Temat: Po 6.0
no i właśnie się też z tym mierzę. Bo z jednej strony poczucie, że "to już było" mnie dotyka - tak jakbym oglądał "X-menów 3" Zajebiście, że dalej ratują świat, tylko ile można? Z drugiej - jednak większość głosów pierwszaków do trzeciaków to głosy wdzięczności. To było dla nich ważne i za to nam dziękowali.
Totalną różnicę widzę między "spędem" narzedziowym a narzedziowniami lokalnymi - organizowałem teraz 5.2 konflikt i zmianę i tam dostałem "rush-a", ale właśnie dlatego, że wiedziałem na jakim temacie chcę się skupić. I z kim.
Na dzień dzisiejszy dla mnie odpowiedzi są dwie - Narzędziownia nie może być "tylko" spotkaniem trenerów, bo się wypali. To po pierwsze. Po drugie - to co daje tego niesamowitego ducha nam starym zgredom nie siedzi jużw "nowości doświadczenia" tylko w spotkaniu "staych zgredów" i realizacji wspólnych projektów. Z tej perspektywy duże narzędziownie to po prostu zdobywanie zasobów do tego co może być rozwojowe dla nas jako indywidualności.
Chcę to ująć w misji - dla mnie jasne jest, że jako organizacja mamy skupiać się na łączeniu światów; wytrzymaliśmy dość długo, żeby się za to zabrać. Tylko światów trenerskich jest ograniczona liczba. Wykluwają się kolejne pomysły jak trenerzy sportu, trenerzy zwierząt, muzycy, księża etc, ale to nie jest tak nośne zewnętrznie jak niewydarzony "trener biznesu", którym chce się być żeby trzaskać kasę. A może jest? Nie wiem, nie próbowaliśmy.
Kolejna refleksja jest taka, że Narzędziowni brakuje wdrożeń - biznesowo pojawiają się inicjatywy pączkujące, między nami kwitnie kooperacja (albo obczajka :), środowisko już mamy na to, żeby zaproponować coś dla świata i dla rynku. Tutaj tłucze mi się csr, bo to i ideowe i na tyle bezpieczne, że możemy się nie wikłać w konkurencję.
Z 6.0 jestem zadowolony. Z siebie na grupie nie, bo brakowało mi powera, żeby podopinać merytorykę i zarażać na sali. Zadowolenie jednak to nie jest to, czego oczekuję, przynajmniej nie tylko. Chciałbym znaleźć jakiś wspólny SENS tego co robimy, lecz przychodzi mi to z trudem.
Jednak wierzę, że wspólnie go znajdziemy i tak jak wypływaliśmy na głębię rok temu, tak teraz najnormalniej w świecie żal byłoby rozpieprzyć taki potencjał i tyle dobrej woli. Bo skądinąd wiem, że taka ekipa sie po prostu nie zdarza, że to jest jedna taka szansa na sto, zeby zmieniać i siebie i kontekst na lepsze. Jeśli znacie lepsze miejsce, to dajcie znać, proszę. Cokolwiek się z Narzedziownią stanie, bedę do końca życia dziękował wam za to, że w końcu mam poczucie przynależności. Wytropmy tylko wspólny mianownik a wtedy wszystko nabierze jasności.
tade