Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)
heh, zdarza się...
ciekaw jestem jakie doświadczenia, w tym względzie, ma tomek na rynku amerykańskim... tomku?
-----------------------------------------------------
o, witam... :)
(zaczne juz niedlugo chyba bloga na podobne tematy, dam znac... :))
...nie chce narzekac i psioczyc na polskich klientow ale... no... nie dojrzeli jeszcze wszyscy (tudziez rozsadna wiekszosc) do poziomu KLIENTA - dojrzeli niestety tylko do: pana prezesa, pana ceo i pana wszechrzeczy. co mam na mysli mowiac to co powiedzialem zdanie temu? ano to, ze u nas grafik (tudziez projektant - jak zwal, tak zwal) jest traktowany jak szmata. ten zawod (a jest to zawod) jest traktowany jako czesc studenckich wybrykow na komputerze (pomiedzy sciaganiem pornioli, warcraftem i kopiowaniem dvd)... a dla wielu jest to ciezka praca i srodek utrzymania. wielu projektantow ktorych znam czuje sie no, delikatnie mowiac zle, Nikt poprostu nie widzi w nas WARTOSCIOWYCH ludzi... tych, ktorzy WYKREUJA panom ceo MARKE, tych ktorzy NADADZA ich biznesom WLASCIWY TON i PR. tu gdzie jestem, rynek dorosl, przeszedl przez faze oszukiwania wszystkich naookolo tylko po to aby miec logo i tylko po to aby miec broszurke... tutaj za to sie PLACI (w bardzo rozsadnym terminie) - bo to co robi projektant to JEGO PRACA a nie HOBBY (mowie o powaznych kolesiach a nie studentach teraz). materialy nie sa dostarczane natychmiast ale nie spotkalem sie z wymuszaniem czegos na mnie, z oczernianiem mnie czy tez oszustwami - od konkursow, przetargow az po termin wplaty i jasnosc przekazu w umowie miedzy mna a klientem. ten rynek WYELIMINOWAL (w parudziesieciu procentach) wszystkich, ktorzy oszukuja... moja decyzja o wyjezdzie byla podyktowana wieloma motywami... JEDNYM z nich bylo to, ze poprostu NIE WIDZIALEM juz siebie ciorajacego po nocach i... no i... NIC. Teraz sytuacja sie zmienila... pracuje z najwiekszymi studiami filmowymi, gdzie schemat pracy to machina od lat doszlifowywana... niezmiennie, kazdego dnia. prace nad plakatem zaczynam (agencja) czasem ponad ROK przed premiera filmu... ile dostaje materialow? Czasami 40GB... a czasami: nic... poniewaz film jest na etapie zatwierdzania skryptu. W tej ostatniej kwestii trudno winic klienta, kiedy nie wiadomo KTO w filmie bedzie gral. Generalnie (to temat rzeka oczywiscie) relacje pomiedzy ARTYSTA a KLIENTEM sa tu BARDZO DOBRE - ja wiem po co mi KLIENT i KLIENT wie po co ZATRUDNIA MNIE. pracuje tez z mniejszymi firmami w kilku krajach i NIE SPOTKALEM SIE z podejsciem "typu polskiego". moze w ostatnich kilku latach u nas sie cos zmienilo... ale nie sadze. jedno lub dwa pokolenia musza wymrzec aby zalatwic ten problem... lub JEDNO POKOLENIE musi WSTAC I POWIEDZIEC: JUZ KURWA DOSC! - mowie tu o nas... projektantach, kreatywnych. problem, jak juz napisalem poprzednio w moich oczach jest bardzo skmplikowany i delikatny... jednak zaczac trzeba od ZJEDNOCZENIA tych, ktorzy projektuja... nie mozemy robic sobie "fuch" na zlosc innym projektantom, taniej i za plecami, bo w ten sposob SAMI TWORZYMY te ohydna machine.
...moze nieco nie na temat ale podam jeden przyklad, ktorego mi brakuje w dzialaniu: lata temu firmy farmeceutyczne (i chyba nie tylko) doszly do porozumienia, ze RAZEM sugeruja ceny artykulow, ktore produkuja... od tabletek az po gruszki do lewatywy... do czego zmierzam... brakuje mi UNII lub ZESPOLU ktory UJEDNOLICA ceny na rynku projektantow. Nie umiemy sie zebrac w kupe i stwierdzic, ze: za TE konkretna usluge bierzemy od XXXPLN do XXXXPLN od fimy zatrudniajacej 0-10 pracownikow. Nikt nie oponuje jesli ma zaplacic za "chlorochinaldin" ok 50PLN... bo NIE MA INNEJ CENY... a moglby pewnie kosztowac 7PLN... gdyby firmy nie wziely sie za te sprawe i zapodaly PROG CENOWY DLA ODBIORCOW... w usa w kazdej ksiegarni mozna kupic ksiazke z wytycznymi co do cen (w kazdym stanie oraz wiekszym miescie), sposobu przygotowania materialow oraz wymagan, oto link:
Artists & Graphic Designers Market 2007 (Artist's & Graphic Designer's Market)
http://www.amazon.com/Artists-Graphic-Designers-Market...
pozdrawiam.
~t