konto usunięte

Temat: współuzależnienie

http://www.warsztaty-zakroczym.eu/?-b-charakterystyka-...

Charakterystyka uzależnienia od seksu i miłości

● Wikłamy się w kontakty seksualne i związki uczuciowe z ludźmi bez wcześniejszego ich poznania.

● Zatracamy zupełnie zdrowe granice albo budujemy własne służące uzależnieniu.

● Bojąc się porzucenia i samotności stale wracamy do bolesnych i destrukcyjnych związków.

● Ukrywamy przed sobą i innymi nasze nałogowe potrzeby.

● Popadamy w izolację i wyobcowanie od przyjaciół, bliskich, od siebie samych i od Boga.

● Wikłamy się w jeden związek po drugim, często mając więcej niż jedną relację seksualno-emocjonalną jednocześnie.

● Komunikujemy się z ludźmi za pomocą atrakcyjności fizycznej, litości, potrzeby wybawiania kogoś lub bycia wybawianym.

Stany namiętności, seksualnego uniesienia, zauroczenia, a także odrzucenia, cierpienia i poniżenia nazywamy miłością.

● Czujemy się puści i niekompletni, kiedy jesteśmy sami, żyjemy w lęku, ale mimo to stale poszukujemy związków lub seksualnych kontaktów.

Seksualizujemy stres, winę, samotność, gniew, wstyd, obawę, zazdrość i zawiść.

● Używamy seksu i emocjonalnej zależności jako substytutu troski, opieki i wsparcia.

● Używamy seksu i gry uczuciowej do manipulowania i kontrolowania innych.

● Poszukujemy ludzi, miejsc i sytuacji w celu osiągnięcia seksualno-emocjonalnych korzyści.

● Stajemy się unieruchomieni lub bardzo roztargnieni z powodu uczuciowo-seksualnych obsesji i fantazji.

● Unikamy odpowiedzialności za siebie wchodząc w związki z ludźmi emocjonalnie niedostępnymi.

● Stajemy się zniewoleni z powodu emocjonalnej zależności, uczuciowych intryg, lub kompulsywnej, seksualnej aktywności.

● Boimy się zostać zranieni przez co unikamy związków zapowiadających prawdziwą intymną więź i bliskość.

Przypisujemy innym magiczne właściwości, idealizujemy ich i gonimy za nimi, a następnie winimy za to, że nie spełniają naszych oczekiwań i fantazji.
Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 01.07.10 o godzinie 18:43

konto usunięte

Temat: współuzależnienie

Sa rozne wspoluzalenienia. CZasem wiezy rodzinne moga byc tak toksyczne, ze i przemocy, alkoholu czy seksu nie trzeba. Ktos nie chce wziac odpowiedzialnosci za swoje zycie, obwinia lub oglada sie na innych. Wytyka czlonkom rodziny, ze nie chca mu pomagac, czy sie odsuwaja. A oni, zwyczajnie nie dadza rady ciagnac ten jednostronnej relacji, ktora obraca sie przeciwko nim.
Niektorzy brna z ta swoja pomoca, traca siebie i odmawiaja sobie prawa do szczescia lub zwyklego prawa do przecietnego spokoju w zyciu. Potem narzekaja na los, angazuja innych, a potem znowu kolo sie zamyka. Jest wiecznym dawca i ma pretensje, ze inni nie chca sie tak samo poswiecac dla tej samej osoby, ktora tylko ssie i ssie.
Tak bywa w przypadku chorob psychicznych w rodzinie, niefrasobliwosci jednego z czlonkow rodziny, hazardu, braku odpowiedzialnosci i zyciu od pacierza do pacierza, bo Bozia pomoze, tylko ze ludzkimi rekoma... Rekoma zmeczonej rodziny i przyjaciol.

konto usunięte

Temat: współuzależnienie

nie wiem czy to dobre miejsce, ale chciałabym opowiedzieć o czymś wszystkim po to żeby to lepiej zrozumieć i nie powtórzyć tego samego błędu ponownie

potrzebuję się zwierzyć jeden raz i odzyskać spokój ducha

sprawa jest prosta, uzależniłam się od niego w ten toksyczny sposób

on wydawał się wrażliwy, inteligentny, można powiedzieć głęboki, pociągał mnie od pierwszej chwili, ja jego też

kiedy go poznałam właśnie zostawiła go dziewczyna po pięcioletnim związku i znalazłam się ja, pomyślałam super, ale coś mi nie do końca grało

zamiast być kiedy go potrzebuję w oczywisty sposób, kiedy mówię że coś jest dla mnie ważne, kiedy proszę o pomoc zawsze było coś innego, praca sukces, tak miało być przez chwilę, a trwało i trwało i trwało,

dni zmieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące a miesiące w dwa lata

kiedyś potrzebowałam bardzo pomocy, było podejrzenie że jestem poważnie chora, dostałam tylko sms z zapytaniem czy wszystko w porządku, to przyjaciele chodzili ze mną po lekarzach, czułam że to nie fair, ale celebrowałam ten sms

najbardziej dziwi mnie że, cały czas wiedziałam że jest nie tak, od początku, na początku chciałam jeszcze o tym rozmawiać, ale to przychodziło tak ciężko, on zupełnie nie rozumiał o co mi chodzi i w końcu odpuściłam sobie i coraz bardziej pogrążałam się w zaślepienie

inni ludzie przestali mnie interesować, przyjaciele odeszli na dalszy plan, dziwili się tylko co się ze mną dzieje, a ja czułam że choruję w środku

byłam jednym wielkim oczekiwaniem na to że wreszcie będzie dobrze z drugiej strony miałam świadomość tego że nie będzie, bo osoba której na tobie zależy nie będzie nigdy ignorowała twoich potrzeb, nie odmówi ci pomocy, nie postawi na pierwszym miejscu pracy

ale im mniej dostawałam, tym bardziej potrzebowałam i tym bardziej mnie to wciągało do środka

i stało się tak że rzeczywiście się doczekałam, powiedział że chce się ze mną związać poważnie, ale ja miałam wątpliwości, przecież my nie rozmawiamy nawet o tym co jest problemem, przecież ty mnie nie znasz i nie słuchasz, nie można powiedzieć że mnie krzywdzisz, ale mnie nie uszczęśliwiasz...

on czekał na mnie kilka miesięcy a ja nie wiedziałam co robić, w końcu znalazł inną.... są razem, ale ona cierpi tak jak ja wiem że ma dni kiedy jest bardzo szczęśliwa, tak jak dzisiaj i kiedy żałuje że go poznała

ja z jednej strony jestem szczęśliwa że nie jestem nią, a z drugiej trochę jej go zazdroszczę...

teraz tak bardzo potrzebuję ciepła którego nie dostałam przez ostatnie dwa lata i którego bardzo potrzebowałam, rozpaczliwie; ciepło to miłość a w moim życiu nie było miłości, to na pewno miłość nie była

mimo wszystko cierpię, może mniej niż mogłabym cierpieć, może to skutek tego że odstawiłam narkotyk którym się trułam i jestem na głodzie...byłoby tak wspaniale gdybym mogła go dotknąć, objąć, pocałować... ale to byłoby też okropne, nie mogłabym go dotkąć, ani objąć bo on jest cierpieniem a ja chcę do życia, do słońca, do szczęścia....

on cały czas jest w moim otoczeniu i patrzy na mnie czasem tak że mogłabym mu wszystko darować, ale nie mogę, bo moje życie i szczęście są zbyt cenne żeby je komuś podarować w prezencie

nie wiem tylko jednego, jaki to mechanizm w mojej duszy sprawił że w tym człowieku ulokowałam tyle marzeń, ten mechanizm jest uszkodzony, jak mogę go naprawić?

konto usunięte

Temat: współuzależnienie

Magda Boruc:

nie wiem tylko jednego, jaki to mechanizm w mojej duszy sprawił że w tym człowieku ulokowałam tyle marzeń, ten mechanizm jest uszkodzony, jak mogę go naprawić?

poszperaj trochę tutaj na grupie z pewnością znajdziesz odpowiedź.

konto usunięte

Temat: współuzależnienie

Magda Boruc:
nie wiem czy to dobre miejsce, ale chciałabym opowiedzieć o czymś wszystkim po to żeby to lepiej zrozumieć i nie powtórzyć tego samego błędu ponownie

potrzebuję się zwierzyć jeden raz i odzyskać spokój ducha

sprawa jest prosta, uzależniłam się od niego w ten toksyczny sposób


Magda, po pierwsze - trzymaj sie :).

Ja widze to w ten sposob:Kazdy z nas potrzebuje akceptaji, bliskosci i porozumenia. Jedni bardziej, drudzy mniej. Jedni sami zaspokajaja czesc swoich potrzeb emocjonalnych lub czerpia sile z rodziny i przyaciol. Inni lokuja wszystkie swoje uczucia partnerze, zaniedbujac inne obszar zycia osbistego. Czasem wydaje sie nam, ze jak juz sotamy 'druga polowe' to wszystko sie nam ulozy, wszystko bedzie juz na dobrej drodze - jak za sprawa czaodziejskiej rozdzki.
Jedoczesnie widzimy w partnrze to, co chcemy widziec - dealizujem go i nie dostrzegamy zwyklych ludzkich ulomnosci albo faktu, ze ta relacja wcale dobrze nie wrozy. Glod milosci i niecierpliwosc pchaja w takie relacje.

Bywalam chwile z kims, kto wyracalm mi swiat do gory nogami. Tyle ekscytacji to nie mialam przez cale zycie. Tylko ekscytacja i chemia... ale w praktyce do niczego dobrego to nie prowadzilo. Bylam w takim afekcie, ze zrobilabym wszystko, by byc z nim na 100 procent. Teraz jestem z kims, kto nie funduje mi hustawek nastojow, kto jest rzeczowy i stabilny pod kazym wzgledem. Brakuje mi troche adrenaliny, ale nie za kazda cene.

To, co moge porazic, to normalnie zyc. Traktowac to jako dswiadczenie i nie pakowac sie olejny raz w podobne bagienko. Adrenalina uzaleznia, ale niszczy. Powoduje, ze siegamy po to, co na dluzsza mete nas kaleczy i uniemozliwia cieszenie sie z relacji i sytuacji bardziej 'spokojnych'. Ciezko jest zbudowac dlugotrwale szczescie na samej adrenalinie. Przede wszystkim trzeba pokochac samego siebie, szanowac wlasne potrzeby i stawiac granice. Jezeli ne stawiamy granic, sprawiamy, ze stajemy sie bardzo dostepni, kladziemy sie na tacy i pozwalamy byle kundelkowi sikac w nasz trawnik.

Dlaczego ludzie, ktorzy wywoluja w nas dreszczyk, sa tacy atrakcyjni??? Bo bardzo siebie 'szanuja', czesta naginaja nas wedle swoich potrzeb, a fakt, ze jestesmy dla nich dostepni, sprawia, ze sie nie spiesza z docenianiem nas.... Czasem trzeba wystawic wysoki 'rachunek' za nas czas, zaangazowanie i postawic realne i rozsadne warunki...

I na koniec: ktos, kto kocha, nie funduje nam hustawek, nie znika, gdy go mocno potrzebujemy i nie wymaga od nas wielkich poswiecen...



Wyślij zaproszenie do