konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Renata S.:
na tą okazję przypomniało mi się przysłowie (nigdy nie myslałam, że to powiem ;)) - jeśli wchodzisz między wrony...itd.

W zyciu! Predzej zaczne pracowac na zmywaku w UK... W koncu "jesli chcesz zmieniac swiat, zmiany zacznij od siebie" ;)
Dorota Magdalena S.

Dorota Magdalena S. psycholog, filolog
rosyjski

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Renata S.:
Przepraszam Cię bardzo, ale czy to wszystko co widzisz dokoła też nie wydaje Ci się chore?
Jednak jest to stopniowalne i tu jest wg mnie najbardziej chore
Tak poprostu jest. I albo sobie radzisz, albo nie
wg mnie zalezy to od tego, czego się wyrzekamy i na co sie godzimy

na tą okazję przypomniało mi się przysłowie (nigdy nie myslałam, że to powiem ;)) - jeśli wchodzisz między wrony...itd.
wydaje mi sie jednak, ze nie wszedzie choc czesto jednostka niewiele moze i sama nie jest zauwazalna
Takie jest moje zdanie. Nie musisz go podzielac
Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Mnie też to nie cieszy ale nie można mieć wszytkiego...często podejmujemy decyzje, z którymi się nie do końca zgadzamy lub godzimy się na coś na co normalnie byśmy się nie zgodzili.

Kwestia jest taka czy w tym przypadku lepiej iść pod prąd ale zgodnie z sumieniem, czy jednak zrezygnowac z części sowich przekonań, żeby dopiąć celu. Osobiście jestem za tym drugim rozwiązaniem, chociaż wolałabym nie być :)

Tutaj jeszcze trzeba się zastanowic jak daleko w tych ustępstwach możemy się posunąc...obie te sprawy są kwestią indywidualną. I moim skromnym zdaniem, nikt nie ma prawa tego oceniać.

A jeśli chodzi o zmywak w UK Karolu, to chyba nie wiesz o czym mówisz...miałeś okazję? a może w myjni samochodowej/barze u araba albo sprzątałeś u starej sknery, gdzie w 2 godziny ogarniasz dwudniowy bajzel, który w Polsce uchodzłby z miesięczny? Przykro mi ale mam nienajlepsze zdanie...
Poza tym z tego zmywaka raczej raczej dużo nie zdziałasz dla swojego miasta... :) Hej potrzebujemy tutaj takich jak Ty ;)Renata S. edytował(a) ten post dnia 18.12.07 o godzinie 14:03

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Zmywak to byla metafora w naczeniu "rzucam to w cholere i jade gdziekolwiek, gdzie robiac cokolwiek utrzymam siebie i bedzie mnie stac na oszczedzanie" ;)
Zbigniew L.

Zbigniew L. administracja,
zarządzanie
organizacjami
pozarządowymi, z...

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Dorota Magdalena S.:
Renata S.:
Przepraszam Cię bardzo, ale czy to wszystko co widzisz dokoła też nie wydaje Ci się chore?
Jednak jest to stopniowalne i tu jest wg mnie najbardziej chore

Chciałbym włączyć się do dyskusji, bo ten temat jest mi bliski. Tak. To jest chore. Ale właśnie dlatego trzeba to leczyć. Chociaż analogia do niedorozwiniętego organu, który jeszcze nie jest dojrzały i nie funkcjonuje właściwie wydaje się być bardziej trafna. Moim zdaniem istnieją dwa główne powody niedorozwoju. Po pierwsze: beznadziejna komunikacja między organami samorządowymi, a trzecim sektorem. Podejrzewam, że tak jak istnieje przyczyna, dla której jakaś osoba zakwestionowała wydatki na catering, tak też istnieje sposób rozwiązania tego problemu, gdyby tylko ta osoba chciała wspólnie z partnerem (jakim niewątpliwie jest Karol - przedstawiciel ngo’su) znaleźć to rozwiązanie. Takie działanie spowodowałoby, że dalsza współpraca byłaby jeszcze bardziej przyjazna i efektywna, a Karol nie zastanawiałby się, czy zostać lokalnym politykiem, czy też dalej z pasją realizować się dla dobra wspólnego. Ale urzędnicy nie są doskonaleni w kierunku rozwiązywania problemów interesantów, a jedynie w kierunku oceny zgodności oczekiwań tych interesantów z istniejącymi procedurami, często ustalonymi przez tychże urzędników. Po drugie: ogromna niechęć samorządów do właściwego stosowania zasady pomocniczości czyli do przekazywania organizacjom pozarządowym zadań własnych gminy wraz z finansowaniem. Bo to jest pozbywanie się części władzy na rzecz niezależnych, oddolnych inicjatyw społecznych w obiektywnych procedurach, nad którymi politycy tracą panowanie i nie mogą mówić, że są „ojcami” sukcesu, rozwoju, wybudowania, realizacji, itp. Politycy samorządowi często wolą realizować zadania poprzez kosztowne i mniej efektywne jednostki budżetowe nie posiadające osobowości prawnej, które nie traktują jak partnerów, ale jak podwładnych, dlatego nie odczuwają potrzeby doskonalenia komunikacji. Uważają oni bowiem, że wystarcza komunikacja tylko w jedną stronę, a ta przecież jest doskonała i nie znosząca odmienności poglądów. Stąd zwykle jest bardzo mało pieniędzy na inicjatywy trzeciego sektora, mimo, że coroczne programy współpracy z organizacjami pozarządowymi, obligatoryjnie uchwalane przez rady miast i gmin wskazują cały katalog możliwości w tym zakresie. Dlatego, w skrajnych przypadkach, podobnych do opisywanego przez Karola, lokalni liderzy organizują się, wygrywają wybory i sami stają się lokalnymi politykami. Byłem w takiej sytuacji, ale nie umiem jeszcze jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy było warto. Ale wiem, że należy pobudzić ten niedorozwinięty organ (mam na myśli tę chorą sytuację)i usunąć przyczyny jego zbyt powolnego rozwoju.

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

To tak w temacie - wiesci z mojego podworka:

http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,47262,4791473.html

pozwole sobie nie komentowac. Wazne ze Urzad Miasta naprawde sie tym przejal i obecnie szuka mozliwosci prawnego wyciagniecia konsekwencji. Czekam na efekty.

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

to rzeczywiście przegięcie...wydawałoby się, że to oczywiste że komisja powinna być bezstronna.
Szkoda, że tak opornie kształtuje się u nas normalny uczciwy lobbing :/
Karolu oczywiście poinformujesz nas o efektach... ;)

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Renata S.:
to rzeczywiście przegięcie...wydawałoby się, że to oczywiste że komisja powinna być bezstronna.
Szkoda, że tak opornie kształtuje się u nas normalny uczciwy lobbing :/
Karolu oczywiście poinformujesz nas o efektach... ;)
To żaden lobbing a konflikt interesów. Jeszcze do niedawna całkiem powszechny i zrozumiały. W końcu, cóż za obrotność:( Dopiero od niedawna zaczynają się podnosić głosy, że tak jednak być nie powinno.

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

chyba źle mnie zrozumiałeś Ryszardzie...kto mówi, że to co się zdazyło to lobbing? ;)

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Renata,

bez drążenia nieporozumień.
Kwestia dostępu do środków publicznych przez organizacje okazuje się problemem i to z wielu powodów:
* dystrybucji, czego przykładem jest nieodosobniona sytuacja, którą tu dyskutujemy,
* "filozofii" instytucji publicznych, które bronią publicznych pieniędzy niczym socjalizmu ustanawiając różne listy kosztów kwalifikowalnych i niekwalifikowalnych,
ale także wielu innych, co już jest dłuższą opowieścią.

Natomiast zastanawiam się na ile można w tej sytuacji mówić o lobbingu? A jeżeli tak, to czego powinien dotyczyć: załatwiania spraw ogólnych (np. polityk konkretnych instytucji publicznych) czy jednostkowych (konkretnych organizacji)? Pewno i jeden i drugi powinno się ucywilizować, choć zacząć należy od tego pierwszego.

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

ok Ryszardzie, bez drążenia... ;)
Zbigniew L.

Zbigniew L. administracja,
zarządzanie
organizacjami
pozarządowymi, z...

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Zgadzam się ze stwierdzeniem, że organizacje powinny przede wszystkim lobbingować w celu ustalania czytelnych zasad i kryteriów udzielania wsparcia. Drugą ważną sprawą jest dążenie do właściwego i powszechnego stosowania zasady przekazywania ngo'som zadań własnych samorządów wraz z finansowaniem lub dofinansowaniem, wszędzie tam, gdzie tylko to możliwe. W drodze konkursów. A w ostateczności, kiedy na danym terenie nie ma organizacji zdolnej do podjęcia się zadania, korzystać z form instytucjonalnych. Jeśli bowiem takie praktyki nie będą powszechne pozostanie nam tylko pomarzyć o normalnym uczciwym lobbingu, który miała na myśli Renata.

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Lobbying powinien byc na poziomie pomiedzy sektorem JST a sektorem NGO. W porownaniu z Urzedem Miasta nawet duze ngosy nie grzesza wielkoscia, i o ile nie ma w takich kontaktach przelozenia na poziomie osobitym, to nic sie raczej nie da na takich kontaktach ugrac.

O wiele wiecej moze reprezentacja organizacji, ale z kolei tu wychodzi problem zorganizowania sie calego sektora i stowrzenia jakiegos mechanizmu jak na przyklad Regionalna Rada Pozytku Publicznego. Tu problem jest jeden, ktos musi to zorganizowac, pociagnac i sprawic, zeby zaczelo dzialac.

Ostatnio przebrnale przez BIP mojego Urzedu Miasta i zdziwilo mnie jedno. Od czasu obowiazywania Ustawy o DPPiW miasto nie zlecilo zadnego zadania z zakresu wspierania III sektora i samo wstrzymalo sie od takiej dzialalnosci. Nie istnieja zadne badania pokazujace jakie organizacje dzialaja i jak dzialaja. Zastanawia mnie na jakiej podstawie jest tworzony program wspolpracy samorzadu z ngo, skoro nie wiedza z kim wspolpracuja :/

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Zbigniew L.:
Drugą ważną sprawą jest dążenie do właściwego i powszechnego stosowania zasady przekazywania ngo'som zadań własnych samorządów wraz z finansowaniem lub dofinansowaniem, wszędzie tam, gdzie tylko to możliwe.

Nie fetyszyzowałbym powierzania zadań organizacjom pozarządowym.
W moim odczuciu ważniejsze jest nie to komu, ale jak (kryteria i zasady) zostanie wybrany podmiot świadczący usługę. A tu organizator systemu, jakim są instytucje publiczne powinien kierować się interesem lokalnej wspólnoty oraz zapewnieniem warunków do (w miarę) uczciwej konkurencji.

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Karol Krzyczkowski:
O wiele wiecej moze reprezentacja organizacji, ale z kolei tu wychodzi problem zorganizowania sie calego sektora i stowrzenia jakiegos mechanizmu jak na przyklad Regionalna Rada Pozytku Publicznego. Tu problem jest jeden, ktos musi to zorganizowac, pociagnac i sprawic, zeby zaczelo dzialac.

Dobrymi praktykami w tym zakresie mogą pochwalić się w warmińsko-mazurskim, gdzie w prawie każdym powiecie działa Rada Organizacji Pozarządowych, w tym także na terenach wiejskich! Najlepszym źródłem jest Elbląskie Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Społecznych w Elblągu.

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Karol Krzyczkowski:
Ostatnio przebrnale przez BIP mojego Urzedu Miasta i zdziwilo mnie jedno. Od czasu obowiazywania Ustawy o DPPiW miasto nie zlecilo zadnego zadania z zakresu wspierania III sektora i samo wstrzymalo sie od takiej dzialalnosci. Nie istnieja zadne badania pokazujace jakie organizacje dzialaja i jak dzialaja. Zastanawia mnie na jakiej podstawie jest tworzony program wspolpracy samorzadu z ngo, skoro nie wiedza z kim wspolpracuja :/

To dosyć charakterystyczne, a przecież jednym z zadań instytucji publicznych zapisanych w Ustawie jest wspierania organizacji pozarządowych, nie zaś wyłącznie powierzanie zadań.

Natomiast, co do autorstwa Rocznego Programu, dobrze kiedy jest kopią ubiegłorocznego, a nie sąsiedniej gminy:) Swoją cegiełkę do tego dokładają także organizacje, które nie potrafią lub nie chcą włączyć się w opracowanie Uchwały oraz nie potrafią i nie chcą kontrolować realizacji tych zapisów. Stad mamy takie kwiatki, jak dotacje na działania w obszarach, których nie ma w priorytetach zapisanych w uchwale.

A swoją drogą, w 1997 r. Rada Miasta Kielce uchwaliła dosyć ambitny (jak na owe czasy) program współpracy z organizacjami pozarządowymi. Po czym z niego się wycofała. Ale to nie wyjątek. Takich sztandarowych przykładów było więcej - Kraków, Bielsko-Biała:(
Zbigniew L.

Zbigniew L. administracja,
zarządzanie
organizacjami
pozarządowymi, z...

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Ryszard Skrzypiec:
>
Nie fetyszyzowałbym powierzania zadań organizacjom pozarządowym.
W moim odczuciu ważniejsze jest nie to komu, ale jak (kryteria i zasady) zostanie wybrany podmiot świadczący usługę.

Zgadzam się -chodzi o stwarzanie możliwości uczciwego konkurowania. A może także zachęcanie do składania ofert na rozwiązywanie problemów i zaspokajanie potrzeb społecznych w obszarach, w których konkursy nie są ogłaszane?

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Zbigniew L.:
Zgadzam się -chodzi o stwarzanie możliwości uczciwego konkurowania. A może także zachęcanie do składania ofert na rozwiązywanie problemów i zaspokajanie potrzeb społecznych w obszarach, w których konkursy nie są ogłaszane?

To również zakłada ustawa. Organizacje mają prawo zgłosić pomysł, na którego realizację instytucji publiczna powinna ogłosić konkurs. Jak to działa nie wiem?
Natomiast nie tylko o konkursy tu chodzi, ale także o zlecanie zadań na podstawie ustawy o zamówieniach publicznych. Co jednak od organizacji wymaga dużych kompetencji - tak na etapie udziału w przetargu, jak i realizacji zadania.
Zbigniew L.

Zbigniew L. administracja,
zarządzanie
organizacjami
pozarządowymi, z...

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Ryszard Skrzypiec:

Natomiast nie tylko o konkursy tu chodzi, ale także o zlecanie zadań na podstawie ustawy o zamówieniach publicznych. Co jednak od organizacji wymaga dużych kompetencji - tak na etapie udziału w przetargu, jak i realizacji zadania.

Jakie zadania masz tu na myśli? Możesz trochę więcej na ten temat?

konto usunięte

Temat: Z NGO do samorządu - czy warto?

Każde, które mieści się w katalogu zadań własnych samorządu, w zasadzie może zostać powierzone (zlecone) do realizacji podmiotowi niepublicznemu, w tym organizacji pozarządowej - prowadzenie domu pomocy społecznej, domu kultury, agencji rozwoju lokalnego, dostarczanie posiłków do szkół, prowadzenie schroniska dla zwierząt i wiele innych zaspokajających jakieś potrzeby społeczności, nawet organizacja dużej imprezy rozrywkowej.

Z ubieganiem się i otrzymaniem zlecenia wiążą się przynajmniej dwie korzyści dla organizacji. Po pierwsze, zyskują środki na rozwój. O ile dobrze skalkulowały koszty zostaje jakaś nadwyżka, z której nie trzeba się tłumaczyć ani zwracać, jak ma to miejsce w przypadku dofinansowania, które w dodatku często nie pokrywa najbardziej niezbędnych kosztów. Regułą jest, że samorządy nie chcą lub robią to z oporami po najniższych stawkach finansować etatów pracowników po prostu świadczących jakąś usługę społeczną, np. wychowawcy kolonijnego. Tak, jakby urzędnik czy nauczyciel w szkole był wolontariuszem?

Po drugie, odpada konieczność udowadniania jakie to działanie słuszne, potrzebne, korzystne, co jest standardem w przypadku konkursów grantowych (dotacyjnych). Podejrzewam, że ani piszącego, ani czytającego/oceniającego już ten ideologiczny bełkot o budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, rozwoju społeczności lokalnej, zrównoważonym rozwoju i cholera o czym tam jeszcze, specjalnie nie interesuje:)

Oczywiście nie jest to bez kosztowe. Choćby samo opracowanie dokumentacji przetargowej, realizacja, która może zakończyć się klapą (bankructwem realizatora).
Zyskiem jest profesjonalizacja organizacji, jej zespołu. Natomiast kosztem ograniczenie podejmowanych przez nią działań spontanicznych. Co ze społecznego punktu widzenia może nie być pożądane, pomimo zaspokojenie niektórych potrzeb.

Bariery przed zlecaniem mają różny charakter: ideologiczny (priorytetowe traktowanie instytucji publicznych), partykularny interes decydentów, względy ekonomiczne (np. korzyści z efektu skali), organizacyjne (kontrola jakości świadczonych usług).
Oczywiście, jest wiele działań, które nie nadają się do powierzania a dotowania (głównie z uwagi na ich niewielką skalę, czy incydentalny charakter). Jednak przede wszystkim niewiele organizacji jest zdolnych do wystartowania w przetargu i pewno w wielu gminach ich brakuje.



Wyślij zaproszenie do