Temat: Destynacja: Smoleńsk, czyli "fascynacja śmiercią"?
Majka W.:
Kamil Newczyński:
Halina W.:
Panie Kamilu uczcijmy pamięć o zmarłych tak jak to zwykli czynić Polacy i nie róbmy z igły wideł, chyba, że chodzi Panu o podkreślenie świadomych zaniedbań i wyciągnięcie konsekwencji wobec sfer rządowych, zamieszanych w to szokujące "niezabezpieczenie" miejsca tragedii???
Droga Pani.
Prędzej lekcja honoru i czci zmarłym należy się największym mediom, biurom podróży, które organizują specjalne wycieczki do Smoleńska i tym, którzy przyjechali z miejsca pamięci narodowej z różnymi znaleziskami. Wszyscy mniej lub bardziej świadomie uprawiamy dark tourism, czyli tanatoturystykę. Wycieczki do muzeum w Oświęcimiu, sale tortur w zamkach, zwiedzanie cmentarzy, wizyta na Ground Zero w Nowym Jorku - to wszystko jest dark tourismem.
telefonowała do mnie redaktorka, dopytywała się:
- czy organizujemy takie wycieczki
-- nie ale od lat podobne sprzedajemy, Katyń jest w ofercie wycieczek objazdowych z paru biur
- czy w związku z katastrofą zwiększyła nam się sprzedaż
-- nie, jeszcze przed katastrofa mieliśmy sprzedaną większość miejsc
coś odpowiedzi nie pasowały jej do scenariusza:)
Jak Pani jednak wytłumaczy to, że niektóre biura układają specjalne wycieczki w programie której jest przystanek w Smoleńsku na miejscu katastrofy i "oferta" mszy świętej z księdzem ze Smoleńska? Takie wycieczki też były wcześniej? Na pewno nie.
Są też touroperatorzy, którzy wcześniej nie mieli w ogóle w swojej ofercie wycieczek na wschód, a nagle zaczynają o tym myśleć. Touroperatorzy którzy zwiększają ilość i częstotliwość wycieczek, też nie mają w to wkładu? Pytanie redaktorki było źle sformułowane. Oczywiście, że sprzedaż mogła nie wzrosnąć, wszak wycieczka to nie bułka kajzerka, której wypiek można zwiększyć w krótkim czasie. Pytanie powinno brzmieć inaczej: czy odnotowaliście Państwo zwiększoną ilość zapytań o wycieczki, w programach których znajduje się Katyń. Tendencje można zmierzyć też w inny sposób. Ot chociażby sprawdzając jak szybko sprzedawały się miejsca przed katastrofą, a jak zaczęły sprzedawać się po. Jeśli np. przed katastrofą średnio w tydzień sprzedawano (przyjmijmy czysto hipotetycznie) 10%, a teraz w tydzień sprzedaje się znacznie więcej, to też o czymś świadczy.
Kamil Newczyński edytował(a) ten post dnia 08.05.10 o godzinie 02:33