konto usunięte

Temat: Whistleblower - Raport ISP: Sygnalista to nie donosiciel....

Whistleblower - Raport ISP: Sygnalista to nie donosiciel. A bardzo się naraża

Ochrona sygnalistów w Polsce nadal jest niewystarczająca - wynika
z najnowszego raportu Instytutu Spraw Publicznych (ISP).
Przekazywanie informacji o takich nieprawidłowościach jak korupcja
czy nadużycie władzy ciągle oznacza wysokie ryzyko osobistych
kosztów

ISP przyjrzało się zjawisku tzw. whistleblowing, czyli
przekazywaniu informacji o nieprawidłowościach, jak: korupcja,
niedopełnianie obowiązków, decyzje niezgodne z prawem, sytuacje
zagrożenia zdrowia publicznego i środowiska naturalnego, a także
nieuprawnionego wykorzystania publicznych środków i majątku czy
rażącego marnowania zasobów publicznych oraz wszystkich działań
mających na celu ukrycie tych patologii.

ISP przestudiował 12 historii polskich sygnalistów dotyczących
m.in. mobbingu i nadużyć w policji i organizacji pozarządowej,
plagiatu na wyższej uczelni, ustawionych przetargów w instytucjach
publicznych czy niezgodnego z prawem obniżenia przez urzędników
skarbowych wysokości podatku lokalnemu politykowi.

Sygnalista się naraża

We wszystkich badanych przypadkach informatorzy decydowali się
najpierw poinformować odpowiednie osoby w miejscu pracy, a dopiero
potem - w reakcji na bezczynność - instytucje zewnętrzne.

"Podstawową przeszkodą jest to, że informacje dotyczące
wewnętrznych spraw instytucji lub firmy są objęte tajemnicą
służbową. Osoba ujawniająca materiały dokumentujące
nadużycia, do jakich dochodzi w organizacji, naraża się
automatycznie na zarzut naruszenia tajemnicy służbowej", czytamy w
raporcie. Polskie prawo nie definiuje, jakimi środkami może
posłużyć się sygnalista. - Ważne jest także stworzenie takiego
systemu instytucjonalno-prawnego, aby osoby alarmujące o
nadużyciach zostały możliwie zwolnione z konieczności
przeprowadzania dowodów na własną rękę" - zaleca ISP.

Potwierdza to przykład urzędniczki skarbowej, która chcąc
poinformować odpowiednie służby, musiała skopiować rozliczenia
podatkowe lokalnego polityka. Urzędniczce wytoczono postępowanie
karne, które w toku postępowania sąd umorzył. Negatywnych
konsekwencji sygnalizowania o nieprawidłowościach jest jednak
więcej: szykany, utrata pracy (także w trybie dyscyplinarnym),
ograniczenie obowiązków, brak dostępu do dokumentacji, zbieranie
"haków". To zdecydowanie nie zachęca do ujawniania naruszeń.

Prawna ochrona nie działa

Spora część negatywnych skutków może być jednak wyeliminowana
odpowiednim prawem. Autorzy raportu alarmują, że w Polsce nadal
brak "odpowiednich instrumentów instytucjonalnych i prawnych,
które ułatwiłyby sygnalistom działania, wytyczyły ich ramy i
ochroniły przed odwetem ze strony pracodawców". Chodzi m.in. o
uregulowanie zagadnienia ochrony sygnalistów w odrębnym akcie
prawnym. Pozwoliłoby to na zapewnienie pracownikom sektora
publicznego i prywatnego dostępu do wiarygodnych sposobów
informowania o nadużyciach, a także odpowiednie wykorzystanie
pozyskanych w ten sposób informacji. Sygnalistom należy się
prawna ochrona przed działaniami odwetowymi.

Rada Europy zaleca również wprowadzenie możliwości uzyskania
odszkodowania rekompensującego straty poniesione w wyniku
informowania o nieprawidłowościach.

ISP zwraca też szczególną uwagę na ochronę osób zatrudnionych
na umowę na czas określony i na innej podstawie niż stosunek
pracy, które "są w praktyce pozbawione możliwości dochodzenia
swoich praw".

Społeczeństwo polskie odnosi się różnie do sygnalistów. - Im
poważniejsze naruszenie zgłosił, tym poparcie dla jego czynu jest
wyższe - wynika z badań CBOS z 2012 roku. W przypadku "miękkich
naruszeń prawa", jak praca na czarno, rację sygnaliście
przyznało 59 proc. badanych. Kiedy mowa była o ustawianych
przetargach czy korupcji, poparcie rosło do ponad 70 proc. Ponad 81
proc. poparło ujawnianie informacji o nieprawidłowościach
mogących prowadzić do zagrożenia życia lub zdrowia pracowników.

Read more:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17261223,Raport_IS...