Wojtek Laskowski

Wojtek Laskowski wykładowca, trener i
doradca w zakresie
komunikacji

Temat: Odczytywanie emocji i potrzeb w PBP

Jeśli dobrze rozumiem PBP, to sercem tego podejścia do komunikacji jest rozumienie emocji i uczuć innych ludzi i stojących za nimi potrzeb i wartości.
I jeśli dobrze rozumiem główną "strategią" odkrywania tych stanów afektywnych jest w PBP zgadywanie.

Od początku mojej przygody z żyrafim stylem porozumiewania, odkrywam kilka z tym kłopotów:
- po pierwsze: niektórzy nie czują się komfortowo mówiąc o swoich emocjach i nie chcą być o nie wypytywani. Co więcej, mogą mieć blade pojęcie na temat swoich wewnętrznych stanów. Rozmowa jest więc utrudniona.
- po drugie: czasem mam wrażenie, że Żyrafa dobrze rozpozna uczucie Szakala, ale ten zaprzecza tym uczuciom, oszukując samego siebie. Mamy więc impas.
- po trzecie: coraz bardziej przekonuję się, że prawdziwym wyzwaniem nie jest rozpoznawanie prostych stanów uczuciowych innych ludzi, ale rozpoznawanie ich mieszanych stanów wewnętrznych, co jest zdecydowanie częstszą sytuacją.
- po czwarte: sądzę, że są momenty, kiedy przenoszenie w przestrzeń werbalną informacji o naszych uczuciach jest niewłaściwe. Ktoś może sobie tego nie życzyć albo sytuacja na to nie pozwala.

Pojawia się więc pytanie, jak zaradzić tym problemom, jednocześnie osiągając podstawowe wartości komunikacyjne, jak, wzajemne zrozumienie, porozumienie, kontakt?

Chyba znalazłem pewne rozwiązanie :) dlatego postanowiłem się z Wami podzielić nim na tej grupie.
Uważam, że jest komplementarne z filozofią PBP. Jakie to rozwiązanie?

Nauka już od dawna głosi, że w wyrazie uczuć język ciała przewyższa język werbalny. Ciało bezpośrednio, natychmiastowo odzwierciedla wszelkie poruszenia duszy. Denis Diderot napisał kiedyś - W każdym człowieku każda chwila ma swoje oblicze, swój wyraz". Kłopot w tym, że nie znamy zbyt dobrze języka ciała. Zdaje się on zbyt dwuznaczny, niejasny, zwłaszcza w typowych sytuacjach "trudnych" - gdy ktoś coś ukrywa, powściąga się, czy też odwrotnie - coś usilnie stara się sfabrykować, np. maskując się za uśmiechem itp. Ale dobrze wiemy, że ciało nie kłamie i ostatecznie da się wyczuć fałsz... niestety czasem jest to trudne, mamy tylko niejasne przeczucia.

Fascynujące jednak jest to, że we Francji powstała nauka, która, jak się zdaje, odtworzyła słownik i gramatykę języka ciała. Nazywa się synergologia. Dyscyplina ta cieszy się coraz większą popularnością, nie tylko we Francji, ale też w Belgii, Holandii, Szwajcarii, Hiszpanii, Kanadzie, Włoszech itd. Prowadzone są trzyletnie studia, w trakcie których adepci synergologii uczą się odczytywać mowę ciała in vivo, czyli na żywo, w trakcie rozmowy, tj. pozostając jednocześnie z rozmówcą w kontakcie. Poznałem kilku synergologów i zapewniam, że kontakt z nimi jest niezwykły, jakby wiedzieli, co się ze mną dzieje, zanim ja sam się zorientuję :) Czasem, mam wrażenie, że szukali rozwiązań na moje obawy, zanim zdałem sobie sprawę, że je mam. Ale oni je widzieli, choć mogłem nie chcieć ich okazać i przyznać się do nich.

Synergolodzy uczą się na kursach, by stawiać na autentyczność, bo z ich analiz wynika, że nie da się całkowicie sterować ciałem, zawsze można wskazać na jakiś "wyciek prawdy". Synergologia postuluje również podejście partnerskie, bowiem, jak wynika z badań, tylko w atmosferze równości, ludzie dają z siebie najwięcej i czują się najlepiej, uczą się najlepiej i myślą najlepiej. Synergologia odrzuca techniki i sztuczki, twierdzi bowiem, że wykalkulowane działania odbierają człowiekowi naturalność, spontaniczność i wdzięk. W zamian zaleca bycie po prostu zaangażowanym w komunikację (nie koniecznie zawsze otwartym!) i bycie uważnym i obecnym, co oznacza branie pod uwagę bezcennych sygnałów płynących z ciała rozmówcy.

Napiszcie proszę, co o tym sądzicie.Wojtek Laskowski edytował(a) ten post dnia 19.11.12 o godzinie 21:06