Temat: Certyfikacja Konsultantów
Ależ to jak najbardziej dyskusja właśnie na ten wątek - bo inaczej zamiast dyskusji będziemy mieli z jednej strony
obronę Częstochowy, a z drugiej - obrzucanie domniemaniami (o interes) i rzekomymi analogiami (korporacje radcowskie i państwo korporacyjne).
Ani
partacze, ani
certyfikacja nie biorą się z powietrza i nie działają w próżni.
Rzućmy zatem okiem na tło: zgodzimy się zapewne co do tego, że usługi związane z kapitałem ludzkim są usługami szczególnymi, w których ogromną rolę powinny odgrywać standardy postępowania wobec podmiotów tych usług. Chodzi tu nie tylko o poszanowanie osoby ludzkiej, z którą ma do czynienia rekruter - ale także o specjalne znaczenie pracy w życiu każdego człowieka z jednej strony, a o specjalne znaczenie
kapitału ludzkiego w zasobach każdej firmy - z drugiej. Z której strony nie spojrzeć - specjalne znaczenie, delikatna sytuacja, wysoka ważność.
Tymczasem w tej tak wrażliwej i ważnej dziedzinie panuje w istocie wolna amerykanka - w tym sensie, że każdy chętny może zajmować się usługami
pośrednictwa pracy (tak zresztą, jak i usługami edukacyjnymi, mówiąc w nawiasie).
Czy jest to sytuacja zdrowa (dobra, właściwa)?
Pozwolę sobie na pewną refleksję - mam jednak nadzieję, że temat na tyle odbiega od zwykłych forumowych przekomarzanek, że zostanie mi to wybaczone:
w wielu wypowiedziach menedżerów różnych szczebli deklarowane jest ogromne znaczenie, przywiązywane do
kapitału ludzkiego w firmie, przez owych menedżerów reprezentowanej.
Kiedy jednak przyjrzeć się bliżej sposobowi organizowania i zarządzania tym
kapitałem, na jaw wychodzi pełna obłudy fasadowość tych deklaracji.
Oto bowiem firmy nie mają przyzwoitych systemów organizacyjnych (w tym także motywacyjnych), nie są wyznaczane ścieżki kariery, pracownicy napotykają na trudności, gdy zechcą podnosić swoje kwalifikacje, do obsadzania kluczowych stanowisk szuka się kandydatów na zewnątrz - zamiast dbać o rozwój kadry rezerwowej etc., etc.
Najbardziej widocznym objawem rzeczywistego uwiądu
funkcji kadrowych w naszych firmach jest zanik umiejętności skutecznego rekrutowania pracowników - czego przejawem jest nagminne zlecanie przygotowania (i coraz częściej - przeprowadzenia) naboru firmom zewnętrznym, przy czym obojętne jest, czy chodzi o rzadkich i wybitnych specjalistów, czy o pracowników szeregowych, wykonujących powtarzalne czynności odtwórcze.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo łatwo jest dobudować do tego znakomitą ideologię w postaci outsourcingu, oszczędności, dostępu do danych itd.
Prawda jest jednak taka, że coraz częściej w firmach nie ma już umiejętności wyszukania odpowiednich pracowników, bo, przede wszystkim, nie ma już chęci do zajmowania się tą jedną z kluczowych funkcji przedsiębiorstwa: funkcji personalnej.
U mnie budzi to żywy i jak najbardziej uzasadniony (z racji specjalności) niepokój - ma bowiem ogromny
destrukcyjny wpływ na funkcjonowanie firm w nieodległej już przyszłości.
To jest otoczenie (i tło), w jakim działają podmioty świadczące usługi pośrednictwa pracy.
Potrzeba spełniania przez te podmioty nie tylko wysokich standardów etycznych, ale i posiadania odpowiednich kwalifikacji czysto merytorycznych, jest według mnie oczywista.
Tzw. rynek nie usunie tych, które nie osiągną pożądanego minimum - mam nadzieję, że przyczyny tej niemocy opisałem dotychczas wystarczająco.
A negatywne skutki wolnej amerykanki na tym
rynku wkrótce odczujemy podwójnie - jako
ludzie z branży, i jako członkowie społeczeństwa złożonego z bardzo niezadowolonych jednostek.
Komu tak naprawdę
przeszkadza certyfikacja wśród rekruterów - i dlaczego?
'
Poprawiono BBCodeJanusz K. edytował(a) ten post dnia 20.01.11 o godzinie 18:40