Temat: Miasta w pandemii. Samorządowcy mówią o braku logiki,...

Miasta w pandemii. Samorządowcy mówią o braku logiki, odcinaniu kroplówki i "smutnej praktyce" rządu

Z danych zebranych wśród miast członkowskich ZMP wynika, że po trzech kwartałach 2020 roku spadek dochodów miast z PIT wyniósł blisko 7 proc. rok do roku, a dochodów z CIT - prawie 8 proc.


Szalejąca w Polsce epidemia koronawirusa jest nie lada wyzwaniem dla rządu w Warszawie, ale również dla małych, lokalnych społeczności. Odpowiedzialność za przyszłość polskich miast spada więc na samorządowców, którzy zwracają uwagę na brak logiki i chaos w niektórych działaniach rządu. Wypominają też ograniczanie im dochodów w czasach, gdy środki na funkcjonowanie samorządów są potrzebne jak nigdy wcześniej.

Zdaniem Ministerstwa Finansów, niektóre dane świadczą pozytywnie o sytuacji finansowej samorządów
Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onet.pl - Największym obecnie problemem polskich samorządów jest spadek dochodów przy jednoczesnym wzroście wydatków m.in. na wynagrodzenia nauczycieli czy z powodu wzrostu cen energii, usług i materiałów - mówi w rozmowie z Business Insider Polska Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.

Z danych zebranych wśród miast członkowskich ZMP wynika, że po trzech kwartałach 2020 roku spadek dochodów miast z PIT wyniósł blisko 7 proc. rok do roku, a dochodów z CIT - prawie 8 proc.

Skąd te spadki? Jednym z najważniejszych składników dochodów samorządów są udziały w podatkach. Ubytki w poszczególnych źródłach dochodów są po części spowodowane "koronakryzysem", ale też – jak wskazują samorządowcy - to rezultat różnych ulg i zwolnień podatkowych wprowadzanych przez rząd PiS. Chodzi m.in. o obniżenie stawki PIT z 18 proc. do 17 proc., podwyższenie kwoty uzyskania przychodu, zwolnienie z PIT osób poniżej 26. roku życia czy zniesienie tzw. 30-krotności limitu składek ZUS.

To wszystko sprawia, że JST muszą szukać oszczędności i dodatkowych dochodów. - W 2020 r. dochody miasta spadną o 1,5 mld zł - mówił we wrześniu prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i poinformował, że w związku z tym miasto zdecydowało się przesunąć w czasie realizację niektórych inwestycji. Zapowiedział również, że możliwa jest też podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej.

Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich mówi nam, że miasta decydują się także m.in. na podnoszenie opłat parkingowych. - Oczywiście staramy się też oszczędzać, m.in. na administracji. To nie jest wielka oszczędność, ale w czasie pandemii każdy grosz ma duże znaczenie - podkreśla.

W trudnej sytuacji są też mniejsze miasta. Jak zaznacza w rozmowie z Business Insider Polska Patryk Jędrowiak, burmistrz 14-tysięcznego Ostrzeszowa (woj. wielkopolskie), wiele dotychczasowych problemów, takich jak np. niedoszacowanie subwencji oświatowej, zbiegło się ze zmniejszeniem wpływów z podatków. - Jednocześnie, tak jak wiele innych urzędów, staramy się wychodzić naprzeciw tym, którzy znajdują się w trudnej sytuacji, tj. poprzez umarzanie podatku od nieruchomości lub czynszów w miejskich lokalach dla przedsiębiorców - wyjaśnia.

Dodaje, że pandemia szczególnie dotknęła samorządowe instytucje kultury oraz miejski basen. - Podsumowując, z jednej strony samorządy chcą pomagać swoim mieszkańcom w tej trudnej sytuacji, a z drugiej - same muszą mierzyć się ze znacznym zmniejszeniem wpływów - podkreśla Jędrowiak.

Z kolei Krzysztof Kosiński, prezydent leżącego na Mazowszu Ciechanowa (44 tys. mieszkańców), zwraca uwagę, że do końca września miasto odnotowało 2,8 mln zł straty z podatku PIT w stosunku do planu. - Ta strata do końca roku jeszcze się niestety pogłębi. Spadły nam dochody z dzierżawy mienia komunalnego, bo wprowadziliśmy program pomocowy dla lokalnych przedsiębiorców. Podobnie zmniejszyły się wpływy z podatku od nieruchomości, gdyż branżom, które najbardziej ucierpiały, zaproponowaliśmy zwolnienia z jednego kwartału - tłumaczy.

Jak podkreśla, istotna jest również strona wydatkowa. - Ok. 1 mln zł wydaliśmy na różnego rodzaju działania zabezpieczające: środki ochrony, wsparcie dla szpitala, komputery do zdalnej pracy. Tego przecież uchwalając budżet na 2020 rok, nikt nie planował - mówi.

Dodaje, że oszczędności sięgające 800 tys. zł były w sferze kultury i sportu. - Załataliśmy część braków najwyższą pobraną w historii dywidendą z jednej z miejskich spółek, która dała 2,5 mln zł wpływu do budżetu. Zwiększyliśmy sprzedaż mienia. Trzeba było ratować się na różne sposoby, ale jednym z najważniejszych celów, który mi przyświecał, było nierezygnowanie z żadnych zaplanowanych inwestycji na ten rok. To się udało. W trudnych czasach, z mocno zaciśniętym pasem w sferze wydatków bieżących, w tym zmniejszeniem liczby pracowników Urzędu Miasta o blisko 10 etatów, skończymy ten rok prawdopodobnie bez deficytu - informuje Kosiński.

Decyzyjny chaos ...
Koronawirus w Polsce. Pomoc dla samorządów ...

https://businessinsider.com.pl/finanse/wplyw-koronawiru...