Szymon N. Sieciorozwijacz
Temat: Gówno jest jadalne. Efekt Axe
Artysta anarchista znów w akcjiMagdalena Dubrowska2008-04-17, ostatnia aktualizacja 2008-04-18 08:58
"Gówno jest jadalne. Efekt Axe" - czytamy na billboardzie, który pojawił się w okolicach Dworca Centralnego. Czyżby producent męskich kosmetyków postradał rozum? Nic bardziej mylnego. Billboard to artystyczna prowokacja niewidzialnej ręki.
Wyklejony przez Abramowskiego billboard na rogu Al. Jerozolimskich i ul. Chałubińskiego
Wiemy, że ręka należy do anarchisty Abramowskiego, tajemniczej postaci polskiego street-artu, który jak dotąd nielegalnie wykleił w kilku miastach osiem różnych, zaangażowanych plakatów, m.in. w proteście przeciwko wyszukiwarce Google, sądom 24-godzinnym i Romanowi Giertychowi. Jego pseudonim to nazwisko XIX-wiecznego filozofa i psychologa Edwarda Abramowskiego, który uważany jest za klasyka polskiego anarchizmu. Nic więcej nie wiemy, ponieważ współczesny Abramowski, jak na wizualnego terrorystę przystało, dba o anonimowość. Komunikuje się e-mailami, dzwoni z budki telefonicznej, nie zdradza nawet, czy mieszka w Warszawie.
Billboard "Gówno jest jadalne", który zawisł właśnie na skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich z Chałubińskiego, to sprzeciw wobec seksistowskim reklamom, w których firma Axe się specjalizuje. Trudno zapomnieć kampanię, w ramach której pojawiły się w mieście hasła z prymitywnym, seksualnym podtekstem: "Maturzystki lubią zaliczać", "Pielęgniarki nie odchodzą od łóżek pacjentów" itd. W najnowszej kampanii Axe kobiety poszukiwane są listem gończym za "bezprawne rewizje osobiste mężczyzn". Pod wpływem dezodorantu "dziewczynki - jak czytamy na plakatach - stają się niegrzeczne".
"Z przeprowadzonej przez Amnesty International ankiety o przemocy wobec kobiet wynika, że przynajmniej jedna na trzy była w swoim życiu bita lub wykorzystywana seksualnie" - pisze Abramowski w obszernym mailu, w którym wyjaśnia sens gigantycznej wlepki. "W tym świetle reklamy Axe wydają się bardzo niepokojące i nieodpowiedzialne".
Inne firmy równie chętnie wykorzystują w marketingu seksistowskie treści. Wystarczy przypomnieć hasło Radia 94 FM (obecnie Antyradia): "Zalicz wszystkie laski w Warszawie", billboard Ery przedstawiający ponętną blondynkę z podpisem: "Masz z nią 60 minut za 30 zł", czy wreszcie ostatnią reklamę gładzi szpachlowej - z nagą kobietą i hasłem: "Gładź, gładź, gładź".
Magdalena Środa jako pełnomocniczka ds. równego statusu kobiet i mężczyzn postulowała powołanie instytucji, która analizowałaby reklamy i odrzucała te, które sprzyjają dyskryminacji kobiet. Takie komisje istnieją we Francji czy w Szwecji. Polski rząd milczy na ten temat. Samorzutnym wyzwalaniem billboardów zajęli się zatem partyzanci tacy jak Abramowski. - Bojkotuj firmy zarabiające na dyskryminacji! Protestuj przeciwko nieetycznej reklamie! Dewastuj, przerabiaj, zrywaj chamskie billboardy z przestrzeni, w której się poruszasz - apeluje.
Swoje billboardy maluje w domu, a potem w biały dzień wkleja na nośniki. Jego najdłuższa ekspozycja przetrwała 30 dni, najkrótsza - 24 godziny.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna.