Artur N.

Artur N. Najgorszym
terrorystą ludzkości
jest normalność,choć
zupe...

Temat: Twarze schizofrenii

Mam koleżankę która w ramach terapii na nieśmiałość poddała się hipnozie psychologowi.W ramach wyleczenia jej z tej nieśmiałości wpoił jej że Bóg nie istnieje,no i od tego czasu dziewczyna jest zakręcona jak słoik.Proponowałem jej by znowu poddała się hipnozie u kogoś innego,tylko że tym razem by jej wpojono że tamta hipnoza była kłamstwem,lub by wpojono jej że Bóg istnieje,ale psychiatrzy zrobili z nią już takie"cuda",że jest to rzucaniem grochem o ścianę,a raczej o bydło do dożywotnego pasienia paszami na schizofrenie.

Mam też kolegę który jak najbardziej jest świetnym dowodem na tezę R.D.Lainga,że często zachorowanie na schizofrenie poprzedza sen.Kolega ten wpierw miał sen że płynie łodzią na otwarty ocean,aż tak daleko wypłynął że nie wiedział gdzie się znajduje.W ciągu paru dni od tego snu odbiła mu taka schizofrenia,że dosłownie żadne"leki"psychiatryczne mu nie pomagają.

Inny mój kolega był w o wiele lepszym stanie psychicznym ode mnie(poza tym że miał próby samobójcze za sobą,które są mi obce...owszem,sam nieraz miałem stryczek na szyi,ale nigdy mi nie pompowano żołądka tyle razy,że aż nie pamięta ile,jak temu koledze),gdy go poznałem podczas swojego pierwszego z dwóch pobytów w psychiatryku.Po paru latach w tej całej psychiatrii poddał się eksperymentowi psychiatry z ośrodka dla nerwicowców,po czym już zaliczył papierami każdy rodzaj schizofrenii,że obecnie figuruje jako chory na"schizofrenie inną".Eksperyment ten polegał na zniszczeniu jego psychiki,by móc ją od nowa stworzyć,podawaniu mu rzekomej Kokarboksylazy nie w kroplówce,lecz w zastrzykach domięśniowych.Owy eksperyment na tym się skończył,że przez te wszystkie lęki i halucynacje,jakie po tym miał,znowu wtargnął się na swoje życie,i został wzięty wpierw do normalnego szpitala,a potem do psychiatryka,gdzie rączki rączkę umyły diagnozując go za schizofrenią prostą.

Wspomną też o innym koledze którego doprowadzono przymusowym"leczeniem"środkiem który tylko i wyłącznie doprowadzał go do autentycznej psychozy,stanu który ja uniknąłem dosłownie o włos.Kolega ten nie jest w stanie kompletnie nic innego czuć,poza lękiem,i ponieważ nie mam z nim kontaktu już od lat,nawet nie wiem czy on jeszcze żyje w tym horrorze,mimo kto wie ilu elektrowstrząsów gdy już nic nie pomaga.Artur N. edytował(a) ten post dnia 03.02.12 o godzinie 15:44