konto usunięte
Temat: mit o matce
Jacek Wezgraj:
Sabina Gatti:
Ja dopuszczam to ty nie dopuszczasz mozliwości, żeby ktoś go widział inaczej - ja uzasadniłam dlaczego dla mnie rzeczywistość jest czarna - prosze podaj jakieś przykłady na poparcie twojej wizji białej/kolorowej tej otaczającej nas rzeczywistości.
Pierwszy przykład z brzegu: w swojej pracy spotykam ludzi, którzy są dobrymi rodzicami, albo przynajmniej ich doświadczenia z rodzin generacyjnych to nie sodoma i gomora.
a kto mówi o sodmie i gomorze?? mówię cały czas o normalnych rodzinach nie patologii - wyjaśnijmy sobie może od razu co ty rozumiesz przez kochac a co ja - dla mnie kochać nie jest synonimem cierpienia/zadawania cierpienia a tego przeciwieństwem
A mam wrażenie, że dla ciebie jak i większości kochach = zadawać cierpienie - więc mówimy o 2 zupełnie różnych rzeczach.
Nie cierpi się tylko w patologicznych rodzinach - cierpienie to samotność, odrzucenie i takie inne "pierdoły"......
Mam
wrażenie że nie do końca rozumiesz co piszę: nie twierdzę że świat jest tylko biały/kolorowy ale zupełnie nie zgadzam się z twierdzeniem że jest tylko i wyłącznie czarny. Zresztą, co to w ogóle za kategorie? O jakich sferach życia rozmawiamy? O jakich doświadczeniach. Obraz jest złożony a kategoryzowanie to upraszczanie.
Ja mówię o sferze psychologicznej - o tym jak ludzie cierpią w samotności pomimo, że jest nas tyle na świecie. Nie mają przed kim się otworzyć, porozmawiać o tym co czują itp..
Twoi pacjenci gdyby mieli normalne kochające rodziny to nie musieliby korzystać z twoich usług, wystarczyłoby, żeby ktoś z bliskich ich wysłuchał, zrozumiał, przytulił, wsparł moralnie, był obok i t p ......
Nie, nie czytam gaze, nie ogłądam polskiej telewizji nie wiem co się w Polsce dzieje, kto rządzi, kto jest jakim minstrem, kto kogo zabił czy okradł... i inne pierdoły.I to co na zewnątrz nie ma na Ciebie żadnego wpływu?
Dla mnie wcale nie jest dołujące widzenia świata takim jakim on jest - nic na to nie poradzę, że trudno tobie to zrozumieć - mój "power" do życia nie pochodzi z zewnątrz (bo jakby tak było to już dawno bym sobie "palnęła" w łeb -:)))) ale z mojej głowy/z mojej wew. siły/kreatywności ....
To by
jakoś tłumaczyło stworzenie tutaj grupy na której rozmawiasz, wymieniasz poglądy sama ze sobą.
teraz wymieniam z tobą -:)) nie dyskutuję sama ze sobą tylko wklejam ciekawe teksty, przeczyta ten kto będzie miał ochote a ja mam zebrane wszystko w jednym miejscu.
Nie ma żadnego obowiązku czytania moich "blubrów" -:))) kto nie chce nie musi czytać - a to jest moja grupa i po to ją załozyłam, żeby pisać na niej to na co mam ochotę a nie to na co mieliby ochote inni. To tak jakbyś chciał narzucić mi w moim własnym domu co mam i jak robić -:))) coś nie tak chyba?
no i dlatego, ludzie zamykają na to oczy i nie widzą bo widzi się tylko to co chce się widzieć - ty tego nie chcesz widzieć to nie widzisz a ja to widzę bo mam oczy i uszy otwarte -:)) nie jestem powierzchowna jak większośc idę głębiej zawsze .. nie intersują mnie skutki ale przyczyny.
Skoro masz taką opowieść na temat tego co dookoła i jest Ci ona użyteczna to fajnie. Ale skąd to zacięcie do wciskania tego wszystkim dookoła?
Przepraszm a czy ja stoję nad tobą i innymi i was zmuszam do czytania?? i wciskam na siłę tą wiedzę?? chyba czytasz to co piszę z własnej nieprzymuszonej woli - a że sie tobie to nie podoba bo się nie zgadzasz to nie mój problem.
Potrzebujesz potwierdzeń czy jak?
Ja potwierdzeń nie potrzebuje mam wrażenie, że to ty ich potrzebujesz, że to co piszę jest nieprawdą - ale potwierdzam tobie niestety, że jest.
Ja potwierdzeń nie potrzebuje mam je na codzień -:))
Być może to wynika z odmienności naszych profesji, bo ja w swojej pracy spotykam się głownie ze skutkami
a z przyczynami się nie spotykasz??
zjawisk i
oczekuje się ode mnie bycia pomocnym w tym żeby przyszłość wyglądała inaczej niż teraźniejszość.
no tak, ale dlaczego ta terazniejszośc jest do "kitu'?? a co o przeszłości? jaką mają przeszłości te osoby?? kolorową???
Mam jednak
przekonanie, że skupianie się na przyczynach, fetyszyzowanie ich, raczej nie sprzyja motywacji do zmian,
to ty tak uważasz, że skupianie sie na przyczynach jest złe no i nie mam zamiaru cię przekonywac wcale, ze sie mylisz. Żal mi tylko twoich pacjentów.
rozwojowi
osobistemu,czy radzeniu sobie z trudnościami.
tylko zrozumienie przyczyn i przeszłości daje ta mozliwośc takie jest moje zdanie ktore oczywiscie rózni sie od twojego.
Co więcej, jeżeli
na przyczyny przyjmie się perspektywę czarną-katastrofalną-wszechogarniająca-bezwyjątkową to można się poważnie zasmucić.
no tak, niestety tak ale bez tego słonce nie zaswieci -:)) tylko po burzy przejasnia sie niebo i wychodzi słonce -:))
Albo zareagować złością,
a dlaczego nie?? własnie o te zablokowane emocje chodzi