Temat: Lubaszenko i Cigger - żenada roku?
Tu wszystko jest złe. Począwszy od claime'u ("Dajemy Popalić" jest mniej więcej taką metaforą, jak zobaczenie gwiazd po przywaleniu szpadlem w oczy) i namingu produktu (Cigger - Nigger?) poprzez szczątkową akcję (dwie wijące się panny) i scenariuszu, w którym jedyny myk kreatywny to cytatowy wyciąg z filmów, w których Lubaszenko grał, albo które reżyserował ("Psy" "Sztos"), a które dopasowane zostały do charakteru marki.
IMO strategia zakładała nadanie produktowi męskiego charakteru i uwiarygodnienie przekazu poprzez postać ambasadora marki. Ale umówmy się, że z Lubaszenki taki macho, jak z żyrafy drabina. Poza tym prawdziwy, archetypiczny samiec sięgnie o wiele prędzej po prawdziwą truciznę obłożoną akcyzą, niż po taki ersatz.
Nominacja do Chamletów jak w banku. Nie wiem tylko czy bardziej za seksizm, czy za tandetę, która prawdopodobnie wynika z tego że lwia część bubu poszła na gażę dla Lubaszenki. Jeśli jednak stoi za tym ktoś mądry i liczy na buzz, wynikający ze zderzenia percepcji z tym co na ekranie, to się przeliczy. W tej słabiźnie nie ma takiej petardy i mocy viralowej, którą miał chociażby imperatyw "zamień kluseczki na figury laseczki". Ot błyśnie na chwilę i zgaśnie, po czym wszyscy zapomną.