Temat: Na celowniku burmistrzowie i gminy "pasożytnicze". Rok...

Na celowniku burmistrzowie i gminy "pasożytnicze". Rok 2020 może być rokiem konfliktów.

Prezydent Lubina chce zdecydowanych działań ze strony rządu w celu „natychmiastowej likwidacji” tychże gmin obwarzankowych, czyli - jego zdaniem pasożytnicznych.

Wysyp referendów odwoławczych, coraz to większe zakusy większych gmin na małych, a bogatych sąsiadów i ostre spory na forach rad – tak może wyglądać najbliższe 12 miesięcy w polskim samorządzie. Takie będą – zdaniem samych samorządowców – polityczne koszty gorszej sytuacji finansowej samorządów.

Na celowniku burmistrzowie i gminy "pasożytnicze". Rok 2020 może być rokiem konfliktów
Prezydent Lubina chce zdecydowanych działań ze strony rządu w celu „natychmiastowej likwidacji” tychże gmin obwarzankowych, czyli - jego zdaniem pasożytnicznych (fot. UM Lubin)
Wysyp referendów odwoławczych, coraz to większe zakusy większych gmin na małych, a bogatych sąsiadów i ostre spory na forach rad – tak może wyglądać najbliższe 12 miesięcy w polskim samorządzie. Takie będą – zdaniem samych samorządowców – polityczne koszty gorszej sytuacji finansowej samorządów.

Cięcia w inwestycjach czy wydatkach na cele społeczne zapewne wywołają opór u części radnych i mieszkańców. Może się okazać, że trudniej będzie uzyskać absolutorium, łatwiej natomiast zmobilizować chętnych do odwołania z urzędu.

Przyzwyczailiśmy mieszkańców do wielkich, pozytywnych zmian w krótkim czasie, a teraz będziemy musieli tłumaczyć, dlaczego te procesy obiektywnie zwalniają – złudzeń nie ma Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa.
Problemy finansowe gmin mogą też zaostrzyć konkurencję o mieszkańców i atrakcyjne grunty. Gminy obwarzankowe już mogą zacząć się bać.

Minione kilka miesięcy to ciężki okres dla skarbników, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Rosnące koszty funkcjonowania oświaty i gospodarki odpadami w połączeniu z niespodziewaną obniżką samorządowych dochodów, skutkiem obniżenia stawki podatki od osób fizycznych sprawiły, że budżety samorządów zaczęły mocno trzeszczeć w szwach. A rokowania na rok 2020 nie są lepsze. Część samorządów w imię racjonalizacji wydatków już zaczęła po cichu ciąć inwestycje, inne robią to wręcz demonstracyjnie, przy okazji wdając się w publicystyczną połajankę z rządem, który wskazują go jako winnego zapaści swoich finansów.

Cięcie wydatków będzie rodzić frustrację mieszkańców. Wójtowie i burmistrzowie będą musieli "zjeść tę żabę"
Niezależnie od medialnej oprawy nadawanej tej sprawie nadwyrężone budżety na rok 2020 trzeba jednak dopiąć, a następnie zyskać dla nich większość w radzie. I już widać, że będzie z tym problem. Nie wszyscy radni mają ochotę firmować swym nazwiskami drastyczne podwyżki opłat za odpady czy ograniczanie wydatków na sprawy społeczne, co było już widać w niektórych gminach przy okazji głosowania nad przyszłorocznym budżetem. Jeśli – jak wieszczą co bardziej pesymistycznie nastawieni samorządowcy – kolejny rok przyniesie dalsze pogłębianie finansowych problemów, to tego typu sytuacji będzie więcej, a głośne niezadowolenie zaczną wyrażać nie tylko radni opozycji.

- Nie wróżę świetlanej przyszłości wójtom czy burmistrzom, którzy będą musieli zjeść tę żabę, biorąc na siebie ciężar niekorzystnych zmian – mówi Marcin Jakubowski, burmistrz Mińska Mazowieckiego.

- Małe samorządy nie wytrzymają tych obowiązków, jakie na nie nałożono bez zabezpieczenia środków finansowych. To będzie rodzić frustracje mieszkańców. Na kim skupią się podwyżki cen odpadów, wody, ścieków? Na kim skupi się niezadowolenie mieszkańców jeżeli nie będzie można utrzymać szkół czy przedszkoli? Co będzie, jak zaniecha się prowadzenia świetlic wiejskich, dofinansowywania zajęć sportowych, organizacji imprez czy nawet zajęć kulturalnych? – pyta retorycznie Jan Golba, burmistrz Muszyny. Ostrzega, że wyzwolenie gigantycznych oczekiwań społecznych niemożliwych do spełnienia w rezultacie wyzwoli wielkie społeczne frustracje i zachwianie społecznego zaufania do samorządów.

https://www.portalsamorzadowy.pl/komunikacja-spoleczna/...