konto usunięte
Temat: Zarządzanie ryzykiem w szpitalu.
Zarządzanie ryzykiem w szpitalu.Pewna znajoma lekarka dumnie opowiadała mi kiedyś, jak to onegdaj, w rodzinnym mieście pełniła kierowniczą funkcje w obronie cywilnej. Były kiedyś takie pomysły organizacji społeczeństwa na wypadek wojny, wyjaśniam młodzieży, uczono ewakuacji i bandażowania żółwiowym zbieżnym (i rozbieżnym) i musztra o zgrozo nawet i strzelania z kbksu uczono. Po co by to dzisiaj było, po co ?…
Przy okazji, dopiero wczoraj gazet doniosły, że schronów mamy coś dla 10 procent polskich Europejczyków, podczas gdy np. Europejczycy zaodrzańscy mają dla 70 procent, a winnych krajach, o dziwo także Starego Kontynentu nawet 80, 90 i 100.
Ktoś powie nie ma co się martwić i przygotowywać jak inni, ale coś najwyraźniej jest na rzeczy w tym anty-wojennym zarządzaniu ryzykiem (no przecież) i wszelkim mało znanym kryzysem też, a z tej krótkiej opowieści niestety bez morału i nauki (co do tego niestety nie ma wątpliwości) a ‘propos płynnie kierujemy nasze pióro w obszar tak popularnego i wcześniej przez nas wielokrotnie opisywanego zarządzania ryzykiem szpitalnym. Pamiętacie z Ryzykonomii healthcare risk management HRM ?
W sumie przecież to nic dziwnego, że akurat lekarz miałby pełnić ważną funkcje w OC (gdyby u nas takowa realnie istniała) nawet, jeżeli w rodzimych szpitalach o zarządzaniu ryzykiem wciąż niewiele słychać. Lekarz, z natury zawodu i zagrożenia dobrze zrozumie i do słuchania i wydawania poleceń jest przyzwyczajony i nawet mundur – fartuch codziennie nosi. No, więc – dobry wybór.
No, ale to, że zarządzania ryzykiem, sensu stricto a nie sensu largo, bo w ogóle różne mechanizmy anty-ryzyka, choć oczywiście nie SYSTEM i PROCES, w rodzimych szpitalach są. No, jest też kontrola zarządcza i zarządzanie ryzykiem, ale….
http://www.ryzykonomia.pl/sentinel-events-i-zarzadzani...