Temat: Kradzieże w firmach
W listopadzie robimy konferencję w tym temacie z ciekawym zespołem ekspertów.
Bo chyba nie na tym poziomie sobie pracujemy z zabezpieczeniami. Zabezpieczenia to wszystko co robimy, aby dane ryzyko nie nastąpiło. Ale jakoś nic na temat szacowania ryzyka wystąpienia nadużyć w artykule czy w raporcie nie ma.
A więc stawiamy zabezpieczenie, tylko sami nie wiemy na co i do czego. W związku z tym bardzo trudno jest je sprawdzić czy działa.
Kwestia druga, w temacie kodeksu etyki, i cytat z artykułu:
Pozytywną informacją wynikającą z raportu jest dążenie firm do opracowania kodeksów etycznych w zakładach pracy. Wdrożono je w połowie ankietowanych przedsiębiorstw.
Pozytywną bo? Wprowadzono, wdrożono? Z punktu widzenia bezpieczeństwa - jest to kolejne zabezpieczenie w formie dokumentu, który mówi JAK MA BYĆ. Warto się zastanowić, w ilu firmach dokumenty, które już mówią o zasadach są. I czy naprawdę powielanie kolejnym to jest dobre rozwiązanie.
Problem moim zdaniem leży zupełnie gdzie indziej. Często w pracy stosujemy model Scheina (kultury organizacyjnej), jako wzorcowy do budowania kultury bezpieczeństwa. Przyrównując działania tych wielu firm z kodeksami etyki, niestety, z praktyki wygląda to tak, że znowu powstaje jakaś spisana norma czy zasada postępowania, a przekonania leżą. czyli znowu - od środka - zrobić zasadę, określić bat za niestosowanie i... dalej nadużycia i kradzieże pracownicze będą - od poziomu pani Krysi, sprzątającej w biurze, która od 10 lat nie kupiła nic do mycia w swoim domu, "bo przecież z firmy weźmie", po dyrektora, którego żona jeździ takim samym autem co firmowa flota i jakoś na samochodzie dziwnie podwójnie są przeglądy i jakoś często na naprawy wpada. Bywa też, że kosiarka firmowa, kosi więcej trawników - bo administratorowi wpadnie "chałturka", etc.
Tego kolejnym dokumentem się nie da. A świadomość ma iść od góry. Jak z tą rybą...