała ruch jak się wdasz w dyskusję, która i tak do niczego nie doprowadzi -:))) http://www.goldenline.pl/forum/psychologia-psychoterapia
PS. Są chlubne wyjątki od tej reguły, na szczęście. :-)

ale dlaczego tak trudno, żeby było ich więcej ??
Z tych powodów, które opisałam wyżej.
Doba ma 24 godz., w których trzeba wykonać mnóstwo niezbędnych czynności i jeszcze przy tym nie być chorym, zmęczonym, czy po prostu mieć chęć.
Jesteśmy tylko ludźmi. Nikt z nas nie jest perfekcyjny, ale staramy się, jeden więcej, drugi mniej. Szczerze powiem, że jak ktoś zaczyna na mnie krzyczeć i "motywować" mnie ciągłą naganą, to unikam go jak ognia, bo takie metody nie działają na mnie. Ale jestem otwarta na wiedzę i chętnie posłucham kogoś, kto także ma świadomość własnych ograniczeń, poszukuje i dzieli się swoimi sukcesami i postępami, powie, jak uniknął upadków. O ile robi to w sposób przyjazny.
Ludzie nawet nie mają najmniejszego pojęcia ile dobra przyniosłoby to nie tylko dzieciom ale i samym rodzicom i mniej problemów, ile zdrowsze dzieci i rodzice, a zbiegiem czasu i większośc społeczeństwa zdrowsza. No coż lubimy zagmatwanie, lubimy dyskusje, które do niczego nie prowadzą, nie chcemy rozumieć jednym słowem jesteśmy powierzchowni, konformiści i nie chcemy odstawać od szarej masy.Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 13.03.09 o godzinie 19:44
Oczywiście istnieją ludzie o których piszesz. Ale uogólnianie na wszystkich rodziców to bardzo skrajna i, wg mnie, niesprawiedliwa ocena (przecież nie znasz wszystkich, bo skąd???).
Podziwiam Cię, że masz tak mocno skrystalizowane poglądy i że masz chęć dzielić się swoją wiedzą, ale jednocześnie trudno mi uwierzyć, że sama byłaś zawsze tak idealnym rodzicem, aby rościć sobie prawo do bardzo surowej oceny innych.

konto usunięte

Temat: patologia?

Renata M.:
Sabina Gatti:
Tak jak wszystko w życiu tak i słowo KOCHAM dla każdego znaczy coś innego - dla większości społeczeństwa KOCHAC znaczy CIERPIEC więc tacy ludzie nigdy nie zgodzą się z tym co napisałaś (ja też o tym już od dawna piszę na mojej grupie i też nikt nie zabiera głosu a jak się ktoś znajdzie to tylko po to żeby nawymyślać mi od nawiedzonej -:)).
Sabinko, nie gniewaj się, ale przypuszczam, że styl (podkreślam styl, nie treść), w jakim próbujesz edukować rodziców powoduje właśnie taką reakcję u ludzi.

Już dawno wyrosłam z gniewania się -:))) myślę, że mali chłopcy i małe dziewczynki gniewają się ja coś im się powie nie tak, a my dorośli możemy podjąć rozmowę i dyskusję i albo dojdziemy do wspólnych wniosków albo nie i każdy pozostanie przy swoim myśleniu. My dorośli mamy wybór i wiemy, że nie musimy się zgadzać ze wszystkim i ze wszystkimi i nie musimy się podobać wszystkim i lubić wszystkich. Dorosły ma narzędzia, żeby zdobywać wiedzę i tym samym stawać sie bardziej świadomym rodzicem.

Nie rozumiem więc dlaczego mój styl pisania wydaje się jakiś dziwny - staram się streszczać, zeby nie pisać elaboratów i już wielokrotnie pisałam, że moim zamiarem nie jest besztanie i dołowanie rodziców ale WRĘCZ ODWROTNIE chęć pomocy w zrozumieniu pewnych ważnych rzeczy, zachęceniu do zastanowienia się i wglądu w siebie, spojrzenia krytycznie na pewne rzeczy z przeszłości i na obecne oraz na stare mity i dogmaty o rodzicach i rodzinie.

Dla mnie to straszne, przerażające, że w XXI wieku gdzie nowa technologia naszaskakuje z dnia na dzien ludzie, którzy uzywają jej trzymają się tak mocno starych mitów o rodzinie/rodzicach - jedynym logicznym dla mnie wytłumaczeniem jest to co już pisałam, że potrzeba bycia kochanym jest w człowieku tak silna, że wolimy żyć iluzją przez całe, zycie, powtarzać błędy naszych rodziców, dziadków... gmatwać swoje życie, własnych dzieci, partnera, bliskiej i dalekiej rodziny.

To o czym piszę nie wnioskuję tylko z książek ktore przeczytałam w przeciagu 24 lat (w różnych językach) ale również obserwując i rozmawiając z ludzmi bo temat mnie interesował i nadal interesuje - tak więc nie bazuję mojej wiedzy na doświadczeniach własnych + 2 czy 10 znajomych ale z najprostrzego rachunku myślę, że śmiało moge powiedzieć, że to przeszło: 48.600 osób

27 lat x 360 dni x 1 historia jednej osoby (która opowiedziała mi dodatkowo historię kilku innych swoich znajomych przyjmijmy skromnie 5) x 5 = 48.600 historii słyszałam i nadal słysze i widzę.

Wszyscy za wyjatkiem 2/3 osób trzymały się lub nadal trzymają się starych zasad i ani im w głowie otworzyć sie na nową wiedzę, żeby pomóc sobie i własnej rodzinie uzdrowić stosunki wolą, żyć zagmatwani i nażekać, że nic nie idzie zrobić, że to wina dziecka, że dzisiaj ma problem.

Osobiście uważam, że może należałoby zacząć od prawidłowej definicji słowa KOCHAM może wtedy ludzie zobaczą, że zachowania ich znajomych i ich własne nie znajdują się na liście słowa KOCHAM.
Podaj więc, proszę, swoją definicję słowa "kochać", coby wszyscy czytający mogli się dowiedzieć.
Wszyscy mądrzy psychologowie, już do lat mówią o tym ale nikt ich nie słucha - parwda boli i dlatego, każdy odrzuca tą prawdę, oburza się bo chce wierzyć, że był kochany - ludzie, zyją iluzją, że byli kochani przez rodziców, żyją iluzją, że kochają dzieci, żyją iluzją, że są kochani przez partnera no i nasze życie to jedna wielka iluzja -:))))
Straszne jest, to, co piszesz. Gdyby rzeczywiście ta "prawda" dotarła do wszystkich, życie wielu straciłoby sens.

Niestety jest to straszne ale prawdziwe. No właśnie, starciłaby sens bo jaki sens ma w łaściwie życie?? Jest bez sensu - jedno co wiemy jak decydujemy się na urodzenie dziecka to to, że na 100% umrze tylko nie wiemy kiedy. Potem jak umrze przed nami to tragizujemy - ale przecież o tym że umrze wiedzieliśmy więc dla mnie jest to nielogiczne.

Jak byłam młoda nie zastanawiałam się oczywiście jak większość nad sensem, życia nikt też ze mną na ten temat nie rozmawiał dzisiaj uważam, że to ważny temat.

Dzisiaj mają tą wiedzę i doświadczenie głośno mówię, że nie chcę zostać babcią - uwielbiam dzieci i dlatego świadomie nie chcę narażać moich wnuków na to bezsensowne życie, wystarczy że ja tego doświadczyłam i mój syn.

Żeby to beznadziejne, życie miało sens, to tzreba się cholernie napracować, tzreba je sobie wymyślać codziennie, to ciężka praca, ale bez cięzkiej pracy nie ma fajnego zycia bo jak się nie pracuje cały czas nad związkiem partnerskim to z czasem jest do kitu, jak się nie pracuje nad przyjaźnią to się konczy, itp.

To my dorośli musimy sobie wymyślić co robić w zyciu, żeby miało sens a nie iśc na łatwiznę i zrzucić ten obowiązek na dziecko, którym wypełniamy sobie naszą pustkę egzystencjalną.

Ale to dziecko dorośnie i znowu pustka??
Ciesz się, bo mogło się Tobie oberwać tak jak mi -:))) więc może lepiej, że cisza - takich ludzi, którzy będą chcieli dyskutować i zastanowić się lub zgodzić z tym co napisałaś trudno znaleść, są z pewnością ale to mniejszość więc trudno znalęść ich wokół siebie.
A ja uważam, że brak chęci dyskusji na ten temat nie wynika z ich totalnej ignorancji tematu. Przyczyny są różne. Nie każdy rodzic ma czas ślęczeć w Internecie, czy czytać mądre książki, by się wyedukować.

Ale to dla jego dobra - ile czasu rodzice tracą na krytykę dziecka? ten czas mogliby przeznaczyć na przeczytanie ksiązki np.

Pamiętaj, że ten świat jest w
szalonym pędzie przetrwania.

Ale my dorośli mamy wybor mozemy się zbuntować - a jak nie potrafimy to należałoby się zastanowić poważnie nad soba.

Rodzice nie tylko mają troszczyć
się i wychowywać dzieci, ale również zarabiać, zajmować się przyziemnymi czynnościami, często nie mogąc znaleźć czasu na to, by zadbać nawet samych siebie (zapewniam Cię, że np. ja myślę o sobie ostatnia).

To bardzo zle, że tak jest, że stawiasz siebie na ostatnim miejscu. To wielki błąd ale tak wyedukowani wychodzimy z naszych domów rodzinnych z tak błednymi komunikatami, że dbanie o siebie to egoizm a dbanie o innych to wielka miłosć, nic bardziej błednego.

Nieszczęśliwy, przemęczony,
zagoniony człowiek nie może być dobrym przykładem dla swojego dziecka. Tutaj trzeba znaleźć jakieś odgórne rozwiązanie, jak globalnie pomóc rodzicom być lepszymi i "prawidłowo" kochającymi (idąc śladem Twojej terminologii), dźwigając na plecach brzemię własnego dzieciństwa.

Nie trzeba odgornych rozwiązan, jesteśmy nauczeni, że tylko jakiś autorytet da nam rozwiązanie, ale to nieprawda, sami możemy je znaleśc. Żaden autorytet nie pomoże bo musiałaby być świadomy pewnych spraw, a skoro u nas w polsce autorytety nadal głosno mówią bzdury o rodzinie/rodzicach to co oni mogą pomóc??
Jak chcesz trochę ruchu w tym temacie to rzuć temat na tej grupie - tam będziesz miała ruch jak się wdasz w dyskusję, która i tak do niczego nie doprowadzi -:))) http://www.goldenline.pl/forum/psychologia-psychoterapia
PS. Są chlubne wyjątki od tej reguły, na szczęście. :-)

ale dlaczego tak trudno, żeby było ich więcej ??
Z tych powodów, które opisałam wyżej.
Doba ma 24 godz., w których trzeba wykonać mnóstwo niezbędnych czynności i jeszcze przy tym nie być chorym, zmęczonym, czy po prostu mieć chęć.

To warto zastanowić się, dlaczego znalazłam się w tym miescu, co spowodowało, że doprowadziłam się do takiej sytuacji?? odpowiedzi są i można wszystko zmienić na lepsze - potrzebna odwaga to znaczy poczucie własnej wartości się kłania - jak z nim jest na dzień dzisiejszy??
Jesteśmy tylko ludźmi. Nikt z nas nie jest perfekcyjny,

ja nie mówię o perfekcji mówię o świadomym rodzicu, który stara się nie robić z dziecka kozła ofiarnego.

ale
staramy się, jeden więcej, drugi mniej. Szczerze powiem, że jak ktoś zaczyna na mnie krzyczeć i "motywować" mnie ciągłą naganą, to unikam go jak ognia, bo takie metody nie działają na mnie. Ale jestem otwarta na wiedzę i chętnie posłucham kogoś, kto także ma świadomość własnych ograniczeń, poszukuje i dzieli się swoimi sukcesami i postępami, powie, jak uniknął upadków. O ile robi to w sposób przyjazny.

Ja radzę wszystkim czytać i jeszcze raz czytać i otwierać się na najnowszą wiedzę psychologiczną.
Ludzie nawet nie mają najmniejszego pojęcia ile dobra przyniosłoby to nie tylko dzieciom ale i samym rodzicom i mniej problemów, ile zdrowsze dzieci i rodzice, a zbiegiem czasu i większośc społeczeństwa zdrowsza. No coż lubimy zagmatwanie, lubimy dyskusje, które do niczego nie prowadzą, nie chcemy rozumieć jednym słowem jesteśmy powierzchowni, konformiści i nie chcemy odstawać od szarej masy.Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 13.03.09 o godzinie 19:44
Oczywiście istnieją ludzie o których piszesz. Ale uogólnianie na wszystkich rodziców to bardzo skrajna i, wg mnie, niesprawiedliwa ocena (przecież nie znasz wszystkich, bo skąd???).

Wyszyscy nie, ale tak jak pisałam tej mniejszości sie nie widzi bo większośc jest właśnie taka. Gdybym sie myliła ja i inny tak myślący to skąd na świecie tyle przemocy skoro większość rodziców to kochający rodzice?? W przyrodzie nic nie ginie, zawsze coś bierze się z czegos.
Podziwiam Cię, że masz tak mocno skrystalizowane poglądy i że masz chęć dzielić się swoją wiedzą, ale jednocześnie trudno mi uwierzyć, że sama byłaś zawsze tak idealnym rodzicem, aby rościć sobie prawo do bardzo surowej oceny innych.

Własnie dlatego, ze mam porównaie, wyszłam z domu z pewną mentalnością a pobyty zagranicą pozwolily mi otworzyć sie na nową inną wiedzę 27 lat temu. Skorzystałam z niej i widziałam i widzę nadal efekty - to działa w zwiąsku z tym jestem pewna tego co piszę i chciałabym, żeby inni też ulżyli sobie bo to możliwe i życie staje się o wiele łatwiejsze, rozumiemy nie tylko lepiej siebie samych i nasze dzieci ale rownież innych ludzi i nie tracimy już naszego cennego czsu na głowkowanie dlaczego tak czy inaczej ktos sie zachowała czy postapił, nie koncentrujemy sie tylko na skutakch tylko idziemy dalej.
Nie jesteśmy już powierzchowni ale bardziej głębśi.

A jeżeli chodzi o definicję słowa KOCHAC to myślę, że Basia będzie to potrafiła lepiej przedstawić ode mnie.

pozdrawiam
Agnieszka S.

Agnieszka S. attachment parenting
www.dzikiedzieci.pl

Temat: patologia?

No i zrobiła się bardzo burzliwa dyskusja

ja też czasem się wściekam na ludzi którzy piszą że bez lania nie da się wychować porządnego człowieka (a jak ktoś ma trochę czasu to na prawie każdym forum znajdzie dyskusję na ten temat)

ale jak już mam z nimi pracować to okazuje się, że to są często bardzo fajni ludzie i tylko bardzo bezradni, nikt im nigdy nie powiedział co należałoby robić żeby nie trzeba było krzywdzić swojego dziecka

w dodatku rodzice często swoich dzieci po prostu nie rozumieją

jak człowiek ma wybór to zawsze wybierze to co lepsze, musi mieć tylko do tego dostęp - pracujmy więc wszyscy nad lepszym dostępem do wiedzy na temat rozwoju i funkcjonowania dzieci

i pamiętajmy, że pierwsze przykazanie to nie przeszkadzać (dzieciom w rozwoju a rodzicom w docieraniu do własnych zasobów)

konto usunięte

Temat: patologia?

Agnieszka Stein:

ale jak już mam z nimi pracować to okazuje się, że to są często bardzo fajni ludzie i tylko bardzo bezradni, nikt im nigdy nie powiedział co należałoby robić żeby nie trzeba było krzywdzić swojego dziecka

No właśnie, ja pamietam jak się bardzo zdziwiłam, kiedy przeczytałam w jakiejś książce w Szwecji (kiedy byłam w ciązy 27 lat temu), że nie wolno bić dzieci (w tamtym czasie w Szwecji od chyba 3 lat był już ustawowy zakaz bicia dzieci) - pierwsze co mi przyszło do głowy to to, że ci Szwedzi to "idioci" jak można nie wlać dziecku jak nie chce słuchać.

Druga rzecz, której nie wiedziałam to to, że jak mówimy dziecku, że czegoś nie wolno to nie wystarczy powiedzieć NIE bo NIE i koniec tylko należy wytłumaczyć dlaczego - to też wydawało mi się cholernie głupie - mi nikt nie tłumaczył, było nie i koniec a poza tym pomyślałam sobie co takie małe dziecko zrozumie z mojego gadania.

No i okazało się, że ci Szwedzi mieli rację -:))) nie ma dzieci, które nas nie słuchają tylko są rodzice, którzy nie słuchają i nie rozumieją dzieci, nie mają cierpliwości, czsu itp.

Potwierdza się niestety, że mieć czas dla dziecka to podstawa - jak się ma czas to ma się i cierpliwośc. Tak więc brak czasu dla dziecka jest przyczyną wszystkich problemów. Potwierdziło mi to również moje doświadczenie z 6 letnim chłopczykiem z Domu Dziecka - który "diabeł" w miejscu, w którym nie miano dla niego czasu a aniołek ze mną która miała dla niego czas.

w dodatku rodzice często swoich dzieci po prostu nie rozumieją

trudno rozumieć drugą osobę skoro się nie rozumie samego siebie. Rodzice nie rozumieją swoich własnych zachowań więc nie rozumieją własnych dzieci i z reguły interpertują zachowania dzieci zupełnie błędnie.

Z mojego własnego doświadczenia: też interpretowałam zupełnie źle zachowania mojego 4 letniego synka i zrobiłam wielkie oczy, kiedy Pani psycholog powiedziała mi co tak naprawdę moje dziecko mi komunikuje swoim zachowaniem - nigdy sama na to bym nie wpadła.
A problem był taki: że mały potrzebował kontaktu fizycznego ze mną bo chodził do pzredszkola i z moimi dojazdami do pracy nie widził mnie przez 9/10 godz. Nic mi nie pozostało innego jak dostosować się do dziecka a nie odwrotnie. Problem rozwiązał się natychmiast i nigdy już się nie pojawił.
>
Agnieszka S.

Agnieszka S. attachment parenting
www.dzikiedzieci.pl

Temat: patologia?

to wszystko prawda, ale nawet jak się rozumie siebie to czasem nie wystarczy bo rodzicom często nie mieści się w głowie, że ich dziecko może na pewne sprawy patrzeć INACZEJ niż oni (np lubić coś czego oni nie lubią)

i że nie jest małym dorosłym

konto usunięte

Temat: patologia?

Agnieszka Stein:
to wszystko prawda, ale nawet jak się rozumie siebie to czasem nie wystarczy bo rodzicom często nie mieści się w głowie, że ich dziecko może na pewne sprawy patrzeć INACZEJ niż oni (np lubić coś czego oni nie lubią)

i że nie jest małym dorosłym

hmmmmmmmm, jeżeli tak jest jak piszesz, to osobiście uważam, że taki rodzic jeszcze nie do końca zrozumiał siebie, bo jak rozumiemy siebie to wiemy, że dziecko może patrzeć na sprawy inaczej i znowu z własnego doświadczenia doszłam do takiego wniosku, że: okres dojrzewania naszych dzieci dla wielu rodziców jest trudny nie dlatego, że z dzieckiem jest coś nie tak, bo się buntuje przeciwko rodzicowi ale jest odwrotnie - to rodzic przechodzi trudny okres na własne życzenie bo buntuje się przeciwko temu, że dzicko staje się coraz bardziej samodzielne w wielu sprawch, chce doswiadczać na własnej skórze pewnych sytuacji, chce oddalić się od rodzica, żeby sprawdzić swoje siły a rodzic wpada w panikę i zaczyna "fiksować".

Ja nie wiem co to okres dojrzewania mojego syna ale b. dobrze pamietam mój własny, wszystko co bym nie zrobiła i powiedziała to było źle, błedów popełniac też nie wolno było, trzeba było być perfekt (tak jakby nasi rodzice nie robili głupot -:)) - och ile ich robili i robią i nie uczą się na własnych błedach a od dzieci wymagają perfekcji - ale to tylko z własnego strachu.

Tak więc nie zgadzam się z teorią (jest to stary mit do obalenia), że okres dojrzewania musi być buntem, że w domu muszą być kłótnie i inne bzdury - to nieprawda -:))
Agnieszka S.

Agnieszka S. attachment parenting
www.dzikiedzieci.pl

Temat: patologia?

zgadzam się w stu procentach

niektórzy bardzo szybko zapominają jak to było jak mieli naście lat...

konto usunięte

Temat: patologia?

Agnieszka Stein:
zgadzam się w stu procentach

niektórzy bardzo szybko zapominają jak to było jak mieli naście lat...

dodam jeszcze jeden przykład z własnego doswiadczenia jak to rodzice nie radzą sobie z własnymi emocjami i rządają od dzieci, żeby to zrobiły za nich - otóż moja mama, jak większoś rodziców, nie radziła sobie z różnymi strachami, no i przeszło to na mnie trochę, na szczęście pozbyłam się tego ale jakieś tam "okruchy" pozostały jeszcze i długo nie dawały znać o sobie aż do momentu kiedy mój syn 5 lat temu, chyba, dostał prawojazdy. Jak poraz pierwszy wyjechał sam samochodem byłam cała w nerwach, nie mogłam zasnąć, czekałam aż wrócić, opanowałam się jednak, żeby nie dzwonić ale musiałam trochę powalczyć ze sobą -:)).

Potem zastanowiłam się i powiedziałam sobie, że tak być nie może, że on musi jeździć a ja muszę być spokojna bo inaczej moje zycie przerodzi się w koszmar, będę ciagle denerwowała się czy dojechał szczęśliwie, bedę czekała na telefon albo sama dzwoniła.

Powiedziałam sobie nie ! co ma się stać tak się stanie czy będę się denerwowała i wydzwaniała czy nie - nie chiałam absolutnie stresować też mojego syna więc zadecydowaliśmy, że nie będzie żadnych telefonów ja nie będę się denerwować a on nie musi mi dzwonić czy zajechał czy nie - mamy luz oboje on nie jest obciążony obowiązkiem dzwonienia a ja sobie poradziłam z moim strachem.

I u nas bardziej boję się telefonów z jego strony niż ciszy bo jak nie dzwoni to znaczy, że wszystko ok u niego -:))Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 14.03.09 o godzinie 21:02
Barbara Dziobek

Barbara Dziobek Instytut Rozwoju
Rodziców

Temat: patologia?

Marta Żak-Jędrzejewska:
Barbara Dziobek:
moja wypowiedź opiera się na przeczytanej literaturze autorstwa psychologów, psychiatrów i terapeutów - bynajmniej nie SF.
Tak, dla niektórych może to być szokujące.


Czy mogłabyś podać konkretne tytuły? Chętnie ustosunkuję się do nich, ale chciałabym je w pełni poznać. Póki co NIE ZGADZAM SIE z tym, co napisałaś. Byłoby to łatwiejsze do zaakceptowania, gdyby zamiast słów "większość", "bardzo rzadko" padły: "część", "czasami". Z tym mogłabym się zgodzić. Jednak nie do przyjęcia jest dla mnie taki komunikat. Mam kontakt z wieloma rodzicami i nigdy w ten sposób bym się o nich nie wyraziła.

Cytat: "Istnieje oczywiste przekonanie, że „rodzice kochają dzieci”, wobec tego nie trzeba o tym mówić" pochodzi z referatu napisanego przez dziecko uczęszczające do gimnazjum. To temat, który na szczęście przestaje być tabu i coraz częściej mówi się o tym i wprost i głośno. Czytaj więcej :
http://www.przykona.edu.pl/gimnazjum/05_06/ola_referat...

Inne źródła, bardzo przyjazne do przyswojenia, gdzie wspomina się na ten temat, to m.in.:
"Chce być kochana tak jak chcę" Ewa Konarowska, Katarzyna Miller
"Droga rzadziej wędrowana" M. Scott Peck
"Kochaj siebie, a nieważne, z kim się zwiążesz" Eva-Maria Zurhorst

Celowo nie wspominam o fachowej literaturze, bo lista musiałaby być ogromna, a poza tym nie chodzi nam przecież o patologię.

Nie mówię też o osobach, które trafiły do terapeutów, ale o tych wszystkich których spotykam na co dzień... O dzieciach, które dziś są dorosłe. To one mówią mi o swoich rodzicach...

Ci ludzie bardzo chcą być inni niż ich rodzice i dawać swoim dzieciom inną miłość. Chyba nie dlatego, że byli bardzo kochani?

A ja nie piszę o tym, żeby piętnować, tylko żeby zwrócić uwagę na ogromny tak naprawdę problem.

konto usunięte

Temat: patologia?

Barbara Dziobek:

A ja nie piszę o tym, żeby piętnować, tylko żeby zwrócić uwagę na ogromny tak naprawdę problem.

jestem ciekawa jak tutaj potoczy się dyskusja na ten temat bo na mojej grupie albo cisza albo atak na mnie.Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 15.04.09 o godzinie 08:43
Barbara Dziobek

Barbara Dziobek Instytut Rozwoju
Rodziców

Temat: patologia?

Sabina Gatti:
Barbara Dziobek:

A ja nie piszę o tym, żeby piętnować, tylko żeby zwrócić uwagę na ogromny tak naprawdę problem.

jestem ciekawa jak tutaj potoczy się dyskusja na ten temat bo na mojej grupie albo cisza albo atak na mnie.

Mam nadzieję Sabinko, że jednak będzie się toczył. Że pojawią się osoby, które podzielą się swoimi refleksjami na temat swojego dzieciństwa i tego co one same zmieniły w podejściu do dzieci. Bo na pewno jest takich sporo.

Przyszło mi też do głowy, że każde pokolenie przez miłość do dzieci rozumie coś zupełnie innego...Barbara Dziobek edytował(a) ten post dnia 16.04.09 o godzinie 20:27



Wyślij zaproszenie do