Robert A.

Robert A. Idealista

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

Fenomenalny pisarz Douglas Adams ("Łosoś zwątpienia", "Cześć i dzięki za ryby", "Autostopem przez galaktykę") miał kiedyś złożyć u swojego wydawcy ukończoną nową książkę. Deadline był konkretny i nieprzekraczalny. Ale, niestety, miał akurat potężny Input (vide mój drugi nowy temat na forum) i nie był wstanie zacząć ostatniego rodziału. Trochę jak pisarz w "Dżumie" A. Camus, który nie mógł wyjść poza pierwszy wers.

Zamiast książki Adams przysłał swojemu wydawcy kartkę A4 z napisanym jednym zdaniem:

"Uwielbiam nieprzekraczalne terminy. Kocham świst, jaki robią kiedy mijają."

Śmiałem się do łez. Ale potem sam ten świst usłyszałem i jakoś mnie nie rozśmieszył, ani go nie pokochałem. Niestety, on mnie chyba tak:)

Jak z tym u Was, bierzecie na siebie tyle zleceń, że zawalacie jedno by skończyć drugie, czy udaje Wam się jakoś to trzymać w porządku?

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

..."deadline" jest najlepsza inspiracja jak to mowia... :) prawda ta odnosi sie chyba w wiekszosci do artystow komercyjnych uwazam - choc nie zawsze ja stosuje. osobiscie przez ostatnich pare lat ani razu nie zawalilem terminu - to chyba dobra strona mojego OCD. :)

wiecej o tym, czym jest OCD tutaj:
http://en.wikipedia.org/wiki/Obsessive-compulsive_diso...

pozdrawiam...:)
~tomasz
Prot Haładaj

Prot Haładaj Programmers manager
& solutions
designer. Apps &
applicat...

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

ja zawsze Klientom staram się tłumaczyć, że jak poczekają dzień czy dwa... czy jak jeden pół roku (szokująco długo również z winy samego Klienta) to dostaną bardziej dopracowany produkt lub usługę. lepszą wizję, lepszy projekt zależny od projektu którego nie można się doczekać.
Joanna Misztela

Joanna Misztela projektant mody,
ubioru, bielizny,
kostiumów filmowych,
p...

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

Ja uwielbian adrenalinę :D zawsze mam za wiele na głowie...
hmmm kocham to i już ale jeśli nikt i nic mi nie przeszkadza to się wyrabiam tak jak trzeba. Najgorsze jeśli klient wkłada mi w zlecone zadania coś extra na wczoraj... wtedy zawsze lojalnie uprzedzam, że termin wcześniejszego zlecenia lekko się przesunie :)

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

..u mnie deadline jest bardzo konkretny :) start kamera, akcja, na żywo..poszło :) pół biedy jak to było radio - zawsze można cos zagadać , puścić jeden kawałek więcej i przesunąć tak zawanego dj - linka. Gorzej teraz w TV - co minutę zmienia się pomysł czy program będzie nagrywany czy jednak wejdzie na żywo... a tu gwiazy w postaci polityków, znanych publicystów itd.. świetnie kalkuluje i ceni sobie swój czas- co dla nas oznacza to, że się spóźniaja i nie dają nam bezpieczeństwa w postaci swojej obecności na 5 min. przed anteną... :/// Adrenalina, pośpiech i pięć tysięcy telefonówi okrzyki realizacji : "Gdzie k...wa jest gość?!!!!!!!!"...

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

deadline będzie wtedy, jak się wsztystko skończy:) obecnie jest to jedyny termin, który mnie dotyczy, ale w przeszłości było wszystko na natychmiast, ale jakoś się udawało.

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

Nie, raczej nie zawalam terminów...Ale zdaża się,że robię tyle projektów naraz,że muszę myśleć przy nich intuicyjnie, bo śwadomośc trochę nie nadąża.Mam chyba te INTUICJE dosyć dobrą bo to się póżniej podoba, ale mnie to trochę wnerwia bo ja wiem,że tego nie kontroluje świadomie ( nie analizuję).A pózniej robię dobra minę... Bo co mam powiedziedzieć,że wszystko zrobiłem w ostatni dzień i nie miałem czasu nawet tego przejrzeć.Jedyny plus to,że wczasie takiej pracy WEŁBIE mi buzuje...pomysł goni pomysł a ja odczówam,że w życiu naprawdę nie ma sprawy, granicy kreacji, której nie potrafił bym przekroczyć.
Bartosz Sokolinski

Bartosz Sokolinski Wiceprezes, Southern
Sun

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

Ja szacuję, że zawalenie deadline'u przez moją firmę to jakieś -20%. Trzeba sprawdzić czy nowe pomysły/strategie/projekty dadzą +20%.
Bartłomiej Juszczyk

Bartłomiej Juszczyk dyrektor
zarządzający Grupa
Adweb; inwestor,
wykładowca, ...

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

Nie zawalam - nie cierpię tego, jestem pedantem do granic wytrzymałości, jeśli chodzi o zadowolenie człowieka, który ze mną pracuje.
Ale - bliski deadline - podobnie jak u Tomasza - jest rewelacyjnym motywatorem. Swego czasu zresztą zauważyłem, że jeśli mam na jakiś projekt 10 godzin, to będe tyle się z nim męczył, ale jeśli przez 9 godzin zajmę się czyms innym, to w ostatniej godzinie - i tak się zmieszczę. Ryzykowna to zabawa, ale kilkakrotnie celowo w nią wszedłem, udawało się... :)
Agata Wika K.

Agata Wika K. grafik komputerowy,
działania PR w
mediach
społecznościowych

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

Zawalam tylko terminy randek, wszystko inne chodzi jak w zegarku :)
No i jak przedmówcy, umiem pracować pod presją czasu, poza tym noc jest długa, organizm młody, o poranku kawa - żyć się chce :)

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

Agata K.:
Zawalam tylko terminy randek, wszystko inne chodzi jak w zegarku :)
No i jak przedmówcy, umiem pracować pod presją czasu, poza tym noc jest długa, organizm młody, o poranku kawa - żyć się chce :)

noc jest długa... ale młodość krótka :)

więc o poranku randka przy kawie, to dopiero się żyć chce :)

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

zawsze robie wszystko żeby nie zawalić terminu i to mi się zwykle udaje.
Uważam jednak że dla dobra projektu czasem, jeśli to możliwe, lepiej schować dumę do kieszeni i negocjować przedłużenie terminu. Zdarzyło mi się już żałować że nie mogłem poświęcić zleceniu o parę godzin więcej; dla klienta w efekcie nie miałoby to większego znaczenia, natomiast dla efektu pracy często tak.

czasem przez to wszystko czuje jakbym miał raka mózgu;)

Z kolei „beztroska terminowa” zleceniodawców jest czasem tak wqr****ąca że się nóż w kieszeni otwiera… wiecie o czym mówię >> kalendarze zlecane 27 grudnia;) itdŁukasz Coghen edytował(a) ten post dnia 25.06.07 o godzinie 08:24
Agata Wika K.

Agata Wika K. grafik komputerowy,
działania PR w
mediach
społecznościowych

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

Z kolei „beztroska terminowa” zleceniodawców jest czasem tak wqr****ąca że się nóż w kieszeni otwiera… wiecie o czym mówię >> kalendarze zlecane 27 grudnia;) itdŁukasz Coghen edytował(a) ten post dnia 25.06.07 o godzinie 08:24


Ja podpisałam z klientem umowę na folder w marcu - do tej pory nie mam materiałów :) A po podpisaniu umowy (w środę), klient mnie poprosił, by projekt wstępny był już na pt, bo mu się bardzo śpieszy i chce jak najszybciej mieć ten folder ;)

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

Agata K.:
Z kolei „beztroska terminowa” zleceniodawców jest czasem tak wqr****ąca że się nóż w kieszeni otwiera… wiecie o czym mówię >> kalendarze zlecane 27 grudnia;) itd


Ja podpisałam z klientem umowę na folder w marcu - do tej pory nie mam materiałów :) A po podpisaniu umowy (w środę), klient mnie poprosił, by projekt wstępny był już na pt, bo mu się bardzo śpieszy i chce jak najszybciej mieć ten folder ;)

heh, zdarza się...
ciekaw jestem jakie doświadczenia, w tym względzie, ma tomek na rynku amerykańskim...
tomku?Łukasz Coghen edytował(a) ten post dnia 28.06.07 o godzinie 21:15
Magdalena K.

Magdalena K. Perspektywy

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

Deadline - mnie to nie rusza :)
A tak poważnie - kiedy coś naprawdę trzeba zrobić na czas. To robię to na czas. Kiedy nie trzeba, to i ja się nie spieszę.
Np. reklama prasowa - oni zawsze ustalają nieprzekraczalny deadline który ostatecznie można przekroczyć i o kilka dni. Takie właśnie nie robią na mnie żadnego wrażenia.

No a z pracą, tak ja napisałam, nigdy się nie spieszę. Zawsze robię powolutku. I jeszcze nigdy nic nie zawaliłam.

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

heh, zdarza się...
ciekaw jestem jakie doświadczenia, w tym względzie, ma tomek na rynku amerykańskim... tomku?

-----------------------------------------------------

o, witam... :)
(zaczne juz niedlugo chyba bloga na podobne tematy, dam znac... :))

...nie chce narzekac i psioczyc na polskich klientow ale... no... nie dojrzeli jeszcze wszyscy (tudziez rozsadna wiekszosc) do poziomu KLIENTA - dojrzeli niestety tylko do: pana prezesa, pana ceo i pana wszechrzeczy. co mam na mysli mowiac to co powiedzialem zdanie temu? ano to, ze u nas grafik (tudziez projektant - jak zwal, tak zwal) jest traktowany jak szmata. ten zawod (a jest to zawod) jest traktowany jako czesc studenckich wybrykow na komputerze (pomiedzy sciaganiem pornioli, warcraftem i kopiowaniem dvd)... a dla wielu jest to ciezka praca i srodek utrzymania. wielu projektantow ktorych znam czuje sie no, delikatnie mowiac zle, Nikt poprostu nie widzi w nas WARTOSCIOWYCH ludzi... tych, ktorzy WYKREUJA panom ceo MARKE, tych ktorzy NADADZA ich biznesom WLASCIWY TON i PR. tu gdzie jestem, rynek dorosl, przeszedl przez faze oszukiwania wszystkich naookolo tylko po to aby miec logo i tylko po to aby miec broszurke... tutaj za to sie PLACI (w bardzo rozsadnym terminie) - bo to co robi projektant to JEGO PRACA a nie HOBBY (mowie o powaznych kolesiach a nie studentach teraz). materialy nie sa dostarczane natychmiast ale nie spotkalem sie z wymuszaniem czegos na mnie, z oczernianiem mnie czy tez oszustwami - od konkursow, przetargow az po termin wplaty i jasnosc przekazu w umowie miedzy mna a klientem. ten rynek WYELIMINOWAL (w parudziesieciu procentach) wszystkich, ktorzy oszukuja... moja decyzja o wyjezdzie byla podyktowana wieloma motywami... JEDNYM z nich bylo to, ze poprostu NIE WIDZIALEM juz siebie ciorajacego po nocach i... no i... NIC. Teraz sytuacja sie zmienila... pracuje z najwiekszymi studiami filmowymi, gdzie schemat pracy to machina od lat doszlifowywana... niezmiennie, kazdego dnia. prace nad plakatem zaczynam (agencja) czasem ponad ROK przed premiera filmu... ile dostaje materialow? Czasami 40GB... a czasami: nic... poniewaz film jest na etapie zatwierdzania skryptu. W tej ostatniej kwestii trudno winic klienta, kiedy nie wiadomo KTO w filmie bedzie gral. Generalnie (to temat rzeka oczywiscie) relacje pomiedzy ARTYSTA a KLIENTEM sa tu BARDZO DOBRE - ja wiem po co mi KLIENT i KLIENT wie po co ZATRUDNIA MNIE. pracuje tez z mniejszymi firmami w kilku krajach i NIE SPOTKALEM SIE z podejsciem "typu polskiego". moze w ostatnich kilku latach u nas sie cos zmienilo... ale nie sadze. jedno lub dwa pokolenia musza wymrzec aby zalatwic ten problem... lub JEDNO POKOLENIE musi WSTAC I POWIEDZIEC: JUZ KURWA DOSC! - mowie tu o nas... projektantach, kreatywnych. problem, jak juz napisalem poprzednio w moich oczach jest bardzo skmplikowany i delikatny... jednak zaczac trzeba od ZJEDNOCZENIA tych, ktorzy projektuja... nie mozemy robic sobie "fuch" na zlosc innym projektantom, taniej i za plecami, bo w ten sposob SAMI TWORZYMY te ohydna machine.

...moze nieco nie na temat ale podam jeden przyklad, ktorego mi brakuje w dzialaniu: lata temu firmy farmeceutyczne (i chyba nie tylko) doszly do porozumienia, ze RAZEM sugeruja ceny artykulow, ktore produkuja... od tabletek az po gruszki do lewatywy... do czego zmierzam... brakuje mi UNII lub ZESPOLU ktory UJEDNOLICA ceny na rynku projektantow. Nie umiemy sie zebrac w kupe i stwierdzic, ze: za TE konkretna usluge bierzemy od XXXPLN do XXXXPLN od fimy zatrudniajacej 0-10 pracownikow. Nikt nie oponuje jesli ma zaplacic za "chlorochinaldin" ok 50PLN... bo NIE MA INNEJ CENY... a moglby pewnie kosztowac 7PLN... gdyby firmy nie wziely sie za te sprawe i zapodaly PROG CENOWY DLA ODBIORCOW... w usa w kazdej ksiegarni mozna kupic ksiazke z wytycznymi co do cen (w kazdym stanie oraz wiekszym miescie), sposobu przygotowania materialow oraz wymagan, oto link:

Artists & Graphic Designers Market 2007 (Artist's & Graphic Designer's Market)

http://www.amazon.com/Artists-Graphic-Designers-Market...

pozdrawiam.
~t

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

...jeszcze nigdy nie zawalilem terminu (deadline).

~t

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

sposob SAMI TWORZYMY te ohydna machine.

...moze nieco nie na temat ale podam jeden przyklad, ktorego mi brakuje w dzialaniu: lata temu firmy farmeceutyczne (i chyba nie tylko) doszly do porozumienia, ze RAZEM sugeruja ceny artykulow, ktore produkuja... od tabletek az po gruszki do lewatywy... do czego zmierzam... brakuje mi UNII lub ZESPOLU ktory UJEDNOLICA ceny na rynku projektantow. Nie umiemy sie zebrac w kupe i stwierdzic, ze: za TE konkretna usluge bierzemy od XXXPLN do XXXXPLN od fimy zatrudniajacej 0-10 pracownikow. Nikt nie oponuje jesli ma zaplacic za "chlorochinaldin" ok 50PLN... bo NIE MA INNEJ CENY... a moglby pewnie kosztowac 7PLN... gdyby firmy nie wziely sie za te sprawe i zapodaly PROG CENOWY DLA ODBIORCOW... w usa w kazdej ksiegarni mozna kupic ksiazke z wytycznymi co do cen (w kazdym stanie oraz wiekszym miescie), sposobu przygotowania materialow oraz wymagan, oto link:

pozdrawiam.
~t

Kurcze.. dobrze to napisałeś. Jesteś wporzo :)

Artysta jest jak producent, a producent musi walczyć o swoje, praca projektanta to nie jest kup, sprzedaj, jak to ostatnio widzę, że tak jest. Powinno być jak w Szwajcarii odrazu cena na produkcie, i ten kto chce ten wchodzi, a ten co nie chce to won.

Przybij piątkę.

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

...siup, piateczka... :)
~t

konto usunięte

Temat: Kreatywne życie vs. deadline:)

Czytam Wasze wypowiedzi i aż mi wstyd za siebie. Wszyscy są bardzo odpowiedzialni i konsekwentni. Jak termin to ważny i wszystko dopięte jak się należy. Zazdroszczę szczerze takiego samozaparcia i świadomości zysków i strat. Ja jakoś nigdy nie potrafiłam zupełnie poświęcić się na dotrzymywanie termninów ani tych w czasach szkolnych ani potem w dorosłym życiu. Na szczęście dziecko udało mi się urodzić w wyznaczonym przez lekarza nieprzekraczalnym terminie. Na szczęście również spotykam się z wyrozumiałością moich klientów, współpracowników i przyjaciół. I chociaż często przekraczam deadline, to nigdy nie na tyle żeby wk...ić otoczenie czy narazić kogokolwiek na nieprzyjemności a skończony projekt choć często opóźniony jest dopracowany do bólu i ludzie zapominaja jaki był właściwie ten ostateczny termin :) ale to w pracy. W domu trudniej nie zauważyć że dawno minął termin odkurzenia dywanów, podlania kwiatów czy uzupełnienia zapasów papieru toaletowego :) (to tak z punktu widzenia Matki Polki, którą również jestem)



Wyślij zaproszenie do