Zbigniew J
Piskorz
www.PISKORZ.pl
sMs692094788
kreowanie wizerunku
...
Temat: Z ostrożnych szacunków wynika, że pracę straci wkrótce 70...
Idą masowe zwolnienia Światowy kryzys finansowy nie ominie Polski! Właściwie to już zaczął zaglądać w oczy milionom rodaków, którzy drżą o swoje miejsca pracy. Niebawem zbankrutować mogą nasze stocznie. A przemysł stoczniowy to ogromna machina.Skutki upadku jednego zakładu poniosą setki innych.
Rzesze ludzi trafią na bruk. Nie inaczej jest w innych przedsiębiorstwach... Polskie firmy zaczynają masowo zwalniać pracowników.
Z ostrożnych szacunków wynika, że pracę straci wkrótce 70 tys. osób. Koszmar!
W ostatnim czasie drastycznie wzrosła liczba przedsiębiorstw, które powiadomiły urzędy pracy o planowanych zwolnieniach grupowych. Tylko w czerwcu z takim zamiarem nosiło się 51 zakładów pracy. A teraz może być jeszcze gorzej! Według dziennika "Polska" zwolnienia szykują się w dużych państwowych molochach: PKP Cargo oraz w Poczcie Polskiej. Cięcia nie ominą też mniejszych spó-łek. Zwalniają głównie eksporterzy, którzy tracą z powodu mocnego złotego. Ale nie tylko!
Eugeniusz Nowakowski (43 l.) właśnie stracił pracę jako elektryk w jednej z poznańskich firm. Był cenionym fachowcem. - Nigdy nie miałem problemów w pracy, zawsze sumiennie wykonywałem swoje obowiązki. Nigdy nikogo nie zawiodłem - żali się mężczyzna. Pan Eugeniusz przypuszcza, że jego zwolnienie to wynik ekonomicznej sytuacji na świecie i krachu w Stanach Zjednoczonych. - Oczywiście nikt mi tego wprost w twarz nie powiedział, ale ja głupi nie jestem. Swoje wiem. Oglądam telewizję i czytam gazety - mówi pan Genek. Teraz mężczyzna martwi się, że tak szybko pracy nie znajdzie. Codziennie chodzi do pośredniaka. - Sprawdzam oferty, ale na razie niczego nie znalazłem. Czarno widzę swoją przyszłość. Cóż, trzeba będzie zacisnąć pasa i przeczekać ten okres - smuci się bezrobotny.
Dziś już nikt nie ma złudzeń. Kryzys gospodarczy w USA nie ominie kieszeni polskiego Kowalskiego. Na domiar złego dramatycznie rysuje się przyszłość polskich stoczni. Wszystko wskazuje na to, że UE odrzuci plan ratowania zakładów w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie. Jeśli tak się stanie, firmy będą musiały zwrócić blisko 5 mld zł publicznej pomocy. A to brzmi dla nich jak wyrok śmierci. Nic więc dziwnego, że stoczniowcy drżą o pracę. - Kto w moim wieku mnie zatrudni?! A do tego ten kryzys... Boże, miej nas i naszą stocznię matkę w opiece - modli się Roman Pniewski (53 l.). Od 1979 roku pracuje w szczecińskiej stoczni, początkowo jako wycinacz gazowy, od niedawna jako mistrz. Ma żonę, która jest na pomostowej emeryturze, i trójkę dzieci na utrzymaniu. - Jesteśmy wszyscy załamani i strasznie wkurzeni! Panowie za biurkami mieli dużo czasu, by wymyślić jakiś sposób na ratowanie naszych stoczni! - żali się stoczniowiec. - Ale jak się komuś wydaje, że pozwolimy, by stocznia przestała istnieć - to grubo się myli! - grozi pan Roman.
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/ida-masowe-zwolnienia...
Źródło: Super Express