Zbigniew J
Piskorz
www.PISKORZ.pl
sMs692094788
kreowanie wizerunku
...
Temat: ........W Warszawie może mieszkać nawet milion osób bez...
Mieszkasz w nowym miejscu od co najmniej trzech dni? Powinieneś się zameldować. Za brak meldunku można dostać mandat albo wezwanie do sądu. Ale nikt się tym nie przejmuje.Zgodnie z prawem po trzech dniach mieszkania w jednym miejscu trzeba złożyć w urzędzie wniosek o zameldowanie. Za brak meldunku grozi mandat od 50 do nawet 500 zł. Sprawa może też trafić do sądu. Ale w praktyce dochodzi do tego tylko, jeśli ktoś z sąsiadów doniesie na niezameldowaną osobę.
- Mieszkam w Warszawie od 10 lat i cały czas jestem zameldowana w rodzinnym Ełku. Jak miałabym się przemeldować? Przecież właściciel mieszkania, które wynajmuję, nigdy się na to nie zgodzi, szczególnie że nie podpisał z nami umowy, żeby nie odprowadzać podatku – mówi 28-letnia Ania.
Nieprzyjemności związane z brakiem meldunku mogą się pojawić przy korzystaniu z bibliotek.
- Dopóki studiowałem na Uniwersytecie Warszawskim, mogłem korzystać z warszawskich bibliotek, ale musiałem zostawiać kaucję. Na Koszykowej, czyli tam gdzie najczęściej znajdywałem potrzebne książki, kaucja wynosiła 40 zł. Ale teraz już nie mam wstępu do biblioteki, nawet za kaucją. Bibliotekarka powiedziała mi, że książki mogą wypożyczać tylko studenci uczelni mazowieckich i osoby zameldowane na terenie województwa. A ja mam w dowodzie wpisane „Olsztyn” – żali się 26-letni Janek.
W Warszawie może mieszkać nawet milion osób bez meldunku. To właśnie stolica przyciąga największą liczbę osób przyjeżdżających na studia czy do pracy, ale sprawa dotyczy też innych dużych miast. Dla aglomeracji to problem, bo przyjezdni korzystają z infrastruktury w miejscu zamieszkania, a podatki płacą w miejscu zameldowania. Zaniżają też statystyki dotyczące np. bezrobocia w swoich rodzinnych miejscowościach. Ale władze miasta nie mogą nic z tym zrobić.
- Kłopot polega na tym, że nasze dane są związane tylko z meldunkiem i mówią wyłącznie o zameldowanych mieszkańcach Gdańska. Ilu jest niezameldowanych – wiedzieć może jedynie Główny Urząd Statystyczny, który dokonuje czasem spisów powszechnych. Te dane są jednak bardzo szacunkowe. Zgodnie z przepisami zameldować się należy w czwartej dobie przebywania pod danym adresem. Często jednak zdarza się, że nie jest to respektowane. Do zameldowania się urząd nie może nikogo zmusić, ani nie może nikogo za brak meldunku ukarać. Możemy co najwyżej – kiedy otrzymamy sygnał o tym, że faktycznie pod danym adresem przebywają osoby bez meldunku – przesłać wezwanie do zameldowania, powołując się na odpowiednią ustawę. Są sytuacje, w których meldunek staje się jednak potrzebny. Np. noworodki muszą go mieć, by otrzymać numer PESEL – mówi Michał Piotrowski z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Zgodnie z art. 44a ustawy o ewidencji ludności i dowodach osobistych ewidencję ludności prowadzi się na podstawie danych zgłoszonych przy wykonywaniu obowiązku meldunkowego jako zbiory osób zameldowanych na pobyt stały i czasowy.
- Nie jest prowadzona ewidencja osób, które zamieszkują bez zameldowania na terenie Poznania z uwagi na brak ku temu podstaw prawnych. W związku z tym nie ma możliwości ustalenia, jaka liczba osób mieszka w Poznaniu bez dopełnienia obowiązku zameldowania, w każdym razie Urząd nie posiada takich danych. Zgodnie z art. 49 ustawy o ewidencji ludności i dowodach osobistych, to policja sprawuje kontrolę nad wykonywaniem obowiązku meldunkowego, a nie tutejszy urząd. Niedopełnienie obowiązku meldunkowego jest wykroczeniem i zgodnie z art. 147 Kodeksu wykroczeń podlega karze ograniczenia wolności, grzywny lub karze nagany – tłumaczy Anna Szpytko, rzecznik prasowy prezydenta i urzędu miasta Poznania.
Teoretycznie nawet znajomi, którzy zatrzymali się u kogoś na dłużej niż 3 dni powinni zostać zameldowani. Z kolei wyjeżdżając za granicę na co najmniej 3 miesiące należy się wymeldować ze swojego domu, a po powrocie – ponownie zameldować. Oczywiście w rzeczywistości trudno znaleźć osoby przestrzegające tych archaicznych przepisów, a i władze nie kwapią się do ich egzekwowania. Również posłowie zdali sobie sprawę z tego, że przepisy meldunkowe są martwe. Od stycznia w Sejmie trwają prace nad nowym prawem, które ma znieść obowiązek meldunku. Zameldowanie miałoby być tylko dla chętnych już za dwa lata, o ile nowa ustawa w ogóle wejdzie w życie.
Są jednak i tacy urzędnicy, którzy przepisy meldunkowe wykorzystują do załatwiania lokalnych interesów. Tak stało się w małopolskiej 12-tysięcznej miejscowości Wieprz. Tamtejszy radny, Józef Brynkus, zadawał niewygodne pytania wójt Małgorzacie Chrapek i swoją obecnością zburzył panującą dotychczas jednomyślność rady. Wójt postanowiła coś z tym zrobić – ustaliła na podstawie śledztwa, że radny jest zameldowany w Wieprzu, ale większość czasu spędza w Wadowicach, gdzie ma mieszkanie oraz w Krakowie, gdzie pracuje. Więc go wymeldowała. W oświadczeniu napisała, że "centrum spraw życiowych Józefa Brynkusa nie znajduje się w Wieprzu”. Radny od decyzji odwołał się do wojewody, który odesłał sprawę do ponownego rozpatrzenia. A to oznacza dalsze śledztwo i przesłuchania, mające na celu ustalenie, gdzie faktycznie przebywa obywatel. Sprawa jest o tyle dziwna, że każda zameldowana osoba to dla gminy większe wpływy z podatków, więc teoretycznie meldunków powinno być jak najwięcej. Jednak jeśli Józefowi Brynkusowi uda się odebrać meldunek, zgodnie z obowiązującym obecnie prawem nie będzie mógł ubiegać się o mandat w następnych wyborach.
Martyna Mroczek
Źródło: OnetBiznes