konto usunięte

Temat: Mowa nienawiści

Mowa nienawiści.


Obrazek


Pospolity kryminalista zabił prezydenta Gdańska. Rzecz rzadko spotykana ale w swojej esencji tuzinkowa. Wcześniej jakiś wariat chciał zabić w Niemczech Lafontaine’a. Inny wariat strzelał do obecnego prezydenta Bundestagu Scheuble’go, trwale go paraliżując. Wariaci się zdarzają wszędzie. Lepiej niech politycy wezmą na nich poprawkę! Każda osoba publiczna może się znaleźć na muszce szaleńca, czy na ostrzu jego noża.

Co jednak dzisiaj najbardziej paraliżuje w Polsce to nie schizofrenia sprawcy ale mediów i klasy politycznej. Okazuje się że Adamowicza nie zabił żaden Stefan W. ale mityczna „mowa nienawiści”. Nawoływania do walki z nią, ze strony całego POPiS-u a zwłaszcza ze strony Schetyny który publicznie obiecywał że Adamowicz „zapłaci rachunek” czy Jarosława Wałęsy który nazwał go szkodnikiem, są po prostu niesmacznym cyrkiem. Podobnie jest z widocznym wysiłkiem rządzącej partii aby przedstawić tragicznie zmarłego rywala jako herosa demokracji, zapominając o skandalicznym potraktowaniu go przez kontrolowaną przez nią telewizję publiczną w czasie przesłuchań afery Amber Gold.

Mowę o „zapłacie rachunku” czy „szkodnictwie” trudno nazwać „mową miłości”. Jeżeli jednak ma to być „mowa nienawiści” co czas stanąć w jej obronie. Polityk ma pełne prawo stwierdzić że rywal będzie musiał „zapłacić rachunek” albo że jest szkodnikiem, co w odniesieniu do Adamowicza w obu przypadkach miało zresztą sens. Może też niezbyt wybrednie, i dużo ostrzej, nazwać oponenta. Godzi się na to każdy wstępujący w szranki walki politycznej i stając się przez to osobą publiczną. Owszem, są pewne granice które określa prawo. Jeżeli ktoś nawołuje aby zabić X. granice te przekracza. Jeśli twierdzi publicznie że X. jest złodziejem to lepiej aby miał na to niezbite dowody. Inaczej X. może go pogonić i będzie miał rację. Słowem, nie jest tak że wolno wszystko. To czego nie wolno reguluje to prawo.

Ale wszystko inne jest dozwolone! Czym zatem ma być ta mityczna „mowa nienawiści” którą media ostatnio odkrywają i do ukrócenia której nawołują? Nie ma to w sposób oczywisty nic wspólnego z zabójstwem Adamowicza. Obawiać się wolno że jest to kolejnym anonimowym workiem bez dna w procesie ćwiczenia narodu tubylczego jako mniej wartościowego. Z „mową nienawiści” się nie dyskutuje; po prostu się jej zabrania a jej autorów karze. Jeszcze mniej się dyskutuje o tym co „mową nienawiści” jest a co nie jest. Ocenia to „niezależny sąd”, właśnie przywrócony do obowiązków po odparciu przez unię europejską zamachu Ziobry na niezależne sądy. Wiadomo że „mową nienawiści” będzie cokolwiek sprzecznego z linią lewaków w Brukseli. Jesteś przeciwko zalewowi Europy przez czarnych? Mowa nienawiści! A w dodatku rasizm! Jesteś przeciwko płaceniu żydowskich roszczeń wg 447? Mowa nienawiści plus antysemityzm! Jesteś przeciwko uznaniu sodomitów i gomorytek za „normalność” i tęczowych piątków w szkołach? Czysta mowa nienawiści!

Niefortunne wydarzenia wokół zabójstwa Pawła Adamowicza odbierają też jasność osądu tym którzy zazwyczaj ją mieli. Korwin Mikke i jego grupa są na przykład za wprowadzeniem kary śmierci. Doskonale! Za karą śmierci dla Stefana W. jesteśmy także i my. Więcej, na spektakl jego publicznego wbijania na pal, staropolskim zwyczajem, chętnie będziemy widzami w pierwszym rzędzie, i do czorta z unią europejską. Dla mordercy tylko taka kara, kropka. Ale znowu – brakuje pewnej szerszej refleksji. Kara śmierci może być okay ale orzekana przez kogo konkretnie? Przez resortowe dzieci tych którzy już orzekali takie kary na polskich patriotów po wojnie i w dodatku je wykonywali? Hmm, czy naprawdę potrafią one odróżnić Stefana W. od generała „Nila”? Czy można im zaufać? Co jeśli popełnią błąd w osądzie, tak jak ich rodzice? Co jeśli błędu rodziców nie uznają za błąd? A co jeśli dostaną telefon z centrali o tym jaki wyrok ma zapaść? Brak lustracji zbiera swoje tragiczne żniwo…

Dla jasności – jesteśmy w 2GR ZA karą śmierci, bez żadnych skrupułów moralnych. Ale to nie to samo co wątpliwości, nazwijmy to, logistyczne. Czy dysfunkcjonalnemu, skorumpowanemu aparatowi sprawiedliwości w Polsce, którego reforma właśnie się nie powiodła, powierzyć można, i czy warto, orzekanie o karze śmierci? Czy może o niej orzekać notoryczny „sędzia na telefon” pan M. na przykład? Co gdyby w zamachu zginął nie prezydent Gdańska ale prezydent Białegostoku gdzie M. obecnie urzęduje? Jeżeli niezdarnie przeprowadzana reforma aparatu sprawiedliwości Ziobry się nie powiedzie, a na to wygląda, może lepiej jest zapomnieć o karze śmierci na jakiś czas? Dopóki przynajmniej dziesiąte pokolenie resortowych dzieci nie obejmie zawodu po rodzicach?

https://dwagrosze.com/2019/01/mowa-nienawisci/