Temat: "Marka nazwiska", a jazda "po pijaku"
co to kogo obchodzi co się zdarzyło i wogóle? Nie znam tej Pani, nie wiem kim jest ale dla mnie jest idiotką. Czy Ty ją znasz czy nie, co to ma znaczenie wogóle? Ja znam Pana Mietka z klatki obok, normalnie super sąsiad, ale jak pochleje to siada za kółkiem, w tym momencie przestaje być super sąsiadem miesiąca czy roku a staje sie debilem. Felicjańska jeżeli się nie myle nie ma jakiegoś specjalnego DNA a jej budowa ciała jest podobna do każdej innej człowieczej istoty. Jak każdy inny Kowalski czy Nowak. Nie ma usprawiedliwiania "coś się stało", "źle organizm zareagował". Jeżeli przy okazji zginęłoby kilka osób też byś tłumaczył ją Andrzeju? Może wytłumaczyłbyś rodzinie ofiary że "cos się stać musiało" i jak w obliczu tego "coś się stać musiało" wyglądałby fakt że "coś się stało"? W tym momencie jej probplem byłby płytki jak kałuża. To w takim razie rodziny ofiar pijaków na drodze powinny wypić po "krowie" na głowę i w drogę, bo przecież nie tylko "coś się stać musiało" tylko byłby wyraźny powód zamiast niczym nie podpartego enimgmatycznego domysłu.
Potrafię zrozumieć morderstwo w afekcie, potrafię zrozumieć nieumyślne zabójstwo ale nie potrafię zrozumieć jazdy na bombie. Skoro mogła prowadzić to znaczy że nie była tak napruta by nie wiedzieć co robi, a skoro wiedziała co robi to znaczy że jest kretynką. Jeżeli by się napruła tak bardzo, że straciła świadomość to leżałaby gdzieś w kącie i drzemała.
Owszem różni ludzie różnie reagują na alkohol. To prawda. Ale prawdą jest też, źe normalni ludzie nie chleją na umór, tylko wiedzą kiedy powiedzieć sobie "stop". Jeżeli pochlała tak że zaczęła robić różne rzeczy, to znaczy że to w jej psychice siedziało a teraz wyszło pozbawione hamulców. Co prowadzi do tego, że...jest kretynką.
Wiesław Juskowiak edytował(a) ten post dnia 26.02.10 o godzinie 08:08