Temat: Czego nie lubicie jako pacjenci?
Mario dzięki bardzo, ważny temat poruszyłaś. Też bywam po drugiej stronie i to co napiszę nie jest złośliwością, ale czystą obserwacją:) W związku z tym, jak można ulepszyć praktykę popełniłem także książkę w tym temacie.
W dalszym ciągu widzimy (wychodzi to zazwyczaj w dyskusjach) problemy nie tylko w samej metodyce zabiegu ale organizacji.
Do rzeczy. Są sprawy których się nie lubi w bezpośrednim kontakcie z terapeutą, tu już decyduje czynnik ludzki, ale też inne kwestie np. organizacyjne które mogą kompletnie rozbić terapeutyczny masaż jak i wymarzoną sesję relaksacyjną.
Na wstępie jedna uwaga, stałe pytanie na spotkaniach z osobami zajmującymi się masażami:
- Kiedy byliście ostatni raz na masażu, tak zupełnie jako klienci czy pacjenci?
I ręce podnoszą jednostki, część się przyznaje że jeszcze w szkole, na studiach, kilka lat temu! Tu mamy problem, nie jesteś po drugiej stronie, to nie zrozumiesz oczekiwań klientów.
Też to z czasem zrozumiałem, ufam, iż to pozytywnie wpłynęło i unikam popełnianych błędów. Konstruktywna krytyka, to bardzo dobra rzecz:).
Na temat samego masażu terapeutycznego nie będę się teraz wypowiadał, ale jako klient korzystający czasem z jakieś relaksacyjnej sesji. Czego nie lubię? Przykłady z ostatnich sesji.
1. Braku wyczucia kiedy chce mi się gadać, a kiedy nie. Sam mam z tym problem jak widać w mowie i w piśmie :) Ludzie, klienta na prawdę czasem nie interesuje polityka, czy broń boże narzekanie terapeutów.
2. Mam taki może i stereotyp, ale jak ma być profesjonalny masaż w gabinecie, to nie wiem co robi na de mną dziewczyna z rozpuszczonymi włosami i w kusej koszulce na ramiączkach. No nie mylmy pojęć:).
3. Oczekiwania! Jak się chcę zrelaksować, to nie mam potrzeby aby bez pytania, ktoś mi nastawiał kręgosłup. Halo! Ciągły problem to brak odpowiedniej rozmowy wstępnej. Zadajemy fundamentalne pytanie: - Jakie są pana/pani oczekiwania?
4. To że ktoś z góry zakłada że miałczenie w głośnikach mnie zachwyci, dlatego chodzę na masaże z własną muzą.
5. Wszechogarniające aromaty. Kurcze, na prawdę można przesadzić. Fajnie, ale czasem te pomieszczenia warto przewietrzyć.
6. Nie zawsze trafiamy w oczekiwania klientów, ale jak drugi raz popełnia się te same błędy, to traci się klientów. Sam czasem tego doświadczam z drugiej strony. Nikt nie jest doskonały, ale ...
7. Masaż ogólny, z opracowaniem stóp i twarzy. Jestem na masażu, moje ciało ok, ale po masażu w tym stóp, przed przejściem do masażu twarzy, bezwzględnie myjemy i dezynfekujemy jeszcze raz ręce. Nie istotne czy to jest klasyk, polinezyjski masaż czy jeszcze inna praktyka, zabieg na ciało. Nie istotne czy ktoś wziął prysznic czy nie. Ręce, ręce, ręce!!!
Organizacja.
1. Mnie na prawdę nie interesuje co ma do powiedzenia w sąsiednim gabinecie pacjentka podczas wywiadu zdrowotnego (brak wygłuszenia, cienkie ściany) zmora gabinetów zwłaszcza w spa. Pomijając już gderanie przez telefon w spa'mowych poczekalniach.
2. Pakowanie gabinetów masażu w zaciemnione piwniczne klimaty. Czy ma ktoś kurcze gabinet np. w oranżerii, w blasku światła, a chociaż z oknem dachowym. Jestem facet, kładę się na stole w gatkach do tego jestem częściowo przykryty, to problemu chyba nie będzie. Kto wam wmówił, że dla każdego jest super ta sztuczna, niemal grobowa, ciemna atmosfera. Owszem czasem wykonuje się zabiegi nawet przez ubranie, z wyboru, czasem taka jest sytuacja pacjenta. Ale na prawdę czy zawsze musi być ten półmrok? Ludzie jesień jest, zima idzie, będzie depresyjnej pogody aż nadto:).
Generalnie uważam jednak, iż w Polsce gabinety (tj. organizacyjnie jak i w sensie zakresu usług) poczyniły niesamowite postępy. Masażystki, masażyści bywają świetni. Dobrze pracują technicznie, ale organizacyjnie nawalamy. Taka jest prawda.
Jest też coś, czego nie tylko nie lubię, ale mnie wręcz dobija.
To że w wielu ośrodkach dalej najważniejszą osobą jest pani w rejestracji, czasem ręce opadają.
Jest zabieg, to kurna ... pod żadnym pozorem nie wchodzimy do gabinetu!!!
Także kompleksy masażystów względem innego personelu. Po prostu jesteście dyplomowanymi masażystami, macie świetny międzynarodowy szanowany zawód i skupcie się na masażu. Życia nie starczy żeby to wszystko w pełni ogarnąć.
Nie musicie się tłumaczyć, że nie zajmujecie się ustalaniem diet, korelacją ćwiczeń, terapią manualną czy jeśli nie czujecie innych, kulturowych, prozdrowotnych, duchowych prądów, nurtów, to po prostu nie wchodźcie w nie. Możecie, ale nie musicie.
Można pójść na dalsze studia do szkół, warto, albo wgłębiać się w kolejne techniki i pokrewne metody. Po co się wiecznie tłumaczyć. To tłumaczenie mnie czasem dobija.
Moja tzn. ulubiona masażystka co do profesjonalnych terapeutycznych zdolności, jest po kursie masażu klasycznego, z 15 letnia praktyką! Po drodze po kursach wschodnich metodach, ale takich które czuje i je rozumie, i tyle!
Pozdrawiam Piotr Szczotka, czasem klient, czasem pacjent.
Pozdrawiam
Piotr Szczotka edytował(a) ten post dnia 10.10.12 o godzinie 15:43