konto usunięte

Temat: Przez lata „leczyła” raka witaminami i suplementami...

Przez lata „leczyła” raka witaminami i suplementami diety, dziś jest ikoną walki z medycyną alternatywną.

„Cały czas myślę o tym, ilu pacjentom mogłam zrobić krzywdę” - mówi nam Britt Hermes, była naturopatka, która na ppularnym blogu przestrzega przed medycznymi hochsztaplerami. I opowiada o lekach o podejrzanym składzie, braku zasad etycznych i leczeniu raka ziołami i witaminami.

Kiedy miałaś 16 lat, fatalnie potraktował cię pewien lekarz. Co się właściwie stało?

Poszłam do dermatologa, żeby doradził mi, w jaki sposób mam leczyć łuszczycę. Byłam pewna, że choruję właśnie na to, bo miałam objawy podobne do tych, z jakimi przez lata zmagała się moja chora na łuszczycę mama. Dla nastolatki, która potrzebowała akceptacji rówieśników, to był koszmar.

Dermatolog obejrzał mnie i stwierdził: no tak, pogódź się z tym, tak to będzie teraz wyglądać. I przypisał mi bardzo silne sterydy, dokładnie takie, które brała moja mama i które wywoływały u niej bardzo silne efekty uboczne. Pytałam, czy są jakieś inne sposoby leczenia łuszczycy, błagałam go, by mnie wysłuchał i doradził, co jeszcze mogę zrobić. Jednak on kompletnie mnie zignorował. Zrobił swoje i nie chciał wysłuchiwać moich wątpliwości. Po wizycie byłam zdruzgotana.

I co zrobiłaś?

Wykupiłam te sterydy - to po pierwsze. Ale zrobiłam też własny research. I odkryłam, że są czynniki, które wpływają na ogólną kondycję skóry, takie jak dieta, ilość stresu, suplementy. Byłam typową amerykańską nastolatką, która na obiad zjada pizzę i popija ją colą, więc zaczęłam od eliminowania tego typu produktów i zastępowania ich normalnym, zdrowym jedzeniem. Odstawiłam słodkie gazowane napoje i zaczęłam się wysypiać. Stan mojej skóry bardzo się poprawił. Oczywiście stało się tak głównie ze względu na regularne przyjmowanie leków, ale ja uznałam, że wygrywam walkę z łuszczycą, bo zmieniłam dietę i styl życia.

To doświadczenie wpłynęło też na to, jakie studia wybrałaś.

Po uzyskaniu licencjatu z psychologii zaczęłam rozglądać się za studiami magisterskimi. Znalazłam fakultet, który reklamowany był jako połączenie medycyny konwencjonalnej z naturalną. Takie podejście miało uwzględniać różne potrzeby pacjenta i traktować go jako całość, a nie tylko zbiór elementów wymagających naprawy, gdy się „popsują”. Uznałam, że to coś dla mnie. Spodobał mi się język, którym posługiwali się wykładowcy, mówiąc o leczeniu. Nie miałam wtedy pojęcia, czym właściwie jest naturopatia. Kojarzyła mi się z promowaniem zdrowego, zrównoważonego stylu życia.

http://www.msn.com/pl-pl/zdrowie/nasze-zdrowie/przez-l...