konto usunięte
Temat: z FORUM Alice Miller - Dziękuję
http://www.alice-miller.com/leserpost_de.php?lang=de&n...Dziękuję
środa 1 października 2008
Droga Alice Miller,
To dla mnie ważne, żeby do Pani napisać ponieważ przypuszczam, że z powodu obecnych angielskojęzycznych listów od czytelników musi to być dla Pani trudny okres. Myśl, że jest Pani osobiście atakowana i zniesławiana – po tym wszystkim czego Pani dokonała! – boli i oburza. Właśnie dlatego odczuwam potrzebę, żeby Pani podziękować. Podziękować za to, że mogłam uratować swoje życie, a przynajmniej pracuję nad tym.
Musiałam przejść długą drogę. Kiedy byłam mała, moja matka drwiła ze mnie jako „trochę głupiej”. Podżegała także moją starszą siostrę, żeby razem z nią żartowała sobie Se mnie.
I tak śpiewały na przykład w samochodzie piosenki typu: „M. ma śmierdzące nogi, M. ma śmierdzące nogi”.
Każde moje osiągnięcie było umniejszane, każdy wyraz spontanicznej radości życia niszczony. Każdy błąd, każda niezdarność rozdmuchana do rangi dramatu, były rozczarowaniem dla mojej matki, która ponoć tak mnie kochała.
To że później w szkole uchodziłam za bardzo zdolną nie liczyło się. To nie były żadne osiągnięcia a jedynie szczęście. Do tego byłam również zbyt leniwa. Kiedy teraz myślę o swoim dzieciństwie, odczuwam jedynie wściekłość, nienawiść i zwątpienie. Na szczęście, nareszcie!!
Ponieważ przez wiele lat moje własne uczucia nic dla mnie nie znaczyły, natomiast te mojej matki, mojej tak godnej współczucia matki, były na pierwszym miejscu.
Moja matka, która zachowywała się jakby miała zemdleć, albo umrzeć, kiedy ja albo moja siostra nie robiłyśmy, czego chciała.
Moja matka, która zakomunikowała mi śmierć mojego ojca – zginął w wypadku, kiedy miałam piętnaście lat – w ten sposób: „Twój ojciec nie żyje. Tylko nie zaczynaj teraz ryczeć!”
Było wcześnie rano i leżałam jeszcze w łóżku, a ona stała w progu.
Mój ojciec też nie pomagał mi w relacji z matką. Był odpychającym, niszczycielskim alkoholikiem.
Dopiero niedawno okazało się, że wykorzystywał moją siostrę. A moja siostra, pięć lat starsza ode mnie, mnie.
Nie chcę teraz już o tym pisać, gdyż ważna jest dla mnie jedna rzecz: Chociaż (właściwie: ponieważ) moje dzieciństwo było jednym okropnym, przerażającym koszmarem i latami cierpiałam z powodu mojego dzieciństwa na depresje, od szesnastego do trzydziestego roku życia dokuczało mi w ciągu dnia tak okropne zmęczenie, że godzinami mogłam tylko leżeć w łóżku albo na sofie. Pomimo tego przez kilkadziesiąt lat nigdy nie odczuwałam współczucia dla siebie i dla dziecka którym byłam.
Zawsze jedynie dla tego pozbawionego uczuć, egocentrycznego, wyzyskującego potwora, który był moją matką.
I bez Pani, Pani książek i strony internetowej nigdy nie udałoby mi się, chociaż częściowo, uwolnić się od tego. Upewniła mnie Pani w tym, aby ufać własnym uczuciom. Zaufać w ogóle sobie i szanować swoje uczucia. Nie walczyć z nimi, kiedy czuję tylko wściekłość i nienawiść do moich rodziców. Nie zmuszać się do odczuwania miłości, której nie ma. Jak mogłaby ona być po tym wszystkim. To jest takie oczywiste i logiczne. Ale nigdy nie udałoby mi się dostrzec i poczuć tej oczywistej prawdy bez Pani.
Kiedy ludzie piszą tutaj, że z Pani pomocą mogli uwolnić się od skutków okropnego dzieciństwa, odpowiada Pani często, że piszący właściwie sami się uwolnili. I oczywiście zgadza się to o tyle, że jest to praca, której nie można wykonać za kogoś. Ale prawdą jest też fakt, że ani mnie ani, jestem tego pewna, wielu innym osobom, bardzo wielu, nie udałoby się to bez Pani: bez Pani książek, bez Pani strony internetowej z listami czytelników, bez Pani całej twórczości.
W jednej książce z lat siedemdziesiątych przeczytałam zdanie, które brzmiało mniej więcej: „Historia dzieciństwa jest koszmarem, z którego właśnie się budzimy.” Nie wiem, czy to prawda, że ludzkość budzi się z tego snu, to byłoby piękne. Ale jedno wiem na pewno:
Jeżeli ktokolwiek przyczynił się do tego, że pojedyncze jednostki mogły się obudzić z tego koszmaru, to właśnie Pani. Pani bardziej niż jakikolwiek inny człowiek na świecie.
Jakie to niewiarygodne, niebywałe osiągnięcie. I pozostanie nim na zawsze, bez względu na konflikty i ludzkie rozczarowanie, które mogą Panią w tej chwili dręczyć.
Jestem Pani tak niesamowicie wdzięczna.
Bardzo, bardzo dziękuje i wszystkiego najlepszego!! M.
AM: Dziękuję Pani serdecznie za list i jest to dla mnie miłe kiedy słyszę, że moje książki pomogły Pani otworzyć oczy na okrucieństwo i obłudę jakich doświadczyła Pani w
dzieciństwie. To, że pomimo wszystko, udało się Pani zrozumieć i odzyskać empatię, jest dowodem na to, że Pani życie rzeczywiście zostało uratowane – pomimo tego wszystkiego czego Pani doświadczyła. Udaje się to jedynie niewielu.
Kampanie prowadzone, od czasu do czasu, przeciwko mnie, atakujące mnie
osobiście, nie mają właściwie wiele wspólnego z moją osobą, a są one wyrazem tłumionej, przez lata, złości na własnych rodziców, która zostaje odblokowana podczas czytania moich książek. Kiedy tą ogromną wściekłość można skierować na mnie i nadal podtrzymywać zaprzeczanie, to dzięki temu zaoszczędza się rodziców. Nie mogę temu zapobiec. Alternatywą byłoby milczenie, milczące tolerowanie srogiego i złego zachowania sprawców, ponieważ oni sami kiedyś jako dzieci byli ofiarami, ale tolerowanie tego uważam za niewłaściwe, ponieważ oni nie są już dziećmi.
Wprawdzie wiem dlaczego oni stali się ludźmi ślepo nienawidzącymi, ale nie chcę się nad nimi litować, ponieważ oni powinni pokazać swoją nienawiść, oczywiście również takie reakcje znajdują się w moich książkach, ponieważ te książki nie idą na ustępstwa obłudzie. Cieszę się, że zrozumiała to Pani i życzę dalszych sukcesów w Pani własnej odkrywczej podróży.