konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

Oprawca rodzic
Przedstawione tu następstwa stosowania jakiegokolwiek rodzaju przemocy czyta się zapewne jak listę zaburzeń osobowości z domieszką zachowań dewiacyjnych. Niestety, akty przemocy stosowane wobec najmłodszych są niezaprzeczalnym faktem, choć wielu z nas nie może uwierzyć, że ktokolwiek jest w stanie tak krzywdzić dziecko. Sytuacja jest tym bardziej dramatyczna, że dotyczy rodziny. Oprawcą nie jest przecież obca, przypadkowa osoba, lecz rodzic - obiekt miłości dziecka. Nie może być nic gorszego niż taka zdrada dziecka, jego ufności, uczucia i oddania, jakim darzy swoich rodziców. Nie ma nic okrutniejszego od ignorowania, obrażania lub upokarzania tych małych, bezbronnych istot, od bicia, kopania czy ich seksualnego wykorzystywania. To zbrodnia wymierzona przeciwko cząstce samego siebie.

Dziecko jest całkowicie uzależnione od rodziców, nie wybiera ich samo, jest zdane na warunki, jakie stworzą dla jego rozwoju. Spoczywa na rodzicach ogromna odpowiedzialność za losy jednostki, którą powołali do życia. Te słowa Ireny Jundziłł (1986) powinny nam uzmysłowić, iż rodzina ma największy wpływ na kształtowanie się osobowości dziecka. Rodzice powinni zdać sobie sprawę, że moje dziecko nie oznacza moja własność. Muszą uświadomić sobie, że dziecko to indywidualna, rozumna osoba z ogromnym potencjałem, którego rozwój leży w ich rękach. Od sposobu postępowania rodziców zależy całe późniejsze życie ich dzieci. Według Zygmunta Freuda zasadnicze podstawy przyszłej osobowości kształtują się przede wszystkim w okresie dzieciństwa, w kontakcie z rodziną i w oparciu o wzajemne z nią więzi uczuciowe. Pamiętając więc, że przemoc rodzi przemoc, należy szukać innych metod wychowania chroniących dzieci przed demoralizacją, wykolejeniem i zejściem na złą drogę. Wbrew pozorom zaprzestanie bicia nie musi oznaczać braku pozytywnych rezultatów w tym procesie. Zmiana metod wychowania wymaga jednak wiele odwagi od rodziców. Musieliby przecież zrezygnować z uprzywilejowanej pozycji pana i władcy i dostrzec w swoim dziecku drugiego, wartościowego człowieka. Rodzice musieliby otworzyć się na jego potrzeby i kłopoty, wykazać się zrozumieniem, cierpliwością i, przede wszystkim, życzliwością.

Jestem przekonana, że gdy w rodzinie będą panowały tego typu relacje, jej członkowie lepiej się nawzajem poznają, staną się sobie bliżsi, a co za tym idzie łatwiej i lepiej będą sobie radzić z najróżniejszymi problemami. Z czasem rodzice sami dojdą do wniosku, że bicie i przemoc psychiczna nie dawały żadnych pozytywnych rezultatów wychowawczych, a wręcz przeciwnie - pogłębiały istniejące kryzysy. Zrozumieją, że dziecko stanowi sedno naszego życia, musi więc wiedzieć i czuć, że jest kochane, i że zawsze znajdzie w nas oparcie. Gdy dorośli będą starali się stosować tę zasadę w życiu, powstanie silna wewnętrznie rodzina, która potrafi sama sobie radzić ze swoimi problemami bez użycia przemocy. Dlatego należy stworzyć dom pełen miłości i życzliwości - bezpieczną przystań, w której dorośli zapewnią dziecku odpowiednie warunki do jego prawidłowego rozwoju.

Przemoc stała się dziś normą stosunków społecznych. Przemoc w rodzinie - sposobem wychowywania. Postarajmy się zmniejszyć liczbę dramatów rozgrywających się w czterech ścianach mieszkań. Zareagujmy, gdy ojciec pobitego dziecka powie znów: "Straciłem nad sobą panowanie"...

Aleksandra Sobkowska
UMK, Toruń

http://www.vulcan.edu.pl/eid/archiwum/1999/08/przemoc....

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

„nie wolno bić słabszych!!” - tak mówią rodzice -:))

Klaps w oczach dziecka - felieton
Autor: Magdalena Ciołek Data: poniedziałek, 14 lipiec 2008Brak komentarzy
Maja Szulczewska - psycholog

Temat klapsów wraca jak bumerang za każdym razem gdy dzieci robią coś złego. „Bo nikt ich nie lał jak byli mali to wyrośli na takie o to to!” albo wręcz przeciwnie: „Pewnie biją ich w domu! Dlatego się teraz biedaki wyżywają”.

Bić czy nie bić? Oto jest pytanie! Być może warto by o to zapytać dzieci? Co czują, jak odbierają te klapsy i czy w ogóle je rozumieją? Tak więc wyruszyłam na poszukiwanie odpowiedzi u źródła. Odwiedziłam okoliczną podstawówkę i za zgodą wychowawczyni, poprosiłam o pomoc pierwszoklasistów, aby wyjaśnili mi jak to z tymi klapsami jest.

Zaczęłam od tego, czy moi rozmówcy zdają sobie sprawę co to jest przemoc, jak ona wygląda. Odpowiedziom nie było końca: bicie, plucie, przezywanie, przeklinanie, popychanie, szczypanie, poniżanie… dzieci teorię widać znają fantastycznie! Wiedzą dobrze, że za takie zachowania w tej szkole można wylądować nawet u dyrektora! Bicie jest zdecydowanie złe i nie wolno tego robić – krzyczy klasa chórem!

Pytam więc, co czuje osoba, która doznała przemocy? Dzieci wyraźnie poważnieją… „pęka serce..” mówi drobniutka dziewczynka z kucykami… „jest bardzo przykro i smutno”, mówi jej kolega. Postawienie się w roli ofiary, osoby doznającej przemocy zdecydowanie pogarsza ich nastrój. Kolejna osoba mówi: „to boli jak ktoś bije”, „i wtedy zostaje się samemu”. Zrobiło się smutno i całkiem cicho.

Pomyślałam, że warto by zapytać dzieci, co się dzieje w ich domach, gdy mają odmienne zdanie od swoich rodziców. Znów podnosi się wrzawa. „nie można mieć innego zdania”, „rodzice są uparci, ale my się nie dajemy”, „i tak rodzice wygrywają”, „robi się krzyk i kłótnia”, „a jak kłótnia to lepiej uciekać, bo się zaraz oberwie”, „tak, w tyłek dadzą i tyle!”, „żeby nas wychować”. Wychować… myślę sobie… czy dzieci wiedzą po co to jest? I co to daje?

Drążę więc dalej. Co dają te klapsy, po co rodzice Wam je dają? Dzieci znów z pełnym zaangażowaniem przekrzykują się. „Żebyśmy na ludzi wyrośli!”, „żebyśmy byli grzeczni!”, „żebyśmy zaczęli się w końcu słuchać”, „żeby się nie bić, żeby nie bić innych”, „tak, bo mówią, że nie wolno bić”. A rodzice, pytam, czy rodzice dostają klapsy? „Nieeee!!” krzyczą dzieci zgodnie! „bo jak się duzi biją, to mogą iść do więzienia!” Ale jak to? Zawsze są grzeczni i nie popełniają błędów? „Nieee!”. „ale rodzice to tylko na siebie krzyczą jak coś źle zrobią”, „albo się rozwodzą, jak moi”. „bo naszych rodziców już bili, ich rodzice, żeby byli tacy dobrzy.”

Czy to wszystko jest na prawdę potrzebne? Czy nie da się inaczej z Wami rozmawiać? Co innego można robić, abyście się słuchali i żebyście nie robili głupot? „Szlaban na komputer, to najgorsza kara”, „o tak, na gry!”, „albo na konsole”, „no i że na dwór nie można wyjść”. No dobrze, mówię, ale czy to jest bardziej skuteczne niż klaps? „Klaps mnie nie obchodzi” mówi chłopiec. „ja to nawet czasem nie rozumiem po co ten klaps. Ale boję się pytać”, „a ja się śmieję”- mówi chłopiec piłujący przez całe spotkanie gumkę do ścierania linijką. Śmiejesz się? Czemu? „Bo to i tak nic mnie nie rusza.”

Po rozmowie miałam niemały mętlik w głowie. Zastanawiałam się kto kogo powinien wychowywać? Czy naprawdę nasze dzieci rozumieją więcej niż my – dorośli? Jakie normy im przekazujemy? Dostałeś w tyłek, żebyś się nauczył, że nie wolno bić! My dorośli mamy prawo do wszystkiego – wy do niczego? Taki mętlik maja w głowach nasze dzieci. Zawsze w takich momentach przypominam sobie scenkę z piaskownicy, kiedy dziecko uderzyło młodszego kolegę, bo zabrał mu zabawkę. Na co podbiega mama, bije chłopca w pupę i mówi: „nie wolno bić słabszych!!”. Taką paranoje sami gotujemy naszym dzieciom. Bo taką też wpoili nam nasi rodzice. Powtarzamy ich błędy nie zastanawiając się, czy nie robimy tym naszym dzieciom krzywdy…

Dziś, w dniu Święta Dziecka, rozmawiamy o klapsie. O czymś co łamie ich serce, czego nie rozumieją i czego strasznie się boją. Dziś możemy zastanowić się, jak pomóc sobie, aby nie powtarzać błędów naszych rodziców, aby nasze ukochane pociechy nie musiały czuć się tak jak my w przeszłości, kiedy po laniu mówiliśmy sobie „nigdy nie zrobiłabym tego swojemu dziecku…”, „Ja taka/ taki nie będę nigdy”, „nienawidzę moich rodziców za to”. Znajdźmy w sobie siłę, aby wychowywać nasze dzieci przez rozmowę i pokazywanie świata, a nie przez ból i strach. Wasze dzieci w Was wierzą!

Tekst opublikowany dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Pro Social
Źródło: “Głośnym Szeptem” - Gazeta Stowarzyszenia Pro Social
http://pro_social.free.ngo.pl

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=48485&w=86142...

Re: Każdy rodzic jest "święty"?
Autor: arwen8☺ 19.10.08, 18:40 Dodaj do ulubionych
Odpowiedz cytując Odpowiedz

elzbieta007 napisała:
Dlatego najlepszą postawą jest szukać przyczyn, ale nie oceniać i > nie obwiniać :)

I tu akurat nie mogę się z Tobą zgodzić. W zasadzie temat "obwiniania" rodziców mógłby stanowić drugą logiczną część tego wątku. Dlaczego większość osób boi się oceniania siebie i innych?

Ocenianie jest niezbędne by móc normalnie funkcjonować, by dokonywać właściwych wyborów (również w relacjach międzyludzkich), by określać granice i dbać o siebie. Dlaczego sami odbieramy sobie to prawo? Ocenianie również wiąże się z odpowiedzialnością (biorę odpowiedzialność za swoją ocenę, decyzję podjętą na podstawie tej oceny i jej konsekwencje). Bojąc się oceniania i bycia ocenianym boimy się (i pozbywamy się) również odpowiedzialności.

Rodziców MOŻNA oceniać i obwiniać za konkretne krzywdy, które nam wyrządzili. To wcale nie oznacza, że należy im to wykrzyczeć prosto w twarz z pianą i bluzgami na ustach. Więc bez obaw, żadna krzywda im się od naszej oceny nie stanie.

Krzywda, która nie została należnie oceniona będzie się powtarzała z pokolenia na pokolenie, będzie przekazywana jako swoisty mem. Podam utarty ale skuteczny przykład - bicie pasem. Mój ojciec był bity przez swojego ojca. Nie dostrzegał w tym nic złego (żadnej krzywdy, wręcz przeciwnie, to było dla jego "dobra"), nie potępiał ojca, nie oceniał i nie oskarżał. Za to okrutnie lał mnie. Z "miłości", rzecz jasna! Ja z kolei wierzyłam w tę "miłość" i ojca nie oceniałam i nie obwiniałam przez 30+ lat. Chroniłam go jak tylko mogłam, kosztem wlasnego zdrowia i pierwszego małżeństwa. Co więcej, sama uważałam, że w niektórych przypadkach pewne rozbrykane "bachory" zasługują na lanie. Nie widziałam nic złego w takim myśleniu. Na szczęście starczało mi samokontroli by nie uderzyć żadne dziecko.

I nadal bym się trzymała tych chorych poglądów, gdyby nie to, że udało mi się dotrzeć do wypartych uczuć i wspomnień, przepracować je, odpowiednio ocenić i na nowo "zakodować" w ciele i umyśle. Zwyczajnie nazwałam rzeczy po imieniu. Ojciec nie powinien był i nie musiał mnie bić za zgubione ubranka dla lalek. Było to okrutne, niesprawiedliwe i potwornie krzywdzące zachowanie, dla którego nie może być usprawiedliwienia. To, że sam był w podobny sposób traktowany przez swojego ojca nie usprawiedliwia tego okrucieństwa. Ojciec MIAŁ WYBÓR i mógł zachować się inaczej niż jego ojciec. Był dorosłą osobą, w 100% odpowiedzialną za swoją małą bezbronną i ufną córeczkę. A więc doskonale ROZUMIEM przyczyny takiego jego zachowania, ale nie usprawiedliwiam i nie próbuję tłumaczyć. Oceniam krzywdę jako krzywdę. I ta właśnie ocena pozwoliła mi przerwać błędne koło i zmienić moje własne myślenie.

Wiem, że gdybym nadal się bałą ocenić zachowanie mojego ojca, to w końcu sama zaczęłabym się zachowywać podobnie. To on był całkowicie odpowiedzialny za swoje niegodziwe zachowanie i tak samo teraz ja jestem odpowiedzialna za moje zachowanie. Bo to nie dziadkowie i nie dziecko są odpowiedzialni za rodzica podnoszącego rękę na swoje bezbronne dziecko, ale tylko i wyłacznie sam rodzic. Mój ojciec nigdy nie zrozumiał i nie zaakceptował swojej odpowiedzialności i dlatego nie przerwał błednego koła, tak jak nie zrobił tego jego ojciec iojciec jego ojca. Ale ja zrobiłam ten krok i cieszę się z mojego wyboru.

--
"Są dwie drogi do obłędu: uwierzyć w to, co nie jest rzeczywiste
lub odmówić wiary w to, co jest rzeczywiste." (Soren Kierkegaard)

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

Autor: arwen8☺ 19.10.08, 20:09 Dodaj do ulubionych
Odpowiedz cytując Odpowiedz

elzbieta007 napisała:
Ale trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację: ustaliłam, że moje
zaburzenie ma źródło w tym, że ojciec mnie bił, oceniam, że mnie
okrutnie skrzywdził i jest więc winien mojego zaburzenia. Po czym > spotykam się z ojcem, uśmiecham się i robię cmok, cmok, a w duszy > słyszę: "Ty bandyto".

Sytuacja, którą opisujesz, to zwykła hipokryzja. Nie ma ona nic wspólnego ze świadomością czy autentycznym przepracowaniem przeszłości. Kiedy naprawdę docierasz do swoich wypartych uczuć i przeżywasz ogromne współczucie dla siebie, a potem wściekłość na rodziców za wyrządzone ci krzywdy, to po tym życie nie jest już takie same. Ten proces powoduje ZMIANY. Po prostu nie możesz (nie chcesz) już dłużej okłamywać siebie i innych. To, co opisujesz w cytacie powyżej, swiadczy wciąż o okłamywaniu siebie i innych, a więc problem pozostał wciąż nierozwiązany. To, co opisujesz świadczy o ogromnym dziecięcym lęku, który wciąż tkwi w takiej osobie. Lęku przed konfrontacją z rodzicem, przed wzięciem odpowiedzialności za własne uczucia i decyzje. I błedne koło spokojniutko toczy się dalej...

Ja po przepracowaniu swoich problemów zachowałam się zupełnie inaczej, niż w przytoczonej przez Ciebie ilustracji. Zmienił się mój sposób postrzegania rodziców. Zniknął dziecięcy lęk ("umrą na zawał, kiedy im powiem co myślę" albo "ukarają mnie, pozbawia swojej akceptacji", etc.), zamiast niego pojawiła się potrzeba opowiedzenia o swoich UCZUCIACH, szczerze i wprost. Odbyłam z rodzicami tzw. rozmowę konfrontacyjną. Nie, nie krzyczałam ojcu "ty bandyto". Nie miałam takiej potrzeby, ponieważ wcześniej wiele oskarżających go słów wypowiedziałam sama sobie. Do dziś dziwię się, że byłam tak spokojna i pewna siebie (to dlatego, że wcześneij udało mi się odbudowac w sobie poczucie własnej wartości, wiedziałam też, że mówie prawdę). To ojciec wściekle krzyczał na cały krakowski Rynek. Mówiłam o swoich uczuciach i tym, jak takie traktowanie mnie przez rodziców wpłynęło na moje późniejsze życie, jakie popełniłam błędy i jak je później zaczęłam naprawiać. Mówiłam również o swojej chęci zmiany relacji z rodzicami na bardziej dojrzałą, partnerską. Usłyszałam, że jestem "niewdzięczna", że "zmyslam" i że byłam "za mało jeszcze bita". Byłam przygotowana właśnie na taką reakcję, dlatego przyjęlam ją ze spokojem i bez żadnego fałszywego poczucia winy. Chciałam rozmawiać o faktach i o tym, jak możemy wspólnie zadbać o nasze relacje. Rodzice faktom zaprzeczyli, a jedynym sposobem na utrzymanie relacji był warunek mojego pozostania emocjonalnie uzależnioną od nich córeczką (najchętniej mieszkającą z nimi w jednym pokoju, bez pracy i bez męża).

Później były jeszcze moje listy do nich (mieszkamy w różnych krajach) które pozostały bez odpowiedzi i kilka kolejnych prób podjęcia tematu. Prawda jest taka, że żeby dojrzała relacja dziecko-rodzice mogła funkcjonować normalnie potrzebna jest chęć obydwu stron. Dorosłe dziecko całej tej relacji samo nie udźwignie i nie naprawi. I nie powinno! Dokonaliśmy więc odpowiednich wyborów. Moi rodzice wybrali życie w lęku i zakłamaniu. Ja wybrałam prawdę i szczęśliwe, świadome życie, w zgodzie ze sobą, bez nerwicy, depresji i dolegliwości psychosomatycznych.

Dopiero jakiś rok po tej (w sumie dość spontanicznej) rozmowie konfrontacyjnej trafiłam na książkę Susan Forward i byłam zaskoczona, że inni też mieli potrzebę takiej konfrontacji i że na dodatek ja podczas tej rozmowy zachowałam się niedefensywnie i nieagresywnie nawet o tym nie wiedząc. Genialne umysły myślą podobnie? :)
sądzę, że ocenianie i obwinianie nakręca tylko własną spiralę
nienawiści.

Nieprawda. Ocenianie pomaga zrozumieć co jest DLA MNIE dobre, a co krzywdzi. Pomaga to nie popełniać w przyszłości tych samych błędów i odpowiednio dbać o siebie. "Spiralę nienawiści" nakręca jedynie nienawiśc nieuświadomiona, wyparta, lub przeniesiona na osoby zastępcze. Taka nienawiść nigdy nei wygasa i potrzebuje coraz więcej nowych ofiar.
Nienawiść powoduje powstawanie poczucia winy, to - złość do siebie.

To nieprawda. ŚŁUSZNA, świadoma nienawiść skierowana do konkretnych (właściwych) osób, które wyrządzili Ci konkretną krzywdę przynosi ulgę, nie poczucie winy. Sprawia też, że to intensywne uczucie słabnie i w koncu odchodzi. To tylko nieświadoma, źle ukierunkowana nienawiść ma niszczycielską moc i skutkuje agresją wobec siebie lub innych. Świadomie przeżyta nienawiść NIE spowoduje, że pójdziesz nagle zatłuc swoich rodziców albo własne dziecko lub popełnisz samobójstwo. A nieuświadomiona nienawiść robi właśnie to (w najbardziej drastycznych przypadkach).
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=48485&w=86142...

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

Re: Każdy rodzic jest "święty"?
Autor: arwen8☺ 21.10.08, 19:00 Dodaj do ulubionych
Odpowiedz cytując Odpowiedz

elzbieta007 napisała:
Osiągnęłam zamierzony skutek w niekrzywdzącej rodziców formie, bo
nie miał to być odwet, i to jest najważniejsze.

Ciekawe, co Twoim zdaniem byłoby "krzywdzące" dla rodziców, co byłoby "odwetem"? Czy spokojne mówienie o własnych uczuciach Twoim zdaniem jest w stanie wyrządzić komukolwiek "krzywdę"? Czy podejmowanie trudnej rozmowy o faktach z przeszłości jest "odwetem"?

Elżbieto, skoro piszesz, że skutecznie poradziłaś sobie z nerwicą i jesteś zadowolona ze swojego życia, to myśle, że nie powinno Ci sprawiać kłopotu podawanie przykładów z własnego doświadczenia. Czy mogłabyś np. napisać jakiej krzywdy doświadczyłaś w dzieciństwie, jak wpłynęla ona na Twój wizerunek samej siebie i jak poradziłaś sobie? Albo inny przykład - w jaki sposób skrzywdziłaś własną córkę i w jaki sposób tę krzywdę naprawiłaś? Kiedy spotykam osobę świadomą, która mówi o rozwiązaniu własnych problemów, interesują mnie konkretne przykłady i konkretne rozwiązania (dlatego też tak bardzo cenię "Toksycznych rodziców" Susan Forward - pełno w niej konkretów), które ta osoba zastosowała, nie interesuje mnie natomiast żargon psychologiczny czy lista nazwisk i lektur.

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=48485&w=86142...

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

Re: Każdy rodzic jest "święty"?
Autor: arwen8☺ 19.10.08, 18:59 Dodaj do ulubionych
Odpowiedz cytując Odpowiedz

elzbieta007 napisała:
Jeśli inspiracją tego poglądu była A. Miller - to rozumiem:)

Prawdziwą "inspiracją" jest zrozumienie mojej własnej przeszłości oraz uważne obserwowanie tego, co się dzieje dookoła. Tak się składa, że poglądy Miller i Forward poznałam dopiero po tym, jak już przepracowałam znaczną część własnych problemów. Czytałam ich książki z uśmiechem na twarzy, ponieważ wydawało mi się to niesamowite, że nie mając żadnej wiedzy psychologicznej czy terapii wpadłam WCZEŚNIEJ na dokladnie taki sam pomysł i takie same zrozumienie tematu.

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=48485&w=86142...
--

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

Autor: arwen8☺ 19.10.08, 19:16 Dodaj do ulubionych
Odpowiedz cytując Odpowiedz

aurelia_aurita napisała:
ale wpadamy prosto w objęcia nowego autorytetu, którego będziemy
się kurczowo trzymać i bronić za wszelką cenę.

Nie będziemy jeśli sami dla siebie wreszcie staniemy się autorytetem, czyli nauczymy się rozpoznawać, nazywać i przeżywać swoje PRAWDZIWE uczucia, poznamy swoje potrzeby, pragnienia, wartości, zalety i niedoskonałości, zaczniemy zauważać, kiedy dzieje nam się krzywda, a kiedy jest nam dobrze.

Kiedy starasz się żyć ŚWIADOMIE, to nie musisz się obawiać ulegania autorytetom czy manipulacji. Wówczas wiesz, że to TY jesteś odpowiedzialna za swoje życie i swoje wybory, a nie terapeuta, autor książki, polityk, mąż, dziecko, rodzic czy przyjacółka. Wówczas też poglądy innych "przepuszczasz" przez siebie, OCENIASZ, wartościujesz, porównujesz z własnym doświadczeniem i obserwacjami, a potem odrzucasz lub akceptujesz te, które Ci odpowiadają.

Dlatego ja nie uznaję autorytetów, bo autorytet z założenia nakazuje ślepe podporządkowanie się i niekwestionowanie żadnych poglądów. To takie bezmyslne zaufanie, że "autorytet" wie lepiej, co dla mnie jest "dobre". Prawda jest taka, że oprócz mnie samej nikt inny nie może wiedzieć, co dla mniejest "dobre" a co mi może zaszkodzić.

Uważam, że mądry rodzić właśnie tego powinien nauczyć swoje dziecko - kwestionowania autorytetów i samodzielnego myślenia, popełniania błędów i wyciągania z nich odpowiednich wniosków, brania odpowiedzialności za swoje życie na siebie. To samo dotyczy terapii. Mądry, empatyczny terapeuta nie będzie probował być dla klienta "autorytetem" ale będzie mu pomagał stać się autorytetem dla samego siebie.

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=48485&w=86142...

konto usunięte

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

Jaki procent rodziców na swiecie tak nie robi?? W tej mojej większości rodziców nierozumiejących dzieci są właśnie tacy (nie tylko tacy, którzy maltretują, katują, patologia) może teraz więcej osób zgodzi się ze mną, że tak +/- 80% jest takich a tylko +/- 20 którzy o tym wiedzą.

6 zakazanych zdań

1. „Nie chcę takiego niedobrego dziecka”. To emocjonalny szantaż. Takie słowa znaczą: „Wycofam swoją miłość, jeśli nie będziesz robił tego, co ja chcę”. Słysząc coś takiego, maluch nie czuje się bezpiecznie. Chcąc go utemperować, lepiej skupić się na tym, co aktualnie robi nie tak, a nie jakie jest, i powiedzieć np. „Denerwuję się, gdy głośno krzyczysz”.
2. „Ty brudasie/leniu/głuptasie”. To szkodliwe przyklejanie etykietek! Mogą one działać jak samospełniająca się przepowiednia. Maluch rozumie je dosłownie. Myśli: „Jestem niezdarą”, zamiast: „Nie uważałem i przewróciłem szklankę”. „Jestem leniem”, zamiast: „Nie odniosłem talerza”. „Jestem głupi”, zamiast: „Nie przemyślałem tego, co chcę zrobić”. Lepiej skupić się na konkrecie: „Szklanka się nie przewróci, jeśli postawisz ją dalej od krawędzi stołu”. To skuteczniejsze i nikogo nie obraża.
3. „Wpędzisz mnie do grobu!”. Albo: „Przez ciebie boli mnie głowa/serce”, „Zobacz, jaki tatuś przez ciebie jest smutny”. Takie oskarżenia dziecko także może rozumieć zbyt dosłownie. Wzbudzą one w nim ogromne poczucie winy.
4. „Patrz, do czego mnie doprowadziłeś!”. To przerzucanie odpowiedzialności za swoje nerwy na malucha. Bardzo niesprawiedliwe.
5. „Twoja siostra jest taka grzeczna/mądra, a ty?”. Tego typu porównania znaczą dla dziecka tyle co: „Ona jest od ciebie lepsza”. Słysząc taki komunikat, mały winowajca nie dowiaduje się niczego nowego o innych ani niczego się nie uczy. Chyba tylko tego, że jest gorszy, nie spełnia oczekiwań mamy... Takie zdania psują relacje między rodzeństwem, wprowadzają niezdrową rywalizację.
6. „No, proszę, Natalka wreszcie posprzątała swój pokój. Co za święto!” . Niby pochwała, a tak naprawdę złośliwa kpina. Słysząc coś podobnego, dziecko dochodzi do wniosku, że nie warto się starać, bo i tak nie usłyszy na ten temat nic naprawdę dobrego. Wystarczy powiedzieć po prostu: „Wspaniale, że posprzątałaś pokój”.

http://www.goldenline.pl/forum/rozwoj-rodzicow/723938

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

Sabina Gatti:
Oprawca rodzic
... Przemoc stała się dziś normą stosunków społecznych.rysiek Z. edytował(a) ten post dnia 02.06.09 o godzinie 18:50

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

rysiek zielonka:
Sabina Gatti:
Oprawca rodzic
... Przemoc stała się dziś normą stosunków społecznych. Przemoc
w rodzinie - sposobem wychowywania. Postarajmy się zmniejszyć
liczbę dramatów rozgrywających się w czterech ścianach mieszkań. Zareagujmy, gdy ojciec pobitego dziecka powie znów:
"Straciłem nad sobą panowanie"...
no ja Cię Sabi lubię tak stracę panowanie nad sobą, niby jesteś fajna myśląca dziołcha a bezmyślnie powatarzasz rasistowskie=sexistowskie stereotypy, nie wstyd Ci ?
Twoja wypowiedź powinna brzmieć : Zareagujmy, gdy matka lub ojciec pobitego dziecka powie znów: "Straciłem nad sobą panowanie"...

Niestety takie zachowanie jak Twoje jest propagowane w najnowszej kampani na rzecz powstrzymania przemocy: matka=ofiara, ojciec=kat, co potem jest bezwzględnie wykorzystywane przez alienatorów/ki do usprawiedliwiania swoich zachowań PA (PAS).

Nie mam nic przeciwko kampani przeciwko przemocy, ale na litość boską, pamietajmy zawsze żeby kontrolować nasze wypowiedzi i nie dać się "skanalizować" w uproszczenia i stereotypy.
I jeszcze o jednym warto pamiętać, o tym że największe tragedie ludzkości zwiazane były z "wojnami" o jedynie słuszne ideały: rewolucje, wojny religijne.
Szczytne ideały "usprawiedliwiały" przemoc i ludobójstwo.
Cytuje za moja ex: "występuje w obronie zdrowia, a nawet życia dziecka".

nie bierz tego tak dosłownie -:)) w tekscie oryginalnym był ojciec wiec nie mogę poprawiac ale kto czyta moje "blubry" to wie, że nie jestem feministką i ojciec dla mnie = rodzici co znaczy, że nie lepszy ani gorszy od matki.

Czy takie uzupełnienie i wyjasnienie jest satysfakcjonujące??Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 27.03.09 o godzinie 12:56

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

zapraszam do zajrzenia tutaj

http://www.goldenline.pl/forum/attachment/885514/s/1#7...

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

z książki Marii Rity Parsi L'alfabeto dei sentimenti" Alfabet uczuć

Szukam miłości żeby dotykać

[nie chce mi się tłumaczyć listu ale dot. to historii 22 letniej dziewczyny, która ma nadopiekuńczych rodziców, i poznała chłopaka przez Internet (nigdy wcześniej nie spotykała się z żadnym) i chce uciec z nim i postawić rodziców przed faktem dokonanym.

Maria Rita tak odpowiada:
Wyjdź . Po prostu wyjdź z domu i odkryj poezję robienia. Poeta to słowo „pochodzenia greckiego które znaczy” ten który robi. Działaj ale nie „wirtualnie”. Przerwij, zakończ w końcu twoją segregację poprzez działanie.
Nie wierzę w to, że będzie potrzeba ucieczki. Może to nie jest konieczne. I może nie opłaci się przechodzić od jednego uzależnienia w drugie: od rodziców do swojego nowopoznanego chłopaka , przyjaciela którego nie znasz. Uważam, natomiast, że bardziej się opłaca odkryć siłę i wartość „działania” będąc wolną !.
Jesteś przecież pełnoletnia i jesteś wolna masz prawo aby decydować o sobie, robić co chcesz. Co nie znaczy, że to będzie brak twojego respektu do twoich „problematycznych” rodziców.
Strach u takiej osoby, który jest tak silny, jest przypuszczalnie wyrazem ukrytych problemów w socjalizowaniu i tych ludzkich. Szanować rodziców tak, ale zostawić ich, i spokojnie otworzyć szeroko drzwi i wyjść i spacerować. Kiedy chcesz i z kim chcesz. A jeżeli chcieliby w tym przeszkadzać, mówiąc, że to z powodu, że jesteś taka ładna, ponieważ kobieta i w związku z tym narażona na agresję ze strony mężczyzn, chcieliby trzymać ciebie jeszcze w zamknięciu, utrudniając poznawanie świata, powiedz im ze spokojem i jasno, że nie wytrzymujesz już takiego życia. Do takiego życia jak więzień, żaden rodzic nie może zmuszać syna ani córki dwudziestoletniej. (I nie tylko jak mają 20 lat ale w każdym wieku ich życia!). I cały czas stanowczo, powiedz im, co chcesz zrobić. To znaczy wychodzić, spotykać się z rówieśnikami, poznawać chłopaków i dziewczyny, uczestniczyć w życiu innych i pozwolić, żeby inni weszli do twojego życia.
Jeżeli zaatakowaliby ciebie lub nadal trzymali w zamknięciu pamiętaj, że oprócz tego, że jesteś pełnoletnia możesz zwrócić się o pomoc do Szpitala (żeby od psychologów, psychoterapeutów, pracowników socjalnych uzyskać pomoc w mediacji rodzinnej) a jeżeli sprawa stanie się jeszcze bardziej trudna, możesz zwrócić sie o pomoc do policji, zostawić twój dom rodzinny i udać się do ośrodka pomocy społecznej, na okres przejściowy do momentu znalezienia pracy i miejsca w społeczności. Ale nie chce mi się wierzyć, że twoi rodzice w takiej sytuacji widząc twoje zdeterminowanie (jeżeli je masz !) lub widząc, że masz zamiar ich zostawić, jeżeli sprawy nie miałyby się zmienić, będą chcieli ryzykować zerwanie kontaktu z tobą.
Być może, że twoi rodzice nadal próbują narzucać swoją wolę żyjąc cały czas iluzją, że zostaniesz na zawsze dzieckiem, które oni muszą chronić.
Ale to chodzi o walkę, żeby stać się dorosłą we wszystkich aspektach i tylko ty możesz i musisz ją przeprowadzić i prosząc o pomoc z zewnątrz jeżeli okaże sie to potrzebne.
Pamiętaj moja droga przyjaciółko, że Królewicz z Bajki nie jest nikt inny jak tylko pewna część nas i że to my jesteśmy naszym Królewiczem z Bajki”
. Ten ktoś który przybywa i nas ratuje, ale tylko jak rzeczywiście chcemy się uratować!
Wyłącz komputer, przestań czatować, wyjdź z pokoju, otwórz drzwi twojego domu i zamknij je za sobą. Istota ludzka ma prawo do poruszania się bez bycia ograniczaną i do posiadania własnych myśli.
A na dodatek, kobiety mają to prawo podwójnie. Jeden raz więcej za to wszystko co kobiecie od zawsze zabraniano na tej ziemi.Sabina G edytował(a) ten post dnia 07.07.09 o godzinie 14:30

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

Daniel Goleman "Inteligencja Emocjonalna"

....."bardziej dbamy o to, żeby dzieci umiały dobrze czytać i pisać, niż żeby dożyły do przyszłego tygodnia"...

..."znajomość alfabetu emocjonalnrgo jest równie ważna dla uczenia się jak znajoomość zasad czytania i liczenia ..."Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 21.07.09 o godzinie 18:46

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

Sabina Gatti:
Daniel Goleman "Inteligencja Emocjonalna"

....."bardziej dbamy o to, żeby dzieci umiały dobrze czytać i pisać, niż żeby dożyły do przyszłego tygodnia"...

..."znajomość alfabetu emocjonalnrgo jest równie ważna dal uczenia się jak znajoomość zasad czytania i liczenia ..."


tak pół żartem pół serio to na babskich spotkankach przy piwku zawsze jednym z toastów jest "za inteligencję emocjonalną" ;)
Nie da się ukryć, że to ważna kwestia...

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

z ostatniej ksiązki Alice Miller "Twoje ocalone życie"

..... "Kiedy musiałem przygotować krótkie streszczenie Pani ostatniej książki napisałem, że zajmowała się Pani wykorzystaniem zdolnego dziecka. Wtedy poproszono mnie, żebym nie używał wyrażenia "wykorzystanie", bo jest napastliwe, brutalne i odpychające. Zamiast tego powinienem był napisać, że Pani książki opisują rodziców, którzy nie rozumieją swoich dzieci lub je zaniedbują.

Nic dziwnego, że jest Pan oskarżany o napstliwość, gdy nazywa Pan rzeczy po imieniu, a nie uzywa upiększających słów. To powszechna praktyka. Wszędzie chętnie ukrywa się brutalność rodziców i atakuje ludzi, którzy to brutalne "wychowanie" piętnują..."Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 25.07.09 o godzinie 20:39

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

z powyższej książki

...." Gdy w jakimkolwiek miejscu na świecie zapyta Pan takich ludzi o rodziców, to nawet najbardziej brutalny dyktator odpowie: " Moi rodzice byli wspaniali. Chcieli dla mnie jak najlepiej, ale ja byłem uparty."....

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

z powyższej książki....

...." Dostojewski napisał w "Braciach Karamazow", że ojciec tylko wtedy powinien być kochany, gdy na to zasłuzył; ale on sam cierpiał na epilepsję, bo nie wolno mu było wiedzieć, że i on sam również był wykorzystywanym dzieckiem i ofiarą nieopisanej brutalności ojca..."

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

z powyższej książki
..." Kafka był pod tym względem najbardziej odważnym pisarzem, ale w jego czasach nie było nikogo, kto potwierdziłby jego wiedzę. Czuł się więc winny i podobnie jak Proust, Rimbaud, Schiller, Czechov, Nitzsche i wielu innych, którzy zaczęli zbliżać się do swojej prawdy, ale odczuwali przed nią lęk, zmarł o wiele za wcześnie."...

konto usunięte

Temat: Oprawca rodzic

Ciało pamięta Agnieszka Widera-Wysoczańska
------------------------------------------------------------------
Powodem wielu dolegliwości fizycznych może być doznana w dzieciństwie przemoc, o której osoba "zapomniała" lub której nigdy nie łączyła z bólem ciała.

Pani B. często brakuje tchu, ciągle jest spięta bez powodu. Serce skacze jej w piersi, a razem z nim ciśnienie. Nie może spać, nie ma apetytu, a innym razem objada się bez opamiętania, no i te okropne bóle głowy. Cierpi, a lekarze mówią, że nic jej nie dolega. Wiele osób podobnych do pani B. po wizytach u różnych specjalistów słyszy w końcu: „Ma pani nerwicę". Tak trafiają do psychologa. W trakcie terapii docierają do przyczyny fizycznych problemów. Często leży ona w doznanej przemocy, o której osoba „zapomniała" lub której nigdy nie łączyła z bólem ciała. W jaki sposób ból psychiczny wynikający z doznanych urazów wiąże się z chorobą ciała? Związek nie jest do końca jasny. Sądzi się, że niepokój powstały w wyniku doświadczonego urazu powoduje wzmożoną czujność na „niebezpieczeństwa" wokół, niezależnie od tego, czy istnieją one obiektywnie, czy nie. Powstaje nadmierny przymus sprawowania kontroli nad otoczeniem, związany z przekonaniem, że nawet drobna niemożność ochrony siebie prowadzić może do katastrofy. Niepokój dręczący osobę automatycznie pobudza jej ciało. Tak powstają problemy psychosomatyczne. Są one bardziej skutecznym sposobem zwrócenia na siebie uwagi, wołania o pomoc lub utrzymania bezpieczeństwa przez kogoś, kto nauczył się, że pokazywanie bólu psychicznego nie jest poważnie traktowane przez otoczenie.

Dom alkoholika zagraża żyjącym w nim dzieciom. Stres kumulowany wewnątrz ciała wpływa na ich stan zdrowia. Dzieci alkoholików częściej niż inne narzekają na bóle głowy, płytki, nerwowy i czujny sen, bóle brzucha i nudności, rozstrój żołądka, nerwowe tiki, zmęczenie i znużenie. Częściej też chorują na alergie, astmy, anemie i przeziębienia. Kobiety mówią o problemach z jedzeniem: nadwagą lub niedowagą. Kłopoty te pojawiają się już we wczesnym dzieciństwie i nasilają się w życiu dorosłym. Ania podczas terapii mówiła: „Przez wiele dni jadłam mało. A potem zaczynało się... Gdy się objadałam, najpierw czułam przyjemność w połykaniu dużej ilości pokarmu. W pewnym momencie zaczynałam mieć poczucie winy, że nie dbam o siebie, że znowu będę gruba. I to poczucie winy powodowało, że... jadłam jeszcze trochę. Uczęszczałam na różne programy odchudzające, ale efekty były krótkotrwałe, to wzmagało rezygnację. Teraz wiem, że moje nadmierne jedzenie było sposobem radzenia sobie z niskim poczuciem własnej wartości. W ten sposób mogłam stłumić złość na rodziców zajętych alkoholem i pokazać im, że cierpię. Nie potrafiłam wyrazić tej złości. Gdy zaakceptowałam siebie, polubiłam swoje ciało i nauczyłam się wyrażać uczucia wprost, kłopoty z jedzeniem minęły".

U dzieci alkoholików zwiększa się ryzyko wystąpienia choroby wieńcowej związanej z nagłymi zmianami w ciśnieniu krwi i tempie akcji serca. Łączy się to z występowaniem osobowości Typu A, której geneza tkwi m.in. w rodzinie przymuszającej dziecko do szybkiego dorastania. Typ ten obserwowany jest u dzieci alkoholików już od 5 roku życia. Dziecko chce w ten sposób zdobyć uczucia i uwagę rodzica niecierpliwego, ignorującego, wrogo nastawionego, nad kontrolującego karzącego, w ten sposób radzi sobie z chaotyczną sytuacją rodzinną. Radzi sobie, przyjmując rolę rodzica, bohatera, który musi być doskonały we wszystkim - w nauce, gotowaniu, sprzątaniu i opiekowaniu się młodszym rodzeństwem, w byciu partnerem dla rodzica lub w zdobywaniu pieniędzy na alkohol dla ojca.

Tomek, który po ataku serca trafił na terapię, mówi: „A potem, gdy dorosłem, nadal miałem niskie poczucie własnej wartości i małe poczucie bezpieczeństwa. Nierealistycznie nisko oceniałem swoje osiągnięcia. Ciągle czułem napięcie twarzy, szczęk, całego ciała. Paliłem dwie paczki papierosów dziennie. Miesiącami nie wychodziłem na dwór. Łapałem się na zaciskaniu pięści, czasami do krwi. Byłem niecierpliwy i wybuchowy. Ciągle się śpieszyłem. Ciągle współzawodniczyłem z innymi - teraz myślę, że oni chyba nawet o tym nie wiedzieli. Zajęty swoją kariera zawodową, mało dbałem o innych ludzi. Byłem wobec nich agresywny i wrogo nastawiony. Wszystko po to, by pozbyć się tego bólu dręczącego mnie od dzieciństwa, że jestem nieważny dla własnych rodziców. Teraz odbudowuję ciepłe relacje z ważnymi dla siebie osobami i wiem, że bez pracy potrafię być szczęśliwy".

U osób, które w dzieciństwie doznały przemocy seksualnej, pojawia się zwiększona podatność na wiele problemów zdrowotnych. Objawy i choroby mogą być wręcz wskaźnikami pozwalającymi profesjonalistom rozpoznawać z pewnym prawdopodobieństwem doznaną przemoc seksualną nawet wtedy, gdy traumatyczne zdarzenie jest niedostępne świadomości osoby skrzywdzonej.
Zgłaszają się do mnie mamy lub wychowawczynie zaniepokojone zachowaniem niemowlaków i małych dzieci, które doznały przemocy seksualnej: „To dziecko jest w zasadzie bez powodu bardzo niespokojne i często płacze, jakby zahamowane w rozwoju. Ma już trzy lata i jeszcze wcale nie mówi, jest wycofane i nie chce bawić się z rówieśnikami. Pojawiły się kłopoty z jedzeniem i straciło na wadze. Ale gdy wyjedziemy z domu (w którym mieszka sprawca), znowu odzyskuje apetyt". Pewna dorosła kobieta, która od piątego roku życia była wykorzystywana seksualnie przez wujka, wspominała: „Jakbym cofnęła się w rozwoju - zaczęłam moczyć się w nocy, chociaż wcześniej nie miałam takich kłopotów i ssałam palec. Czułam przymus drapania się, ponieważ ciągle swędziała mnie skóra. Ciągle bolała mnie głowa i żołądek, straciłam apetyt i spadłam na wadze, miałam mdłości i nudności. Bardzo często musiałam chodzić do ubikacji, ciągle podejrzewano u mnie zapalenie pęcherza.

Długotrwałe konsekwencje doznanego bólu mogą rozwijać się po upływie dwóch lat od doznanej przemocy lub później. Niektóre z nich pojawiają się, a potem wycofują, by niespodziewanie pojawić się ponownie w stresowej sytuacji. Badane kobiety skarżą się, że objawy związane z doznaną krzywdą ujawniają się najczęściej w klatce piersiowej, udach, pośladkach, kościach czy genitaliach - w postaci dyskomfortu, chronicznego bólu, infekcji, niespodziewanego uczucia stymulacji, lęku o funkcjonowanie narządów rodnych. Niektóre osoby tak wstydzą się swojego ciała, że nie chcą dotykać siebie i nie zgadzają się na opiekę medyczną, zwłaszcza na zabiegi ginekologiczne.

Badania naukowe oraz doświadczenie klinicystów wskazują na duży związek między doznaną przemocą seksualną a zaburzeniami jedzenia, szczególnie na wzrastającą rolę przemocy seksualnej w genezie bulimii (ale nie anoreksji) jako ucieczkowej reakcji na zaburzone relacje w rodzinie, związane z przemocą seksualną i uwodzeniem dziecka przez rodzica. O problemach z jedzeniem czy z wagą ciała mówi około 82 proc. kobiet, które doznały przemocy seksualnej, w tym 57 proc. skarży się na problemy z kompulsywnym jedzeniem, zwłaszcza uzależnieniem od słodyczy. Wiele z nich doświadczyło nagłego wzrostu wagi ciała w dzieciństwie, w momencie pojawienia się przemocy seksualnej lub wtedy, gdy przemoc była szczególnie nasilona. Niektóre kobiety zauważyły, że po spotkaniu ze sprawcą, nawet po wielu latach, nagle przybierały na wadze. Ola w trakcie terapii uświadomiła sobie na przykład, że jej nadmierna tusza była ochroną przed zagrażającymi mężczyznami, dla których nie chciała być atrakcyjna. Gdy odkryła inny sposób obrony przed agresywnie zachowującymi się osobami, stopniowo zrzuciła wagę. Zofia natomiast zrozumiała, że za pomocą tuszy radziła sobie z poczuciem winy i oskarżaniem siebie za doznaną od ojca przemoc seksualną. To poczucie winy wzmacniane było jej uwodzicielskimi zachowaniami w życiu dorosłym. Tusza miała ją powstrzymać przed kontaktami z mężczyznami. Gdy Ola i Zofia, już dorosłe, znalazły inny sposób na uzyskanie bezpieczeństwa, opieki i miłości lub na wyrażenie złości, ich waga ciała samoistnie spadła. Nudności, wymioty, reakcje dławienia się, niechęć do czyszczenia zębów - również kojarzone są przez kobiety z łamaniem ich intymnych granic.

Problemy ginekologiczne zgłaszane są przez 75 proc. kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej. Wymienia się tu bolesne menstruacje, aż do utraty przytomności, z zachowaniami agresywnymi i utratą kontroli, problemy z zajściem w ciążę, bóle w narządach rodnych bez podstaw somatycznych, częste poronienia, operacje ginekologiczne, brak dzieci lub zrzekanie się ich, niechciane lub zbyt wczesne ciąże. Kobiety od dzieciństwa cierpią z powodu chorób przenoszonych drogą płciową. Ala pamięta na przykład, że już jako pięciolatka miała problemy ginekologiczne: „Mama robiła coś ze mną domowymi sposobami, ale nigdy nie poszła ze mną do lekarza. Może nie chciała tam pójść. Teraz mam kłopoty ginekologiczne. Mam poczucie, że moje cierpienie nie ma końca".
Kobiety, które doświadczyły w dzieciństwie przemocy seksualnej, uskarżają się na wielogodzinne lub wielodniowe migrenowe bóle głowy z towarzyszącymi im wymiotami i nudnościami, na zaburzenia widzenia, obniżony nastrój i zaciśnięte zęby. Narzekają również na kaszel chroniczny lub sytuacyjny. Mają cichy głos, a w dzieciństwie częściej zapadają na zapalenie płuc. Cierpią na bóle kości, stawów i pleców. Z badań wynika, że 87 proc. dorosłych kobiet molestowanych w dzieciństwie boryka się z poważnymi problemami seksualnymi. Problemy takie pojawiają się tylko u 20 proc. kobiet, które nie miały podobnych doświadczeń w dzieciństwie. Łączy się je z lękiem przed bliskością i intymnością oraz z winą związaną z zachowaniami seksualnymi.

Beata wspomina: „Najpierw ufałam ojcu, ponieważ to on w dzieciństwie zajmował się mną. Potem, gdy wykorzystywał mnie seksualnie, myślałam, że zrobiłam coś złego i on mnie za to karze. A potem poczułam się zdradzona. Gdy miałam 35 lat, czułam do seksu niechęć. Bez powodzenia przez lata leczyłam się na oziębłość płciową. Seks kojarzył mi się z moją własną winą. Bałam się, że bliskość ponownie doprowadzi do bólu. Miałam przymus kontrolowania otoczenia po to, by ochronić siebie, a zwłaszcza zagrożone kiedyś części ciała. Ciągle w napięciu czekałam, co złego mi się przydarzy. Teraz wiem, że łączył się z tym odczuwany przeze mnie ból, a nawet zamrożenie w seksualnych częściach ciała i w całym ciele. Cale lata chorowałam na nerki". Beata dodaje: „On rozbudził mnie seksualnie, gdy byłam dzieckiem zaniedbanym przez rodziców i czułam wtedy coś w rodzaju „bliskości". A potem, ciągle czując nadmierne pobudzenie, za pomocą kompulsywnego seksu z nieznajomymi szukałam miłości i bliskości. I oczywiście nigdy jej nie otrzymałam". Wiedza o tym, że niektóre nasze dolegliwości wynikają z trudnych doświadczeń doznanych w dzieciństwie, umożliwia dokonywanie diagnozy medycznej i psychologicznej. Daje osobom cierpiącym nadzieję na to, że proces terapii jest sposobem powrotu do zdrowia.

http://charaktery.eu/artykuly/Rodzina/60/Cialo-pamieta/Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 25.07.09 o godzinie 22:33

Następna dyskusja:

WEWNĘRZNY OPRAWCA




Wyślij zaproszenie do