Marcin
Lassota
adwokat, partner,
Kancelaria Adwokacka
LASSOTA I PARTNERZY
Temat: homofob publiczny czyli Rosiewicz dla GW
Stan Kulski:
Ja odwrocilbym pytanie:
Od ktorego momentu zaczyna sie samoobrona przez okresdlaniem kogos ksenofobeb, homofobem antysemita?
A od ktorego momentu zaczyna sie manipualacja pojeciami celem wyeliminowania adwersarza?
Chetnie poznam blizsze okreslenia
Rozumiem, ze usiluje Pan uniknac odpowiedzi, ale mam nadzieje, ze jednak odpowie Pan na zadane pytanie zdaniem twierdzacy, a nie nowym pytaniem. Wszak dotyczy ono aluzji zawartej w Pana wypowiedzi. Zatem ponawiam pytanie: Czy Pana zdaniem antysemici nie istnieją lub nie istnieli? Chetnie poznam bliższą argumetację na temat istnienia/nieistnienia ksenofobii.
A odpowiadajac na Pana pytanie (calkowicie z innej beczki) to nalezy przytoczyc znany problem "tolerancji dla nietolerancji" z jednej strony oraz odowlac sie do definicji ksenofobii z drugiej strony.
Jesli ktos pragnie prowadzic RZETELNA dyskusje to nawet z ksenofobem bylbym teoretycznie w stanie ja (tez rzetelnie) prowadzic. Oczywiscie rzetelna dyskusja to taka, w ktorej nie ma miejsca m.in. na uprzedzenia czy generalizowanie, ale jesli chociazby podejrzenia o stosowanie uprzedzen lub generalizowania sie pojawia to osoba taka jest w stanie wytlumaczyc sie z tego, a nie powolywac sie na "oczywista oczywistosc" (bo to oznacza totalny brak argumentow).
Dlatego w rzetelnej dyskusji nikt nie powinien obawiac sie sugestii, ze moze byc ksenofobem, jesli tylko potrafi tai argument odprzec.
Ale jesli wymiana zdan mialaby zawierac inwektywy, wypowiedzi oparte nie na faktach, ale na uprzedzeniach, nawolywanie do nie nawisci itp. to nie jest to dyskusja i nie ma sensu jej prowadzic. I w takim przypadku nazwanie kogos ksenofobem (lub konretnie - zelznie od sytuacji - antysemita, homofobem, rasista, seksista itp.) nie byloby zadnym naduzyciem.
I tu przywoluje przyklad (zwiazny notabene z orzeczeniem Europejskiego Trybunalu Praw Czlowieka w sprawie Lingens przeciwko Austrii), gdzie Pan Lingens (dziennikarz) po slowach Joerga Heider, ze SS-mani byli porzadnymi (niem. anstaendig) ludzmi, dziennikarz nazwal go "idiota". Po prostu jesli ktos podaje argumenty albo nierawdziwe albo skrajnie szokujace to dyskusja przestaje byc rzetelna i wtedy nawet drastyczna reakcja jest usprawiedliwiona. Z tego typu argumentami nie trzeba polemizowac.
P.S. Przypominam o prosbie o odpowiedz na pierwotne pytanie dotyczace antysemityzmu. Pozdrawiam