konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Moim zdaniem prawdziwa wolność emocjonana zaczyna się w głowie i sercu. Jest to wolność czucia się tak jak dana osoba tego pragnie i myślenia na "swój sposób", a jak wy rozumiecie to pojęcie?? Jak mozna taką wolność osiągnąć waszym zdaniem??

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

kiedy pamiętam, że decyduję o swoim życiu, wtedy jestem wolna emocjonalnie:)

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

jesli juz cos zrobie i stalo sie cos niedobrego w konsekwencji tego dzialania to staram sie to przemyslec, spojrzec z dystansu. jesli to sie udaje wtedy czuje sie wolna emcjonalnie. bo wiem z czego one wynikaja, jesli wiem to nie czuje sie ze mnie przytlaczaja - wiec okreslilabym to wolnoscia emocjonlana. rozumienie emocji a nie uleganie i poddawanie sie chwilom np roztrzesienia - w taki sposob ze mnie ograniczaja
...
no i wolnosc emocjonlana - kojarzy mi si ejeszcze z interreakcja z drugim czlowiekiem bez przymusu, szntazu itp

Władysław O.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Tutaj znajduje się bardzo ciekawy artykuł o wolności emocjonalnej. Warto przeczytać i zastosować.

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Dla mnie wolność emocjonalna to nie tylko hołd indywidualności i odmienności...to również prawo do okazywania uczuć bez martwienia się, co inni pomyślą...to działania odbiegające od wzorców - postępowanie tak, jak się czuje i myśli, a nie tak jak robi masa.
Wolność emocjonalna to przede wszystkim akceptacja samego siebie.

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Wolność emocjonalną rozumiem jako sytuację, kiedy człowiek panuje nad emocjami, a nie dzieje się odwrotnie. Tylko tyle. Reszta wynika już z takiego sposobu postrzegania wolności emocjonalnej.

Władysław O.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Władysław Ochojski:
Wolność emocjonalna - To stan, kiedy Polacy przegrywają Polacy 2:0 a ty siedzisz całkowicie trzeźwy i jsteś całkowicie spokojny:)
Dobry przykład i na nim skończę prezentację swojej koncepcji. Wolność emocjonalna będzie wtedy, kiedy w przedstawionym przykładzie nie będą o tym co robię decydować emocję, które sprawią, że będę bluzgał, rzucał telewizorem albo źle się czuł tylko będę miał wolność wyboru i sam wolny od zbędnych emocji będę w stanie zadecydować jak chcę się czuć i co w danej chwili zrobić. Jeżeli będę chciał wyrzucić telewizor za okno i zachowywać się tak jak reszta to wcale nie jest ograniczanie wolności. Oni robią to, bo muszą i nie mogę nad tym zapanować, czyli zadziałać inaczej, a ja dlatego, że chcę. Tutaj można postawić kropkę.

P. S. Kluczowe jest tylko kto kontroluje sytuację. Człowiek czy jego emocję.Mariusz Gabler edytował(a) ten post dnia 09.06.08 o godzinie 16:14

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Władysław Ochojski:
Wolność emocjonalna - To stan, kiedy Polacy przegrywają Polacy 2:0 a ty siedzisz całkowicie trzeźwy i jsteś całkowicie spokojny:)


Czyli ja już jestem wyzwolony emocjonalnie :)
Adamo W.

Adamo W. Project/event
Manager/producer

Temat: Wolność emocjonalna.

moim zdaniem nie osiągnie się wolnosci emocjonalnej. emocje są czynnikiem pozwalającym przetrwac. informacjom jakie do nas docierają przypisujemy konkretny afekt zanim jeszcze dokladnie poznamy. emocje są wszedzie, w kazdej decyzji. wydaje mi sie, ze jestesmy niewolnikami emocji. ale nie sądze ze jest w tym cos złego. jestesmy ludzmi nie maszynami.

Władysław O.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Ostatnio przeglądając internet zauważyłem bardzo fajne zniewolenie emocjonalne. Czytałem forum o Warszawie. Konwersacja dotyczyła przyjezdnych osób z warszawy. W pewnym momencie jedna osoba użyła wugaryzmu, a wszystkie osoby się zbulwersowały. Pomyslałem sobie że to jest niezłe zniewolenie emocjonalne. W jakich konkretnych sytuacjach zaobserwowaliście takie zniewolenie??

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

tak czytam i czytam i się zastanawiam, czy ja czegoś nie rozumiem, czy wy przesadzacie z tą wolnością?

przecież życie bez emocji byłoby jałowe!!

nie jesteśmy medytującymi joginami tylko ludźmi, a ludzie mają uczucia i wyrażają różne emocje, dlaczego mieliśmy się pozbywać radości, czasem smutku, zbulwersowania czy uzasadnionej złości?

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Anna Ławrzyniak:
tak czytam i czytam i się zastanawiam, czy ja czegoś nie rozumiem, czy wy przesadzacie z tą wolnością?
Ani jedno ani drugie. Raczej wolisz, kiedy kontrola nad Twoimi emocjami jest w rękach innych, a wszystko jest dziełem przypadku, a nie świadomego wyboru. Tak też można żyć.
przecież życie bez emocji byłoby jałowe!!
A życie z dokładnie tymi emocjami, które chcesz czuć, a nie tymi, które inni ludzie Ci narzucają?
nie jesteśmy medytującymi joginami tylko ludźmi, a ludzie mają uczucia i wyrażają różne emocje, dlaczego mieliśmy się pozbywać radości, czasem smutku, zbulwersowania czy uzasadnionej złości?
Sam osobiście pozbywam się tych mało użytecznych dla mnie emocji, czyli zdenerwowanie, irytacja, frustracja, smutek, złość, strach, lęk, obawa, panika czy poczucie winy. Na ich miejsce wybieram dziką motywację, nieziemską energię wypełniającą całe ciało, wszechogarniającą radość, szczęście, poczucie spełnienia, czasami euforię, flow (różnie jest określany ten stan) czy podobne do tych stanów.
Mam nadzieję, że już wiesz o co chodzi, bo ze sformułowania ludzie mają uczucia i wyrażają różne emocję można wyciągnąć - mam nadzieję błędny - wniosek, że nie chcesz panować nad swoimi emocjami. Ze swojej strony zapewniam, że warto. Cały czas dążę do tego aby było lepiej. Nie jest idealnie, ale jest lepiej niż było. Myślę, że właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Joginem nie jestem choć może kiedyś w dalekiej przyszłości...

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Mariusz Gabler:
Raczej wolisz, kiedy kontrola nad Twoimi emocjami jest w rękach innych, a wszystko jest dziełem przypadku, a nie świadomego wyboru.
Nie zgadzam się z takim postawieniem sprawy!
Owszem, w moim życiu na jakieś sprawy miał wpływ przypadek (przeznaczenie?, przyciąganie?), ale tylko jako możliwość zmiany... bo zanim tę możliwość wykorzystałam, to musiałam podjąć dokładnie przemyślaną i w pełni świadomą decyzję!! a więc wyboru dokonywałam JA - świadomie
A życie z dokładnie tymi emocjami, które chcesz czuć, a nie tymi, które inni ludzie Ci narzucają?
żyjemy w otoczeniu innych ludzi, więc to normalne, że reagujemy emocjami na wydarzenia, których oni są twórcami czy bohaterami,

nie wiem czy ktoś mi kiedyś narzucał emocje - brzmi to jakoś drastycznie, nie wiem więc czy myślimy o tym samym

nie wiem jak Ciebie, ale mnie np. stać na empatię - uważam to za przejaw człowieczeństwa a nie zniewolenia,

czasem pozwalam sobie na wzruszenie podczas oglądania filmu (czy reżyser narzucił mi smutek? czy kompozytor wzruszającej muzyki? główny aktor? czy moja wewnętrzna wrażliwość?)
pozwalam sobie na odczuwanie smutku, gdy np moja przyjaciółka cierpi z jakiegoś powodu - w końcu na tym polega m.in.przyjaźń, że się solidaryzujemy z przyjacielem! ona mi niczego nie narzuca, jeśli mi na kimś zależy to się przejmuję tym kimś, dzielę z nim radość, strach lub smutek!

itd. przykładów może być więcej
Sam osobiście pozbywam się tych mało użytecznych dla mnie emocji, czyli zdenerwowanie, irytacja, frustracja,
a dla mnie te emocje też są ważne, zdarzyło się, że wyciągnęły mnie z "dołka" (tak, tak wiem, Ty np. nie miewasz dołków, bo masz wszystko pod kontrolą... jak zaprogramowany robot)
czasem irytacja i frustracja a do tego ogromna złość pozwala podjąć konkretne decyzje; rzucić pracę, która nas męczyła i zebrać siły do poszukiwania nowej, odejść od toksycznego partnera, czy zmienić coś innego ważnego w życiu
smutek, złość, strach, lęk, obawa, panika czy poczucie winy.
to też są emocje, które nas wzbogacają,
nie wiem, może wy myślicie o skrajnościach? stąd rozbieżność w pojmowaniu sytuacji; że jak mowa o strachu, to oznacza, że ktoś codziennie się boi, o wszystko,
a przecież chwilowy strach pozwala czasem zrozumieć, że jakaś rzecz ma dla nas wartość i dopóki nie poczuliśmy obawy, że ją stracimy, nie zdawaliśmy sobie sprawy z jej prawdziwej wartości...
albo poczucie winy, w uzasadnionej sprawie, jest nauczką na przyszłość, drogowskazem jakich błędów nie popełniać
Na ich miejsce wybieram dziką motywację, nieziemską energię wypełniającą całe ciało, wszechogarniającą radość, szczęście, poczucie spełnienia, czasami euforię, flow (różnie jest określany ten stan) czy podobne do tych stanów.
Mnie również wypełnia motywacja, energia, radość życia itd., ale w żaden sposób nie jest to sprzeczne z w/w emocjami, zakwalifikowanymi przez Ciebie jako niepotrzebne.
Mam nadzieję, że już wiesz o co chodzi,
niestety, nie wiem o co Ci chodzi, chyba o to, że starasz się przesadnie kontrolować siebie, nie pozwalasz sobie na żadną spontaniczność, na żadne emocje poza tymi "poprawnymi", które sobie kiedyś wypisałeś na jakiejś liście i się tego kurczowo trzymasz niby w imię rozwoju
bo ze sformułowania ludzie mają uczucia i wyrażają różne emocję można wyciągnąć - mam nadzieję błędny - wniosek, że nie chcesz panować nad swoimi emocjami.
zapewniam Cię, że nie tracę panowania w stresujących sytuacjach, umiem się odpowiednio zachować na uczelni, w pracy, w domu itd. Panuję zarówno nad nadmiernym okazywaniem radości (gdy trzeba), jak i smutku czy złości - to chyba świadczy o tym, że jednak panuję nad emocjami
Cały czas dążę do tego aby było lepiej. Nie jest idealnie, ale jest lepiej niż było. Myślę, że właśnie o to w tym wszystkim chodzi.
A ja myślę, że w życiu chodzi o dużo więcej.
Rozumiem, że chcesz się rozwijać, doszkalać, szlifować własne słabości - to jest jak najbardziej pozytywne, ale dlaczego odbierać sobie połowę emocji?
Przecież chwilowe zdenerwowanie nie musi oznaczać ataku furii czy zawału serca. Smutek z określonego powodu nie zmienia się od razu w depresję. Podobnie jak z powodu radości i śmiechu nie trafiasz do psychiatryka :)

Ja jestem z natury optymistką, ale uwierz, że warto czerpać ze wszystkich uczuć i całej gamy emocji - to wzbogaca.
Joanna F.

Joanna F. Positive Fighter (:
Pedagog, Fotograf,
Coach,Trener Biznesu

Temat: Wolność emocjonalna.

wolność emocjonalna to dla mnie przeświadczenie o tym że dla samej siebie wszystko co czynie jest ok i zgadzam się z tym wewnętrznie w 100% no może w 99% ;) oczywiście nie raniąc innych i czując się z tym wszystkim super, okazując to calą sobą nie patrząc na czynniki zaburzające trwając w ekscytacji wszystkim co dla mnie pozytywne etc. !!!

gdyby to tak mogło trwać i trwać nieprzerwanie mmmm .... :)

...rozmarzyłam się :]

to chyba za easy by na tym świecie było ...

Nasze emocje są bardzo rożne w zależności od sytuacji i teraz zależy w jakim kontekście będziemy rozmawiać, aczkolwiek stan wolności emocjonalnej i chęci posiadania jej w odpowienim dla siebie wymiarze może być celem i to bardzo przyjemnym w naszym życiu szczególnie jeśli chodzi o jego realizacje :D

czyli żyjmy tak aby chcieć osiągać taki piękny stan i marzyć i przeżywać chwilę, które będą naszą WOLNOŚCIĄ !!! (dla każdego pewnie trochę inną, a dla niektórych może trochę podobną :))))

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Anna Ławrzyniak:
Mariusz Gabler:
Raczej wolisz, kiedy kontrola nad Twoimi emocjami jest w rękach innych, a wszystko jest dziełem przypadku, a nie świadomego wyboru.
Nie zgadzam się z takim postawieniem sprawy!
Szczerze gratuluje takiej zdecydowanej postawy!
A życie z dokładnie tymi emocjami, które chcesz czuć, a nie tymi, które inni ludzie Ci narzucają?
nie wiem czy ktoś mi kiedyś narzucał emocje - brzmi to jakoś drastycznie, nie wiem więc czy myślimy o tym samym
Ktoś kiedyś na pewno. Tak samo jak mi narzucali. To normalne.
Wolność to wybór: przyjmiesz czy nie np.: ja zawsze odmawiam poczucia winy.
Sam osobiście pozbywam się tych mało użytecznych dla mnie emocji, czyli zdenerwowanie, irytacja, frustracja,
a dla mnie te emocje też są ważne, zdarzyło się, że wyciągnęły mnie z "dołka" (tak, tak wiem, Ty np. nie miewasz dołków, bo masz wszystko pod kontrolą... jak zaprogramowany robot)
Obejrzyj Dzień Świra. Tam główny bohater żyje w oparciu o emocje, które wymieniłem. Nie chcę witać dnia takimi słowami jak on.
albo poczucie winy, w uzasadnionej sprawie, jest nauczką na przyszłość, drogowskazem jakich błędów nie popełniać
A jaka jest ta uzasadniona sprawa? Dla mnie nic nie uzasadnia czucia się winnym pomimo, że inni próbują abym czasem tak właśnie się poczuł. Mówię wtedy: Wiem, że chcesz abym miał poczucie winy, ale niezależnie jak bardzo będziesz się starać nie poczuje się tak nawet przez chwilę. Taka bardziej rozbudowana wersja: Nie, dziękuje. Działa i dalej rozmowa przebiega normalnie.
niestety, nie wiem o co Ci chodzi, chyba o to, że starasz się przesadnie kontrolować siebie, nie pozwalasz sobie na żadną spontaniczność, na żadne emocje poza tymi "poprawnymi", które sobie kiedyś wypisałeś na jakiejś liście i się tego kurczowo trzymasz niby w imię rozwoju
Zapewniam, że w tym przypadku nie mam listy. Niektóre kwestie weszły na poziom nieświadomy i nawet nie myślę o powrocie do stanu poprzedniego.
umiem się odpowiednio zachować na uczelni, w pracy, w domu itd.
Co oznacza odpowiednio zachować? Tak jak chcą inni? Lubisz się dostosowywać. W sumie czasem trzeba, ale te odpowiednie reakcje zostały nam zaprogramowane przez społeczeństwo. Nie są elementem natury. Można je zmieniać.
Jak zobaczę wielkiego zwierzaka, który się na mnie chce rzucić to ucieknę ze strachu i nie zamierzam tego zmieniać, ale już to samo uczucie przed egzaminem nie jest dla mnie korzystne choć przez większość uznane za odpowiednie. Wybieram coś innego i to jest moja nowa reakcja.
Panuję zarówno nad nadmiernym okazywaniem radości (gdy trzeba), jak i smutku czy złości - to chyba świadczy o tym, że jednak panuję nad emocjami
Nie istnieje coś takiego jak nadmierne okazywanie radości. Wystarczy, że będziesz mocno okazywać radość, a inni się zarażą. Nawet im to nie zaszkodzi.
Rozumiem, że chcesz się rozwijać, doszkalać, szlifować własne słabości - to jest jak najbardziej pozytywne, ale dlaczego odbierać sobie połowę emocji?
Chociażby dlatego, że przez niektóre z tej połowy emocji miałem ciągłe bóle głowy, serca i inne atrakcje o których nie chcę się rozpisywać. Stres zabija ludzi co nie jest moim wymysłem, ale faktem potwierdzonym naukowo. Stąd wniosek, że warto się go pozbyć.
Przecież chwilowe zdenerwowanie nie musi oznaczać ataku furii czy zawału serca.
Chwilowe raczej nie choć czasem oznacza, ale długotrwałe pozostawanie zdenerwowanym na pewno na zdrowie nie zrobi dobrze. Nie jest tak, że się teraz zdenerwuje, a później nie będę, bo mi zaszkodzi. Jeżeli ktoś ma reakcję typu zdenerwowanie to regularnie.
Ja jestem z natury optymistką, ale uwierz, że warto czerpać ze wszystkich uczuć i całej gamy emocji - to wzbogaca.
W takiej razie jestem ubogi i dobrze mi z tym. Czerpałem już z całej gamy. Wystarczyło. Teraz wybrałem to co dla mnie dobre.

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Mariusz Gabler:
Ktoś kiedyś na pewno. Tak samo jak mi narzucali. To normalne.
może w dzieciństwie... ale w życiu dorosłym nie zauważyłam, aby ktoś narzucał mi jakieś emocje,
jeśli nie czuję czegoś tak jak ktoś inny, to po prostu tego nie czuję i już, więc ten ktoś nie może mi niczego narzucić - i to jest chyba po części objaw wolności emocjonalnej? że dysponuje się własnymi emocjami a nie takimi, jakie ktoś chce abyś miał (jak za czasów PRL-u czy w ogóle biorąc pod uwagę jakieś masowe odczuwanie i pojmowanie)
Wolność to wybór: przyjmiesz czy nie np.: ja zawsze odmawiam poczucia winy.
Chłopie, o czym Ty do mnie mówisz? :)
Co znaczy: odmawiam?
Mówimy o dwóch różnych rzeczach.
Ty o tym, że ktoś wprawia Cię (specjalnie, być może dla jakiejś własnej korzyści) w poczucie winy... - to oczywiście, że sie nie można dać zmanipulować i grać tak jak ten ktoś zagra.
Ale ja mówię o nieprzymuszonym odczuwaniu połączonym z refleksją!!! O tym, kiedy to TY SAM, bez żadnych sugestii i nacisków, poczujesz ścisk w żołądku czy ukłucie serca i jakiś wewnętrzny dyskomfort, który przypomni Ci, że coś źle zrobiłeś. Chyba zgodzisz się ze mną, że każdy człowiek ma jakąś wewnętrzną moralność (poza psychopatami)? W sytuacji, gdy komuś zrobiło się krzywdę, nawet jeśli działanie było nieświadomie, ale w efekcie przyczyniło się do cudzej szkody - to każdy normalnie ukształtowany człowiek powinien odczuć dyskomfort! Takie jest moje zdanie.

Jeśli przestaniemy odróżniać emocje, pozwalające nam charakteryzować radość z jakiegoś dobrego działania i poczucie winy z powodu złego - to przecież będzie katastrofa moralna (nie wiem jak to nazwać, żeby nie zabrzmiało przesadnie patetycznie, a dotarło w swojej prostocie przekazu). Nie wyobrażam sobie, że ludzie nie będą odczuwać, że zrobili coś złego (!!!), że nie będzie ich stać na gorzką refleksję i wyciągnięcie wniosków na przyszłość... To jest Twoim zdaniem ubogacenie? W którym miejscu? Hedonizm i anarchia jakoś nie jawią mi się jako dobro najwyższe.
Obejrzyj Dzień Świra. Tam główny bohater żyje w oparciu o emocje, które wymieniłem. Nie chcę witać dnia takimi słowami jak on.
Oglądałam. Przejaskrawiony. Dołujący.
Ja też nie chcę tak żyć i nie żyję.
Jaki to ma związek z tematem?
Mariusz, czy Ty umiesz popadać tylko ze skrajności w skrajność?
Dla mnie nic nie uzasadnia czucia się winnym
Tym stwierdzeniem wystawiasz świadectwo tylko sobie.
Zapewniam, że w tym przypadku nie mam listy.
To była ironia!!!
Co oznacza odpowiednio zachować? Tak jak chcą inni?
No wyobraź sobie, że jednak w świecie trzeba przyjąć trochę konformizmu, nie możesz chodzić z gołym tyłkiem po mieście, bo Cię gliny zwerbują, nie powinieneś drzeć się w niebogłosy na środku ulicy, bo również duża szansa na odwiedziny w celi albo u psychiatry, nie dłubiesz zapewne w nosie w miejscu publicznym, nie załatwiasz się na środku w parku itd. - nie robiąc tego też sie dostosowujesz do reguł życia społecznego. Zabolało?
Jak Ci bardzo nie pasuje, jesteś skazany na samotność np w Bieszczadach, żyjąc w namiocie i żywiąc się dziczyzną - bo w realu, choćbyś nie wiem jak sobie wmawiał wolność, brak ograniczeń - musisz w niektórych sprawach ustąpić.
W sumie czasem trzeba, ale te odpowiednie reakcje zostały nam zaprogramowane przez społeczeństwo. Nie są elementem natury. Można je zmieniać.
Matko, Rousseau ożył! :)
Wiesz, ja rozumiem wegetarianizm, ekologów - to ma sens. Ale co Ty chcesz dokładnie zmienić w społeczeństwie? Żeby nikt nie odczuwał żadnych emocji poza radością, motywacją i energią??
Jak zobaczę wielkiego zwierzaka, który się na mnie chce rzucić to ucieknę ze strachu i nie zamierzam tego zmieniać, ale już to samo uczucie przed egzaminem nie jest dla mnie korzystne choć przez większość uznane za odpowiednie.
Ale wymyśliłeś.
To, że rzeczywiście większość ludzi denerwuje się przed jakimś ważnym egzaminem, nie oznacza że jest to stan obowiązkowy! I nikt Ci nie powie, że powinieneś być zestresowany... Tak samo jak nikt Ci nie karze bać się dentysty (co z tego, że inni się boją?), nikt Ci nie każde lubić Świąt Bożego Narodzenia czy odczuwać żałoby po śmierci jakiejś ważnej osoby państwowej, kościelnej czy innej. To Ty sam przecież precyzujesz co czujesz w danej sprawie; czy radość, czy smutek, czy obojętność. Więc już nie demonizuj z tym narzucaniem, bo nie mam siły tłumaczyć tak oczywistych rzeczy! Ktoś Cię musiał chyba mocno skrzywić w dzieciństwie (sorry jeśli zabrzmiało bardzo złośliwie)
Nie istnieje coś takiego jak nadmierne okazywanie radości.
A widziałeś kiedyś pijanego człowieka, który śmieje się bardzo głośno nieprzerwanie przez pół godziny w knajpie, uderzając przy tym ręką w stół, spada z krzesła, przewraca kilka kufli, ślini się i dławi + zagłusza swoim rechotem wszystkie rozmowy dookoła? Moim zdaniem taka radość jest przesadna, nie zaraża tylko zniesmacza. Trwa za długo, jest niekontrolowana, za długa, za głośna i przeszkadza innym.
A sama naprawdę lubię się śmiać, żartować i po alkoholu też zwykle jestem głośno, ale bez przesady... Trzeba znać umiar we wszystkim.
Chociażby dlatego, że przez niektóre z tej połowy emocji miałem ciągłe bóle głowy, serca i inne atrakcje o których nie chcę się rozpisywać.
Czyli miałam rację, miałeś problem. I stąd Twoje skrzywienie w patrzeniu na ludzi.
Stres zabija ludzi co nie jest moim wymysłem, ale faktem potwierdzonym naukowo. Stąd wniosek, że warto się go pozbyć.
Matko, znowu skrajność.
Naprawdę tracę siły.
No pewnie, że zabija! W każdym podręczniku albo i kolorowym czasopiśmie to przeczytasz. Wielkie mi odkrycie.
Ale czy ktoś każe Ci się stresować dzień w dzień?
Ja też eliminuję negatywny stres do minimum, ale jest też druga strona medalu. Czasem tylko dzięki niemu udaje mi sie zmobilizować do zrobienia czegoś ważnego, trudnego - i wykonać to w krótkim czasie. Tak samo przed jakimś egzaminem, ważną rozmową itd. stres wspaniale dodaje sił, wyostrza umysł, działa się na wyższych obrotach, szybciej kojarzy fakty - takiego stresu absolutnie nie chcę się pozbywać.
Chwilowe raczej nie choć czasem oznacza, ale długotrwałe pozostawanie zdenerwowanym na pewno na zdrowie nie zrobi dobrze.
Znowu skrajność.

konto usunięte

Temat: Wolność emocjonalna.

Anna Ławrzyniak:
Mariusz Gabler:
Ktoś kiedyś na pewno. Tak samo jak mi narzucali. To normalne.
może w dzieciństwie... ale w życiu dorosłym nie zauważyłam, aby ktoś narzucał mi jakieś emocje,
jeśli nie czuję czegoś tak jak ktoś inny, to po prostu tego nie czuję i już, więc ten ktoś nie może mi niczego narzucić - i to jest chyba po części objaw wolności emocjonalnej? że dysponuje się własnymi emocjami a nie takimi, jakie ktoś chce abyś miał (jak za czasów PRL-u czy w ogóle biorąc pod uwagę jakieś masowe odczuwanie i pojmowanie)
Przypuszczam, że takich sytuacji było więcej i nie wszystkie sobie uświadamiasz. Nie zdajesz sobie sprawy, że coś się stało samo. Ktoś mógł w kulturalnym towarzystwie użyć wulgaryzmu i pojawiło się zbulwersowanie oraz określone emocje. Delikatnie mówić nie były to emocje z którymi "urażone" osoby czuły się dobrze.
Wolność to wybór: przyjmiesz czy nie np.: ja zawsze odmawiam poczucia winy.
Chłopie, o czym Ty do mnie mówisz? :)
O możliwości kontrolowania własnych emocji. Taka mało popularna umiejętność. Pisząc "mało popularna" nie ironizuje. Rzadko spotykam osoby, które w rzeczywistości w znacznym stopniu pasują nad emocjami.
Co znaczy: odmawiam?
Już wyjaśniłem. Nie pozwolę innym powodować abym czuł się winny.
Mówimy o dwóch różnych rzeczach.
Zauważyłem :-(
Ty o tym, że ktoś wprawia Cię (specjalnie, być może dla jakiejś własnej korzyści) w poczucie winy... - to oczywiście, że sie nie można dać zmanipulować i grać tak jak ten ktoś zagra.
Nie tak określiłbym to o czym mówię.
Ale ja mówię o nieprzymuszonym odczuwaniu połączonym z refleksją!!! O tym, kiedy to TY SAM, bez żadnych sugestii i nacisków, poczujesz ścisk w żołądku czy ukłucie serca i jakiś wewnętrzny dyskomfort, który przypomni Ci, że coś źle zrobiłeś.
Czy nie wystarczy Ci w takiej sytuacji sama refleksja bez ścisku w żołądku czy ukłucia serca albo wewnętrznego dyskomfortu? W moim przypadku jest wystarczający. Nie czuję potrzeby dodatkowego wywoływania w sobie (przecież to nieprzymuszone odczuwanie, więc samo się nie zrobi - ja muszę wywołać)tego o czym piszesz.
Chyba zgodzisz się ze mną, że każdy człowiek ma jakąś wewnętrzną moralność (poza psychopatami)?
Tak, każdy człowiek ma pewne przekonania, którymi się kieruje. Ludzie podejmują decyzję na podstawie swoich przekonań oraz odniesień, czyli doświadczeń z przeszłości. Wszystko przechodzi przez te "filtry". Psychopaci mają to samo, ale w ich przypadku jedno i/albo drugie jest trochę "skrzywione" i nie akceptowalne przez ogół społeczeństwa, którzy większość przekonań dostali np.: ze swojej religii.
W sytuacji, gdy komuś zrobiło się krzywdę, nawet jeśli działanie było nieświadomie, ale w efekcie przyczyniło się do cudzej szkody - to każdy normalnie ukształtowany człowiek powinien odczuć dyskomfort! Takie jest moje zdanie.
Już dochodzimy do czegoś co można nazwać chociaż częściowo punktem wspólnym. Ten "normalnie ukształtowany człowiek" jest kluczem. Chociaż w kwestii dyskomfortu to jest tak, że przy kilkukrotnym powtórzeniu danego zachowania np.: zrobienie komuś krzywdy on znika. Na jedno dobre, a na drugie nie. Dyskomfort pojawia się w sytuacji, kiedy człowiek działa wbrew swoim przekonaniom.
Jeśli przestaniemy odróżniać emocje, pozwalające nam charakteryzować radość z jakiegoś dobrego działania i poczucie winy z powodu złego - to przecież będzie katastrofa moralna (nie wiem jak to nazwać, żeby nie zabrzmiało przesadnie patetycznie, a dotarło w swojej prostocie przekazu). Nie wyobrażam sobie, że ludzie nie będą odczuwać, że zrobili coś złego (!!!), że nie będzie ich stać na gorzką refleksję i wyciągnięcie wniosków na przyszłość...
Już wyjaśniłem. Ten dyskomfort to efekt działania wbrew przekonaniom. Nic więcej. Uwierz mi, że trochę czasu i wysiłku poświęciłem aby zrozumieć jak działa człowiek. Jest tak jak napisałem.
Z tą katastrofą moralną to bym polemizował. Coś co jest OK w naszej kulturze może nie być OK w innej albo odwrotnie. Wnioski na przyszłość da się wyciągnąć bez tego co szkodzi.
To jest Twoim zdaniem ubogacenie? W którym miejscu? Hedonizm i anarchia jakoś nie jawią mi się jako dobro najwyższe.
Wybiegasz za daleko. Pisałem o jednostce, a Ty robisz z tego grupę. I to jeszcze jaką. Ze wszystkiego trzeba korzystać rozsądnie. Z wolności emocjonalnej także. W momencie, kiedy ten dyskomfort odczuje przy zamiarze okradnięcia kogoś to Twoja koncepcja ma sens, ale niektórzy odczuwają ten dyskomfort przy zamiarze podejścia do nieznajomej osoby w celu nawiązania rozmowy.
Mariusz, czy Ty umiesz popadać tylko ze skrajności w skrajność?
Tak sobie popadam aby lepiej coś przedstawić.
Dla mnie nic nie uzasadnia czucia się winnym
Tym stwierdzeniem wystawiasz świadectwo tylko sobie.
Pisałem o odczuciach. To moje wnętrze. Mam prawo czuć się jak chce.
Zapewniam, że w tym przypadku nie mam listy.
To była ironia!!!
Wiem, dlatego odpisałem na odpowiednim poziomie.
Co oznacza odpowiednio zachować? Tak jak chcą inni?
No wyobraź sobie, że jednak w świecie trzeba przyjąć trochę konformizmu, nie możesz chodzić z gołym tyłkiem po mieście, bo Cię gliny zwerbują, nie powinieneś drzeć się w niebogłosy na środku ulicy, bo również duża szansa na odwiedziny w celi albo u psychiatry, nie dłubiesz zapewne w nosie w miejscu publicznym, nie załatwiasz się na środku w parku itd. - nie robiąc tego też sie dostosowujesz do reguł życia społecznego.
Czasami robię coś co nie jest "odpowiednim zachowaniem" właśnie po to aby poczuć się wolnym. Zdarza się to bardzo rzadko i nie jest tak drastyczne jak niektóre z podanych tutaj przypadków. Nie mógłbym przez 100% życia zachowywać się tak idealnie.
Zabolało?
Właśnie nie. To jest wolność emocjonalna. Nie poczułem nic szkodliwego. Emocje nie miały wpływu na to co pisałem. Nie pisałem pod wpływem wzburzenia, zdenerwowania, wstydu czy czegoś innego. Pisałem tak jak uważam. Dobrze być wolnym.
Jak Ci bardzo nie pasuje, jesteś skazany na samotność np w Bieszczadach, żyjąc w namiocie i żywiąc się dziczyzną - bo w realu, choćbyś nie wiem jak sobie wmawiał wolność, brak ograniczeń - musisz w niektórych sprawach ustąpić.
W niektórych sprawach ustępuje. Żyję w społeczeństwie i radzę sobie całkiem dobrze. Nie mam problemów z kontaktami z innymi ludźmi. Cała moja dotychczasowa praca zawodowa to kontakt z ludźmi - głównie klienci. Wystarczy, że im pomogę albo szczególnie kiedyś to było potrzebne - sprawię, że oni poczują, że ja ich rozumie. Jak klient zaczynał płakać to nie dołączałem do niego, bo nie doszlibyśmy do niczego, ale załatwiałem sprawę najlepiej jak mogłem.
Bieszczady! Jadę tam niedługo na tydzień. Zobaczę jak mi się spodoba. Wprawdzie do hotelu o najwyższym standardzie w Bieszczadach i opis trochę się z Twoim nie zgadza jednak mam nadzieję poznać klimat tego wspaniałego miejsca. Bieszczady nie wiem czemu od dawna mnie ciągnęły do siebie.
W sumie czasem trzeba, ale te odpowiednie reakcje zostały nam zaprogramowane przez społeczeństwo. Nie są elementem natury. Można je zmieniać.
Matko, Rousseau ożył! :)
Wiesz, ja rozumiem wegetarianizm, ekologów - to ma sens. Ale co Ty chcesz dokładnie zmienić w społeczeństwie? Żeby nikt nie odczuwał żadnych emocji poza radością, motywacją i energią??
Znów niepotrzebnie generalizujesz na społeczeństwo. Nie chcę go zmieniać. Siebie zmieniłem. Tym co chcą też pomagam. Inni się męczą. Trudno. Nie będę robił czegoś takiego wbrew czyjejś woli.
Powyższa wypowiedź zabrzmiała dziwnie, a teraz jaśniej: Ktoś mnie obraża. Odpowiednia reakcja to wyjść, rozłączyć się, obrazić czy się odciąć. Niektórzy uważają, że tak trzeba, bo: Ja nie mogę kiedy on tak mówi. Miałem na myśli to, że człowiek jest w stanie pozbyć się tych "odpowiednich reakcji" na rzecz innych. Takich, które są dla niego korzystniejsze. Teraz obsługuje klientów z którymi nie ma tego typu problemów, ale jak zaczynałem od razu po maturze pracę to byli. Gdybym reagował na obrażanie tak jak społeczeństwo "uczy" to musiałbym odejść albo się męczyć codziennie. Teraz potrafię nie brać takich ataków do siebie. To przykład ilustrujący dobrze moją poprzednią wypowiedź.
Ktoś Cię musiał chyba mocno skrzywić w dzieciństwie (sorry jeśli zabrzmiało bardzo złośliwie)
No nie! Kompletna porażka. Tutaj też nie poczułem tej złośliwości, a mogłem się tak mocno wkurzyć. Wiem, że kiedyś tak bym odebrał powyższą wypowiedź. Ile mnie ominęło.
Powyższy tekst jest na takim prymitywnym poziome, że pozwolę sobie przemilczeń.
Nie istnieje coś takiego jak nadmierne okazywanie radości.
A widziałeś kiedyś pijanego człowieka, który śmieje się bardzo głośno nieprzerwanie przez pół godziny w knajpie, uderzając przy tym ręką w stół, spada z krzesła, przewraca kilka kufli, ślini się i dławi + zagłusza swoim rechotem wszystkie rozmowy dookoła? Moim zdaniem taka radość jest przesadna, nie zaraża tylko zniesmacza. Trwa za długo, jest niekontrolowana, za długa, za głośna i przeszkadza innym.
A sama naprawdę lubię się śmiać, żartować i po alkoholu też zwykle jestem głośno, ale bez przesady... Trzeba znać umiar we wszystkim.
To nie jest radość, ale radość + dodatki.
Chociażby dlatego, że przez niektóre z tej połowy emocji miałem ciągłe bóle głowy, serca i inne atrakcje o których nie chcę się rozpisywać.
Czyli miałam rację, miałeś problem. I stąd Twoje skrzywienie w patrzeniu na ludzi.
Moje patrzenie na ludzi nie jest tak proste i prymitywne jak np.: Twoje, ale bardzo lubię kontakty z ludźmi, więc nie ma problemu. Skoro się lepiej poczujesz to zachowaj swoją rację, bo ja jej nie potrzebuje. Mam nadzieję, że odezwie się ktoś dla kogo ważniejszy jest np.: własny rozwój, a nie racja nie przeliczalna na nic w tym przypadku.
Czasem tylko dzięki niemu udaje mi sie zmobilizować do zrobienia czegoś ważnego, trudnego - i wykonać to w krótkim czasie.
Bardzo przykre. Zwłaszcza przez to słowo "tylko".
Tak samo przed jakimś egzaminem, ważną rozmową itd. stres wspaniale dodaje sił, wyostrza umysł, działa się na wyższych obrotach, szybciej kojarzy fakty - takiego stresu absolutnie nie chcę się pozbywać.
Znam bardziej ekologiczne i skuteczniejsze sposoby. Kiedyś szedłem po ulicy i zobaczyłem mamę z dzieckiem. Dziecko marudziło, że go palec boli. Jego mama go mocno walnęła w pupę i spytała czy teraz też go palec boli. Dziecko powiedziało, że już nie i płakało. Jakby tak na to spojrzeć to klaps w pupę pozbawił go bólu palca, ale można było ekologiczniej.



Wyślij zaproszenie do