konto usunięte

Temat: Success fee w NGO

Poniewaz (przynajmniej w moim przypadku) zwykle wszelkiego rodzaju uslugi dla NGOsow rozliczane sa w przerozny sposob zwracam sie do Was z pytaniem jak wyglada Wasza praktyka w temacie success fee. W jaki sposob rozliczacie sie z klientami? Czy jest zawsze jaka oplata zasadnicza plus marza procentowa od wynikow czy tez robicie to jakos inaczej?

Temat: Success fee w NGO

hmn.. no ja nie pomogę - robię to pro bono ;)

konto usunięte

Temat: Success fee w NGO

Łukasz Machciński:
Poniewaz (przynajmniej w moim przypadku) zwykle wszelkiego rodzaju uslugi dla NGOsow rozliczane sa w przerozny sposob zwracam sie do Was z pytaniem jak wyglada Wasza praktyka w temacie success fee. W jaki sposob rozliczacie sie z klientami? Czy jest zawsze jaka oplata zasadnicza plus marza procentowa od wynikow czy tez robicie to jakos inaczej?

eeem. w przypadku NGO? a success fee ma być od czego? od zysku finansowego który NGO osiągnie? :)

nie praktykowałem i szczerze powiedziawszy bałbym się :) głownie dlatego, że:

- część rzeczy robi się za free, część jest ściśle powiązana z kosztami
- większość zleceń "zewnętrznych" jest realizowana w obrębie projektów, które mają ścisłe zasady rozliczania
- ciężko jest wprowadzić optymalne miary nie-finansowe, którym by podlegało success fee
- życie i praktyka pokazuje, że uzyskanie dochodu na tej zasadzie po jakimś czasie to byłoby raczej mission impossible :) - zawsze znajdą się ważniejsze potrzeby chwili :)

myślę, że rozsądnym sposobem rozliczania jest kontrakt typu fixed-price, gdzie jest dokładnie wyszczególnione za co klient płaci i co dostaje. nie mniej, nie więcej. a co z tym później zrobi, to szczególnie w przypadku ngo'sow to jest totolotek. zdarza się tak, że jeden zarząd jest "za" i kupuje, przychodzi walne, zarząd sie zmienia i już jest wszystko "be". klasyka gatunku. mówienie o success fee przy takich uwarunkowaniach jest duzym nieporozumieniem. Więc albo pro publico bono albo za określoną i gwarantowaną kasę.Dariusz G. edytował(a) ten post dnia 22.08.08 o godzinie 18:09

Temat: Success fee w NGO

Dariusz G.:
eeem. w przypadku NGO? a success fee ma być od czego?

np. w przypadku fundraisingu - success fee jest chyba dość klasycznym case'em w 3cim sektorze ...

konto usunięte

Temat: Success fee w NGO

Łukasz Makuch:
Dariusz G.:
eeem. w przypadku NGO? a success fee ma być od czego?

np. w przypadku fundraisingu - success fee jest chyba dość klasycznym case'em w 3cim sektorze ...

no, ok fundraising. tylko znowu powstaje pytanie na jakich zasadach? załatwiam darczyńcę i dostaję działkę? organizuję kwestę, bal charytatywny, loterię fantowa aukcję, etc. i dostaję działkę? przygotowuję wniosek do UE i dostaję działkę jak klepną?

jak dla mnie to nieco dwuznaczne działania, ocierające się o "przyjmowanie korzyści majątkowych" - czyli ja cos zrobię, załatwię, wykonam, a wy mi za to zapłacicie jak się uda. więc nie wiem czy fundraisng jest akurat tutaj dobrym przykładem.

poza tym kwestia alokacji/rezerwacji środków przez organizację na ewentualne success fee. z tego co organizacja "zarobi" raczej się nie da - zbyt wiele barier i ograniczeń. więc muszą być jakieś środki celowe - ale do ręki ich nie można dać za "usługę" zrealizowaną w przeszłości. a więc trzeba to rozliczać na fikcyjne papiery później. etc, itd. według mnie to wcale nie je taka bajka jak się wydaje. jak wszystko - w teorii wygląda pięknie, praktyka już taka różowa nie jest.Dariusz G. edytował(a) ten post dnia 22.08.08 o godzinie 19:46

konto usunięte

Temat: Success fee w NGO

Dariusz G.:
Łukasz Machciński:
Poniewaz (przynajmniej w moim przypadku) zwykle wszelkiego rodzaju uslugi dla NGOsow rozliczane sa w przerozny sposob zwracam sie do Was z pytaniem jak wyglada Wasza praktyka w temacie success fee. W jaki sposob rozliczacie sie z klientami? Czy jest zawsze jaka oplata zasadnicza plus marza procentowa od wynikow czy tez robicie to jakos inaczej?

eeem. w przypadku NGO? a success fee ma być od czego? od zysku finansowego który NGO osiągnie? :)

Nie, w przypadku NGO nie mozemy mowic o zysku finansowym, chyba ze w rozumiemiu bilansowym. W tym przypadku jakies rozwiazanie to jest, ale chyba tylko wylacznie dla menedzera zarzadzajacego organizacja.
nie praktykowałem i szczerze powiedziawszy bałbym się :) głownie dlatego, że:

- część rzeczy robi się za free, część jest ściśle powiązana z kosztami

No wlasnie, skoro ponosimy koszty pracujac dla organizacji to dlaczego pokrywac je z wlasnej kieszeni??
- większość zleceń "zewnętrznych" jest realizowana w obrębie projektów, które mają ścisłe zasady rozliczania

Tak, ale te zasady mozna dostosowac do charakteru zlecenia. I ustalic konkretny sposob rozliczenia, prawda?
- ciężko jest wprowadzić optymalne miary nie-finansowe, którym by podlegało success fee

A szkolenia? A sprzet i inne zasoby organizacji?
- życie i praktyka pokazuje, że uzyskanie dochodu na tej zasadzie po jakimś czasie to byłoby raczej mission impossible :)

A ja robie to od ponad 8 lat, w tym 2 lata jako glowna dzialalnosc firmy i jakos daje rade ;) Unless I'm made to make missions real&possible :P
- zawsze znajdą się ważniejsze potrzeby chwili :)

No, tu musze sie zgodzic. Zwlaszcza w kwestiach wspolpracy z zarzadem czy innymi pracownikami.
myślę, że rozsądnym sposobem rozliczania jest kontrakt typu fixed-price, gdzie jest dokładnie wyszczególnione za co klient płaci i co dostaje. nie mniej, nie więcej. a co z tym później zrobi, to szczególnie w przypadku ngo'sow to jest totolotek.

Takie kontrakty juz mialem. A potem okazywalo sie, ze ktos czegos nie zrozumial i mialo byc 2x tyle jeszcze :/
zdarza się tak, że jeden zarząd jest "za" i kupuje, przychodzi walne, zarząd sie zmienia i już jest wszystko "be". klasyka gatunku. mówienie o success fee przy takich uwarunkowaniach jest duzym nieporozumieniem. Więc albo pro publico bono albo za określoną i gwarantowaną kasę.Dariusz G. edytował(a) ten post dnia 22.08.08 o godzinie 18:09

A ja pojde tropem zaproponowanym przez Lukasza i stwierdze, ze success fee to klasyka dla 3. sektora :) I chetnie wyslucham glosu innych w tej sprawie

Temat: Success fee w NGO

drobne sprostowanie - mówiąc o fundraisingu myslałem o pozyskiwaniu grantów / dotacji - głównie z UE. W tym przypadku - success fee, jest, w moim odczuciu, super fair zagraniem - konsultant dostaje wynagrodzenie tylko, jeśli udało mu się coś dla NGOsa pozyskać.

W kwestiach ogólnoorganizacyjnych - strategia, zarządzanie, komunikacja - tu nie wyobrażam sobie realności tego typu rozliczenia w 3cim sektorze ... - zdecydowanie fixed price lub godzinówka.

konto usunięte

Temat: Success fee w NGO

- success fee, jest, w moim odczuciu, super fair zagraniem - konsultant dostaje wynagrodzenie tylko, jeśli udało mu się coś
dla NGOsa pozyskać.

Moim zdaniem to rozwiazanie tylko na krotka mete. Jesli myslimy krotkoterminowo, byc moze to dziala. Jesli jednak chcemy fundraising (nie tylko jako "pisanie projektow do UE") traktowac strategicznie, na rowni z zarzadzaniem i komunikacja, moim zdaniem stala pensja fundraiserska jest podstawa.

Co sie jednak rzadko zdarza, bo czesto organizacji III sektora nie stac na zlecanie na zewnatrz uslug typu fundraising projektowy. Dlatego z mojego doswiadczenia wynika, ze wrecz przeciwnie, tzw. success fee wcale nie jest praktyka/klasyka w III sektorze, to raczej rozwiazanie biznesowe. Wg mnie w III sektorze klasyka jest wolontariacki fundraising projektowy.

Temat: Success fee w NGO

Natalia S.:
Moim zdaniem to rozwiazanie tylko na krotka mete. Jesli myslimy krotkoterminowo, byc moze to dziala. Jesli jednak chcemy fundraising (nie tylko jako "pisanie projektow do UE") traktowac strategicznie, na rowni z zarzadzaniem i komunikacja, moim zdaniem stala pensja fundraiserska jest podstawa.

nie, no - jasne - ale to nie na temat - pytanie jest zadane z perspektywy konsultanta - i metod rozliczania z nim.

Oczywiście - dla organizacji traktującej fundraising strategicznie - potrzebna jest osoba na stałe, łącząca działania fundraisingowe z całosciową strategią, marketingiem i komunikacją organizacji - ale to już inna bajka ...

znowu - success fee jako klasyka 3ciego sektora - kolega zapomniał dodać - klasyka doradztwa za pieniądze w 3cim sektorze ... Znów - perspektywa konsultanta, a nie organizacji ...

co do organizacji - zgodze się w 100% - klasyka to, jak ładnie ujęłaś - wolontariacki fundraising projektowy :)

konto usunięte

Temat: Success fee w NGO

A ja się zgadzam z Natalią.

Poza tym uważam, że w przypadku fundraisingu pod postacą wnioskowania o dotacje, działanie na zasadzie success fee, jest cokolwiek nieetyczne - gdyż przypomina "skok" na kasę, a nie realną usługę.

W końcu oferując profesjonalne przygotowanie wniosku/projektu oferujemy specjalistyczną wiedzę i kwalifikacje. Więc albo pobieramy opłatę za to albo robimy z założenia pro publico bono, a nie liczymy, że coś nam "skapnie" jak organizacja dostanie kasę.

To trochę tak jak z wycieczką - płacimy agencji za pakiet świadczeń, ale to jak się będziemy bawić i co robić zależy od nas i od czynników, na które nie mamy wpływu (np. od pogody). Ciężko wymagać, żebyśmy płacili za pobyt jak będziemy z niego w pełni usatysfakcjonowani, mimo, że określone świadczenia otrzymaliśmy, prawda?

Do tego jest jeszcze kwestia ryzyka i planowania. Jeżeli jesteśmy freelancerem, dla którego takie zajęcia to uboczna działalność albo studentem zbierającym na piwo to może i możemy się tak bawić. Natomiast patrząc z perspektywy stabilności rozwoju i oszacowania wpływów finansowych z realizacji projektów, to działania oparte na success fee są zazwyczaj obarczone tak wysokim ryzykiem i tak rozciągnięte w czasie (np. rozpatrywanie wniosków może trwać pół roku i rok nawet), że absolutnie nie może to stanowić podstawy jakiejkolwiek poważnej działalności.

Pomijam też kwestię tego, że w wielu organizacjach występuje permanentny brak kasy - bardzo często związany z działaniem na zasadzie "od pierwszego do pierwszego". I tutaj akurat wsparcie działań fundraisingowych, bez całościowej zmiany podejścia do finansów, niewiele pomoże - zawsze będą to "skoki" na kasę ad hoc w takim przypadku i kontynuacja rzeźbienia w... nie powiem czym :).Dariusz G. edytował(a) ten post dnia 01.09.08 o godzinie 14:58
Robert Kawałko

Robert Kawałko Prezes Zarządu,
Polski Instytut
Filantropii

Temat: Success fee w NGO

Pozwólcie, że wtrącę do dyskusji cytat z Międzynarodowej Deklaracji Zasad Etycznych w Fundraisingu:

"(...)
5. Płatności i rekompensata.

- Fundraiserzy będą pracować w charakterze wolontariuszy lub będą otrzymywać pensje albo inne z góry określone wynagrodzenie. Fundraiserzy nie powinni zgadzać się na wynagrodzenie ani prowizje oparte na obliczaniu procentu od zebranych funduszy.
- Niedopuszczalnym jest przyjmowanie przez fundraiserów korzyści finansowych w wyniku decyzji, jakie podejmują w imieniu organizacji.
- Zawierając umowy lub transakcje z dostawcami dóbr i usług, fundraiserzy nie będą oczekiwać ani przyjmować od nich wynagrodzenia, gotówką ani w żadnej innej formie.
- Kryteria określające wynagrodzenie za działalność fundraisera muszą zostać uzgodnione wcześniej i nie powinny być oparte na procentach od zebranych funduszy. (...)"

Z tym, że słowo "powinni" - jak się pisze w komentarzu do tej deklaracji - oznacza stan pożądany, od którego są wyjątki. Dlatego nie napisano "muszą".
Podstawowym wyjątkiem jest sytuacja, w której ponosi koszty i ryzyko prowadzonej przez siebie działalności fundraisingowej, czyli płaci za swój czas, telefony, podróże, biuro itd. i nie ma za to zagwarantowanej refundacji. Wtedy procent jest dopuszczalny, ale trzeba od niego odejść możliwie szybko, gdy pojawią się pieniądze na regularne wynagrodzenie.

Niekiedy ryzyko jest nieuniknione: np. w dzień przed wielką i kosztowną kwestą nastąpi klęska żywiołowa. Albo komisja grantowa dokonuje reinterpretacji wytycznych już po złożeniu wniosku. Wtedy, jeśli organizacja nic nie zapłaciła za wniosek czy pracę przy kweście, to nic nie straci, a całą stratę ponosi fundraiser. To też nieetyczne, dlatego najlepszym sposobem jest FUNDRAISER NA ETACIE.

Niestety, organizacje nie chcą być pracodawcami, a na wiele z nich słowo "inwestycja" działa jak paralizator. Stąd obie strony zaczynają lawirować, a potem mają do siebie żal. Jednak niektóre wielkie organizacje płacą wyłącznie prowizje i na dodatek są dumne z tego, że nigdy nie ryzykują.

Na końcu i tak wygrają ci z fundraiserami na etatach. Jestem tego pewien.
Pozdrawiam wszystkich dyskutantów,
RobertRobert Kawałko edytował(a) ten post dnia 01.09.08 o godzinie 15:57

konto usunięte

Temat: Success fee w NGO

Robert Kawałko:
Pozwólcie, że wtrącę do dyskusji cytat z Międzynarodowej Deklaracji Zasad Etycznych w Fundraisingu:
(...)

miło wiedzieć, ze poniekąd się ma rację...



Wyślij zaproszenie do