Temat: Znowu efekt cieplarniany / gwałtowne zmiany klimatyczne...
Juliusz Grzegorz Sumorok:
Adam B.:
A może poproszę o merytoryczną odpowiedź
Będzie tylko merytoryczna.
Ocieplenie klimatu wywołane czynnikami antropogenicznymi – ciąg dalszy
Przydałby sie link do części pierwszej ,tak dla pozostałych czytających.
Globalne ocieplenie klimatu wywołane działalnością człowieka to jeden z najgorętszych tematów ostatnich lat. Jedni uważają je za pewnik inni za największy szwindel w dziejach nauki.
Nikt przy zdrowych zmysłach, z naukowego punktu widzenia nie traktuje tego jako pewnik bo coś takiego jak 100% pewność nie istnieje w tych kwestiach.
Stanowisko świata naukowego, wyrażone w AR4 raportu IPCC, i potwierdzone przez wszystkie międzynarodowe akademie nauk i stowarzyszenia naukowców, mówi o 90% pewności takiego zjawiska, a % ten był konsekwentnie zwiększany z każdym nowym raportem.
Można by w zasadzie spokojnie czekać aż klimat sam pokaże co naprawdę się z nim dzieje. Jest tylko jedno ale, przyjęcie jednej lub drugiej opcji, za lub przeciw rodzi ogromne konsekwencje społeczne i gospodarcze. Brak przeciwdziałania globalnemu ociepleniu gdyby było ono faktem byłoby karygodnym błędem, a przedsięwzięte działania gdyby okazało się, że tego efektu nie ma byłyby wyrzucaniem gigantycznych kwot w błoto.
Zgadza się, dlatego wskazana jest dogłębna analiza tematu wszędzie tam gdzie wrodzony sceptycyzm nie pozwala komuś wierzyć ślepo głoszonym przez media poglądom, tak by samemu rozważyć za i przeciw w sposób dający poczucie świadomego wyboru.
Tak tez było ze mną, aż do grudnia 2009 zdeklarowanym i zapiekłym, choć niedouczonym, sceptykiem klimatycznym.
Efekt cieplarniany, globalne ocieplenie klimatu, emisja dwutlenku węgla te terminy odmieniane są szczególnie w mediach przez wszystkie przypadki. Jednak jeśli ktoś uważnie wczyta się w te pojęcia, prześledzi stanowiska adwersarzy to zauważy wiele niekonsekwencji, ba wręcz bałaganu pojęciowego zaciemniającego obraz sytuacji.
Dlatego lepiej sięgać do źródeł wiarygodnych, a najlepiej do prac naukowych publikowanych i recenzowanych w czasopismach które swoją marką gwarantują odpowiedni poziom filtracji bzdur.
Należy też ze szczególną uwaga analizować argumenty naukowców którzy sami prowadzą badania, i publikują takie artykuły. W drugą stronę, szczególnej nieufności należy poddać tych specjalistów którzy nie prowadząc samemu działalności badawczej ani naukowej, nie publikując nic odkrywczego spędzają dużo czasu w w telewizji.
Żeby była jasność do tego ostatniego grona zaliczam na takim samym poziomie szołmena Ala Gore'a jak i liczne naukowe prostytuki, które za pieniądze Exxona i skrajnie prawicowych organizacji politycznych robia ludziom wodę z mózgu, sprzedając swoje tytuły naukowe w mediach wraz z anaukowym przekazem.
Fakty
Ocieplenie klimatu
Mamy za ostatnie około 150 lat dane pomiarowe na temat temperatur ze stacji meteorologicznych, od drugiej połowy XX wieku dysponujemy też danymi satelitarnymi.
Mamy tez informacje o temperaturze oceanów, dane te zbierane były od dziesiątek lat przez okręty oceaniczne.
To bardzo istotne bo ogromna większość absorbowanej energii rozchodzi się w oceanach, a tylko mały procent obserwujemy jako ocieplenie atmosfery i lądów.
Źródło:
http://www.nature.com/nature/journal/v453/n7198/abs/na...
Z analizy tych danych wynika, że od mniej więcej końca XIX wieku następuje wzrost temperatury ziemi.
Lądów, atmosfery i oceanów, w różnych proporcjach i z różnym opóźnieniem.
Dane za ostatnią dekadę sugerują, że bilans cieplny ziemi jest dodatni, tzn. więcej energii do niej dochodzi, niż z niej wypromieniowuje.
Ta zmiana nie dotyczyły ostatniej dekady, ale przynajmniej 40 ostatnich lat, od kiedy bilans energetyczny Ziemi mierzony jest przez satelity.
W szczególności chodzi o to, że w niektórych pasmach promieniowania, Ziemię opuszcza go mniej, niż było bywało drzewiej.
Źródło:
http://www.nature.com/nature/journal/v410/n6826/abs/41...
Nie muszę dodawać, że pasma te są charakterystyczne dla CO2, co stanowi
bardzo silny, empiryczny dowód na prawdziwość tezy o związku między wzrostem CO2 a ociepleniem klimatu.
Wcześniejsze temperatury znane są z danych porównawczych.
Zwanych również proxy.
Toczy się zażarta dyskusja nad przebiegiem zmian temperatury w ostatnim tysiącleciu.
Nie wiadomo gdzie ta dyskusja się toczy: od 10 lat żadnych rewelacji w tym temacie nie było, a wszystkie kolejne badania potwierdzają poprzednie.
Część naukowców twierdzi, że temperatura była mniej więcej stała i zaczęła wzrastać dopiero od końca XIX wieku ( tzw. wykres kija hokejowego) inni skłaniają się do poglądu, że we wczesnym średniowieczu temperatury były takie same lub wyższe niż obecnie a potem w XVI wieku nastąpiło znaczne ochłodzenie.
Żadne ostatnie badania nie potwierdzają tej tezy, może proszę podać jakieś konkrety.
W dłuższych okresach czasu ( dziesiątki, setki tysięcy lat) dochodziło wielokrotnie do zmian klimatu od całkowitego zlodowacenia kuli ziemskiej ( w paleozoiku) do wyższych niż obecnie temperatur w erze mezozoicznej.
To prawda. Prawdą jest też że koszty takiego zjawiska, dalece przerosną koszty jego ewentualnego uniknięcia co jest raczej oczywiste.
Warto też dodać że przyczyna tamtych zmian ma swoje korzenie w zmianie nachylenia orbity ziemskiej i działalności Słońca. Żadne z tych czynników nie występują podczas ocieplenia w XX wieku.
Stężenie CO2.
Drugim zjawiskiem wiązanym z ociepleniem klimatu jest wzrost stężenia dwutlenku węgla w atmosferze. Tutaj również obserwuje się wzrost stężenia tego gazu w ostatnich stu latach.
Tak naprawdę dokładnie wraz z rozwojem przemysłu czyli od ok. 1850 roku.
Prowadzone badania pokazują jednak, że również stężenie CO2 w atmosferze nie było stałe i w różnych epokach podlegało fluktuacjom nawet przewyższającym obecne wartości.
Oczywiście to prawda, ale o tym jak wyglądała wtedy Ziemia, jakie panowały na niej temperatury, i jaki był poziom oceanów wtedy, o tym wielu scpetyków już milczy.
Efekt cieplarniany
Jest to zjawisko fizyczne polegające na zatrzymywaniu przez atmosferę ( a ściślej gazy w niej zawarte, min. CO2, metan, podtlenek azotu, parę wodną) promieniowania cieplnego, powoduje to podgrzewanie powierzchniowej warstwy kuli ziemskiej.
Ale również samej atmosfery, o czym nie należy zapominać.
Taki sam efekt mamy w szklarni, gdzie szkło jest odpowiedzialne za zatrzymywanie promieniowania cieplnego,
Nie, w szklarni jest ciepło z racji blokady konwekcji, ale o tym już pisałem. Szkło nie zatrzymuje promieniowania cieplnego, chyba że jest specjalnie do tego spreparowane. Budowanie szklarni z takiego szkła było by raz drogie a dwa że głupie bo mijałoby się z celem.
Gdyby efekt cieplarniany nie istniał średnia temperatura na powierzchni ziemi wynosiłaby około – 20 stopni Celsjusza a tak wynosi około +14 stopni.
Reasumując
Obserwujemy w okresie ostatnich około stu lat wzrost średniej temperatury ziemi i wzrost stężenia dwutlenku węgla. Naukowcy wyprowadzili z tego wniosek, że przyczyną wzrostu temperatury jest wzrost stężenia dwutlenku węgla wzmagający efekt cieplarniany.
Teza ta została
empirycznie potwierdzona na szereg sposobów, które mogę omówić osobno (a wspomniałem jeden powyżej).
Czy takie dowodzenie jest na pewno słuszne?
O prawdziwości tezy świadczy to czy dane obserwacyjne je potwierdzają czy nie.
Mamy tu do czynienia z dowodem indukcyjnym, współwystępowanie trzech zjawisk, które połączone zostały w łańcuch przyczynowo – skutkowy. Gdzie dwutlenek węgla i zatrzymywanie promieniowania cieplnego w atmosferze są przyczynami a ocieplenie klimatu skutkiem.
Czy istnieje jakakolwiek alternatywna argumentacja?
Trzeba jednak pamiętać, że dowodzenie indukcyjne nigdy nie jest całkowicie pewne, opiera się ono bowiem na przekonaniu, że dane zjawiska są połączone w ciągi przyczynowo skutkowe.
Dlatego też to założenie należy na wszelaki sposób sprawdzić.
Ciąg dowodowy zwolenników globalnego ocieplenia obarczony jest jednym mankamentem.
Mankamentem przeciwników jest to że nie są w stanie zaproponować żadnego innego spójnego rozwiązania, które tłumaczyłoby obserwowane zjawiska.
Nie analizują oni tak samo dokładnie ( głównie z braku danych) zmian klimatycznych zachodzących w historii ziemi. Mamy wiele mocnych danych, że klimat w czasie ulega zmianom. Te dane skłaniają do przyjęcia tezy, że temperatura, skład atmosfery, sumy opadów są wielkościami zmiennymi sprzężonymi ze sobą, oscylującymi wokół pewnych wartości.
Odsyłam ponownie do zagadnienia orbity Ziemi i cykli Milankowicza.
Jeśli zmiany temperatury w historii ziemi następowały wielokrotnie a nie było czynnika antropogenicznego to zgodnie z zasadą brzytwy Ockhama należy odrzucić ten czynnik w obecnym epizodzie ocieplenia. Chyba, że okaże się, że obecny epizod ocieplenia cechuje sie czym szczególnym, że jest inny niż wcześniejsze zmiany.
Tak, i tą szczególną cechą jest brak zmian aktywności słonecznej, brak wyjątkowej aktywności wulkanicznej i stała od setek lat orbita Ziemi. Wszystkie te czynniki wydatnie przykładały się nie raz do gwałtownych zmian klimatu na Ziemi.
Zwolennicy ocieplenia podają dwie takie cechy;
O, jest ich więcej.
szybkość zmian oraz proporcje izotopów węgla w CO2. Jeśli idzie o tempo zmian to twierdzenie, że obecne zmiany są nietypowo szybkie jest co najmniej słabe, bo po pierwsze oparte jest na porównaniu danych pomiarowych ( za ostatnie 150 lat) z danymi porównawczymi ( siłą rzeczy mniej dokładnymi).
Jeśli dane z proxy potwierdzane są niezależnie przez kolejne badania, przy użyciu innych metod (a tak jest), to jest to silna przesłanka ku temu że wspólny obraz przez nie generowany jest dość adekwatny do rzeczywistości.
Nie istnieje żadne inne spójne wyjaśnienie tego zjawiska które pasowałoby do tak wielu danych empirycznych.
Po drugie ostatnie badania zlodowaceń sugerują, że zmiany klimatyczne miały charakter przemian fazowych, czyli następowały nagle a nie były powolnym procesem ewolucyjnym.
Jakie badania? Konkretnie.
W przypadku proporcji izotopów węgla w CO2 atmosferycznym i węglu kopalnym argument jest słuszny, tylko, że wzrosty stężenia CO2 w historii bywały wielokrotnie a jak dotąd nie udało się zbadać jak duży udział miał wtedy ten gaz pochodzenia np. wulkanicznego.
To akurat bardzo prosto jest sprawdzić, i wiadomo że nie wielki. W rdzeniach lodowych oprócz CO2 gromadzi się szereg róznych innych związków związanych z aktywnością wulkanów.
Podczas przeszłych wachań stężenia CO2 jego pochodzenie rzadko było wulkaniczne, bardziej chodziło o uwolnienie i wiazanie zasobów w biosferze, oceanach etc.
Zdarzenia te była zarówno powodowane przez zmiany temperatury (zmiany orbity) jak również same wzmacniały zmiany klimatyczne. Innymi słowy, cieplejszy klimat powoduje uwolnienie zasobów CO2 uwięzionych np. w tundrze co powoduje dalsze ocieplenie klimatu. W drugą stronę, oziębienie klimatu (np. przez wydłużenie/nachylenie orbity) powoduje wzost czapy lodowej, więcej energii jest odbijane od powierzchni Ziemi, temperatura spada, CO2 jest magazynowany przez oceany i np. tundrę.
Te mechanizmy są dość skomplikowane, ale nie jest tak jakoby nic nam o nich nie było wiadomo.
Przecież teraz mamy jeśli idzie o wulkanizm okres bardzo spokojny. Bywało w historii ziemi różnie, wystarczy poczytać o syberyjskiej płycie lawowej, gdzie w ciągu kilkuset ( kilkudziesięciu ?) lat wydobyły się miliony kilometrów sześciennych lawy ( i gazów z pewnością też).
No to czemu klimat nam się ociepla?
Zwolennicy globalnego ocieplenia zapominają w ferworze swoich dyskusji o zjawisku sprzężeń zwrotnych.
E tam :) Cały rozdział siódmy WGI jest poświęcony temu tematowi.
http://www.ipcc.ch/ipccreports/tar/wg1/index.php?idp=260
Może zanim będziemy polemizować warto przeczytać materiał źródłowy?
Czy problemem jest to że jest on po angielsku?
Zawartość CO2 nieraz rosła i następnie ulegała zmniejszeniu, wobec czego można przypuszczać, że są mechanizmy ujemnych sprzężeń zwrotnych redukujących zawartość CO2 w atmosferze.
Są, a jakże. Ale jakoś nie zadziałały kiedy stężenie CO2 było kila razy większe niż dziś a Ziemia stała się łaźnią parową dla dinozaurów.
Gdyby nie było takich mechanizmów to każda zmiana ulegała by wzmocnieniu i mielibyśmy ziemię jako lodową kulę albo rozpaloną pustynię.
Do takich mechanizmów należy właśnie cykliczna zmiana nasłonecznienia związana z cyklami Milankowicza.
Czy przeciwnicy globalnego ocieplenia wpadli już na pomysł jak odsunąć Ziemię od Słońca?
Jak na razie żaden model zmian klimatycznych nie tłumaczy dobrze zmian klimatu w ostatnim interglacjale nie mówiąc już o wyjaśnieniu samych mechanizmów występowanie na przemian okresów glacjalnych i interglacjalnych.
A jakie modele konkretnie Pan analizował? Pytanie jest merytoryczne.
Dlatego byłbym bardzo powściągliwy w kategorycznych sądach co do antropogenicznego pochodzenia obecnego epizodu ocieplenie naszej planety.
Myślę że do takiego wniosku najpierw należałoby dołączyć solidną analizę materiału źródłowego.
Odrębną sprawą wzbudzającą mój sprzeciw jest sposób prowadzenia dyskusji bardziej przypominający kampanię polityczną niż spór merytoryczny, do tego media podchwytujące i wyolbrzymiające wątki katastroficzne. W takiej atmosferze nie da się prowadzić dyskusji. Argumenty zwolenników ocieplenie, że większość naukowców jest tego samego zdania są nie warte funta kłaków, demokratycznie można ustalać budżet miasta ale nie fakty.
O żadnej demokracji nie ma tutaj mowy. W nauce pewne interpretacje zjawisk poprostu zdobywają uznanie w środowiskach naukowych a inne nie, ponieważ nie tłumaczą dobrze rzeczywistość.
Ogrom materiału dowodowego powoduje, że to właśnie AGW jest najlepszym wytłumaczeniem obserwowanych zjawisk. Nie ma żadnego innego.
Historia uczy ile to już razy tzw. gremia naukowe srodze się myliły.
To zdanie to demagogia.
Może pan podać przykłady z ostatnich 50 lat gdzie wszystkie akademie naukowe świata zgadzały się co do konkretnej udowodnionej na liczne sposoby tezy, i okazało się ze były w błędzie?
Nie wątpię że takie są, ale że takie coś zdarza się często zakrawa na żart.
Uważam, że temat jest zbyt ważny by pozostawić go podobnym do religijnych neofitów zapaleńcom szalejącym na różnych forach internetowych, czy tez prowadzących anonimowe blogi.
To prawda, i Al Gore jest tego dobrym przykładem. Równie niebezpieczne jest jednak także poleganie na ekspertyzach domorosłych specjalistów -amatorów, którzy bez znajomości języka angielskiego bazują na wątpliwych źródłach i mają ograniczony dostęp do najnowszej wiedzy w temacie nawołują do czekania, i nicnierobienia.
Na początek czekam na merytoryczne komentarze do mojego tekstu, chciałbym być przekonany argumentami, które trudno byłoby odrzucić.
Cała przyjemność po mojej stronie.
Adam B. edytował(a) ten post dnia 21.07.10 o godzinie 01:00