konto usunięte

Temat: Co by było gdyby?

Ostatnio zastanawiam się nad tematem życia, śmierci i motywacji mam do was pytanie: Co by było gdybyście znali datę swojej śmierci? Jak wtedy byście żyli? Czy korzystalibyście z każdej wolnej chwili i nie marnowali jej na różne "zbytki"? Byli kreatywni itp. Czy siedzielibyście pogrążeni w smutku?
Adamo W.

Adamo W. Project/event
Manager/producer

Temat: Co by było gdyby?

ja bym zyl na max. tak jak teraz. bez narko oczywiscie. ale ostro.

Władysław O.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Grzegorz Bednarski

Grzegorz Bednarski Przedsiebiorca,
Inwestor

Temat: Co by było gdyby?

A ja myślę, że nic bym nie zmienił.

Co niby miała mi dać taka wiedza? Że mam być lepszy/gorszy, szczęśliwszy/smutniejszy? I że niby co, teraz nie żyję w pełni, nie żyję tak jak bym chciał żyć? I tak jestem świadom tego, że wiecznie żył nie będę.

konto usunięte

Temat: Co by było gdyby?

Tego nie powiedziałem Grzegorzu. Jeżeli jesteś szczęśliwy żyjąc tak jak teraz to oby tak dalej. Chodziło mi o to, aby spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy i czasem jest tak, że w obliczu śmierci czy zagrożenia człowiek jest w stanie być bardziej wydajniejszy, kreatywniejszy i bardziej zdesperowany na osiąganie celów, a co za tym idzie jest po prostu efektywniejszy.

Jakby się zmieniło życie człowieka gdyby przyjął, że każdy dzień zbliża go do śmierci i żył tak jakby jutro miało nie nadejść? Moim zdaniem gdyby się nad tym zastanowić można coś poprawić. Jeżeli oczywiście chce się coś zmienić, a zawsze można coś zmienić na lepsze. Wiele osób już żyje pełnią życia. Czasem w pogoni za szczęściem warto się zatrzymać i troszkę zastanowić.

Wybór należy już do człowieka.
Grzegorz Bednarski

Grzegorz Bednarski Przedsiebiorca,
Inwestor

Temat: Co by było gdyby?

IMHO osoby, które mają jakiś cel w życiu, są świadome upływającego czasu. Wieczni nie jesteśmy. W naszej wypowiedzi założyliśmy różne terminy końca czasu. Ty jutro, a ja znacznie dalszy termin. Każde podejście ma swój plus i minus. Zakładając, że pozostał mi już tylko dzień - dzisiejszy, praca nad wieloma moimi celami straciłaby w ogóle sens, gdyż wymagają one znacznie więcej czasu. W moim przypadku to nie wpłynęłoby na efektywność.

Napisałem wcześniej, że jestem świadom tego, że kiedyś umrę i raczej nie będę miał możliwości do powtórki, dlatego żyję tak aby niczego nie żałować.

PS. ,,Żyj tak jakby jutra miało nie być'' - to m.in. podejście hedonistów ;)
Joanna Nowicka

Joanna Nowicka Wiem, wiem musze
zaktualizowac swoj
profil!

Temat: Co by było gdyby?

Uważam, że moje zachowanie w obliczu nakreślonej sytuacji zależałoby przede wszystkim od tego, kiedy kres moich dni miałby rzeczywiście nadejść.

Jeśli miałabym przed sobą perspektywę 50 lat, prawdopodobnie żyłabym tak, jak dotychczas, nie skupiając się ze zwiększoną intensywnością nad kwestią przemijania.

Co innego, gdybym stanęła przed faktem posiadania 30 dni do rozdysponowania, zagospodarowania, wykorzystania etc.
Wtedy (najprawdopodobniej!) starałabym się urzeczywistnić wszystkie najbardziej zwariowane pomysły, o których realizacji w innych warunkach, nawet nie odważyłabym się pomyśleć:-)
Choć, z drugiej strony, może skupiłabym się na "zamknięciu" wszelkich spraw doczesnych, pożegnaniu z osobami, na których mi najbardziej zależy. Może wolałabym spokojnie odejść...

Szczerze mówiąc, wolę o tym nie myśleć!

Pozdrawiam:-)
Irek J.

Irek J. Organizacja pomysłów
ciekawych :)

Temat: Co by było gdyby?

W dzień poprzedzający moją śmierć, zorganizowałbym wielką imprezę, na którą zaprosiłbym wszystkich mozliwych znajomych:)

Jako, że mam słabą pamięć do dat, ktoś musiałby za mnie o tym pamiętać, bo ja bym zapomniał:D W związku z tym reszta życia nie uległaby zmianie:)
Irek J.

Irek J. Organizacja pomysłów
ciekawych :)

Temat: Co by było gdyby?

A tak przy okazji - starajmy się żyć tak, jakby dziś był ostatni dzień...

Pozdrawiam :)
Anna  Niedziela-Strobe l

Anna
Niedziela-Strobe
l
Ekspert ds.
komunikacji i
strategii, coach i
trener rozwoju.

Temat: Co by było gdyby?

Ciekawy dla mnie temat. Szczególnie, że dwa miesiące temu przeżyłam poważny wypadek samochodowy. I można mówić wiele, ale takie sytuacje zmieniają spojrzenie na świat, otoczenie, ludzi, cele życiowe. Weryfikują wszystko: począwszy od prawdziwych znajomych skończywszy na sile naszych uczuć. Nie znam oczywiście dnia swojej śmierci, ale żyję tak, jakby miało się skończyć niespodziewanie. Snuję plany, realizuję swoje cele, ale jedno czego już nie robię to nie marnuję czasu. I powiem jeszcze, że po takim zdarzeniu, które miało wpływ nie tylko na mnie ale też na moich bliskich, moje życie ma większy sens. Bardziej doceniam życie, bo rzeczywiście może się skończyć w każdej chwili. Bardziej cieszę się chwilami, dostrzegam to, czego do tej pory nie widziałam i odróżniam rzeczy błahe, mało ważne od tych najważniejszych.
Bo możemy mieć kontrolę nad własnym życiem, ale nie nad własną śmiercią. Jedziesz na spotkanie z klientem, już myślisz co zrobisz potem, jutro, po jutrze i nagle ktoś sunie czołowo w twoim kierunku. Nie masz szans uniknąć zderzenia. I tylko Bóg czuwa, żeby to nie była jeszcze ta ostatnia chwila. A jutro i pojutrze już są bezpowrotnie inne.
Trochę osobistych refleksji, ale konkluzja jedna: cieszcie się swoim życiem.
Mira M.

Mira M. florystka, pracownik
biurowy...

Temat: Co by było gdyby?

Ja podobnie jak Anna stawałam w obliczu śmierci...
kilkakrotnie i zawsze bez szans na zastanowienie.
Nie mogłam więc rozstrzasac jak bym swoje za krótkie zycie
miała doprowadzic do finiszu....ale wiem czego mnie te sytuacje nauczyły...
POKORY wobec czasu i losu
SZACUNKU dla kazdej chwili
RADOŚCI z darowanego po wielokroć życia
i Satysfakcji z posiadania tej wewnętrznej, nienazwanej siły,
co podnosi i dźwiga mnie na fali samodzielności, ufności i przekory wobec wyrokow "wszystkowiedzących medykow"....

Następna dyskusja:

tego jeszcze nie było




Wyślij zaproszenie do