Temat: Jak obronić się przed head hunterem?
To jest, niestety, wydumany idealizm, literatura werbunkowa.
Czy HH przestanie zawracać głowę po pierwszej odmowie?
Tak, ten HH z danej agencji przestanie, bo wie że zatrudnienie osoby niezdecydowanej, nieprzekonanej, bez motywacji oznacza realizację gwarancji, a co za tym idzie koszty dla firmy. Natomiast nie gwarantuje, że nie zadzwoni kolejny HH z kolejnej agencji.
Przecież nie, bo on ma swoje targety. Nadal będzie nękał niechętną ofiarę, mamiąc ją cudami i świetlaną przyszłością, opowiadając te teksty o karierze, rozwoju i spełnianiu się.
Jak wyżej. "Mamienie" nie ma sensu i o tym wie każdy HH, bo kandydat zatrudniony odejdzie po 2 tygodniach. I znów pojawi się problem gwarancji. Kandydatom nalezy mówić jak jest. Jakie mogą pojawić się problemy, jak będzie wyglądała praca, aby uniknąć rozczarowania.
W ten sposób, subtelnie (albo wcale nie subtelnie) sącząc jad w serce i umysł bezbronnej ofiary ataku, przeszkadza w normalnej pracy.
To oczywiście obraz widziany z drugiej strony - ale przecież nie
"Bezbronnej"? Zawsze można rozłączyć się! Nie przyjść na spotkanie. Ostateczna decyzja przecież należy do Kandydata. To on podpisuje umowę nie HH!
mniej prawdziwy.
Czy jest coś dziwnego w tym, że firmy chcą się bronić przed przeszkadzaniem i wyrywaniem żywego mięsa ze swojego ciała?
Absolutnie nie. To naturalny odruch. Poprostu trzeba mieć świadomość, że ta walka jest bezcelowa i skazana na porażkę. Firm HH jest wiele. Żyjemy w świecie informacji. Wielu ma konta na N-K, GL, LI, wszyscy mamy znajomych, którzy mają znajomych, którzy mają znajomych... to jest nie do uniknięcia!
To jest tak, jak z wrzucaniem chłamu reklamowego do skrzynek pocztowych - mam na drzwiczkach naklejkę, gdzie wołami napisano: PROSZĘ NIE WRZUCAĆ MATERIAŁÓW REKLAMOWYCH. Oczywiście mam tych śmieci pełno, ponieważ wrzuca mi się nie reklamy, a materiały informacyjne - tak usłyszałem od jednego takiego wrzucacza, przyłapanego na swoim niecnym procederze.
On też ma swoje targety, jak każdy HH - i musi zarabiać na chleb. Po co więc te opowieści dla naiwnych o misji?
Może Pan w to wierzyć lub nie, ale dla mnie ta praca jest misją. Spotykam się z ludźmi oferuję im nowe rozwiązanie, którego nie znali, którego istnienia nie mieli świadomości. Często rozwiązuję przez to problemy związane z ich życiem (czytaj: np. pracodawca nie płacił, stosował mobbing, im się wydawało że nie ma wyjścia).
Myślę, że HH są tu tylko kozłem ofiarnym. Na nich najłatwiej zrzucić winę. Bo niby na kogo?! Na siebie?! Że niby pracodawca winien, bo nie był w stanie sprostać oczekiwaniom pracowników? Bo nie zapewnił odpowieniej atmosfery, godziwego wynagrodzenia? Jak już pisałam, pracownik nie odejdzie jeśli jest zadowolony z pracy! Uważam, że HH pozytywnie działają na rynek - zmuszają pracodawców do myślenia o tym jak poprawić ich firmę, co zrobić aby zatrzymać prcowaników.
Firma poszukująca pracowników powinna ich szukać sama - a jeśli ma się na oku konkretnego specjalistę, to nie potrzeba nasyłać na niego headhuntera.
Ach czyli działania pracownika FIRMY, zmierzające do wyciągnięcia pracownika od konkurencji to już nie headhunting?! :)