Temat: business everywhere
Adam Matujewicz:czy ja napisałam, że be działa bez zarzutu zawsze i wszędzie?
A czy ja napisałem, że nie działa nigdzie?
Owszem, Nowhere to po angielsku Nigdzie.
A "everywhere" oznacza: "wszędzie". Co jest NIEPRAWDĄ. Zapraszam np. w Beskid Żywiecki, gdzie w wielu wsiach (np. Koszarawa Bystra, Lachowice, Kuków Suski) o zasięgu Orange można sobie tylko pomarzyć.
Czy jest to opinia autora + konduktorów PKP InterCity, czy jakiegoś większego grona?
To jest MOJA SUBIEKTYWNA opinia. Jeśli chcę skorzystać z jakiejś usługi, z reguły staram się poprosić o opinię rzeczywistych użytkowników. Zaklęcia marketoidów i kolorowe obrazki (oraz reklamy z egzaltowanymipanienkami wymawiającymi zaklęcie "Ziu!" nie robią na mnie żadnego wrażenia.
Z sieciami komórkowymi tak już jest, że w jednym miejscu jedna ma większy zasięg a inna gorsza.
Zasięg (w postaci siły sygnały na kanale dostępowym) jeszcze o niczym nie świadczy. Niedawno byłem gościem konferencji w hotelu Bristol w Warszawie. Cóż z tego, że "zasięg" miałem, w dodatku w technologii HSDPA, jeśli prędkość transmisji nie przekraczałą 10-20 kb, co zapewne było skutkiem przeciążenia sieci transmisyjnej pomiędzy stacjami bazowymi?
Mój znajomy też często jeździ pociągami, tylko że do Wrocławia. On używa Business Everywhere, natomiast podróżujący z nim w przedziale używali produktów Plusa i Ery. Orange nie padło, w przeciwieństwie do innych sieci.
Czy pański znajomy też pracuje w Centertelu? :-)
Teraz nie mam czasu poszukać, ale podam parę lokalizacji, gdzie jest dostępne HSDPA :)
Pan chyba nie zrozumiał pytania, które zadałem. Mnie nie chodzi o wskazanie miejsca, gdzie jest HSDPA, tylko miejsca, gdzie osiągnę choćby połowę prędkości, jaką obiecują państwo w w swoich reklamach (7,2 Mb). Ja u siebie w domu też mam zasięg HSDPA, cóż z tego, że jeszcze nie udało mi się (o jakiejkolwiek porze dnia i nocy) osiągnąć więcej niż 1,3 Mb. No ale co się dziwić, skoro wiele waszych stacji bazowych dostępnych komercyjnie, podłącza się do sieci szkieletowej łączami 1x2Mb? Z pustego i Salomon nie naleje.
Co by pan sobie pomyślał o producencie samochodów, który by w reklamiepodaje: maksymalna prędkość auta: 220 km/h, a po ruszeniu z kopyta okazałoby się, że z różnych przyczyn konstrukcyjnych tym samochodem nie da się rozpędzić więcej niż 70 km/h?
Ja bym go nazwał OSZUSTEM.