Temat: Stop dyskryminacji pieszych i rowerzystów na granicy!
Korupcja nie skończy się, dopóki Polska i Ukraina nie zmienią wspólnie korumpogennych przepisów.
Naoczny przykład:
Jestem pieszym turystą, spaceruję po ukraińskich Bieszczadach z małym turystycznym plecakiem i chcę wrócić do Polski, przechodząc pieszo przez polsko-ukraińskie przejście Krościenko-Smilnycia.
Teoretycznie: nic prostszego - podchodzę do punktu kontroli, pokazuję paszport, pokazuję bagaż, sprawdzenie przez celnika, czy nie mam papierosów/narkotyków/paliwa/alkoholu zajmuje minutę, dostaję pieczątkę i przechodzę na drugą stronę. Tak to do niedawna funkcjonowało na ukr-sk przejściu w Użhorodzie: piesi nie czekali na odprawę dłużej, niż 15 minut.
Ale nie - idiotyczne prawo zabrania mi przejść granicy pieszo. Muszę więc:
- złapać stopa,
- kierowca mówi, że owszem, weźmie mnie, ale muszę mu zapłacić za tę przysługę 20 hrn i przewieźć na swój paszport część jego kontrabandy,
- czekamy kilka godzin w kolejce, bo:
* kontrola samochodu jest bardziej skomplikowana: oprócz bagażu podręcznego, kontrabanda może być ukryta również w samym samochodzie, a jego dokładne sprawdzenie pod tym kątem zajęłoby kilkanaście minut (a nie minutę),
* samochodem przewieziesz więcej kontrabandy, niż pieszo z turystycznym plecakiem, celnik wie więc, że od takiego pieszego turysty nie ma co wymuszać haraczu, co innego od kierowcy drogiego samochodu, o którym wie skądinąd, że regularnie zajmuje się przemytem,
* w odniesieniu do kierowcy samochodu istnieje wiele rzeczy, o które można się przyczepić, żeby wymusić łapówkę (stan techniczny, apteczka, groźba rozkręcenia samochodu na części), od pieszego turysty łapówki nie wymusisz - jeśli już, to śmiesznie niską.
I właśnie o zniesienie tego absurdalnego i korumpogennego zakazu apeluję. Ale oczywiście, zawsze łatwiej powiedzieć, że "można sobie pitolić na wszelkich możliwych szczeblach o sytuacji na granicy, ale dopóki nie skończy sie korupcja, to kolejki nie znikną", umyć ręce i nabijać się z kogoś, kto coś jednak chce zrobić. Zawsze łatwiej jest nic nie robić, niż coś spróbować zrobić.