Jacek
M.
Likwiduję swój
profil na
Goldenline.
Temat: Galeria osób pozytywnie zakręconych
Fajni Ludzie są wszędzie i niekoniecznie mają swój profil na Goldenline.W tym wątku proponuję przedstawiać profile Waszych zanjomych, których uważacie za fajnych i wartościowych ludzi.
Ludzi nietuzinkowych o otwartych umysłach.
Napisałem w temacie wątku o pozytywnym zakręceniu, ale mogą być i nie zakręceni. Byle byli FAJNI.
A tymczasem przedstawię Wam faceta, który jest naszym przyjacielem i przyłaczył się do "akcji miś" a prawdopodobnie i wspomoże i inne akcje na rzecz dzieciaków z domów dziecka.
tym facetem jest: Mieczysław "Hajer" Bieniek
emerytowany górnik - podróżnik, pisarz, filmowiec, gawędziarz, łowca przygód.
Mieczysław Bieniek po ciężkim wypadku w kopalni postanowił wyruszyć w świat, w kierunku Jego Świątobliwości Dalajlamy. Poniższy reportaż jest fragmentem książki "Hajer jedzie do Dalajlamy", która jest zapisem jego wyprawy – bez biegłej znajomości języków, przewodników i map.
...Pomknąłem w stronę granicy indyjskiej, w kierunku Amritsaru. Radosny wchodzę na odprawę pakistańską, a za mną para skośnookich. Celnik zebrał nasze paszporty i spytał, czy ma my coś do oclenia albo jakieś pieniądze do wymiany.
– Nie mam – odrzekłem stanowczo.
– A coś jeszcze?
– Nie mam.
Chcieliśmy już iść na stronę indyjską, ale wezwali nas z powrotem.
Stał tam długi stół. Siedział za nim inny koleś, który od razu spytał:
– Co masz?
– Nic – odpowiedziałem.
Na ścianie wisiały listy rzeczy zabronionych, a ja miałem tylko srebrne ozdoby dla kobiet i jakieś inne drobiazgi, tak na pamiątkę. Zupełne bzdety. Celnik wyglądał na zaskoczonego.
– Wyciągaj wszystko – rozkazał twardo.
Grzebali, grzebali, aż w końcu znaleźli moje tabletki.
– A to co? – pytają podejrzliwie.
– Medykamenty – odpowiadam spokojnie.
– Na co? – pytają dalej.
– Na głowę.
Potem celnik wyczaił biały proszek – zasypkę do nóg, na grzybicę.
Od razu wsadził w to palec i polizał.
– To na grzybicę, na nogi... – rzekłem spokojnie.
– Tfu! – splunął z obrzydzeniem. – Nie mogłeś powiedzieć wcześniej?! – wrzasnął
Potem wpadł mu w oko szwajcarski scyzoryk, więc otworzył szufladę i wrzucił go do niej. Kiedy już wszystko wybebeszył z mojego plecaka, kazał mi podnieść ręce do góry. Zrobiłem to, a wtedy on wymacał mój pas z pieniędzmi, który miałem na biodrach. Od razu krzyknął:
– Co to jest?!
– Pieniądze – odpowiadam.
– Pokaż!
Rozpiąłem spodnie, a ponieważ po tylu miesiącach włóczęgi wychudłem, więc spodnie zsunęły mi się aż na kostki. Wyciągnąłem z majtek pas z pieniędzmi, on je przelicza, po czym bierze 100 dolarów i wrzuca sobie do szuflady. Na co ja, już lekko wkurzony, pytam:
– Czego ty właściwie szukasz?
– Bomby.
Wtedy bez zastanowienia ściągnąłem majtki do kolan, dźwignąłem ręce do góry i oświadczyłem spokojnie:
– Nie mam
To tylko fragmencik przygód Mietka.