Temat: Zadłużenie jak choroba zakaźna. Ekspert radzi jak jej...

Zadłużeni są wśród nas. Wiemy, że są, ale często nie chcemy mieć z nimi nic do czynienia. Jakby zadłużenie było chorobą zakaźną, której trzeba unikać. I najlepiej udawać, że jej nie ma.
Ostatni pandemiczny czas pokazał jednak, że bierność, unikanie i pozostawianie problemu samemu sobie to najgorsze rozwiązanie. Problemem trzeba się zająć, aby nie powodował jeszcze większych kłopotów i konsekwencji.

Jak to się ma do zadłużenia?

„Żyjemy w epoce nadmiaru, w której obowiązującymi hasłami są; więcej, szybciej i – w konsekwencji – coraz bardziej powierzchownie”.
Ta myśl psycholożki prof. Grażyny Wieczorkowskiej-Wierzbińskiej inspiruje mnie od lat. Nadmiar to nic dobrego. Jest jak wirus. A rozprzestrzeniający się w organizmie wirus jest patologią nadmiaru.

Wbrew pozorom, mówiąc o nadmiarze nie powinniśmy skupiać się wyłącznie na dobrach materialnych. Wręcz przeciwnie. Nadmiar dóbr jest jedynie konsekwencją innych nadmiarów. A najgorszym z nich jest nadmiar powierzchownego myślenia. To z jego powodu ulegamy wpływom i manipulacjom. To z jego powodu nadmiernie uogólniamy i upraszczamy. Tracimy zdolność koncentracji na tym, co ważnie, zdolność do zadawania pytań, do posiadania wątpliwości. Biegniemy szybko, coraz szybciej po więcej, bo uważamy, że więcej znaczy lepiej.

Bezrefleksyjnie licytujemy się z innymi „posiadanymi” ważnymi znajomościami, dobrami, silnymi „wrażeniami” i zaliczonymi egzotycznymi wyjazdami. Zazwyczaj płacąc na początku za to wszystko pieniędzmi. Potem koszty rosną i wychodzą znacznie poza pieniężny wymiar. Pozwalając, aby ten „wirus nadmiaru” zbytnio się rozprzestrzenił, możemy przeoczyć właściwy moment podjęcia terapii.

Epidemia zadłużenia
„Epidemia uzależnień nie oznacza, iż wszyscy ludzie są na nie chorzy. Może chora jest współczesna cywilizacja, której brak poczucia wspólnoty, samodyscypliny, odpowiedzialności i ładu"....

Jeżeli na którekolwiek z pytań odpowiemy: NIE – a tym bardziej, jeżeli na wszystkie – to możemy spodziewać się, że problem nadmiernego zadłużenia będzie narastał. Szukając wyjścia z niezadowolenia popadniemy w „nadmiarowość”. Brak przynależności do wspólnoty, brak poczucia bezpieczeństwa, że sprawy – mimo wszystko – idą we właściwym kierunku, oraz postrzeganie rzeczywistości jako chaosu, spowodują niezadowolenie z życia. A to prosta droga do szukania zadowolenia gdzie indziej, choćby w uzależnieniach.

Jak uniknąć zapadania się w „chorobę”? ...

Na początek – rozmawiajmy
„Rozwijanie osobistych więzi zastąpiliśmy protezą podtrzymywania kontaktu”.
Ta ocena naszej rzeczywistości dokonana przez Małgorzatę Kalicińską była aktualna i przed epidemią. Tym bardziej aktualna jest teraz. Wymuszony dystans społeczny spowodowany sytuacją wzmocnił już występującą negatywną tendencję do zatracania więzi, bliskości i relacji. A więzi, bliskość i relacje są – nam ludziom – niezbędne. Jesteśmy istotami społecznymi i dystans społeczny – wymuszony czy z wyboru – to niedobór, który próbujemy uzupełnić. Jak? Najczęściej nadmiarem w innych, dostępnych nam aktywnościach.

I jeszcze jedna ważna rzecz na zakończenie. Moje wieloletnie doświadczenia z pracy z osobami zadłużonymi, z ich bliskimi i znajomymi oraz z wierzycielami pozwoliły mi zauważyć, jak – jako społeczeństwo – oceniamy dłużników.
Na pierwszy plan w tej ocenie wysuwa się, że dłużnik sam sobie zgotował swój los i że raczej nie zasługuje na pomoc, a przede wszystkim na jakiekolwiek finansowe wsparcie. Że świadomie unikając odpowiedzialności za zadłużenie krzywdzi innych, zwłaszcza bliskich i wierzycieli, ściągając na nich problemy wynikające z zadłużenia. I że popadł w finansowe tarapaty oraz trwa w nich, bo „taki już jest”, bo „taki ma charakter” i nic nie da się z tym zrobić. Jego los jest przesądzony. Taki już będzie zawsze.

Jeżeli wszyscy pozwolimy na utrwalenie takiego stereotypu dłużnika, to armia wykluczonych społecznie niewypłacalnych osób będzie rosła. Aż w końcu zorientujemy się, że wszyscy jesteśmy dłużnikami. Nie o to chyba chodzi.

Zmiana stereotypu nie powinna polegać jednak na zmianie postrzegania dłużników przez nas, ale na zmianie postaw przez samych dłużników. A zmiana powinna polegać choćby na zauważeniu, co jest nadmiarowe, na nauczeniu się odpowiedzialności i samodyscypliny, na zbudowaniu relacji, więzi, bliskości.

I do tego jesteśmy potrzebni, aby pokazać osobom zadłużonym, jak zmiany dokonać, jak wyjść ze stygmatyzacji i zacząć na nowo, normalnie żyć.

https://premium.wprost.pl/10407385/zadluzenie-jak-choro...