Temat: Pozytywne energie:)
Ad . Zachodni Kanon, wystarczy wejść na stronę aby się od razu zorientować - jak jest napisane - to kurs pod wspólnym hasłem. Hasło zachodni kanon masażu, daje przede wszystkim do zrozumienia, że to jedynie odniesienie do masażu, który NIE JEST związany z wschodnimi klimatami i tyle. Poza tym kurs masażu zachodni kanon, to nie jest nazwa metody, czy opracowania, powiedzmy temat przewodni kilku znanych metod, bynajmniej nie moich. A ci co byli na kursach doskonale wiedzą co jest w nim zawarte. Nie ma tam niczego, co sugerowało by ograniczenia, wyższość czy też umniejszanie innych metod. Ba, to promowanie znanych metod które prowadzi chociażby w Polsce kilku nauczycieli akademickich i prowadzi je mgr fizjoterapii z certyfikatami międzynarodowymi terapeutycznymi Ewa Mikuła.
Sam natomiast prowadziłem zajęcia (na zasadzie współpracy) w Health Enrichment Center prowadzonej przez Sandy Fritz Michigan USA. Ucząc się jak cenna jest wymiana doświadczeń z różnych metod masażu i pracy z ciałem. W tym duchu prowadziłem jedynie małą cześć zajęć w ramach kursu (masażu zachodni kanon oczywiście obecnie w Polsce), a kursanci dowiadywali się przy okazji w przerwach, poza czasem antenowym, jakie inne metody warto studiować, uczyć się, od wschodu do zachodu, itd.
Moje opracowania które promowałem to przede wszystkim IMBW i DMA. Ale to inny cykl szkoleń.
Temat jest jednak o pozytywnych energiach i na tym postaram się skupić.
Wracając do tematu.
Pozytywne energie, odpowiedz dla osób z prv. cd.
Zaproszono mnie do napisania artykuły w sposób uniwersalny, przystępny dla czytelnika, nie dla terapeutów na temat „pozytywne energie”, ale lekki z literacką nutą artykuł, jako przeciwwagę dla innych naukowych artykułów. Dlaczego więc miałbym posługiwać się specjalistyczną terminologią? O tym często zapominają przykładowo na forach uczestnicy, jakby to było forum jedynie dla masażystów, bez komentarza.
Od pierwszych artykułów które mi kiedyś zaproponowano abym napisał, zajmowałem się promowaniem masażu od bardziej socjologicznego punktu widzenia. To się spodobało i później już proszono mnie o artykuły w takim właśnie duchu. Dlaczego by nie?
Czytam w sąsiednich wątkach, iż nie tylko promuję własne rozwiązania, ale jestem arogancki wobec innych, wschodnich metod. Ponoć nie stać mnie na szersze podejście do masażu, itd. Prawdę mówiąc mdli mnie od takich komentarzy. Odpowiadam pomimo wszystko w tym momencie osobom z prv. :
Nie chce mi się kolejny raz powtarzać, mojej drogi promowania masażu, w tym tych metod, które wykonują inni. Własne opracowania były jedynie podzieleniem się z własnymi doświadczeniami. Niemal każdy wykład, prezentację na szkoleniach, na targach, konferencjach, zaczynałem od wstępu który był pomostem pomiędzy tym co prezentują inny, a czym się ja zajmuję.
Co do doświadczeń z wschodnimi metodami:
Pierwszy kontakt.
Pierwszy kontakt z akupresurą i hinduskim masażem Shantala, miały jeszcze miejsce w studium w Krakowie, podobnie jak spotkanie z masażystami/lekarzami z CHRL pod koniec lat 80-tych. Nikt nie wymyślił synkretycznych metod, wymiany współpracy, to następowało z czasem, jak fala.
Poznańska klinika, rehabilitacja i mongolskie klimaty
Na początku pracy byłem także na kursie z akupresury organizowanym w ramach dodatkowych szkoleń. Wtedy też zrozumiałem w czym może być pomocna, ale też w czym jest nie skuteczna w pracy z pacjentami leczonymi klinicznie, według zleceń lekarskich.
W 1990 roku miałem przez jakiś czas sąsiadów (w klinice ortopedii) lekarzy z Mongolii, na wymianie czy coś takiego. Mongolsko-polskie rozmowy toczyły się w świetnym duchu wymiany doświadczeń. Oni co na to chińsko-mongolskie doświadczenie, ja co na to polskie doświadczenia. Było super, inspirowała ich polska rehabilitacja. A mnie rozmowa z lekarzami mającymi zarówno tak klasyczne, akademickie, medyczne podstawy jak i tradycyjną odmianę medycyny z Mongolii.
Targi, konferencje
W połowie lat 90-tych zainicjowałem kilka spotkań masażystów i w konsekwencji doszło do organizacji I Targów Edukacyjnych. Moim motto było nie tylko ukazanie różnych metod, ale zaproszenie innych terapeutów, nauczycieli, szkoleniowców, aby mogli wypromować swoje, tzn którymi się zajmują. Tak więc poza europejskimi czy jak kto woli szerzej zachodnimi klimatami, były i wschodnie. Było miejsce na akupresurę, qigong po TFH z elementami akupresury. Rezultat? Masażyści, terapeuci ze skrajnych środowisk zaczęli godnie, z szacunkiem rozmawiać, wymieniać doświadczenia ale także poznawać ograniczenia.
Teatr
Kilka lat później zainicjowałem spektakl o charakterze teatralnym, w których goście wpletli elementy jogi, qigongu i muzyki na żywo z indyjskim akcentem. Dla wielu osób to był kontakt pierwszy raz z takimi klimatami.
Refleksja.
Kiedy kolega w Japonii zapytał w hotelu gdzie tu jest jakaś dobra księgarnia z książkami o masażu, przejęty recepcjonista poprosił aby poczekał w pokoju. Po jakieś godzinie ktoś zapukał i wszedł, a raczej wjechał pan z książkami na wózku. Wszytko o medycynie wschodu. Zapytał o shiatsu, ten się ukłonił i podał mu dwie pozycje. Jedna w formie broszury, inna dosyć grube tomiszcze. Na pytanie która lepsza, odparł: - Obie są o tym samym, obie drogi są dobre.
Czasu trochę potrwało, zanim sam to powiedzenie zrozumiałem.
Kilka lat wcześniej pomogłem jednemu z krakowskich wydawnictw wypromować książki i pierwsze kasety na temat masażu chińskiego. Ale kiedy to było …. :)
Ayurwedyjskie klimaty.
Siedzimy po kongresie w Krakowie z lekarzem z Indii, nasze wieczorne rozmowy przebiegają w pozytywnej energii, skąpani jesteśmy w tej energii. Lekarz mówi co mu się podoba w naszym podejściu do masażu, jest zadziwiony stroną techniczną. Natomiast pytam go o szczegóły interesujące mnie z jego praktyki. Jest świetnie, partnerstwo. Wyjeżdża, a po jakimś czasie dostaję ciekawą książkę z Indii. Sectets of Ayurwedic Massage, wydanie Indian Medical Science Series. Staram się doszukać specjalistycznej terminologii, naukowych badań, jednak trochę to potrwa.
Wschodnie klimaty w literaturze
Jedną z moich ulubionych książek – bo nie można być wszędzie – jest LIFE Medicine Tao for the Shiatsu 21 century, Ryokyu Endo, japoński autor. Od razu wiedziałem że to pokrewna dusza. Nie tylko dlatego że pisze na tematy mi bliskie, ale sposób w jaki pisze. Poza promotorem masażu, zwłaszcza nurtu zen, patrzy z perspektywy psychoterapeuty, pracującego także poza granicami, jest też bodaj mistrzem walk, duchownym ale i muzykiem.
Czytając nie tylko tą pozycję, widzę pragmatyzm ludzi którzy mają jednocześnie respekt do tradycji masażu i pracy z ciałem według zachodniego podejścia. Przy czym zachodnie podejście to oczywiście umowne hasło.
Kolejne konferencje, targi
Miałem przyjemność być współorganizatorem kilku imprez targowych, konferencji, itd. Zapraszałem osoby zajmujące się i szkolące z wschodnich metod. Miałem tylko jedną prośbę, aby kolejny raz nie przedstawiać ABC danej metody, a jeśli można konkretne opracowania w konkretnych schorzeniach. Niestety – poza nielicznymi wyjątkami - bez odzewu. ???
Pomoc w zrozumieniu
Na jednych z ostatnich targów nauczycielka z Tajlandii zaczęła pokaz z masażu tajskiego. Zauważyłem iż nie dosyć że mało osób zna angielski, to jeszcze część ma poważną wadę wzroku. Zaproponowałem, że w miarę możliwości przetłumaczę i jednocześnie objaśnię werbalnie co się w tym momencie w ogóle dzieje. Cóż film ten krąży gdzieś w necie, to były także dobre energie, pozytywne zrozumienie.
W pociągu
Ostatnio w pociągu rozmawiałem z Koreańczykiem o masażu. Porównywaliśmy pracę z tkanką łączną przez pryzmat „meridianów horyzontalnych”. Otwarty umysł, daleki od gloryfikacji jednej tylko orientacji. Szkoda tylko że sześciogodzinna podróż minęła tak szybko. Podróże kształcą jak nic.
W górach
Długo by można pisać, ale za oknem jest pięknie zachodzące słońce. Zapewne dobrze by było usiąść gdzieś w górach, porozmawiać o pasjach, nurtach w masażu, ale i wymienić doświadczenia bez udowadniania kto ile zrobił, co go interesuje lub intryguje, kto ma rację. Na pewno były by tam pozytywne energie, jakkolwiek je rozumiemy.
Jest wieczór, pozytywne energie się zbliżają. Wieczorny skyp’e, kontakt z całym światem. A znajomi przekonują mnie, że warto uczyć się wschodnich metod u źródeł.
Coraz bardziej dochodzę do takich wniosków. Zwłaszcza jak czasem patrzę co z ludźmi wyrabiają energie, których pełne zrozumienie i opanowanie ich przerasta.
Z moich dotychczasowych doświadczeń z terapeutami ze wschodu (Japonia, Tajlandia, Indie) wynikało pełne zrozumienie tego co praktykują. Bardzo przepracowane doświadczenia, pozytywne, wyciszone, ale i konsekwentne.
Kto wie, dlaczego by nie. Jest zaproszenie, czemu by nie pojechać?
Pozdrawiam w duchu pozytywnych energii, Piotr.