Temat: Powstanie potępionych. Dlaczego powstanie listopadowe...

Powstanie potępionych. Dlaczego powstanie listopadowe krytykował sam papież?

Papież, kanclerz i car, to niebezpieczne połączenie. Gdy dołożyć do niego groźbę klątwy, rozbudowaną siatkę agentów i 400-tysięczną armię, połączenie to staje się walcem miażdżącym wszystko na swojej drodze.

„Koncert”, w którym główną rolę odegrał tercet Grzegorz XVI, Klement Metternich i Mikołaj I Romanow z powodzeniem i po mistrzowsku rozegrał partię i pozbawił nadziei na zwycięstwo powstańców listopadowych. Pytanie tylko, kto kogo się bał w tym śmiertelnym trójkącie?


W darze niosę ci, Ojcze, relikwiję świętą
Garść ziemi, kędy dziesięć tysięcy wyrżnięto (…)
Złóż ją tam, kędy chowasz drogie carów dary
– miał powiedzieć Kordian Juliusza Słowackiego w swoich pierwszych słowach do papieża. Wieszcz potrzebował raptem dwóch lat („Kordian” został napisany jesienią 1833 roku) żeby znaleźć głównych winowajców upadku sprawy międzynarodowej powstania listopadowego. Byli nimi, zdaniem Słowackiego, papież Grzegorz XVI i Mikołaj I Romanow.

W tym samym czasie oceny działań dyplomacji polskiej z okresu zrywu niepodległościowego podjął się Ludwik Mierosławski, inicjator późniejszego powstania w Wielkim Księstwie Poznańskim z 1848 roku. Jego prace ukazały się dopiero w latach 40-tych XIX wieku, ale można z niej było śmiało wywnioskować, że sytuacja międzynarodowa powstania nie była tak czarno-biała, jak chcieliby tego polscy romantycy. Mierosławski zapoczątkował tym samym nurt kontynuowany na początku XX wieku przez Szymona Askenazego, w którym prowadzono dość ostrą krytykę władz powstańczych i ich naiwnego lub złudnego przekonania o poparciu powstania przez rządy Wielkiej Brytanii i Francji.

Za wolność naszą i waszą
Podkreślano przy tym, że klęska dyplomatyczna powstania na arenie międzynarodowej nie wynikała w większym stopniu z działalności carskich emisariuszy przy rządach Europy Zachodniej, ale z nieudolności ambasadorów i agentów księcia Adama Czartoryskiego (do którego Mierosławski miał jednak ogromny szacunek). Krytyka Grzegorza XVI pojawiająca się u Słowackiego jest również pozbawiona głosu samych deputowanych Sejmu i członków Rządu Narodowego roku powstania. Krótko po nocy listopadowej, 20 grudnia 1830 roku podczas posiedzenia Sejmu jeden z posłów, Roman Sołtyk, wyraził dość jasno, że oczekiwania powstańcze na pomoc zza granicy są pozbawione jakichkolwiek podstaw:

Co do stanu zewnętrznego, prócz Moskwy, Europę można podzielić na dwie części: pierwszą składają kraje, które jak Prusy i Austria zabrały część dawnej Polski, te widzące umiarkowanie naszego Rządu zostaną neutralnymi, gdyż będą obawiać się, aby bracia nasi nam nie podali i równie na niepodległość się nie wybili (…) druga część, złożona z narodów, które nam nic nie wzięły (…) składa się znowu z dwóch oddziałów: Francji, Belgii, Turcji, Anglii, te nam pomoc mogą i powinny (…) Hiszpania, Portugalia i kraje włoskie; od nich pomocy się nie spodziewajmy

Sołtyk dał tu jednak wyraźnie do zrozumienia, że „powinny pomóc” w przypadku państw Europy Zachodniej lub Turcji nie może być traktowane jako tożsame z „opowiedzą się za powstaniem w Królestwie Polskim”. Słusznie zresztą zwracał uwagę, że po krajach włoskich, tych najbliższych papieżowi można spodziewać się najmniej. Chociaż po 1815 roku ruch karbonariuszy, którzy najgłośniej sprzeciwiali się wiedeńskiemu porządkowi najprężniej rozwijał się we Włoszech, to jednak w pamięci pozostawały wojny napoleońskie, a ten epizod nie sprzyjał przyjaźni z narodem polskim. Ponad trzydzieści lat przed powstaniem listopadowym Legiony Polskie przy Napoleonie skutecznie przyczyniły się do likwidacji niezależnych państw włoskich na rzecz podporządkowanych Francji Republik Lombardzkiej i Cisalpińskiej.
...
https://twojahistoria.pl/2020/06/19/powstanie-potepiony...Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.06.20 o godzinie 17:25