Temat: jak zaprzyjaźnić się ze swoim wewnętrznym dzieckiem
Agnieszka S.:
Sabino, pamiętasz, kiedyś cytowałaś tu moją recenzję książki Terapia wewnętrznego dziecka
mogłabyś ją odnaleźć?
nie mogę znaleźć tutaj ale znalazłam w komuterze (dostałam ją od Pawła Karpowicza - kiedy mi to przysłał nie pomyślam, że Ciebie tutaj spotkam -:)))
Recenzja książki Pawła Karpowicza „Terapia wewnętrznego
dziecka” (Leczenie zranionej duszy)
Wydawnictwo Psychologii i Kultury „Eneteia”, Warszawa 207
Za jeden z najbardziej bolesnych aspektów naszego życia uważam fakt, że najwięcej krzywd w naszym świecie spotyka tych, którzy są najbardziej niewinni i bezbronni – czyli małe dzieci. Dlatego sięgnęłam po książkę Pawła Karpowicza „Terapia wewnętrznego dziecka”, która dotyczy tego obszaru. Przeczytałam ją z przyjemnością, chociaż sprawy, o których Paweł w niej pisze do radosnych nie należą.
To w jakimś sensie książka o każdym z nas – od dziecka, które dopiero zaczęło swą podróż po świecie do dojrzałego człowieka. Nawet, jeśli już nie jesteśmy dziećmi to wszyscy mamy w sobie nasze wewnętrzne dziecko i w większości z nas jest to dziecko głęboko zranione. W dodatku jesteśmy „ofiarami ofiar” a „sztafeta przemocy” trwa w tej chwili od wielu pokoleń. Wspaniale, że ten problem zaczyna być coraz częściej poruszany a książka Pawła Karpowicza jest w tym nurcie bardzo ważną pozycją. Jednocześnie, jest to książka wyjątkowa, gdyż nie patrzy na dziecko z góry tylko patrzy na świat oczami dziecka. To bardzo trudne, bo na skutek bólu, którego prawie wszyscy doznaliśmy jako małe dzieci bardzo silnie blokujemy tą część naszej osoby, która mogłaby współgrać z uczuciami dziecka. Większość ludzi nie ma dostępu do własnych wczesnodziecięcych wspomnień, oznaczałoby to, bowiem kontakt ze zbyt wielkim bólem.
„Terapia wewnętrznego dziecka” składa się z dwóch części. Pierwsza z nich poświęcona jest historii powstawania nadużyć wobec dzieci. Pokazuje na jak wiele sposobów najbliższe osoby mogą w dziecku popsuć to, co na początku funkcjonuje przecież bez zarzutu. Rozdziały te są wynikiem rozległego doświadczenia terapeutycznego autora (nie są fantazją na temat tego „co by było gdyby” ) i to dodatkowo wzmacnia ich przekaz. Szczególnie cenne będą one z pewnością dla wszystkich, którzy mają kontakt z dziećmi – czy to prywatnie czy zawodowo – i z tej racji dobrze by było, gdyby potrafili nawiązać z dzieckiem relację opartą nie na wychowaniu i dyscyplinowaniu, ale na mądrej miłości. Może zmieni to nasze postawy wobec małych dzieci. Drugą konsekwencją przeczytania tej części książki, może być uświadomienie sobie doznanych przez nas krzywd. Jak wynika z mojego doświadczenia najbardziej okrutni wobec małych i bezbronnych jesteśmy w tych obszarach, gdzie sami zostaliśmy kiedyś głęboko zranieni. Dlatego osoba, która została kiedyś skrzywdzona napotyka na wielką trudność, kiedy sama postanawia postępować odmiennie. Przeżyta trauma zamraża też niejako nasz rozwój w tym momencie, w którym do niej doszło, co sprawia, że po naszych ulicach chodzi mnóstwo małych dzieci w dorosłych ciałach. Nic dziwnego, że te „dzieci” nie potrafią towarzyszyć w rozwoju innym.
Druga część książki koncentruje się na kwestiach bardziej związanych z terapią, dlatego najbardziej pomocna będzie osobom pracującym z dorosłymi (ale też ze zranioną młodzieżą).
Zaczyna się ona od uporządkowania informacji na temat tego, w jaki sposób skrzywdzone dziecko zamienia się w nieszczęśliwego dorosłego. Jest to ważne, bo najczęściej mamy do czynienia z osobami, które doznane krzywdy wyparły głęboko do nieświadomości. Myślę, że dla wielu osób te rozdziały będą inspiracją do poszerzenia swojej wiedzy, co najmniej przez zapoznanie się z pozycjami wymienionymi w bibliografii.
Dalej Paweł dzieli się fragmentem swojego doświadczenia terapeutycznego z pracy z wewnętrznym dzieckiem. Dwa aspekty tej pracy poruszyły mnie szczególnie: po pierwsze delikatność, z jaką Paweł podąża za tym bardzo trudnym i bolesnym procesem a także konsekwencją, z jaką oddaje osobie będącej podmiotem terapii kontrolę nad jej przebiegiem. Po drugie jest to w całości terapia przeprowadzana z pozycji dziecka a nie rodzica. Myślę tu o fakcie, że większość osób zgłaszających się na terapie chce swoje wewnętrzne dziecko naprawiać zamiast je zaakceptować i otoczyć opieką (jestem niepunktualny, nerwowy, smutny – to źle i muszę się zmienić). „Terapia wewnętrznego dziecka” zamiast je gnębić wyciąga do niego rękę.
Chciałabym, aby tę książkę przeczytało jak najwięcej osób. Może, choć część z nich weszłaby na drogę odzyskiwania własnego serca i duszy, które utracili na początku swojej drogi przez świat.
Agnieszka Stein
Psycholog,
Pracuje w obszarze przemocy wobec dzieci;
Prowadzi warsztaty edukacyjne dla rodziców;
Psycholog szkolny